Szlak Srebrnych Mgieł miał być wyprawą życia dla Beaty i Witka. Los chciał jednak inaczej, a z pięknych planów pozostały zgliszcza. Jej ukochany mąż Witek, druga połowa pomarańczy, ginie w wypadku samochodowym. Zostaje ból, pustka, samotność i tęsknota za ukochanym. Co noc Beata śni, że razem z mężem przemierzają urzekający Szlak Srebrnych Mgieł.
Wreszcie kobieta podejmuje wyzwanie i wyrusza w podróż, by w rocznicę ślubu stanąć nad Kruczym Wąwozem. Czy starczy jej odwagi i determinacji, by osiągnąć cel? Czy na szlaku odnajdzie wewnętrzny spokój?
Nie szukajcie Szlaku Srebrnych Mgieł na mapach, w przewodnikach i w internecie. Nie znajdziecie go tam. Każdy z nas ma swoją własną drogę. Przemierzamy ją przez całe życie i tylko od nas zależy, czy spotkamy na niej krystalicznie czyste jeziora, polany pełne kwiatów, srebrne mgły, zachwycające wschody i zachody słońca, konstelacje gwiazd i dzikie konie.
Szlak Srebrnych Mgieł to pasjonująca opowieść o człowieku i jego wewnętrznej sile. Na podróż szlakiem Srebrnych Mgieł zaprasza autorka powieści – Joanna Tekieli. W ubiegłym tygodniu zaprezentowaliśmy Wam premierowy fragment książki Szlak Srebrnych Mgieł. Dziś wraz z Wydawnictwem Szara Godzina zachęcamy do lektury kolejnej odsłony tej historii:
Do miejsca, które Harry uznał za odpowiednie, szli przez kilka godzin, jednak Beata nie czuła zmęczenia, bo temperatura sięgała dwudziestu stopni i wiał lekki wiatr, który niósł zapach żywicy i sprawiał, że wędrówka była prawdziwą przyjemnością. Ścieżkę otaczały sosny, których intensywna zieleń współgrała z granatową barwą drobnych owoców rosnących w ich otoczeniu.
Ta droga powrotna jest jak ze snu – pomyślała w pewnym momencie Beata. Jakby była nagrodą za trud wędrówki do Finish Line. I jakby cały świat próbował mi powiedzieć, że dokonałam właściwego wyboru. I że jednak warto żyć dalej.
Nie po raz pierwszy podczas tej wyprawy poczuła, że da sobie radę, a jej życie jeszcze wróci na dobry kurs, jednak tym razem poczucie to graniczyło z pewnością. Patrzyła na piękno, które ją otaczało, jakby odkrywała świat na nowo i jakby na nowo uczyła się nim zachwycać. W końcu dała sobie prawo do odczuwania radości z przebywania w tak wspaniałym miejscu i oglądania cudów natury, a wszystkie jej zmysły, uśpione do tej pory, zachłannie chłonęły te doznania.
– Tutaj zanocujemy – oznajmił Harry, zatrzymując się na polance pośród sosen. – Będziemy mieć piękne zapachy i osłonę przed wiatrem, który w nocy ma dość mocno wiać.
Kiedy zaczęli przygotowywać obóz, usłyszeli dziwny odgłos.
– Ktoś krzyczy? – zapytała Beata, rozglądając się z niepokojem.
Harry nasłuchiwał przez chwilę i pokręcił głową.
– To chyba zwierzę…
Bez wahania ruszył w kierunku, skąd dobiegał dźwięk. Beata poszła za nim, choć wydawany przez stworzenie krzyk przyprawiał ją o szybsze bicie serca. Dziwny skrzekliwy głos słyszeli coraz bliżej. Był pełen paniki i przerażenia. Przedarli się przez kępę gęstych krzaków i wyszli na niedużą polanę, na której zauważyli miotający się szaleńczo spory kawałek materiału. Jeden fragment zahaczony był o gałąź drzewa, przez co zwierzę, które zaplątało się w tkaninę, nie mogło się wydostać. Szarpało się rozpaczliwie i wydawało pełne lęku piski.
– To chyba osłonka przeciwdeszczowa od czyjegoś plecaka – mruknął Harry, zbliżając się ostrożnie. Nie był pewien, jakie zwierzę utkwiło w tej pułapce, a nie chciał się narażać na ponowne spotkanie z wydzieliną skunksa.
Wyciągnął nóż, naprężył materiał i naciął go od góry, po czym błyskawicznie odskoczył jak najdalej. W dziurze na moment pojawiła się szara łapka i odetchnął z ulgą.
– Zając – powiedział i warknął coś pod nosem na temat ludzi zostawiających po sobie śmieci. – Nie bój się, mały, zaraz będziesz wolny – dodał uspokajająco, ale zwierzak chyba go nie rozumiał, bo miotał się jeszcze bardziej, a przy tym piszczał.
– Mogę jakoś pomóc? – zapytała Beata.
– Przytrzymaj z tej strony. – Wskazał płachtę.
Chwyciła sztywny materiał i pociągnęła do siebie, a Harry znów przyłożył ostrze. Tym razem udało się zrobić większy otwór, więc Harry odciął jeszcze linkę, która zahaczyła się o drzewo, i przytrzymał ją w dłoniach.
– Teraz powinien już sobie sam poradzić!
Zając szarpał się jeszcze przez kilka sekund, ale w końcu udało mu się uwolnić. Pognał w krzaki tak szybko, że nie zdążyli nawet mrugnąć. Harry zwinął osłonkę plecaka i zabrał ją razem z porzuconą pod drzewem puszką po piwie i opakowaniem po chipsach.
Kiedy już wrócili w miejsce, gdzie zostawili bagaże, upchnął śmieci w kieszonce plecaka, klnąc pod nosem.
– Strasznie mnie to wkurza – powiedział. – Z jednej strony ktoś, komu wędrowanie w takim miejscu sprawia przyjemność, nie może być totalnym kretynem, a z drugiej nie wierzę, że osoba mająca więcej niż jedną szarą komórkę w mózgu może tak po prostu zostawiać po sobie śmietnik.
Beata tylko kiwnęła głową. Wciąż jeszcze przeżywała tak bliskie spotkanie z dzikim zwierzęciem. Kiedy trzymała płachtę, przez moment poczuła pod palcami jego ciało. Ten kontakt trwał zaledwie ułamek sekundy, ale zdążyła wyczuć jego drżenie i rozpacz.
Zjedli kolację i położyli się po dwóch stronach ogniska, choć nie chciało im się spać. Leżeli w zapadających ciemnościach, patrząc w gwiazdy i słuchając odgłosów lasu. Coś szurało w zaroślach, strzeliła złamana gałązka, zaskrzeczał jakiś ptak, rozległo się pohukiwanie puszczyka. W końcu Harry zaczął miarowo oddychać, a Beata nadal czuwała, choć dochodzące z lasu szelesty i pomruki nie wzbudzały jej niepokoju. Już tyle nocy spędziła pod gołym niebem, że oswoiła się z tą ogromną przestrzenią i świadomością, że są tutaj, na tym rozległym terenie, zupełnie sami, zdani na siebie.
To sprawiło, że Harry stał się jej bliski, choć zazwyczaj potrzebowała o wiele więcej czasu, żeby komuś zaufać. To chyba normalne, że takie niezwykłe przeżycia, wspólny wysiłek i wędrowanie zbliżają ludzi – myślała. Bała się przyznać przed sobą, że z Harrym łączy ją coś więcej niż tylko braterstwo piechurów, bo zdradziłaby tym Witka. Zanim jednak zasnęła, długo rozmyślała nad tym, co usłyszała od Harry’ego. Schronisko dla starych zwierząt wydawało jej się wspaniałym pomysłem.
Można się czuć potrzebnym, mieć cel w życiu. Może ja też zorganizuję coś takiego, kiedy już wrócę do kraju? Na przykład w Gorcach albo w Bieszczadach? Przecież od lat panuje moda na wyjazdy na wieś i rozpoczynanie tam nowego cudownego życia…
To była ostatnia myśl, zanim zasnęła.
Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych: