Kiedy w końcu ją rzucisz? Fragment książki „Pułapka na szczury" Piotra Górskiego

Data: 2023-11-07 09:35:47 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 9 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

W altanie śmietnikowej na gdańskim osiedlu zostają znalezione poćwiartowane zwłoki. Prowadzący śledztwo komisarz Sławomir Kruk przypuszcza, że zmarły padł ofiarą zemsty za coś, co wydarzyło się dwadzieścia lat wcześniej.

Gdy Kruk odkrywa, co się wtedy stało, zaczyna sprzyjać zabójcy. Wkrótce znika drugi uczestnik wydarzeń sprzed lat, a Kruk, zamiast skupić się na poszukiwaniach, sabotuje własne śledztwo.

Jednak podwładna z jego grupy zadaniowej, Krystyna Bielińska, rozpoznaje intencje komisarza. Nie zamierza pozwolić, żeby Kruk przymykał oczy na kolejne zabójstwa. Otwarcie występuje przeciwko niemu i żąda, by działał w obronie życia i prawa.

Kruk gardzi tymi, o życie których toczy się gra.

Tym gorzej dla nich.

Pułapka na szczury grafika promująca książkę

Do przeczytania książki Piotra Górskiego Pułapka na szczury z serii o komisarzu Kruku zaprasza HarperCollins Polska. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać premierowy fragment książki Pułapka na szczury. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:

Przez niedomknięte żaluzje późnopopołudniowe światło wpadało do pokoju w postaci jasnych wydłużonych linii. Eryk Karłowicz patrzył, jak układają się skośnie na podłodze, odwrócony do Kaśki plecami, słuchając jej monotonnego oddechu. Zasnęła. To dobrze, tym razem obejdzie się bez sceny.

Ostrożnie podniósł się z łóżka i poszedł pod prysznic. Gdy wrócił, wciąż spała, a on zaczął się ubierać. Przypadkiem omal nie zrzucił z krzesła pluszowego misia. To by nie narobiło hałasu, ale kto wie, czy miś nie zacząłby płakać. Cała sypialnia Kaśki napakowana była pluszakami i lalkami. W dodatku wszystko tu było różowe, ściany, zasłony, pościel i dywanik pod łóżkiem.

I jej majtki, gdy jeszcze je miała na sobie.

Kobieta ma dwadzieścia sześć lat, pracę w korpo, nowoczesne poglądy, seks jest dla niej potrzebą fizjologiczną, a nie czymś, o czym warto pisać poematy, zresztą ona nie czyta poezji… Ale pojęcie o wystroju wnętrz ma jak dziewczynka meblująca domek dla lalek.

Ja to mam gust do kobiet, pomyślał.

Chwilę mu zajęło, nim zawiązał krawat. Spojrzał w lustro, którego ramy ktoś, kogo znał, okleił różowymi karteczkami zawierającymi życiowe motta typu: „Marzenie jest życzeniem wypowiedzianym przez serce”. Odbicie w lustrze mówiło mu, że jest przystojnym facetem po czterdziestce w drogim garniturze. Facetem, który urwał się trochę wcześniej ze świetnej pracy, aby przelecieć panienkę. Nie musiał patrzeć na łóżko, aby się przekonać, że urodzie panienki nie można nic zarzucić. Taki facet musi mieć to, co najlepsze. Z lustra gapił się na niego tępo rasowy okaz sukcesu życiowego.

– Wychodzisz?

Cholera. Uświadomił sobie, że od kilku chwil nie słyszy już, jak jej oddech wybija senny rytm. Co za głupie pytanie. Przecież widzi, że wychodzi.

– Obiecałem Dominice, że zdążę na kolację.

Poruszenie na łóżku, blask wyświetlacza w komórce w różowym etui.

– Dopiero piąta. O której jecie kolację?

– Przygotujemy ją razem. Ostatnio spędzamy ze sobą zbyt mało czasu.

– Kiedy w końcu ją rzucisz?

– Kogo?

– Żonę, geniuszu.

Zmierzył ją niedbałym spojrzeniem.

– Dla ciebie?

– Nie traktuj mnie tak. Nie jestem zdzirą do wyruchania.

A kim jesteś? – pomyślał.

– Nie myślę tak o tobie.

Wyskoczyła z łóżka, przebiegła do drzwi i zatarasowała je, rozkładając ręce jak bramkarz szykujący się do obrony karnego. Piekielnie ładna dziewczyna, zwłaszcza nago. Nawet nie malowała się nadmiernie. Tylko to pierdolone różowe otoczenie… Następnym razem zabierze ją do jakiegoś hotelu. Miał dosyć jej przytulnego pluszowego mieszkanka.

– A jeśli zajdę w ciążę? Może już zaszłam?

– Przestań.

– Ona nie chce dzieci? Ja mogę ci je dać.

Nieśpiesznie się zbliżył, wplótł dłoń w jej włosy i ostrożnie, żeby nie sprawić jej większego bólu, ale stanowczo, aby jednak coś zrozumiała, pociągnął i odstawił ją od wejścia. Syknęła z wściekłością, strzeliła go w twarz i zaczęła się szarpać. Zaczekał, aż się zmęczy i przestanie.

– Powiedziałem ci, że jem kolację z żoną. To dla mnie bardzo ważne.

– A ja ci powiedziałam, że może zostanę mamą.

Nie bał się tego. Brała tabletki, choć mu o tym nie mówiła i nalegała na ostrożność. Trzymała je w szufladzie szafki nocnej. Eryk regularnie sprawdzał, czy tabletek ubywa i czy ubywa we właściwy sposób. Tabletki nie były różowe.

– Czego chcesz, pieniędzy? – mruknął.

Znowu trzasnęła go w twarz. Miała temperament, dlatego do niej przychodził. Lubił jej ciało i tę wewnętrzną dzikość. Poza tym chyba nic więcej mu się w niej nie podobało, zresztą w niej nie było już nic więcej.

– Powiedziałem ci pierwszego dnia: nigdy z tobą naprawdę nie będę. Cokolwiek zrobisz, czyjekolwiek dzieci urodzisz.

Zamachnęła się po raz kolejny, ale on – wciąż trzymając ją za włosy – odstawił ją od siebie. Dała spokój i ją puścił.

– Spierdalaj – wysyczała. – Nigdy tu nie wracaj.

– Ubierz się – odparł i wyszedł.

W domu był sześć minut później. Pomyślał, że Kaśka za blisko mieszkała. Do tej pory zawsze dbał, by jego kobiety mieszkały w innych dzielnicach, ale z nią coś nie wyszło. Nie mógł się jej oprzeć i złamał zasady. To pewnie się na nim zemści. Miał tylko nadzieję, że nie zemści się na Dominice.

Zastał ją w kuchni, gdy wybierała łyżeczką awokado ze skórki. Objął ją od tyłu i pocałował w szyję. Była piękna, choć nie tak jak Katarzyna. I już nie miała dwudziestu sześciu lat.

– Brałeś prysznic? – spytała, odkładając nóż i sięgając po blender.

– Tak.

– Mogłabym cię poprosić, żebyś wziął jeszcze jeden?

Stojąc w strumieniu gorącej wody, tarł się gąbką, niemal zdzierając z siebie skórę. Kaśka miała wyjątkowo mocne perfumy. Każe jej je zmienić albo on ją zmieni.

Na tę myśl poczuł żal, bo nie chciał jej zmieniać za wcześnie.

Włożył świeżą koszulę i spodnie. Pomógł Dominice z krojeniem pieczeni. Stosując się do jej wskazówek, nakrył do stołu.

Jedli, usiadłszy naprzeciwko siebie przy stole, odgrodzeni przez dwie zapalone świece. Rozmawiali. Dominika wydawała się zamyślona. Często taka była i kiedy miała ochotę wyjawić mu powód, sama o tym mówiła. Gdy nie miała ochoty, nie odpowiadała nawet kiedy pytał, więc dawno temu przestał pytać.

Dziś nie była w nastroju do zwierzeń.

Nie szkodzi. Przeczyta później jej myśli w pamiętniku. Prowadziła elektroniczny pamiętnik na starym laptopie Hewlett-Packard, który trzymała przy łóżku. Laptop i pamiętnik były zabezpieczone skomplikowanymi hasłami, ale z najbardziej skomplikowanym hasłem poradzi sobie najprostszy keylogger.

Ten laptop od lat służył jej wyłącznie do prowadzenia prywatnych zapisków. Dominika była nieprzeciętnie inteligentna i obeznana z nowoczesnymi technologiami, a praca w finansach uczuliła ją na cyfrowe zagrożenia, ale keyloggera nie wykryła. Nic zresztą dziwnego, wybrał taki, którego nie sposób wykryć bez skomplikowanego oprogramowania, a tego laptopa nie dostawali do rąk firmowi informatycy, regularnie szukający aplikacji szpiegowskich.

Sprawdzenie odczytów keyloggera dawało Erykowi coś absolutnie wyjątkowego: miał zarejestrowany każdy nacisk klawisza na komputerze żony. Widział, jak pisała i jak edytowała to, co wpisała. Czasem najwięcej dowiadywał się z tego, co zostało usunięte i nie dostawało się do ostatecznej wersji pamiętnika.

Człowiek ma taką właściwość, że niektóre rzeczy cenzuruje nawet przed sobą.

– Co z tymi klientami, z którymi się dzisiaj spotkałaś? – spytał.

– Wzięłam ich.

Powiedziała to pozornie niedbale, ale wyczuł w jej głosie dziwną nutę.

– Nadają się?

– Tak, przecież mówię, że ich wzięłam.

On też jej opowiedział o pracy. Pracowali razem w firmie inwestycyjnej należącej do jej brata, ale rzadko się tam widywali. Każde z nich miało swój zakres obowiązków i odpowiedzialności.

A potem przestali rozmawiać, po prostu razem byli. Czasem to musiało wystarczyć.

Po kolacji sprzątnęli ze stołu, a Dominika usiadła na kanapie z kieliszkiem czerwonego wina. Eryk włączył muzykę, takie klubowe retro, które ona najbardziej lubiła. Sam nie pił. Nie miał ochoty.

– Ładna jest? – odezwała się Dominika.

Nie mógł nic wyczytać z jej twarzy, więc żałował, że nie może przeczytać jej pamiętnika, zanim się odezwie.

– Nie taka ładna jak ty.

Skinęła głową.

– Przytul mnie – powiedziała.

Ostrożnie usiadł obok niej. Oparła mu głowę na piersi, a on położył na niej dłoń. Potem wstała, odstawiła kieliszek, z czułością dotknęła jego policzka.

– Nie skrzywdź jej.

– Nie skrzywdzę.

– Dobranoc.

Poszła do swojej sypialni, słyszał, jak zamyka za sobą drzwi na piętrze. On jeszcze długo siedział, nic nie robił i czuł się zmęczony. W końcu też wstał, pogasił światła i poszedł do siebie. 

Książkę Pułapka na szczury kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Komisarz Kruk. Pułapka na szczury
Piotr Górski5
Okładka książki - Komisarz Kruk. Pułapka na szczury

W altanie śmietnikowej na gdańskim osiedlu zostają znalezione poćwiartowane zwłoki. Prowadzący śledztwo komisarz Sławomir Kruk przypuszcza, że zmarły padł...

dodaj do biblioteczki