Kiedy Milena odeszła bez słowa, Igor obiecał sobie, że już nigdy nie da się zranić. Tylko w ten sposób mógł sobie poradzić z bólem. By przetrwać, postanowił żyć tak, jakby nie miał nic do stracenia: mocno, bez zahamowań i na krawędzi. Bo bez niej nic nie miało sensu. Równie dobrze mógł zostać królem miejskiego półświatka.
Teraz Milena wraca do ich rodzinnego miasta w glorii gwiazdy filmowej. Choć odniosła sukces, nie jest szczęśliwa. Pora jednak stawić czoło przeszłości. I zdrajcy, którym okazał się najbliższy jej człowiek.
Długo próbowali o sobie zapomnieć. Ale ból wiąże równie mocno jak miłość. Tyle że sercu nie można rozkazywać. A Milenę i Igora łączy uczucie jedyne w swoim rodzaju. Czy okaże się dość silne, by pokonać kłamstwa, żal i lata milczenia? Ten związek może być najbardziej szaloną rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobili. I prawdopodobnie jeszcze tego pożałują. Ale żyje się raz. I kocha prawdziwie też tylko raz.
Gdyby miało nie być jutra to najnowsza książka Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Nowa książka Dilerki Emocji, która ukaże się nakładem Wydawnictwa Słowne z uczuciem, to gęsta od uczuć opowieść o ludziach, którzy nie mają nic do stracenia – poza miłością życia. Ostatnio mogliście przeczytać pierwszy oraz drugi rozdział tej historii, tymczasem już teraz zachęcamy do lektury kolejnego fragmentu powieści:
Rozdział 3
Najlepiej byłoby nie mieć marzeń. Nie śnić. Nie myśleć. To byłoby wybawieniem. Dla niektórych. Na pewno dla mnie. Gdy ją ujrzałem, gdy usłyszałem jej głos, gdy spojrzałem w jej oczy... czas się zatrzymał. Znów miałem osiemnaście lat. Byłem w niej szaleńczo zakochany, tak jak kiedyś.
A potem przypomniałem sobie, dokąd nas to doprowadziło, i stałem się z powrotem sobą. Zimnym głazem bez uczuć.
A jednak wciąż marzę... śnię... rozmyślam...
Gdy ekran zgasł, w kinie zaległa cisza. Milena słyszała tylko szum krwi w uszach i trwała w oczekiwaniu na reakcję widowni. Nagły ogłuszający aplauz niemal ją przestraszył. Owacje na stojąco, okrzyki, triumfalne gwizdy. Widzowie bili brawo, rzucali kwiaty w jej kierunku, obecni na premierze dziennikarze robili zdjęcia. Jej kolejny film został entuzjastycznie przyjęty przez publiczność. Tak bardzo się bała, bo tak wiele dała postaci Natalii z siebie samej. A w scenach, w których bohaterka użera się ze swoim uzależnionym od alkoholu mężem, wydawało się jej, że wraca do przeszłości i dźwiga bezwładne ciało matki z podłogi, aby ułożyć je w pomiętej pościeli. Czasami granie tej roli przychodziło jej z trudem, ale teraz wiedziała, że było warto.
Milena uśmiechała się, dziękowała, kłaniała się i machała do widzów. Nagle poczuła uporczywe spojrzenie, które niemal się w nią wwiercało. Nie potrafiłaby tego wytłumaczyć, ale to tak, jakby cudza wola zmusiła ją, żeby spojrzała w tamtą stronę. Nie umiała oprzeć się tej sile. Spojrzała. I dojrzała jego. Górował nad innymi, wysoki, ciemnowłosy, taki znajomy, a jednocześnie daleki i obcy. Niewiele się zmienił, może się troszkę postarzał, jak i ona, może włosy miał przyprószone siwizną. Ale nadal był niesamowicie przystojny. Tylko te oczy... Takie obce. Takie groźne. Takie obojętne i niemal wyprane z wszelkich uczuć. Poczuła, że drżą jej dłonie i użyła całej siły woli, aby ominąć jego postać i spojrzeć w przeciwnym kierunku. Było to trudniejsze niż zagranie jakiejkolwiek innej sceny.
***
Igor wprawdzie obejrzał film z wielkim zaangażowaniem i przyjemnością, ale nie przypuszczał, że całe to doświadczenie będzie dla niego aż tak trudne. A przecież poszedł na tę premierę, aby siebie sprawdzić. Aby zobaczyć, czy jest tak silny, za jakiego się uważał. Jednakże gdy zobaczył ją jednocześnie na ekranie i te kilka rzędów przed sobą, poczuł się, jakby życie wymierzyło mu potężny cios. Potem, gdy wszyscy bili brawo, gdy tłum szalał z entuzjazmu, on stał nieruchomo i nie spuszczał wzroku z rudowłosej dziewczyny. I jakby ściągnął ją i myślami, i siłą spojrzenia, bo nagle popatrzyła wprost na niego. Gdy ich oczy się spotkały, zobaczył w tych zielonych tęczówkach coś dziwnego. Nienawiść. Wprawdzie na dnie tych oczu, pod tą wszechobecną i przerażającą nienawiścią było coś więcej, coś, czego nie rozumiał, ale co tak doskonale pamiętał. Milena zawsze tak na niego patrzyła, gdy nie widzieli się przez dłuższy czas i gdy stęskniona biegła do niego, aby skryć się w jego objęciach. To było jak drugi, kończący walkę cios. Przybrał maskę obojętności, starając się nie okazywać, jak wielkie zrobiła na nim wrażenie. Ona też szybko odzyskała równowagę i omiotła go wzrokiem, jakby był jednym z widzów, kimś, kogo nie znała. Kimś obcym. Bo był. Właśnie tak.
***
Gdy samochód wiozący obsadę filmu dotarł do Cristala, już się tam roiło od dziennikarzy i fotoreporterów, a także zwykłych gapiów, którzy na własne oczy chcieli zobaczyć twarze znane z kina czy telewizji. Kiedy Milena i jej entourage znaleźli się wewnątrz ekskluzywnej restauracji, podszedł do nich kierownik sali i zaprowadził do stolika. Milena rozmawiała swobodnie z kolegami z planu, Joanna umawiała się z jakimś fotoreporterem na fotorelację z zamkniętej dla prasy kolacji, Aneta, odtwórczyni roli matki Natalii, flirtowała zaciekle z młodszym od niej o dekadę Michałem, aktorem, który grał zakochanego w Natalii Patryka. I gdy aktorka myślała, że już nic jej nie grozi, dostrzegła Igora Kraśnika. Stał oparty o bar w części klubowej i patrzył wprost na nią, rozmawiając z jednym z menadżerów. Milena poczuła niepokój. Gdy Joanna wróciła do stolika, pochyliła się ku swojej przyjaciółce i spytała:
– Do kogo należy ta restauracja?
Joanna spojrzała na nią zdziwiona, że pyta o takie rzeczy.
– Do jakiegoś wałbrzyskiego biznesmena, podobno najlepsza w mieście. O! Tam chyba stoi ten facet. Przystojniak, nie ma co.
– Joanna zachichotała.
– Przepraszam – wymamrotała Milena i uciekła do łazienki. Zmoczyła dłonie zimną wodą, wytarła je w papierową chusteczkę i przyłożyła ochłodzone ręce do rozpalonej twarzy. Za dużo tych spotkań z Igorem. Wprawdzie gdy tylko dojrzała go w kinie, wiedziała, że ich nie uniknie i podświadomie miała na nie nadzieję. Odetchnęła głęboko i wyszła z łazienki. I stanęła wprost przed Igorem.
– Witaj.
– Witaj.
Patrzyli na siebie w zupełnym milczeniu. Wreszcie Igor powiedział cicho: – Świetnie zagrałaś. Gratuluję.
– Dziękuję. – Była na siebie zła, bo jego komplement sprawił jej przyjemność.
– Zawsze byłaś świetną aktorką. Grę miałaś we krwi.
Spojrzała na niego gwałtownie. Wiedziała, że jego słowa niosły w sobie jakiś podtekst.
– Każdy robi to, w czym jest najlepszy – odparła swobodnie, chociaż była cała spięta.
– Chyba masz rację... – Jego twarz znów była maską obojętności.
– Nie wiedziałam, że to twoja restauracja. – Milena uśmiechnęła się lekko, nie chciała rozmawiać z nim w ten sposób.
– Domyślam się. Gdybyś wiedziała, na pewno byś tu nie przyszła. – Objął się ramionami i patrzył na nią z góry. Wrogi i obcy.
– Skąd możesz to wiedzieć? Nic o mnie nie wiesz! – Zdenerwowała się. Zachowywał się, jakby to ona zawiniła, że to wszystko... że wszystko tak się potoczyło.
– Wiem o tobie jedynie to, że potrafisz świetnie grać – powiedział spokojnie, ale tak jadowitym tonem, że na chwilę odebrało jej oddech. Krasny wykorzystał to, kiwnął jej głową w niemym pożegnaniu, odwrócił się i poszedł schodami do góry, gdzie zapewne miał biuro. Milena stała jeszcze chwilę, próbując odzyskać równowagę. Gdy zaczerpnęła kilka głębokich oddechów, wróciła do swojego towarzystwa, przeklinając głupi pomysł, aby premiera jej filmu odbyła się właśnie w tym przeklętym mieście.
Nazajutrz Milena ruszyła w drogę powrotną do Warszawy. Czekało na nią mnóstwo spraw, a niemal przez całą podróż Joanna przedstawiała jej plan zajęć, spotkań, rautów, imprez, na których Milena powinna się w Warszawie pokazać. Aby, jak to mawiała menadżerka, „utrzymać się na fali”. Aktorka kiwała głową jak automat, aż w końcu Aśka zorientowała się, że jej nie słucha. Z westchnieniem zamknęła laptopa i popatrzyła ze zmarszczonym czołem na siedzącą obok przyjaciółkę, a jednocześnie pracodawczynię.
– Co jest grane? – spytała cicho.
Kępska, jakby obudzona z głębokich rozmyślań, zamrugała oczami i utkwiła je w ciemnowłosej kobiecie.
– Nic. Jestem zmęczona – odpowiedziała spokojnie i, na pozór, szczerze.
– Jasne. – Joanna nie dała się oszukać. – Znam cię. Co się stało? To przez ten Wałbrzych?
– Trochę. – Milena potarła czoło.
– Ale jest coś jeszcze, prawda? – Joanna nie zamierzała ustąpić.
– Takie tam... sprawy. Z przeszłości. – Milena nie miała ochoty o tym rozmawiać, sama wciąż nie otrząsnęła się po spotkaniu z Igorem.
– Ma to związek z tym gościem z restauracji?
Milena spojrzała ostro na koleżankę. Ta wzruszyła ramionami.
– Widziałam, jak z nim rozmawiałaś. Widziałam twój wzrok. I jego też. To nie wyglądało jak jakaś przeszła sprawa.
Wszystko było bardzo... – Joanna szukała odpowiedniego słowa. – Teraźniejsze.
– Zostaw to. To stare dzieje. Był moim chłopakiem. Moim pierwszym chłopakiem. Bardzo mnie skrzywdził. Nie warto do tego wracać.
– Aha. Oczywiście. To dlaczego ciągle to robisz? – Joanna wiedziała, że nie ma sensu ciągnąć przyjaciółkę za język, ale wiedziała też, że na pewno ten eksfacet Mileny nie jest sprawą, o której dziewczyna zapomniała. I martwiła się, bardzo. Bo przeczuwała, że to jeszcze nie koniec powrotów do przeszłości.
Książkę Gdyby miało nie być jutra kupić można w popularnych księgarniach: