W sielskiej wsi na uboczu świata żyje Olav, syn młynarza. Młody chłopak nie wie jeszcze, że posiada moc, nad którą nie ma kontroli. Gdy po raz kolejny zostaje pobity przez ojca, manifestuje swój potencjał i zabija swojego oprawcę. Od publicznego linczu ratuje go zielarz i przydziela mu nauczyciela-czarodzieja, który pomoże Olavowi uzyskać kontrolę nad drzemiącą w nim magią. Tylko czy skryte w nim nadnaturalne siły są dobre?
Iskra mówi o początkach dorastania i dojrzewania, o odkrywaniu własnej roli w świecie, ale na marginesie fabuły Katarzyna Tkaczyk porusza też wiele innych tematów. Przypomina, że zawsze, nawet w najtrudniejszej sytuacji, człowiek ma za co dziękować – bogu lub losowi
– pisze o książce w swojej recenzji Sławomir Krempa.
Do lektury książki Iskra Katarzyny Tkaczyk zaprasza Wydawnictwo Nowa Baśń. Ostatnio mogliście przeczytać pierwszy fragment powieści, tymczasem już teraz zachęcamy do zapoznania się z jego kolejną częścią:
Prawdę mówiąc, liczyliśmy, że wszystko ci umknie i… no, nieważne.
— Co mi umknie? Co się stało?
— Nie powinienem ci tego mówić…
— Proszę!
Mężczyzna potarł twarz.
— Cóż… Wszystko wskazuje na to, że podczas pasowania miałeś coś w rodzaju emanacji, ale… właściwie nie mam pewności. Nikt z nas nie ma, bo jeszcze nam się to nie zdarzyło i nawet magowie wytrzeszczali oczy. To było jak wybuch… ale spokojnie, Sanktuarium ocalało.
Olavowi przed oczyma stanęło łagodne oblicze starca. Tego samego, dzięki któremu — wedle opowieści Rovelina — zawdzięczał swój pobyt tutaj. Przełknął ślinę.
— Arcykapłan… on stał najbliżej mnie — powiedział głosem niewiele mocniejszym od szeptu.
— Nie martw się o niego, wydobrzeje. Ocknął się niedługo po tobie, chociaż na początku bardzo się o niego baliśmy. To starszy człowiek, ale tym razem miał sporo szczęścia. Mistrz Rovelin zdążył stworzyć osłonę i tym samym wziął impet uderzenia na siebie.
Leon urwał i przygryzł wargę. Wyglądał, jakby natychmiast pożałował swojej gadatliwości. Zapadła cisza, w której dało się słyszeć nawet bzyczenie muchy.
Chłopak znów przełknął ślinę. Tym razem było mu o wiele trudniej.
— Czy on… — wykrztusił w końcu. — Czy ja go…
— Nie, nie, nie, spokojnie, żyje.
— Ale?
— Nie ma „ale”, mój drogi. Po prostu… hm… skup się na sobie. Też musisz odpocząć.
Olav poczuł, jak narasta w nim złość i dzikie pragnienie buntu. Nie miał zamiaru zrezygnować z walki o swoje. Nie tym razem.
— Jak już zacząłeś, to skończ — rzucił o wiele ostrzej, niż planował.
— Nie poczuję się lepiej, jeżeli ciągle będę myślał, co mogło się stać. Wolę wiedzieć.
Wstyd pojawił się, jeszcze zanim skończył mówić. Olav skulił się w sobie i wybełkotał jakieś przeprosiny, w duchu wyzywając się od idiotów. Leon jednak nie wyglądał na rozzłoszczonego — jego twarz wyrażała raczej zdumienie. Po chwili uśmiechnął się słabo i pokręcił głową.
— Ech, wy, ogniści… chyba nawet nie zdawałeś sobie sprawy, jak mocny jest twój żywioł, co?
Olav nie wiedział, co powiedzieć, więc tylko wzruszył ramionami, nadal wlepiając w zielarza czujne, natarczywe spojrzenie.
— No dobrze, skoro nie ucieknę od tematu, to niech będzie — powiedział mężczyzna. — Tylko jakby ci to… Może tak: nie wiem, czy coś zauważyłeś, ale mistrz przyjechał do Brevy już nieco niezdrów.
Chłopiec przypomniał sobie dziwny skurcz na twarzy maga, który dostrzegł, gdy tylko wjechali do miasta. Pokiwał głową.
— Ochrona arcymistrza w Sanktuarium nadszarpnęła jego siły — kontynuował Leon. — Wygląda na to, że z waszej trójki to jemu najtrudniej jest wydobrzeć.
— Ale co mu jest? Ma… tak jak ja? Takie ataki?
Zielarz wypuścił głośno powietrze.
— Nie. Po prostu jeszcze się nie obudził. Jest w śpiączce.
Przerażony Olav już otwierał usta, ale mężczyzna pokręcił głową.
Książkę Iskra kupić można w popularnych księgarniach internetowych: