Wrocław, początek lat dziewięćdziesiątych. Piętnastoletni Szymon Dąbrowski popełnia samobójstwo, rzucając się pod pociąg. Sprawa zostaje umorzona. Kilka dni później jego starszy brat Tomek także decyduje się na radykalny krok i skacze z dachu wieżowca. Wtedy prokuratura wszczyna śledztwo. Piotr Żmigrodzki - policjant borykający się z problemem alkoholowym i demonami przeszłości - stara się ustalić przyczyny takiego postępowania braci. Komisarz kilka lat wcześniej popełnił błąd, który doprowadził niewinnego człowieka przed oblicze kata, co odcisnęło piętno na jego psychice. Do wydziału trafia młody policjant. Razem z doświadczonym komisarzem zaczynają powoli odkrywać okoliczności śmierci Dąbrowskich.
Czy śledczym uda się ustalić, co było powodem decyzji nastolatków? Czy osoby winne samobójczej śmierci braci poniosą karę? Czy przeszłość ponownie da znać o sobie?
Do przeczytania książki Piotra Kościelnego Szymek zaprasza Wydawnictwo Czarna Owca. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać fragment książki Szymek. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
Bożena Dąbrowska nie mogła zasnąć. Martwiła się, bo Szymek wciąż nie wrócił do domu.
Ostatnio jej młodszy syn dziwnie się zachowywał. Był nerwowy i zamykał się u siebie w pokoju. Zdarzało się, że słyszała, jak płacze. Podejrzewała, że może chodzić o jakąś dziewczynę. Zwłaszcza że bardziej o siebie dbał. Częściej się kąpał i zaczął używać kosmetyków. Dojrzewał i było to coraz bardziej widoczne.
W zeszłym roku chłopak poszedł do szkoły średniej. Dobrze się uczył, nie był może prymusem, ale wstydu im nie przynosił. Najwyraźniej miał jednak jakieś problemy, w które nie chciał jej wtajemniczyć. Kilka razy przyszedł do domu z wyraźnymi śladami pobicia. Nie dawało jej to spokoju, ale nic nie zrobiła. Andrzej powiedział jej, żeby się nie wtrącała. Stwierdził, że największym błędem, jaki mogą zrobić, to pójść do szkoły z pytaniem, co się dzieje. Należy zostawić sprawy własnemu biegowi. Nie zgadzała się z tym, ale też nie sprzeciwiła mężowi. Nie chciała pogarszać sytuacji Szymka.
Jedna koleżanka powiedziała jej, że w szkole średniej pierwszoklasiści, zwani przez starszych uczniów kotami, zawsze są gorzej traktowani. Fala, która dotąd miała miejsce tylko w wojsku, dotarła też do szkół. Bożena miała nadzieję, że za jakiś czas wszystko się unormuje i będą mogli się bardziej skupić na Tomku.
Z nim to ciągle mieli problemy. Swego czasu przystąpił do skinheadów. Ogolił się na łyso, kupił glany i słuchał głośnej muzyki. Powiedział też, że w przyszłości zapisze się do Polskiej Wspólnoty Narodowej. Bożena słyszała od ludzi, że to partia powiązana z prawicowcami. Miała nadzieję, że Tomek za jakiś czas zmądrzeje i nie zmarnuje sobie życia, wiążąc się z faszystami. Nie chciała, aby ludzie gadali, że wychowała nazistę. I tak już miała przez syna sporo problemów i wstydu. Co jakiś czas do ich domu przychodził dzielnicowy. Pytał o Tomka i kazał trzymać go krótko. Zawsze potem przeprowadzali z synem rozmowę, a na koniec on obiecywał poprawę. Zaraz jednak znowu wszystko zaczynało się od nowa. W zeszłym roku, w dzień wagarowicza, nawet zatrzymano go na kilka godzin na komisariacie, bo wdał się w bójkę. Tradycyjnie w ten dzień młodzież atakuje policję i miasto wygląda jak pole bitwy. Nie dość, że musieli go wtedy z Andrzejem odebrać z komisariatu, to jeszcze zostali wezwani przez dyrektorkę szkoły. Wstydzili się, że wychowali chuligana. Obiecali, że zrobią wszystko, by Tomek się poprawił. Niestety jak dotąd im się to nie udało. Ich syn nadal zachowywał się nagannie. Bożena miała zamiar porządnie się za niego wziąć i dać mu szlaban na wyjścia. Koniec z kolegami i późnymi powrotami. Będzie siedział w domu, dopóki nie zmądrzeje. Ostatnio zapowiedział, że jak tylko skończy osiemnaście lat, zaciągnie się do Legii Cudzoziemskiej. Miała jednak nadzieję, że zanim stanie się pełnoletni, ten pomysł wywietrzeje mu z głowy. Podobnie jak kilka wcześniejszych, równie niemądrych.
Spojrzała na śpiącego obok męża. Wczoraj wrócił z drugiej zmiany, a dzisiaj miał na rano. Od kilku miesięcy brał nadgodziny, żeby mogli jakoś związać koniec z końcem. Kryzys zajrzał do ich rodziny. Ona, jako krawcowa, miała coraz mniej pracy. Cały dom był praktycznie na jego utrzymaniu. Andrzej pracował jako mechanik w Pafawagu, ale ostatnio coraz częściej wspominał, że musi poszukać czegoś nowego. Sugerowała mu, że w czasach szalejącego bezrobocia zwolnienie się z pracy byłoby głupotą, on jednak twierdził, że coraz częściej w fabryce mówi się o planowanych zwolnieniach grupowych.
Niby miał być jakiś pakiet pomocowy dla zwalnianych pracowników, ale plotki, które krążyły po zakładzie, rozwiewały złudzenia. Wielu pracowników już zaczęło się rozglądać za nowym zajęciem.
Wstała z łóżka i poszła do kuchni. Przez chwilę patrzyła przez okno. Miała nadzieję, że zobaczy wracającego do domu Szymka. Wyszedł po południu i nie powiedział, dokąd idzie. Podeszła do kuchenki i włączyła gaz pod czajnikiem. Wiedziała, że dopóki syn nie wróci, nie zmruży oka. Zaczęła nasypywać sobie kawy do szklanki i w tym momencie usłyszała przeciągły pisk hamulców pociągu na pobliskich torach.
Książkę Szymek kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,