Londyńskie życie Florence to głównie imprezy, spotkania z chłopakiem i plotkowanie z przyjaciółkami. Gdy rodzice wysyłają ją na stare gospodarstwo zmarłej babci, nie jest tym zachwycona. Powoli jednak odkrywa, że może to być całkiem odpowiednie miejsce do tego, by zmienić swoje życie, a przy okazji dowiedzieć się czegoś o swojej rodzinie.
Za namową koleżanki z dzieciństwa (i trochę z nudów) postanawia wynająć jeden z domków letniskowych pewnemu nieznajomemu.
Kim jest mężczyzna? Dlaczego Florence ma zakaz rozmawiania z nim?
I czemu nie może nawet zobaczyć jego twarzy?
I Love You, Cherry Kingi Stojek to niezwykle zabawna, ciepła opowieść o tajemnicach rodzinnych, zakochaniu i przeznaczeniu. Z domieszką kryminału i... K-popu. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Jaguar. Dziś na naszych łamach prezentujemy premierowy fragment książki I Love You, Cherry.
Rozdział I
Odhaczyłam już wszystkie punkty na zapisanej w telefonie liście „rzeczy do przygotowania”, ale ciągle towarzyszył mi niepokój. Po raz siódmy – tak, liczyłam – zajrzałam do kuchni, aby upewnić się, że tort znajduje się w lodówce w bezpiecznym tekturowym pudełku. Kilka osób z obsługi kawiarni Tea Pot spojrzało na mnie, unosząc z zaskoczeniem brwi. Nie wszyscy byli zadowoleni z mojej obecności na zapleczu, ale dostałam na to zgodę właściciela lokalu, którego moi rodzice dobrze znali. Umówiłam się z nim, że wynajmę salę wieczorem, niecałą godzinę przed zamknięciem, aby nie przeszkadzać przebywającym tam gościom.
Zdawałam sobie sprawę z tego, że zachowuję się jak człowiek z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi, ale nic nie mogłam na to poradzić. Wymyśliłam, że przygotuję swojej przyjaciółce Kathy urodzinową imprezę niespodziankę i miałam zamiar dopilnować tego, aby wszystko poszło zgodnie z planem. Jeśli ceną były moje zszargane nerwy i pulsujący ból głowy, byłam gotowa zapłacić ją bez mrugnięcia okiem.
Zerknęłam na swoje odbicie w lustrze wiszącym na kolorowej ścianie sali. Różowe włosy o długości za ucho zdołałam w domu tylko umyć i przeczesać – to było wszystko, na co było mnie stać w tak stresującym dniu. Postawiłam na delikatny makijaż podkreślający oczy, a usta tylko musnęłam pomadką. Nie należałam do osób strojących się na takie okazje, zdecydowałam się więc na naturalny, wygodny look – dżinsy i biały T-shirt.
Tak naprawdę moja garderoba składała się głównie z tych dwóch elementów, tylko w kilkunastu egzemplarzach. Nadawałabym się na postać z serialu animowanego – w każdym odcinku nosiłabym te same ciuchy, dzięki którym byłabym lepiej rozpoznawalna.
Po raz pięćsetny – z pewnością, choć straciłam rachubę w liczeniu – skontrolowałam punkty odfajkowane na liście „rzeczy do przygotowania” i rozejrzałam się po sali. Kathy od kilku lat przeżywała silną fascynację Koreą Południową – jej kulturą, jedzeniem, a szczególnie muzyką, co wzięłam sobie mocno do serca, przygotowując dekoracje. Białe, czarne, czerwone i niebieskie balony podwieszone pod sufitem symbolizowały kolory z flagi Korei, złote serpentyny nawiązywały do okładki ostatniej płyty jej ulubionego k-popowego zespołu XOXO, a na ścianach wisiały oprawione w antyramy plakaty pozostałych grup, które darzyła sympatią. Jedzenie niestety nie nawiązywało do Korei, ponieważ do wyboru miałam tylko takie menu, jakie oferowała wybrana przeze mnie kawiarnia.
Coś jeszcze miałam z tyłu głowy, ale nie mogłam sobie przypomnieć co. Czułam niepokój, jakbym zapomniała o czymś naprawdę ważnym. Już zrobiłam krok w stronę kuchni, aby po raz kolejny sprawdzić, czy tort stoi na swoim miejscu, lecz stwierdziłam, że jeśli jeszcze raz tam wejdę i zajrzę do lodówki, to kelnerzy pewnie będą mnie obgadywali jeszcze przez kilka dni.
W drugiej części kawiarni toczyło się normalne życie, czyli dwóch lub trzech klientów rozmawiało głośno, przerywając swoje wypowiedzi na siorbanie gorących napojów. Słyszałam ich mimo ustawionego na środku drewnianego parawanu. Kiedy dołączyły do nich skrzypnięcie drzwi i nowe głosy, pognałam zgarnąć swoich gości do właściwej części sali.
Cały czas ukrywaliśmy się za parawanem, szepcząc. Plan był taki, że Danny zabierze Kathy na kawę i ciastko jako pocieszenie po całym dniu czekania na telefony i esemesy z życzeniami urodzinowymi. Zabroniłam wszystkim odzywać się do Kathy, żeby myślała, że o niej zapomnieliśmy. Wiem, brzmiało to nieco okrutnie, ale robiłam to po to, aby impreza niespodzianka naprawdę ją zaskoczyła.
Wszystko szło zgodnie z planem. Przez chwilę ukradkiem obserwowaliśmy, jak Danny i Kathy wchodzą do kawiarni. Trochę nawet zabolało mnie serce, kiedy zobaczyłam smutną minę swojej przyjaciółki.
– Dzisiaj będziemy magikami – szepnęłam do Cam, która stała najbliżej mnie, i wskazałam palcem na swoje usta. – Zamienimy podkówkę w banana.
– Wow, Copperfieldzie, ostrożnie – zaśmiała się z przekąsem. Nie łapałam jej poczucia humoru, a czasem wręcz podejrzewałam, że po prostu żyjemy w zupełnie różnych światach. Dziewczyna poprawiła perfekcyjnie ułożoną fryzurę swoimi długimi palcami z paznokciami ozdobionymi różową hybrydą. Cała oblana była drogimi perfumami – które zapewne podkradła swojej matce – ale przez zapach ten przebijała się wyraźna woń lakieru do włosów. Odruchowo, z przyjemnością, wciągnęłam ją nosem.
Danny złapała Kathy za dłoń i szepnęła coś do niej, wskazując ręką w stronę zasłonki. Serce zabiło mi szybciej.
– Ej, ciii! Teraz! – zawołałam szeptem w stronę stojących za mną gości.
Wszyscy zamilkli i ustawili się w rzędzie. Gdy tylko Kathy weszła za parawan, jedenaście osób krzyknęło „niespodzianka!”, wystrzeliwując w górę konfetti z tub. Drobinki obsypały dziewczynę, która złapała się za twarz i zaczęła się śmiać.
– A więc to tak! – Pokręciła głową, w jej oczach błysnęły łzy wzruszenia. – Udało się wam! Naprawdę!
– My jesteśmy tylko gośćmi – sprostowała Danny.
– Wszystko ogarnęła Florence. Kazała nam siedzieć cicho, żeby nie zepsuć niespodzianki.
Kathy rzuciła mi się na szyję, piszcząc.
– Kocham cię na zabój, Flo.
– Ja ciebie też.
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki I Love You, Cherry. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,