Człowiek świadkiem upadku człowieczeństwa. „Sabotażysta z Auschwitz"

Data: 2022-02-01 10:36:59 | Ten artykuł przeczytasz w 8 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

W 1943 roku angielski żołnierz Arthur Dodd dostał się w Afryce Północnej do niewoli i po pobycie w kilku kolejnych obozach jenieckich znalazł się ostatecznie w obozie na obrzeżach małego polskiego miasta. Spędził tam prawie dwa lata. Kiedy wojna się skończyła, próbował opowiedzieć o swoich doświadczeniach jenieckich, ale niezwykle trudno przychodziło mu opisać to, czego był świadkiem. Wkrótce okazało się, że niewiele osób mu uwierzy. Obóz znajdował się w pobliżu pięknego niewielkiego miasta niedaleko Krakowa, znanego jako Oświęcim. Niemcy nadali mu inną nazwę, która stała się synonimem najbardziej potwornych i najciemniejszych momentów w historii ludzkości.

Nazwali je Auschwitz.

Obrazek w treści Człowiek świadkiem upadku człowieczeństwa. „Sabotażysta z Auschwitz"  [jpg]

Do lektury książki Colina Rushtona Sabotażysta z Auschwitz zaprasza Wydawnictwo Bellona. Dziś na naszych łamach prezentujemy premierowy fragment publikacji: 

PROLOG

Pociąg zatrzymał się, a przesuwane drzwi wagonu otworzyły się z hurgotem. Około dwudziestu ludzi w środku uniosło ręce, by osłonić oczy przed blaskiem słońca i zeskoczyło z progu wagonu. Przywitał ich chór strażników Wehrmachtu oczekujących na ich przybycie. Bewegen sie! Bewegen! Schnell!

Mężczyźni, po kilku godzinach spędzonych w ciemności, powoli przyzwyczajali się do jasnego światła dziennego i rozejrzeli dookoła. Roztaczała się przed nimi wizja wiejskiej idylli. Po prawej stronie rozciągały się łąki, a po lewej ujrzeli romantyczny mały zagajnik, idealne miejsce dla zakochanej pary.

W zasięgu wzroku nie było żadnych fabryk, ani śladu prac budowlanych. Nic nie wskazywało na obecność jakiegokolwiek przemysłu. Poprzedniej nocy przekroczyli granicę Niemiec i domyślili się, że prawdopodobnie są teraz w okupowanej Polsce. Podczas dyskusji na temat nowej lokalizacji, zgodzili się co do tego, że zostali przydzieleni do pracy w gospodarstwie rolnym. Byłaby to dobra wiadomość – czekało ich mnóstwo świeżego powietrza i owoców oraz warzyw.

Patrząc wzdłuż pociągu, Arthur dostrzegł bezładne sterty ubrań i butów leżących obok torów. Były tam spodnie, koszule, spódnice, niektóre bez wątpienia należały do małych dzieci. Nie poświęcił tej obserwacji zbyt wiele czasu – najważniejsze, że nie ziściły się jego najgorsze obawy dotyczące kolejnego etapu jenieckiej podróży.

Po krótkim marszu znaleźli się w obozie i jeśli Arthur czuł jakieś obawy, po przejściu przez bramę od razu się rozwiały. Wewnątrz ogrodzenia znajdowało się dziesięć drewnianych baraków. Jeńcy zostali wprowadzeni do najbliższego i byli mile zaskoczeni widokiem suchego i czystego wnętrza. Dalsze dochodzenie ujawniło rury centralnego ogrzewania biegnące wzdłuż ścian baraku, bieżącą ciepłą i zimną wodę w kranach nad umywalkami oraz solidne łóżka piętrowe, na których znajdowały się czyste i porządne materace.

Przez następne dwa tygodnie mężczyźni przebywali w obozie, który – jak mieli nadzieję – będzie ich miejscem zakwaterowania do końca wojny, a wiosną 1943 roku nikt nie miał pojęcia, jak długo ona potrwa.

Tydzień później Arthur obudził się powoli, słysząc odgłosy strażników kroczących centralnym korytarzem baraku, walących w drzwi karabinami. W ciągu ostatnich kilku dni liczba więźniów brytyjskich w obozie zwiększyła się z dwudziestu kilku do prawie dwustu. Jak dotychczas nie przydzielano im żadnej pracy i byli dość dobrze karmieni.

Strażnicy uśmiechali się i dobrze się bawili, ale nie było w tym nic przyjaznego. Działo się coś złowrogiego i jeńcy mieli się niebawem dowiedzieć co.

– Der Feiertag endig! Arbeiten sie jetzt!

Tych, którzy trochę znali niemiecki, pytano co się dzieje. Arthur dowiedział się że idą dziś do pracy. Wiedząc, że ten moment nadejdzie prędzej czy później, jeńcy wzruszyli ramionami i wyszli przed barak.

Po utworzeniu kolumny zostali wyprowadzeni z obozu na polną drogę biegnącą przez las. Arthur wraz z kolegami szedł z przodu. Po drodze natknęli się na grupę Ukrainek kopiących rowy pod czujnym okiem kilku uzbrojonych strażników, trzymających w dłoniach zwinięte pejcze. Strach i napięcie w oczach kobiet były wręcz namacalne. Wcześniej angielscy jeńcy przebywali przez jakiś czas w Farasabrinie we Włoszech, a Arthur przegapił wówczas doskonałą okazję do ucieczki. Zastanawiał się teraz, jak bardzo przyjdzie mu tego pożałować.

Kilka minut później dotarli do fabryki. Na poboczu zobaczyli młodą dziewczynę w wieku około piętnastu lat, którą brutalnie chłostał pejczem oficer SS. Klęczała bezradnie przed nim, ukazując nadciągającym jeńcom grozę niemieckiego bestialstwa. Włosy miała niechlujnie krótko ostrzyżone, a skórę głowy pokrytą bliznami. Świeże rany zadane przez niemieckiego esesmana krwawiły, a małe strużki krwi płynęły z jej czoła na podbródek.

Była naga do pasa, a Arthur widział po jej sterczących żebrach i zapadniętych policzkach, że od dawna nie była właściwie karmiona. Esesman zatrzymał się na chwilę, żeby złapać oddech, a młoda dziewczyna podniosła wzrok. Jej wielkie oczy błagały sadystycznego potwora, by przestał ją katować. Zaśmiał się głośno i krzyknął coś do dwóch strażników stojących obok, po czym znów zaczął bezlitośnie okładać ją pejczem po głowie i ramionach.

Dla niektórych brytyjskich jeńców było to zbyt wiele. Jeden z żołnierzy klepnął Arthura po ramieniu i zrobił krok do przodu. – Chodźcie ze mną, chłopaki – powiedział. – Trzeba dać nauczkę temu małemu draniowi!

Arthur i trzej inni poszli za nim w stronę oficera SS. Arthur krzyknął, żeby zostawił dziewczynę w spokoju. Nieprzyzwyczajony do kwestionowania swojej władzy oficer przez chwilę wyglądał na zaskoczonego, ale po chwili przełożył pejcz do lewej dłoni i sięgnął po pistolet. W tym samym czasie żołnierz Wehrmachtu podniósł karabin, wycelował go w Anglików i krzyknął: – Halt! Ich werde schießen!

Tłumaczenie nie było konieczne; gdyby zrobili kolejny krok, oficer by ich zastrzelił. Pomiędzy dwoma Niemcami nie było czuć koleżeństwa. Najwyraźniej żołnierz chciał ich ostrzec.

– Zurück in der Schlange!

Jeńcy zatrzymali się, a oficer uśmiechnął się do żołnierza z karabinem. Wciąż trzymając pistolet w dłoni, podszedł do jeńców.

Ponieważ to Arthur krzyknął, stanął przed nim i spojrzał mu chłodno w oczy. Oficer był typem hitlerowskiego, aryjskiego adonisa: wysoki, przystojny, o blond włosach i stalowo-niebieskich oczach. Arthur patrzył mu prosto w oczy. Jego wstręt do nazistów przewyższał strach, który go ogarnął. Esesman pokiwał głową z cynicznym uśmiechem i cofnął się.

– Ein anderer Zeit – wyszeptał do Arthura. „Innym razem”.

Arthur nie miał wątpliwości, że wkrótce się spotkają. Anglicy wrócili z powrotem do kolumny. Ponownie maszerując, spojrzeli za siebie i zobaczyli, że ich interwencja nie pomogła dziewczynie. Oficer bił ją teraz z większą zaciekłością niż wcześniej. Arthur zacisnął pięści i skrzywił się. Wiedział, że jej jedyną zbrodnią było bycie Żydówką. Nie zostało jej wiele życia.

Arthur obudził się nagle z krzykiem. Dygotał i cały był spocony. Znów ten koszmar! Kolejny z wielu, które mu się śniły od prawie czterdziestu lat. Jego żona Olwen dawno już przyzwyczaiła się do nagłych krzyków w nocy. Wstała bez słowa i zeszła na dół do kuchni. Kilka minut później wróciła z filiżanką herbaty i kilkoma tabletkami aspiryny. Przyłożyła do jego czoła flanelę nasączoną octem i szepnęła słowa pocieszenia.

– Znowu ten sam stary koszmar, kochanie?

Arthur skinął głową, ale dla niego było to coś więcej niż zły sen. Przeżywał na nowo zdarzenia, z którymi do tej pory nie potrafił się pogodzić.

W 1943 roku dostał się w Afryce Północnej do niewoli i po pobycie w kilku kolejnych obozach jenieckich znalazł się wreszcie w obozie na obrzeżach małego polskiego miasta. Spędził tam prawie dwa lata. Kiedy wojna się skończyła, próbował opowiedzieć o swoich doświadczeniach, ale niezwykle trudno przychodziło mu opisać to, co widział. W każdym razie zdawał sobie sprawę, że niewiele osób mu uwierzy; nie było tam angielskich żołnierzy, tylko Żydzi.

Ale Arthur tam był. Obóz znajdował się w pobliżu pięknego niewielkiego miasta niedaleko Krakowa, znanego jako Oświęcim. Niemcy nadali mu inną nazwę, która stała się synonimem najbardziej potwornych i najciemniejszych momentów w historii ludzkości.

Nazwali je Auschwitz.

Zastanawiacie się, jak wyglądało życie Arthura Dodda? Na naszych łamach już teraz przeczytajcie pierwszy rozdział jego biografii.

Książkę Sabotażysta z Auschwitz kupicie w popularnych księgarniach internetowych: 

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Sabotażysta z Auschwitz
Colin Rushton1
Okładka książki - Sabotażysta z Auschwitz

W 1943 roku angielski żołnierz Arthur Dodd dostał się w Afryce Północnej do niewoli i po pobycie w kilku kolejnych obozach jenieckich znalazł się ostatecznie...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje