Akcja poszukiwawcza zaczęła się tak jak zwykle. Ryder Creed i jego pies tropiący o imieniu Grace wrócili do Nebraski, by po raz kolejny dołączyć do grupy do zadań specjalnych, kierowanej przez agentkę FBI Maggie O’Dell. Ich praca zostaje niespodziewanie przerwana, gdy wiejska listonoszka znajduje czarny plastikowy worek porzucony w zarośniętym trawą przydrożnym rowie. Zawartość worka szokuje nawet doświadczonych śledczych.
Tego samego ranka zaginęła młoda kobieta. Czy ma to związek z przerażającym znaleziskiem? Uciekła z domu czy może została porwana? I może tylko kwestią czasu jest to, kiedy trafi do przydrożnego rowu?
Ryder zgadza się podjąć poszukiwania dziewczyny, lecz niespodziewanie o tej porze roku nadchodzi burza śnieżna. Grace nigdy nie pracowała w tak niskiej temperaturze, nigdy nie tropiła w śniegu.
Potem wszystko idzie nie tak. Śnieg zaciera ślady, życie zamiera. Poszukując odpowiedzi na temat ofiary, Maggie O’Dell wpada na trop zbrodniarza, który już wcześniej zabijał z zimną krwią. Kiedy Maggie sobie uprzytamnia, że od początku burzy śnieżnej nikt nie miał wiadomości od Rydera ani go nie widział, zaczyna się obawiać, że Ryder i Grace wpadli w pułapkę mordercy.
Do lektury Czerwonego śniegu – nowej książki Alex Kavy – zaprasza HarperCollins Polska. Dziś na naszych łamach możecie przeczytać premierowy fragment powieści:
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Poniedziałek, 4 października
Środkowa Nebraska
– Musisz opuścić ten dom.
– Kto mówi? – Libby Holmes nie rozpoznała wysokiego głosu, ale dzwoniła kobieta, najpewniej młoda dziewczyna. Na ekranie nie pokazał się identyfikator rozmówcy. Odsunęła telefon od ucha, by ponownie spojrzeć na ekran, i dowiedziała się, że to numer nieznany.
– Musisz opuścić ten dom. Natychmiast.
Panika i niecierpliwość w jej głosie były zaraźliwe. Libby zadrżała, po czym zdała sobie sprawę, że ręce jej się trzęsą.
– Skąd ma pani ten numer?
– To bez znaczenia.
– Kim pani jest? – spróbowała znowu.
– Nie ma na to czasu. Być może masz tylko godzinę. Opuść dom, natychmiast!
– Nic nie rozumiem.
– Próbuję ci pomóc. – Zanim Libby zadała kolejne pytanie, nieznajoma rzuciła nerwowym szeptem: – On wie, gdzie jesteś.
Nie musiała tłumaczyć, kim jest ten „on”. Po plecach Libby przebiegł lodowaty dreszcz.
– Wiem, bo też od niego uciekłam. – Kobieta rozłączyła się.
Libby odwróciła się gwałtownie, rozglądając się wokół, jakby się bała, że on czai się za jej plecami. Wpadła w panikę. Przeszła przez salon, trzymając się z dala od okien, a jednocześnie wytężając wzrok i próbując coś przez nie zobaczyć. Zaczęła się miotać od pokoju do pokoju, to wyciągając szyję, to przykucając, i próbowała zerkać na zewnątrz, nie ruszając zasłon.
Jak mogła być tak głupia i zapomnieć o ostrożności? Gdzieś w głębi duszy i umysłu wiedziała, że on po nią przyjdzie, że jest to tylko kwestia czasu.
Starała się sprawdzić możliwie najwięcej miejsc. Podjazd ciągnął się w nieskończoność. Szopa na narzędzia i stodoła rzucały długie cienie. Las za domem w innych porach roku był zbyt gęsty, by cokolwiek tam dojrzeć, ale właśnie liście opadły, więc gdyby wzięła lornetkę, sięgnęłaby wzrokiem aż na drugi brzeg rzeki.
Zachodzące słońce zalewało rozległe pola kukurydzy ognistopomarańczową poświatą. Łodygi pięły się zbyt wysoko i rosły zbyt gęsto, żeby coś dojrzeć między nimi albo za ich nieskończonymi żółtawobrązowymi rzędami. Człowiek łatwo mógłby się tam ukryć.
Nagle Libby zdała sobie sprawę, że gania po domu na palcach, jakby ktoś mógł ją usłyszeć. Próbując złapać oddech, uświadomiła sobie, że właśnie go wstrzymuje.
Oddychaj. Myśl. Uspokój się.
Nabrała głęboko powietrza, dostała czkawki i przystanęła. Jeszcze się doprowadzi do hiperwentylacji. Nie może dopuścić do tego, żeby panika wzięła nad nią górę.
Sprawdziła, która godzina. Z przyzwyczajenia pomyślała, czy nie zadzwonić do Kristin, żeby wzięła jej zmianę. Tyle że Kristin zastąpiła ją w ostatni czwartek, a później nawet się do niej nie odezwała, natomiast Libby wyznawała zasadę, że należy odwdzięczyć się za przysługę, zanim poprosi się o kolejną. Mogłaby jednak ją powiadomić…
O czym ona myśli? Nie ma czasu na pisanie SMS-ów!
Musisz wyjść, i to natychmiast, poganiała się w duchu. Głęboki niepokój w głosie nieznajomej był szczery, a jej strach niemal namacalny.
I właśnie w tym momencie Libby coś zauważyła w lesie. Błysnął jakiś pasek czerwieni, który tam nie pasował, i równie szybko zniknął.
Musi stąd zniknąć!
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Czerwony śnieg. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych: