Adela. Krok w przeszłość to historia dziewczyny, której los przynosi wiele rozczarowań i trudnych chwil. Aneta Krasińska stworzyła poruszającą historię o realizacji marzeń, o rodzinnych tajemnicach, o zaufaniu drugiemu człowiekowi i o tym, jakie niespodzianki przynosi nam los.
Adela. Krok w przeszłość – o czym jest nowa książka Anety Krasińskiej?
Adela jako dziecko straciła dom rodzinny. Odtąd jej życie było walką o przetrwanie. Czasem była zdradzana, czasem zyskiwała pomoc ze strony innych ludzi. Wciąż szukała miłości, bezpieczeństwa, szczęścia, ale cel wydawał się niemożliwy do osiągnięcia. Wciąż walczyła o spełnienie marzeń. Dopiero ciotka, Patrycja, której Adela nie widziała od bardzo dawna, uświadomiła dziewczynie, że rodzina ważniejsza jest niż pieniądze. Ale czy Adela będzie potrafiła zaufać drugiemu człowiekowi? Czy stworzy własną szczęśliwą rodzinę?
Adela. Krok w przeszłość – pierwsza część historii
Adela. Krok w przeszłość to pierwsza część dwutomowej historii. Dalsze losy głównej bohaterki poznamy za sprawą książki Adela. Krok w przyszłość. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. Koniecznie przeczytajcie też fragment powieści.
Adela. Krok w przeszłość – fragment książki Anety Krasińskiej:
Przeszłość, 15 stycznia 1990 roku
– Pani Krysia wszystko ci pokaże – zakomunikowała ciepłym głosem starsza kobieta z dorodnymi fałdkami pod brodą i na brzuchu, ubrana w grube kraciaste spodnie i rozwleczony sweter, który już dawno powinien wylądować w piecu.
– Ja nie chcę – odmówiła po raz kolejny Adela.
– Już ci tłumaczyłam, że na razie zostaniesz w domu dziecka i poczekasz, aż wszystko się wyjaśni.
– A ja już pani mówiłam, że chcę do cioci, bo nie zostanę w tym miejscu – przekomarzała się. Odkąd zawisła nad nią perspektywa pobytu w domu dziecka, cały czas powtarzała, że nie da się w nim zamknąć. Przez ostatnie noce nieustannie śniły jej się koszmary – i wcale nie dotyczyły śmierci rodziców, tylko właśnie tego nowego miejsca. Wciąż wierzyła, że Patrycja z nią zamieszka, ale ciotka zwlekała z decyzją. Skarbie, twoja ciocia musi najpierw pozałatwiać swoje sprawy, a do tego czasu nie możesz pozostać bez opieki – wyjaśniła kobieta, starając się zachować spokój.
Rozmowa trwała pół godziny i do niczego nie doprowadziła, bo każda z nich powtarzała swoje. Tląca się w Adeli iskierka nadziei z każdą chwilą przygasała. Ciotki nie widziała od dnia pogrzebu rodziców, a tak bardzo chciałaby się do niej przytulić. Pamiętała poranek, gdy wracały z domu Iwony. Ciotka przez całą drogę zbywała milczeniem jej pytania o rodziców i Ada była na nią wściekła. Wyrwała ją z łóżka i wciąż coś przed nią ukrywała. Dopiero kiedy usiadły w salonie, ta młoda i piękna kobieta zaczęła szlochać. Przez dłuższy czas nie wypowiedziała żadnego słowa. Nie patrzyła na przestraszoną dziewczynkę, która kilka godzin wcześniej bawiła się na swoim pierwszym balu sylwestrowym, a teraz z wybałuszonymi oczami siedziała na wersalce i zastanawiała się, dlaczego rodziców nie ma w domu. Wreszcie dopadła do ciotki i zaczęła mocno potrząsać jej ramionami, wykrzykując jedno pytanie: „Gdzie są rodzice?!”. Dwa słowa, które usłyszała chwilę później, sprawiły, że nagle zabrakło jej tchu. Poczuła, że stacza się w przepaść, a po drodze boleśnie odbija od wystających korzeni. I choć minęły już dwa tygodnie, wciąż czuła się poobijana.
– Zaczekasz tutaj na nią – włączyła się do rozmowy pani Krysia, dotychczas cicho przysłuchująca się namowom swojej przełożonej. – Poznasz inne dzieci. One też nie mają rodziców – dodała, licząc na to, że zdoła pocieszyć nową. Ta jednak zamiast z wdzięcznością podziękować, jeszcze bardziej się zaperzyła.
– Nie chcę nikogo poznawać – wydusiła przez zaciśnięte zęby. – Chcę do ciotki, rozumiecie?!
– Nie możesz krzyczeć na panią dyrektor! – zaprotestowała pani Krysia. Przełożona uśmiechnęła się spod lekko zarysowanego na górnej wardze wąsa.
– Adusiu, śpisz w pokoju numer siedem – oświadczyła ze słodyczą w głosie. – Bądź miła dla swoich nowych koleżanek, bo dla wszystkich będzie lepiej, jeśli się zaprzyjaźnicie.
– Posłała pani Krysi przeciągłe spojrzenie, po czym spuściła wzrok na rozłożone przed nią dokumenty sądowe Adeli Witt. Pani Krysia lekko szturchnęła nową wychowankę, wskazując jej drzwi wyjściowe. Dziewczynka zrozumiała, że nie ma wyboru i w najbliższym czasie musi zostać w bidulu. Pamiętała tę nazwę. Kiedyś Iwona opowiadała Adeli, jak jej rodzice zaprosili na święta dziewczynkę z domu dziecka. Podobno bardzo się wtedy denerwowali. Kupili nawet łóżko polowe, żeby miała gdzie przenocować, ale ona tylko zjadła obiad i się rozpłakała. Twierdziła, że chce wracać. Ojciec Iwony natychmiast odstawił zasmarkaną małolatę do domu dziecka, a w duchu łajał żonę za głupi pomysł.
– Chyba powinnaś dzisiaj świętować – odezwała się dyrektorka, gdy już znalazły się przy drzwiach. Pani Krysia czujnie obrzuciła dziewczynkę wzrokiem. Ta jednak wpatrywała się w stary, gdzieniegdzie porwany dywan.
– Wszystkiego najlepszego z okazji trzynastych urodzin – wyrecytowała kobieta zza biurka i zamknęła teczkę.
– Podziękuj. – Pani Krysia znowu ją lekko szturchnęła. Adela burknęła coś pod nosem. Pani Krysia jedynie wzruszyła ramionami, a jej usta osadzone na zbyt małej w stosunku do reszty ciała głowie wygięły się z niesmakiem. Miała już pewność, że to dziecko będzie wymagało mnóstwa pracy i zaangażowania w proces wychowawczy. A podobno rodzice byli dobrze wykształceni. Cóż, najwidoczniej jej teoria o tym, że dobre wychowanie nie idzie w parze z wykształceniem, znowu się potwierdziła. W takich chwilach czuła się dumna, że zamiast pchać się na studia, od razu po maturze poszła do pracy, dzięki czemu zachowała świeżość umysłu niezmąconą przez wygórowane ambicje profesorów akademickich.
Szły długim korytarzem, wzdłuż którego zarówno po prawej, jak i po lewej stronie znajdowało się kilkanaście pokojów. Niektóre pozostawały zamknięte. Było wcześnie, więc starsze dzieci nie wróciły jeszcze ze szkoły, a młodsze pałętały się od pokoju do pokoju, bo pani Krysia zajęła się odprowadzaniem Adeli. Wreszcie dotarły do drzwi, na których zawieszono niewielką drewnianą tabliczkę z odręcznie zapisaną siódemką. Kobieta nacisnęła klamkę i wpuściła dziecko do środka. Adela powoli przestąpiła próg. Pokój był wysoki na co najmniej trzy i pół metra, przez co wydawał się mało przytulny. Przy ścianach ustawiono tapczany nakryte identycznymi szarymi kocami. Nad każdym z nich wisiała niewielka półka na książki i inne drobiazgi. W rogu za drzwiami stała duża trzydrzwiowa szafa, a pod oknem wciśnięto małe biurko, które zachwiało się, gdy tylko dziewczyna się oparła, by wyjrzeć na zewnątrz.
– To twoje łóżko. – Pani Krysia wskazała na łóżko po lewej stronie od drzwi. – A tu masz puste półki w szafie. Zaraz ktoś przyniesie twoją walizkę. Możesz się rozpakować, zanim dziewczynki wrócą na obiad. Później odrabianie lekcji, a po podwieczorku zajęcia w grupie – wyrecytowała doskonale znany sobie plan dnia. – Na razie nie masz lekcji, więc możesz sobie poczytać. Grunt, żebyś nie przeszkadzała innym w nauce i nie łaziła po korytarzu, kiedy wszyscy są w świetlicy. Zrozumiano?
Adela pokiwała głową. Chciała zostać sama. Nie słyszała już słów wypowiadanych przez opiekunkę. Wpatrywała się w swoje łóżko – dwa metry szarości, która spowiła jej dotychczasowe życie. Nie czuła cieknących po policzkach łez. Nie myślała o przyszłości. Pragnęła wrócić do przeszłości. Do swojego dawnego życia. Położyć się we własnym łóżku pachnącym lawendowym mydełkiem, które matka kupowała w Peweksie i wkładała między świeżo wyprasowaną pościel. Tak bardzo chciała przytulić się do ulubionej poduszki przywiezionej latem z Zakopanego. Była wtedy wykończona pieszymi wędrówkami po tatrzańskich szlakach. Ojciec to wiedział, ale chciał, by zobaczyła jak najwięcej – jakby przeczuwał, że następnego razu nie będzie. Wtedy też kupili na Krupówkach haftowaną poduszkę, która miała jej przypominać o tamtych wakacjach. Adela wreszcie opadła na łóżko. Pod palcami poczuła, że koc jest szorstki i bardzo gruby. Nie miała ochoty się na nim kłaść, więc oparła się o ścianę i podkurczyła nogi. Wyjęła z plecaka poduszkę z wyhaftowanym widokiem Tatr i wtuliła w nią twarz. Na szczęście wciąż pachniała domem. A może to tylko jej wyobraźnia podsuwała znajome skojarzenia? Znowu nie mogła zapanować nad łzami i właśnie teraz zaczęły spływać na poduszkę.
Książkę Adela. Krok w przeszłość kupicie w popularnych księgarniach internetowych: