A ślub miał być za dwa tygodnie. "100 wesel i zaginięcie"

Data: 2021-04-30 09:46:48 | Ten artykuł przeczytasz w 5 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Najpierw kwiaty, potem wiersze, wreszcie… śmierć. Gdy Emilia Brzeska robiła zdjęcia na setnym weselu w swojej karierze nie sądziła, że jej przyjaciółka, uczestnicząca w imprezie, tej samej nocy zaginie bez śladu. Poszukiwania Natalii nie przynoszą rezultatu, a wkrótce zostaje znalezione ciało innej dziewczyny. Wiele wskazuje na to, że za zbrodnią stoi tajemniczy adorator Natalii – i że tym razem na jego celowniku znalazła się sama Emilia…

Obrazek w treści  A ślub miał być za dwa tygodnie. "100 wesel i zaginięcie" [jpg]

Do lektury najnowszej książki Magdaleny Kubasiewicz 100 wesel i zaginięcie zaprasza Wydawnictwo Czarna Dama. Ostatnio mogliście przeczytać pierwszy fragment powieści, tymczasem już teraz zachęcamy Was do lektury drugiej jego części: 

Dla większości ludzi udział w weselu był (w zależności od pełnionej na nim roli oraz stosunku do dużych przyjęć) jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu, okazją do dobrej zabawy albo przykrym obowiązkiem. Dla Emilii Brzeskiej stanowił rutynę. Spędzała na weselach niemal każdą sobotę, często także niedziele, a i zdarzało się, że trafiała na pojedyncze imprezy urządzane na tygodniu. Zwłaszcza od ostatnich dni kwietnia. Jak wynikało z jej doświadczenia, to wtedy następowało preludium do sezonu weselnego, który rozkręcał się na dobre wraz z majem, trwał w najlepsze w czerwcu, lipcu i sierpniu, by zacząć powoli chylić się ku końcowi we wrześniu. Po kilku latach działania w zawodzie, budowania kontaktów, podnoszenia własnych kwalifikacji i walki o co bardziej intratne zlecenia interes się rozkręcił, więc tegoroczny sezon weselny upływał jej pod hasłem szaleńczej pracy. Niewiele miała chwil dla siebie, a znajomi w ciągu tych miesięcy mieli ogromne szanse zapomnieć, jak Emilia wygląda. Ba, niektórzy na skutek tego wycięcia spotkań towarzyskich z kalendarza Emilki w okresie letnim w poprzednich latach całkiem zapomnieli o jej istnieniu (by oddać im sprawiedliwość: trudno było kogokolwiek za to winić).

Iza Czaja i jej kuzynka Natalia, od grudnia ubiegłego roku mieszkająca w Krakowie, były pod tym względem chlubnymi wyjątkami. Cierpliwie znosiły to, że kalendarz Emilii w pewnym momencie zapełnił się po brzegi i szanse na spotkanie z nią w weekend były mniej więcej takie jak na randkę ze znanym amerykańskim aktorem. Nie miały jej za złe, że umyka ze spotkania wcześniej, bo o zmierzchu zaplanowano sesję ślubną i absolutnie musi być na miejscu na czas, by złapać „złotą godzinę”. Albo bo musi się wyspać – skoro inna sesja ma się odbyć o świcie poza miastem, co oznacza pobudkę o trzeciej w nocy.

Jednak nawet one, mimo całej swej wyrozumiałości, spoglądały na Emilię morderczym wzrokiem, kiedy wpadła do kawiarni o godzinę spóźniona na spotkanie. Spotkanie, którego dzień i porę sama ustaliła, wciskając je w napięty czerwcowy terminarz.

– Przepraszam, przepraszam, przepraszam – wydyszała Brzeska, opadając na krzesło. – Naprawdę przepraszam.

– Mam taki pomysł. Następnym razem, gdy postanowisz spóźnić się tyle czasu, skorzystaj z genialnego wynalazku, jakim jest te-le-fon ko-mór-ko-wy – wysylabizowała Iza, wskazując Emilię widelczykiem. Z taką miną, jakby miała ochotę wybić jej oko. 

– Zwłaszcza że napisałam ci jakiś milion SMS-ów – dorzuciła Natalia.

Iza i Natalia mimo pokrewieństwa nie były do siebie podobne. Ta pierwsza niedawno skończyła trzydzieści pięć lat, a ciemne oczy i karnacja, odziedziczone po matce, sugerowały, że w jej drzewie genealogicznym zaplątali się jacyś Romowie. Włosy farbowała co roku na inny kolor i nieustannie usiłowała zrzucić parę kilogramów. Twarz miała raczej charakterystyczną niż piękną, ale uczyniła z tego atut – odpowiednio dobierając makijaż, fryzurę i ubrania, łatwo sprawiała, że zwracano na nią uwagę. Natalia, ponad dziesięć lat od kuzynki młodsza, reprezentowała typ „dziewczyny z sąsiedztwa”. Miała miłą, ładną, choć nieprzyciągającą wzroku twarz, oczy niebieskie, a włosy jasne i proste. Gdy szły gdzieś we trójkę, ludzie zazwyczaj brali ją za krewną nie Izy, a Emilki – podobnie jak Natalia jasnookiej, bladej, szczupłej blondynki średniego wzrostu.

Emilia przybrała skruszony wyraz twarzy i uniosła dłonie w geście poddania.

– Naprawdę przepraszam. W ramach zadośćuczynienia ja płacę.

– No – mruknęła Natalia. – Świetnie, bo jedną porcję ciasta i kawy zdążyłyśmy już skończyć. Zanim przyszłaś.

– Te dodatkowe kalorie też weźmiesz na siebie? – dopytywała Iza.

– Proszę, nie dobijajcie mnie – westchnęła Emilia, głębiej zapadając się w fotel. – Wiem, że nawaliłam, ale wracam prosto z sesji narzeczeńskiej...

– ...jak zwykle...

– ...podczas której zerwano zaręczyny – dokończyła. – A ślub miał być za dwa tygodnie. Za dwa tygodnie!

 

Książkę 100 wesel i zaginięcie kupić można w księgarniach internetowych: 

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
100 wesel i zaginięcie
Magdalena Kubasiewicz5
Okładka książki - 100 wesel i zaginięcie

Najpierw kwiaty, potem wiersze, wreszcie… śmierć. Gdy Emilia Brzeska robiła zdjęcia na setnym weselu w swojej karierze nie sądziła, że jej przyjaciółka...

dodaj do biblioteczki
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje