Związek z o.o.

Ocena: 4.75 (4 głosów)

Mówią, że miłość i remonty nie idą w parze... Czy wspólna renowacja zrujnowanego budynku może się jednak okazać fundamentem udanego związku?

LaRynn Lavigne i Deacon Leeds, gdy byli nastolatkami, mieli krótki i burzliwy letni romans. Blisko 10 lat później znów się spotykają. Okazało się, że ich babcie zapisały im w spadku zrujnowany budynek w Santa Cruz. Oboje chcieliby go sprzedać, ale żeby to zrobić, muszą go najpierw wyremontować.

LaRynn ma pieniądze, jeśli jednak chce uzyskać dostęp do swojego funduszu powierniczego, musi być mężatką. Deacon natomiast ma wiedzę i doświadczenie w budownictwie, ale brakuje mu funduszy. Zmuszeni do współpracy, wchodzą w układ.

W domu bez ścian LaRynn i Deacon szybko uczą się, że łatwo jest się ukryć za emocjonalnym murem, nawet w małżeństwie.

Jak zakończy się projekt, jakim jest partnerstwo na budowie? Czy LaRynn i Deacon scementują swoje uczucia i połączą ponownie ścieżki życia?

Ta historia jest naprawę SPICY. Sugerowany wiek 18+.

Informacje dodatkowe o Związek z o.o.:

Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2025-01-29
Kategoria: Romans
ISBN: 9788383713830
Liczba stron: 328
Tytuł oryginału: The Co-op

Tagi: Romans współczesny

więcej

Kup książkę Związek z o.o.

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Związek z o.o. - opinie o książce

"Ludzie to nie domy ani projekty. Nie można ich rozłożyć na kawałki i zrozumieć, w jaki sposób działają, ustalić, które części są zepsute, a potem je wymienić. Można starać się zrozumieć, jacy są, ale... Ludzie się zmieniają. Dojrzewają. Uczą się. Po prostu... są w ruchu"

LyRynn i Deacon mają wspólna przeszłość, a obecnie średnio ze sobą przepadają. Co w sytuacji kiedy muszą współpracować?

Czy konieczność przebywania ze sobą spowoduje, że się polubią? Czy nawiążą przyjaźń? A może coś więcej?

LaRynn i Deacon kilkanaście lat temu mieli ze sobą romans. Pewne okoliczności spowodowały, że dosyć szybko się skończył, a od tego czasu nie utrzymują ze sobą kontaktu. Obecnie, chcąc czy nie chcąc, są zmuszeni do współpracy. Ich babcie zapisały im w testamencie budynek i każde z nich ma wobec niego pewne plany. Jednak, żadne nie może podjąć decyzji bez zgody tego drugiego. Dlatego podejmują wspólną decyzję: najpierw remont, a później sprzedaż. Wydaje się proste? No nie do końca. Żeby wyremontować budynek, który znajduje się tak złym stanie potrzebne są pieniądze, prawda? Okazuje się, że i na ten problem jest rozwiązanie. Tak się składa, że LaRynn ma fundusz powierniczy, a tym samym ma pieniądze na remont. Jednak żeby mogła z niego skorzystać to musi być mężatką. Rozwiązanie problemu od razu nasuwa się na myśl, prawda?
Zawrą małżeństwo, dzięki czemu LaRynn wykorzysta pieniądze na remont, a Deacon zajmie się naprawami. Wydaje się, że każde z nich na tym skorzysta, prawda? Ciekawe rozwiązanie, choć uważam, że gówna bohaterka więcej wnosi do tego układu.

Jak skończy się ich umowa? Czy będą w stanie ze sobą przebywać? Czy dogadają się w sprawie remontu?

Cóż, już pierwsze momenty ich współpracy pokazują, że zdecydowanie nie będzie łatwo. Mają problemy z dogadaniem się, tym bardziej, że żaden z nich nie darzy się sympatią ze względu na to co stało się w przeszłości. Ale może z czasem się to zmieni?

"To nie jest mężczyzna. To wrośnięte dziecko. Durny nastolatek w ciele uśmiechającego się z wyższością zarozumiałego dorosłego.
Mój pechowy bilet do startu w życie.
Zmora moje egzystencji.
Mój drogi, przesłodki mąż.
Który wkrótce nim nie będzie"

Już pierwszy rozdział książki bardzo mnie rozśmieszył. Czytając o przeszłych doświadczeniach bohaterki dobrze się uśmiałam, choć w jej przypadku to były żenujące wpadki. Mimo tego nie ukrywam, że moje początki z książką były dosyć średnie. W ogóle nie potrafiłam się wgryźć w historię i nie wciągnęła mnie. Czasami miałam problem żeby się połapać co w danej chwili się dzieje czy kto co mówi. Jednak na szczęście nie trwało to długo a historia zaczęła być coraz bardziej ciekawsza.

LaRynn i Deacon zaczynają współpracować. Muszą, jeśli chcą, żeby ten remont doszedł do skutku. W końcu każde z nich ma z tego tytułu osiągnąć pewne korzyści, prawda? Każdy z bohaterów ma swoje własne problemy. Ich życie nie było idealne. Oboje mają rodzinne problemy, które starają się przepracować. Okazuje się, że wiele ich łączy. Zaczynają ze sobą rozmawiać. Wyjaśniają sobie wszystko i okazuje się, że każde było w błędzie co do drugiej osoby.

"Czyli może nie chodzi o naprawienie tego, co zepsute. Przynajmniej nie tym razem. Może chodzi o rozpoczęcie wspólnie czegoś nowego? W pewnym sensie jest to podobne do tego co robimy w tym domu"

Deacon uświadamia sobie, że jego żona wcale nie jest rozpieszczona i nie robi co chce. W ten sposób chce zdobyć czyjąś uwagę. Kobieta nie wie co tak naprawdę chce robić w życiu. Rzuciła studia, a powrót w miejsce, gdzie mieszkała kiedyś jej babcia staje się dla niej szansą na znalezienie nowej drogi. A w każdym razie na to liczy. Nie jest pewna swoich działań i ma niską samoocenę.
Z czasem odnajduje coś, w czym czuję się bardzo dobrze i co jej wychodzi. Nie ukrywam, że dziewczyna nie zawsze postępuje dobrze. No bo raczej nie można nazwać mądrym zachowaniem wydawanie pieniędzy na głupoty, kiedy są one potrzebne na remont, prawda? Poduszki, świece czy koce? I to nie wcale tanie. Ponadto wszelkie próby zwrócenia jej uwagi ze strony męża spotykają się z dosyć dużą agresją z jej strony. Deacon wręcz nie może w żaden sposób jej skrytykować czy w delikatny sposób czegoś zasugerować, bo ona nie da sobie nawet nic wyjaśnić tylko od razu krzyczy i obraża się. Podziwiam go, że był w stanie z nią w niektórych momentach wytrzymać. Zdecydowanie to on jest tą najlepszą postacią w tej książce. A jego zachowanie w stosunku do swojego zwierzaka? Urocze.

Relacja bohaterów bardzo przypadła mi do gustu. Nie było tutaj nic szybko, ani gwałtownie. Wszystko toczy się swoim własnym, powolnym tempem i bardzo mi się to podobało. Ich stosunki coraz bardziej się zmieniają. Przechodzą od wrogości, wzajemnej niechęci a z czasem nawet do przyjaźni. W końcu otwierają się i zdobywają na zwierzenia. Wyjaśniają pomiędzy sobą wiele spraw co znacznie wpływa na polepszenie ich stosunków. Nie brakuje pomiędzy nimi flirtu czy chemii, która jest od początku wyczuwalna. Jednak żaden z nich nie posuwa się dalej. Przecież to ma być tylko formalność, prawda? Wszelkie bliskie relacje wszystko skomplikują...

Napięcie jest coraz większe, a pomiędzy nimi pojawia się coś jeszcze... Jak długo będą się powstrzymywać?

"Mimo że stale doprowadza mnie do szału, to może jednak jest coś, co nas łączy, i jest to miłe uczucie... Zazwyczaj"

"Związek z.o.o." to bardzo przyjemna historia. Nie brakuje śmiesznych momentów, jak chociażby scena, w której bohaterzy wyruszają na poszukiwanie toalety. Nie brakuje również jednak tych poważnych tematów. Pojawiają się pikantne sceny, ale są one bardzo dobrze napisane. Ale to co mi się w nich podobało to to, że nie ma ich dużo i nie pojawiają się od razu. To było w tym wszystkim najlepsze. Czy pojawi się pomiędzy nimi uczucie? Czy będzie pomiędzy nimi to coś? A może po remoncie każdy odejdzie w swoją stronę?

"Związek z.o.o" to lekka, przyjemna lektura. Fajny romans. Przewidywalny, ale przecież nie ma w tym nic złego, prawda? Zachęcam do lektury.

Link do opinii
Avatar użytkownika - zaczytania
zaczytania
Przeczytane:2025-02-16,

Spotkanie po latach, aranżowane małżeństwo i...remont. Ta książka to totalne szaleństwo! Mieszanka humoru równoważonego przez momenty smutne, a nawet tra*matyczne wyszła autorce rewelacyjnie. Nie mogę też nie wspomnieć o spicy scenach, które podkręcają tylko całą akcję i nie pojawiają sią w randomowych momentach, a mają swoje właściwe miejsca w fabule. "Związek z o.o." to romans, który na pozór może wydawać się prostą historią, podobną do innych, jednak im dalej zagłębimy się w przeszość bohaterów, tym lepiej rozumiemy ich decyzje, którymi niegdyś się kierowali, a które rzuciły cień na teraźniejszość.


LaRynn Lavigne i Deacon Leeds będących nastolatkami, łączył niegdyś burzliwy romans. Jednak los ponownie splótł ich drogi po niemal dekadzie. W spadku po babciach otrzymali zrujnowany dom, z którym łączy ich mnóstwo wspomnień. Chcąc go sprzedać, najpierw muszą go wyremontować. Jedyne pieniądze, jakie mogłaby przeznaczyć na ten cel LaRynn, znajdują się na funduszu powierniczym, do którego nie ma dostępu. Warunkiem ich otrzymania jest posiadanie przez nią męża. Deacon też nie ma pieniędzy, ale ma za to umiejętności, dzięki którym będzie mógł własnymi rękoma zająć się odnawianiem pomieszczeń. Zawierają więc układ: fikcyjne małżeństwo na czas renowacji, podział zysków, a potem każde rusza w swoją stronę. Jednak wspólna przeszłość i bliskość mogą pokrzyżować ich starannie zaplanowane rozstanie.


To książka, to połączenie moich ulubionych motywów. Poza wspomnianym motywem aranżowanego małżeństwa, mamy tu drugą szansę i lovers to enemies to lovers. Wierzcie mi — jest kolorowo. Do tego autorka zaserwowała rewelacyjny ironiczny, kąśliwy i sarkastyczny humor, a ja proszę Państwa, jestem kupiona. Bawiłam się świetnie i nie ukrywam — mimo wielu wybuchów śmiechu, były momenty, kiedy łezka chciała zakręcić się w moim oku.


Wątek remontu — coś pięknego!Dzięki niemu mamy lepszy wgląd w przeszłość Deacona i LaRynn, to on przywołuje wspomnienia i sentymenty, które gnieżdżą się w sercach tej pary i to też on wywołuje uśmiech na naszych twarzach. Bardzo podoba mi się takie nietuzinkowe i niesztampowe podejście do stworzenia romansu. Z jednej strony mamy zupełnie nową przestrzeń, która raczej nie ma w sobie nic romantycznego, a z drugiej odświeżanie tej przestrzeni sprawia, że w bohaterach zachodzi przemiana, stają się dla siebie łaskawsi i łatwiej im z czasem dojść do porozumienia.


Ich uczucie odnawia się sukcesywnie z prowadzonym remontem. To nawet może być taka metafora ich relacji!


To był świetny romans, spędziłam z nim bardzo przyjemny czas i z czystym sumieniem go polecam.

Link do opinii
Avatar użytkownika - zaczytanaulcia
zaczytanaulcia
Przeczytane:2025-01-29, Ocena: 5, Przeczytałem,

"Zdzieraliśmy z siebie skorupę, kawałek po kawałku, dzięki życzliwości, hardości, brutalnej szczerości. I wydaje się, jakbyśmy odsłonili same nerwy. Obniżone, w strzępach.(...) Zawsze kiedyś ujawniają się wszystkie problemy."

 

🛠🛠🛠

 

Komedie romantyczne?

Spotkanie po latach?

Motyw hate-love?

 

Jeśli to lubicie, książka "Związek z o.o." jest dla Was!

 

Ohh historia LaRynn i Deacona rozbawi Was do łez, ale także rozpali do czerwoności.

Ta dwójka to zwariowany duet, który potrafi doprowadzić do szewskiej pasji.

 

Niegdyś połączył ich letni romans.

Dziś łączy zapisany w spadku zrujnowany budynek.

Postanawiają wiec go sprzedać.

Jednak zanim to zrobią muszą go wyremontować.

Jest jednak mały problem.

Aby uzyskać dostęp do funduszu powierniczego i zdobyć pieniądze na renowację domu, LaRynn musi być mężatką.

Daecon chociaż jest złotą rączką i na sprawach remontowych zna się jak mało kto - nie ma jednak takich pieniędzy, by pokryć koszty remontu.

 

Dlatego oboje decydują się na układ.

Biorą fikcyjny ślub i od razu przechodzą do wykonania zadania.

 

Jednak czy wspólnie spędzony czas pod jednym dachem zadziała na ich korzyść?

Czy po latach rozłąki i leczenia złamanych serc, odnajdą siebie na nowo?

 

"Związek z o.o." to niewątpliwie zwariowana komedia romantyczna, która wywoła salwy śmiechu, ale także sprawi, że na policzki wypłynie rumieniec. 

 

LaRynn i Daecon to bohaterowie, których nie da się nie lubić.

Oboje są pewni siebie.

Oboje walczą o swoje.

Oboje, mimo upływu lat, są w sobie szaleńczo zakochani.

I oboje wzbraniają się przed tym uczuciem, bojąc się rozczarowania i odtrącenia ze strony drugiej osoby.

 

Pasja i serce jakie wkładają w remont domu sprawia, że z każdym dniem czują z nim coraz silniejszą więź.

Wiedzą jednak, że nic co piękne nie trwa wiecznie i nadejdzie czas, w którym będą musieli pożegnać się nie tylko z tym miejscem, ale także ze sobą.

 

Czy będą w stanie to zrobić?

 

"Związek z o.o." to zabawna książka, z nutką pikanterii, która nadaje jej jeszcze większego wydźwięku ❤️

Już od pierwszych stron wciąga w swój zwariowany świat, także baaaardzo trudno jest oderwać się od lektury.

 

Polecam 🔥

 

 

 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - glinka_54_czyta
glinka_54_czyta
Przeczytane:2025-02-10, Ocena: 6, Przeczytałem,

?Recenzja?

Premiera 29.01.2025 r.

,,Związek z. o.o." - Tarah Dewitt

Współpraca reklamowa z @wydawnictwopapieroweserca

Historia dwójki ludzi, która odziedziczyła dom po swoich babciach. Niestety nie jest w dobrym stanie, dlatego musza podjąć decyzję o jego remoncie, aby sprzedać, go w jak najlepszym stanie oraz za godziwą cenę. Niestety Deacon nie ma pieniędzy, ale ma umiejętności, natomiast LaRynn ma pieniądze, tylko, że otrzyma je kiedy wyjdzie za mąż. Postanawiają wziąć ślub w ramach umowy. Kiedyś łączył ich przelotny romans, który zakończył się dosyć burzliwie. Teraz łączy ich fikcyjny ślub oraz remont domu.

Początki ich nowego życia nie są łatwe. Ciągle się przekomarzają, kłócą i są zdystansowani. Kiedy jedno się bardziej otwiera, to drugie się wycofuje i tak na odwrót. Oboje uczą się siebie nawzajem oraz poznają swoje wady i zalety. Staja się sobie coraz bliżsi, ale nadal czuć chłód. Każde z nich boi się przyznać do tego co czuje.

LaRynn to dziewczyna, która nie czuje się ważna i w sumie nigdy się tak nie czuła. Relacje z rodzicami również nie były łatwe. Przez to wszystko zakorzeniło się w niej poczucie bezsilności. Ma swoje zachowania, które nie zawsze można zrozumieć. Ciągle siedzi w niej dziecko, które pragnie akceptacji, ale nie przyznaje się do tego. Za jej sprawą autorka pokazała jak mocno rodzice potrafią wpływać na to co dziecko będzie czuło w przyszłości. To oni są pierwszym wsparciem dziecka, wzorek i kimś kogo ono potrzebuje. Gdy jest krzywdzone i niezrozumiane, wyrasta na nieufnego człowieka, który może borykać z wieloma problemami.

Deaconowi również nie było łatwo w życiu, ale zdobył zawód i pracę w której na 100 % się spełnia. Dłubane, odnawianie, mechanika i inne podobne sprawy, są dla niego czystą przyjemnością. Ma w sobie cechy flirciarza, chociaż nie zawsze umie dobrać słowa do sytuacji. Ma w sobie również rezerwę, która nie raz wypłynie. Pragnie czegoś, ale wie, że nie zawsze będzie mu dane to zdobyć.

Historia jest pełna humoru i realizmu. Dwójka bohaterów remontuje dom i to naprawdę widać i czuć. To nie jest tylko z nazwy, a cała historia jest o .ich uczuciu. Autorka naprawdę zadbała o każdy detal i pokierowała nas przez cały okres remontu. Było wybieranie rzeczy, dłubanie, elektryka i inne, a nawet problemy, które nadawały jeszcze większego realizmu. Ubawiłam się z tą dwójką, a ich teksty były najlepsze. Każde z nich ma mocne charaktery i nawet czasem jak nie chcą, to pokazują swoją zabawną stronę.
Autorka postarała się aby wyjaśnić sytuacje sprzed lat oraz pokazać jak radzą sobie w nowym dla nich otoczeniu. Mają jeden cel: remont domu i jego sprzedaż. Żadne z nich nie spodziewało się, że w grę zaczną wchodzić dawne uczucia. Tylko, że one odżywają ale są już bardziej dojrzałe. Jednak to nie oznacza, że są zbyt pewne, wręcz odwrotnie, są jak dziecko we mgle. Pełne strachu i niepewności kolejnego kroku. I taka właśnie jest miłość, z początku nieśmiała i niepewna, potem dojrzewa i próbuje swoich sił w utrzymaniu więzi, a następnie kończy się w poważnej relacji.
Bardzo mi się podobała ta historia, pełna humoru, charyzmy, napięcia seksualnego i rodzących się uczuć. Takiej książki, było mi trzeba. A Wam gorąco ją polecam.
10/10

Link do opinii
"Związek z o.o."

 

[ współpraca reklamowa @wydawnictwopapieroweserca ]

 

"Czasami wszystko, co daje wybaczenie, to uwolnienie się od przeszłości."

 

Dlaczego...

 

Dlaczego droga autorko sprawiasz, że znowu płaczę na twojej książce? Dlaczego tak bardzo dotykają mnie tematy, które poruszasz? Czy każda twoja książka będzie tak na mnie działać? A łzy z łzowego więzienia będą uciekać raz po raz bez żadnych konsekwencji?

 

Tarah znowu to zrobiła.

 

Poprawiła humor, wywołała łzy, a swym zakończeniem wyprosiła mnie z historii.

 

Bo "Związek z o. o." mogłoby się wydawać lekką lekturą, a jednak...

 

W środku zastałam tematy, które poruszają mnie do głębi.

 

Dom pogrążony w chaosie,

Dwójka (nie)znajomych mający wspólną przeszłość i...

Przyszłość, w której trzeba podrasować teraźniejszość?

 

"Mam to, czego ty potrzebujesz, a ty masz to, czego potrzebuję ja."

 

Postacie mający własne problemy i nieprzepracowaną przeszłość, które wpływały na ich zachowanie. Jednak... najbardziej podobał mi się ich rozwój i to, jak potrafili przyznać się do błędów.

 

Między nimi było burzliwie, pełno przekomarzań... Ale chyba tak właśnie bywa, gdy spotykają się dwa przeciwieństwa, które nie chcą ustąpić, prawda?

 

Uczą się żyć ze sobą.

Uczą się kochać.

Uczą się rozwijać i polegać na sobie.

 

Jedynym zastrzeżeniem, jakie mogłabym mieć do ich relacji, to niektóre nieporozumienia i moment kliknięcia i przyznania się do uczuć. Czytałam ten rozdział trzy razy i ani razu nie odczułam tej zmiany. Mam wrażenie, że zabrakło tam czegoś. Może autentyczności? Albo sama nie wiem...

 

Nie mniej... sam zamysł domu i wplecenia do niego historii babć był urzekający i bardzo rozśmieszający, i to się udało autorce. Przyjemnie było w końcu spotkać książkę, która element związany z samą perspektywą domu ma poprowadzone od a do z.

 

A jakie jest przesłanie tej książki?

 

Bardzo jasne i klarowne...

 

"Ludzie to nie domy ani projekty. Nie można ich rozłożyć na kawałki i zrozumieć, w jaki sposób działają, ustalić, które części są zepsute, a potem je wymienić. Można starać się zrozumieć, jacy są, ale... Ludzie się zmieniają. Dojrzewają. Uczą się. Po prostu... są w ruchu."

Link do opinii
Inne książki autora
To zabawne uczucie
Tarah Dewitt0
Okładka ksiązki - To zabawne uczucie

Najlepszą puentą jest miłość! Farley Jones jest energiczną i nieco chaotyczną stand-uperką, której kariera właśnie nabiera rozpędu. Na scenie jest w...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy