Zrodzeni z legendy


Tom 1 cyklu The Legendborn Cycle
Ocena: 5.13 (8 głosów)

Pierwszy tom Zrodzonych z legendy ­­- znakomitej trylogii fantasy Tracy Deonn, autorki bestsellerów z list New York Timesa i laureatki prestiżowej nagrody Coretty Scott King/Johna Steptoe'a dla nowych talentów.

Szesnastoletnia Bree Matthews marzy, by wyrwać się z prowincjonalnego Bentonville. Szansą na zmianę miejsca zamieszkania jest program dla młodych, zdolnych licealistów realizowany na uniwersytecie w Chapel Hill w Karolinie Północnej. Decyzję o przeprowadzce i podjęciu nauki na studiach przyspiesza wypadek, w którym ginie matka Bree.

Na kampusie wszystko wydaje się nowe, fascynujące i... niebezpieczne. Wieczorne skoki z klifu do ciemnego jeziora, nielegalne imprezy, a przede wszystkim... demony żywiące się ludzką energią. Polują na nie Legendarianie, członkowie tajnego stowarzyszenia, którymi dowodzi Selwyn Kane, zwanyMerlinem.

Bree już pierwszej nocy staje się świadkiem walki nadprzyrodzonych sił. To zdarzenie odblokowuje ukryte w niej moce oraz niezbyt odległe wspomnienie. Dziewczyna przypomina sobie, że w noc śmierci matki w szpitalu był mężczyzna, który władał magią. Teraz, gdy już wie, że za śmiercią osoby, którą kochała, kryje się coś więcej niż to, co zostało zawarte w policyjnym raporcie, zrobi wszystko, by odkryć prawdę. Musi stać się Legendarianką, dowiedzieć się, jak naprawdę zginęła jej matka, a potem, jeśli będzie trzeba, wymierzyć sprawiedliwość.

,,Uwielbiam magiczny świat znajdujący się tuż pod powierzchnią naszego, a ta historia dała mi wszystko, czego pragnęłam: niesamowite postacie, starożytne legendy i tajne stowarzyszenia - zakorzenione w naszym bardzo prawdziwym, pełnym wad świecie...

Leigh Bardugo, autorka cyklu Cień i Kość

Informacje dodatkowe o Zrodzeni z legendy:

Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2023-02-22
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 9788328724549
Liczba stron: 512
Tytuł oryginału: Legenborn
Tłumaczenie: Adam Olesiejuk

więcej

Kup książkę Zrodzeni z legendy

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Zrodzeni z legendy - opinie o książce

Avatar użytkownika - przyrodaz
przyrodaz
Przeczytane:2024-02-13, Ocena: 6, Przeczytałam,

Od razu wam mówię, że choć książka zawiera pięćset stron czytania plus kilka dodatków, to jednak uważam, że jest po prostu magicznie cudowna! Co czytałam nowy rozdział, który był raz krótki, a raz długi, to nie mogłam nadziwić się tak bogatemu stylowi literackiemu! Ile tu ozdobników i opisów, które są niespotykane, zawsze użyte w formie wzniesienia, lotu ptaka bądź wszystkich emocji, które występują na wysokich poziomach, lecz niskich wibracjach. Ze zwykłego zdania autorka potrafiła zrobić prawdziwe dzieło sztuki, jakby nie odkrytą przez innych poezję smaków i zmysłów. Nawet nie potrafię obrać w słowa jak bardzo rzadko spotyka się tak strojne i wyważone jednocześnie pióro. Kiedy wpierw czytaliśmy o smutku, bo życie głównej bohaterki się rozpadło, to był on przejmujący, dotykający wszystkich zakończeń nerwowych. Kiedy pojawiała się nadzieja, to nawet mnie przekonywała, że zawsze wszystko da się naprawić. Podobnie z radością, choć największą uwagę poświęci się tutaj demonom, które zawsze były gotowe wyssać energię z osób najbardziej słabych psychicznie. Te osoby będzie otaczała taka dziwna aura. Było o niej wspomniane na początku książki, kiedy dostała informację o śmierci jej bliskiej osoby. W momencie, kiedy jest w nowej szkole, tą samą aurę dostrzega wśród innych, którzy noszą przy sobie niebezpieczne przedmioty. Zaczyna do niej dochodzić, że miejsce w którym miała być bezpieczna, całkowicie to bezpieczeństwo jej odbiera. Kierowana swoim uporem i ciekawością robi coś, co odmienia jej życie. Od tego momentu nie ma czasu na spokój.
To zaledwie pierwszy tom serii Tracy Deonn, jednak dzieje się w nim tak dużo, jakby wszystko zależało tutaj od akcji. Jedna goni drugą, postacie tutaj dużo rozmawiają, więc mamy sporą część przeznaczoną na dialogi. To coś na kształt fantastyki z legendą, dawnymi wierzeniami, które bardzo wciągają, bo wszystkiego dowiadujemy się po trochu. Czytając ją jesteśmy pewni, że to książka, bo autorka nie zaprosiła nas do tego świata na tyle, byśmy czuli, że jesteśmy tam obecni. Zupełnie jakby nie chciała, by demony przedostały się do naszego życia. Trochę długo się ją czyta, bo druk jest malutki i ciasno osadzony, ale opowieść naprawdę wciąga. Drugi tom wyszedł w czerwcu 2023 roku, lecz póki co jeszcze go nie posiadam. Nie wiem czy jednak ten stan się nie zmieni, bo lektura pierwszego tomu była bardzo wciągająca:-)

Link do opinii
Avatar użytkownika - marta_czyta
marta_czyta
Przeczytane:2023-07-04, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam,

Obecnie mało czytam. Tę książkę skończyłam już jakiś tydzień temu. Czuję jakby od tego czasu dzieliła mnie jakaś przepaść. I dopiero teraz lepiej rozumiem tę rozpacz jaką odczuwała bohaterka tej niezwykłej książki po stracie matki. Teraz - krótko po tym gdy sama tego doświadczyłam. 


Jak często trafiacie na wątki, wydarzenia, które miały miejsce także w Waszym życiu ? Czy łatwiej Wam wtedy zrozumieć emocje targające bohaterami ? Utożsamiacie się z nimi ?


“Zrodzeni z legendy” to książka inna niż wszystkie. Sądzę, że pokochają ją fani “Darów Anioła” , bo już sam opis mi w pewien sposób tę serię przypominał, ale także osoby lubiące wplątanie rozmaitych legend do stworzonej historii. Ta konkretnie historia 16-letniej Bree, bazuje na legendach arturiańskich, czyli poniekąd celtyckich, odnoszących się do Rycerzy Okrągłego Stołu, Króla Artura. Nie ma Merlina ale magii mamy pod dostatkiem. 


Akcja toczy  się w czasach współczesnych. Po wspomnianej już śmierci matki Bree dziewczyna postanawia zmienić otoczenie, spróbować normalnie żyć, w spokoju przejść żałobę. Jednak jak można liczyć na normalność na kampusie gdzie inni uczniowie noszą przy sobie broń ? Łącząc ze sobą fakty i spostrzeżenia, nasza bohaterka postanawia dowiedzieć się dokładniej, w jaki sposób doszło do śmierci jej matki. W tym celu musi dostać się do tajnej studenckiej organizacji i stanąć do walki z demonami i innymi potworami. 


Dzieje się tu wiele. Bardzo wiele!


Mamy szkołę, mroczny klimat, rozmaite wątki magiczne. Co prawda uczniowie jakby nauki za wiele nie mieli ale też można uznać, że nie było czasu sobie nią głowy zawracać ;)


Mamy trójkąt miłosny - ich dwóch, ona jedna - kogo wybierze?


Mamy wątek prześladowania na tle rasowym gdyż Bree to czarnoskóra bohaterka, której ludzie z otoczenia zdecydowanie z tego powodu życia nie ułatwiają.Jednak w nawiązaniu do jej pochodzenia pojawia się też taka wyjątkowa magia wywodząca się z tradycji ludności afroamerykańskiej. 


Tym samym mamy też wyjątkową, barwną, intrygującą i wg mnie silną bohaterkę, którą łatwo polubić.


Sporo tu magii i walki. Bree walczy z demonami, pozwala by jej atrakcyjni adoratorzy mieli liczne okazje do wybawiania jej z opresji. Szuka odpowiedzi na nurtujące ją pytania i naraża się na liczne niebezpieczeństwa. 


Początkowo książka przeraża drobną czcionką, drukiem od góry do dołu strony. Ale mimo to czyta się szybko i gdy już uda się poznać i zrozumieć ten świat stworzony przez autorkę, wchodzi jak nóż w miękkie masełko. Teraz tylko trzeba sięgnąć po drugi tom, a Wydawnictwo zadbało by za długo na niego nie czekać. 


Tak więc Moi Drodzy - polecam. Coś innego, coś świeżego, bez schematów. Uważam, że wielu z Was ta historia porwie bez reszty. Ja dziękuję za możliwość jej poznania Wydawnictwu You & Ya. Miłego wieczoru.

 

 

Link do opinii

Bree przeżywa wielką tragedię. W wypadku samochodowym ginie jej matka. Dziewczyna chce od tego wszystkiego uciec jak najdalej. Wyjściem okazuje się dla niej list, który otrzymała, że została przyjęta do programu dla zdolnych uczniów w Chapel Hill. Nowe otoczenia ma być dla niej nowym początkiem, bo ma tam się udać razem ze swoją przyjaciółką. Jednak początek w nowej szkole okazuje się zupełnie czymś innym. Podczas wyjścia Bree staje się świadkiem ataku bardzo dziwnej i zdecydowanie magicznej istoty. Z opresji ratuje ludzi grupa osób, którzy umieją walczyć i posługiwać się magią. Jeden z nich uważa się za Merlina i chciał naszej głównej bohaterce wymazać pamięć. Zamiast je usunąć spowodował, że w jej umyśle odblokowały się jakieś dziwne wspomnienia. Spowodowało to, że dziewczyna postanawia odkryć prawdę i zaangażować się w tajne stowarzyszenie, które skrywa naprawdę wiele tajemnic. Co odkryje Bree? W jakie niebezpieczeństwo się wpakuje?
 

 


 

Tą powieścią byłam zainteresowana od momentu, gdy tylko zobaczyłam ją w zapowiedziach. Ogólnie tematyka legendy o królu Arturze bardzo mnie interesuje, więc to był zdecydowanie mój must read. Nie spodziewałam się kompletnie tego, co w niej znalazłam i nie przypuszczałam, że ona zostanie tak rozwinięta. Historia od samego początku zaskakuje i angażuje. Jak już zaczęłam czytać oderwanie się od niej, to była wręcz kara. Co chwila działo się coś, przez co nie mogłam zaprzestać czytania. Jest to lektura świetnie skonstruowana i totalnie pochłaniająca.

 


Pomimo tego, że w historii poznajemy naprawdę całe mnóstwo bohaterów, bez problemu można ich odróżnić i wyrobić sobie o nich jakieś zdanie. Bree to szesnastolatka, która już przeżyła tragedię, która zżera ją od środka. Musi stawić czoła wielu zadaniom i nie wie komu może zaufać. Dodatkowo ilość skrywanych tajemnic, które odkrywa jest zatrważająca. Jednak przez jej myśli, jesteśmy w stanie ją zrozumieć, nie negować. Dodatkowo też nasuwa się na ważne postacie Sel i Nick, którzy są totalnymi przeciwnościami. Pomimo tego ogromu różnic obydwóch da się polubić i im kibicować. Z takich postaci drugoplanowych, które także bardzo polubiłam jest Will, jego postać jest świetnie wykreowana. To osoba zadaniowa ale także ironiczna i to było genialne!

 


Książka prócz akcji i nawiązań do legend arturiańskich porusza także wiele innych poważnych i ważnych tematów. Po pierwsze nasza główna bohaterka jest osobą czarnoskórą i ten wątek został bardzo ciekawie przedstawiony. Opowiedziana została historia tych osób, okres niewolnictwa i walkę o równouprawnienie. To, jak osoby o takim kolorze skóry, są dyskryminowane. Poza tym mamy także poruszany temat traumy, żałoby, który towarzyszy bohaterom często i mocno wpływa na ich zachowanie i działania. Dodatkowo też mamy nawiązania do wierzeń Afroamerykanów i cieszę się, że na koniec mamy także to opisane, skąd zostało zaczerpnięte i jaki jest tego geneza.

 


Jeśli chodzi o styl to nie mam żadnych zastrzeżeń. Czytało się ją świetnie, wciągała, czytelnik co chwila był czymś zaskakiwany. Zakończenie totalnie zaskakuje i łamie serduszko. Jedyne co mnie drażniło to niestety to wydanie. Jest bardzo mała czcionka i bardzo to przeszkadza. Po kilku rozdziałach oczy zaczynały wręcz boleć. Musiałam się przerzucić na ebooka. 

 


Podsumowując nie spodziewałam się, że mając początek roku już znalazłam tak genialną powieść. To książka dla fanów fantastyki, historii pełnych akcji i totalnie angażujących. Jednak ostrzegam, zakończenie wbija w fotel i nie wiem jak przetrwam nie mając kontynuacji pod ręką. Także z mojej strony jest totalna polecajka i na pewno będę o niej nieraz jeszcze mówić!

Link do opinii
Avatar użytkownika - majaciupinska
majaciupinska
Przeczytane:2023-03-12,

Zrodzenia z legendy tom 1

Tracy Deonn

4,5/5


Bree marzy o studiach na uczelni, na której swego czasu uczyła się jej matka. Umożliwia jej to program wczesnego startu, dzięki któremu wraz ze swoją przyjaciółką wyjeżdżają do Karoliny Północnej. Niestety ze względu na niedawną śmierć matki, nie potrafi cieszyć się z danej szansy. Dodatkowo już podczas pierwszego wieczora w nowym miejscu dziewczyna jest świadkiem osobliwego wydarzenia, które odblokowuje magicznie wymazane wspomnienie. Bree podejrzewa, że za śmiercią mamy stoją siły dalekie od tych z rodzaju naturalnych. Aby potwierdzić swoje przeczucia, postanawia wejść w szeregi tajnego stowarzyszenia, ściśle związanego z Królem Arturem i rycerzami okrągłego stołu.

 

Rzadko spotyka się fantastykę, która skupia się jednocześnie na dokładnym poruszeniu istotnych tematów oraz na wielowątkowej fabule. „Zrodzeni z legendy” zalicza się do tego wyjątku, ponieważ zarówno wontek żałoby, jak i rasizmu, nie koliduje z całą historią. Wręcz przeciwnie – perfekcyjnie się łączy, tworząc nad wyraz wzruszającą i ciekawą historię. Samo nawiązanie do Króla Artura i wplecenie do tego czarnoskórej nastolatki, będącej częścią stowarzyszenia, stanowi dość odważne posunięcie nie tylko w odniesieniu do książki, ale i dla kultury osób białych, której legenda o owym królu jest istotną częścią.


Wracając jeszcze do żałoby, cieszy mnie fakt, iż ten motyw nie został potraktowany tak, jak w większości książkach młodzieżowych. Przeważnie zaledwie zahaczają one o jakiś poważny temat, tym samym próbując udawać wartościową literaturę. Tymczasem tutaj wyraźnie widać, że strata matki odcisnęła na Bree tak wielkie piętno, że zatruwa jej każdy dzień i czyn. Nagminnie przypomina nam o doświadczanej emocjonalnej tragedii, z której nie potrafi się wyleczyć.


Poza główną bohaterką, nie ma co mówić o żadnej kreacji postaci. Wydaje się, jakby ich obecność polegała na samej… obecności. Żeby nie było, że tylko Bree się liczy, choć właśnie taka jest prawda. Weźmy na tapet np. Nicka. Jest strasznie nijaki, a jego rola w książce ogranicza się do wątków romantycznych, choć przecież jego pozycja w stowarzyszeniu i wcześniejsze decyzje spokojnie umożliwiają porządną kreację. Tak samo rywalizujący z Bree paziowie – w ogóle nie umiałam ich rozróżnić. No chyba, że na zasadzie kto jest miły, a kto nie.

Najbardziej polubiłam Selwyna. Od początku sprawił, że czekałam na jego obecność i zgłębienie sylwetki tej postaci. Szkoda tylko, że autorka zmarnowała potencjał tego maga. Wolała stworzyć typowego dla YA odpychającego gbura, który zmienia się wraz z biegiem wydarzeń i do którego z nielogicznych powodów główna bohaterka lgnie.


System magiczny został dobrze przemyślany i opisany tak, aby czytelnik zrozumiał wszystko, co w obecnej chwili jest potrzebne. Trochę brakuje mi zgłębienia wiedzy o korzeniarstwie, ale patrząc na to, ile informacji wymagała fabuła tego tomu, liczę, że w kolejnym dostaniemy znacznie więcej tej dziedziny.


Zakończeniu daleko do ideału, między innymi przez wydarzenia, ściśle związane z Bree. Za ich sprawą wykreowano typową Mary Sue, która zamiast nadać końcówce rozmachu i dobrego plot twistu, zmieniła ją w coś sztampowego i przewidywalnego.


Pomimo mankamentów naprawdę dobrze wspominam „Zrodzonych z legendy”. To wciągająca i wartościowa fantastyka, która wielokrotnie chwyciła mnie za serce. Autorka stworzyła niesamowity świat, zbudowany rękami niewolników. Społeczność rządzoną przez okrutne, obrzydliwie bogate jednostki.


Bardzo polecam.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - NataliaDrazek88
NataliaDrazek88
Przeczytane:2023-02-27, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,

Znacie Legendy o Królu Arturze? Pewnie tak, sama kiedyś trochę o nich czytałam i muszę się przyznać, że nie porwały mnie jakoś bardzo. Wolałam za to przygody o Merlinie, jednak magia to jest to, co lubię w książkach i filmach. ” Zrodzeni z legendy” Tracy Deoon to nowa odsłona legend arturiańskich, w których znajdziemy dużo magii, nie tylko tej pochodzącej od Merlina czy Morgany, ale również zagłębimy się w bardziej zgodną z naturą magię zwaną korzeniarstwem. W chwili, w której sięgnęłam po książkę, bałam się, że jest to kolejna książka fantastyczna, która nie zawładnie moim sercem, lecz z każdą przerzucaną stroną, wciągałam się coraz bardziej i coraz bardziej mi się podobał świat wykreowany przez autorkę. Nie skupiamy się tylko na samej magii, ani na romansie, który się znalazł w tej książce, lecz nie zawładnął nią, lecz bardziej spodobały mi się nawiązania do rasizmu, oraz niesprawiedliwego traktowania osób z niższej klasy społecznej, a nawet ocieramy się o tematy mizoginizmu. Nie omija nas również temat żałoby, która próbuje zawładnąć, życiem nastolatki. Nie jest to książka idealna, ponieważ jak bardzo bym nie lubiła głównej bohaterki, tak bardzo cierpię z powodu jej wieku. Szesnastolatka, która wojuje z demonami? Coś mi to przypomina. A wam? 
 
Briana Matthews straciła mamę w wypadku samochodowym, nie może się pogodzić, że ostatnie słowa, jakie do niej powiedziała, były słowami pełnymi złości. Jednak, mimo swojej żałoby, decyduje się wraz z przyjaciółką, zacząć nowe życie na Uniwersytecie, do którego się dostały dzięki programowi dla uzdolnionych uczniów. Już pierwszego dnia szesnastolatka zostaje wrzucona w prawdziwe życie studenckie. Impreza nad urwiskiem kończy się bójką, jednak Bree widzi coś więcej, coś bardzo niepokojącego, unoszącego się nad bijącymi się chłopakami, a nad nimi góruje tajemniczy chłopak, Sel, który wydaje się władać magią. To dopiero początek przygody Bree z magią, która okazuje się bardziej skomplikowana, oraz posiadająca ciekawą historię z przeszłości, sięgającą samego Króla Artura. 
 
Wiek głównych bohaterów ma dla was znaczenie? Tak szczerze, nie zwracałam kiedyś większej uwagi na wiek, lecz ostatnio bardzo przeszkadza mi przypisywanie cech dojrzałych osób, nastolatkom. Wiek nastoletni jest czasem robienia głupot, a nie walki z demonami, ale to moje skromne zdanie i chyba ostatnio za dużo w moim TBR młodzieżówek i czuję się już trochę przytłoczona nastolatkami, jedną mam w końcu w domu. 
Co do samej historii to jestem nią zachwycona, świat wykreowany przez autorkę, jest dopracowany i widać, że nie potraktowała tematu legend arturiańskich po macoszemu. Odradzający się rycerze Okrągłego stołu, Merlini władający magią oraz sami Legendarianie, którzy wydają się dość mocno zacofani w swoich poglądach, bo przecież kobieta rycerzem? Jak tak można? A jak kobieta jest ciemnoskóra, to już w ogóle obraza. 
Rasizm jest tu dość często wspominany, nie chodzi tylko o wyzywanie czy traktowanie jako osoby gorsze, ale również ukazywanie niezrozumienia do kultury i obyczajów. Bardzo spodobał mi się wątek włosów Bree, ukazanie, jaka to ciężka praca umyć je, albo fakt, że nie lubi, gdy się je dotyka bez pytania. 
Briana jest typem bohaterki, który bardzo przypadł mi do gustu, silna i niezależna dziewczyna, która jest inteligentna i potrafi sobie poradzić w najbardziej trudnych sytuacjach. Dodajmy do tego całą gamę postaci queer oraz dwóch bardzo przystojnych młodych mężczyzn, tak bardzo różnych od siebie, a równie mocno przyciągający oko nie jednej damy. Jeden z nich, Nick, złoty chłopiec, dżentelmen w pełnej krasie, drugi za to wiecznie ze skwaszoną miną Selwyn, mroczny, tajemniczy i wiecznie zły. Którego wybieracie? 
Podsumowując, podobało mi się, a zakończenie gwarantuje wam wielki wytrzeszcz oczu, dosłownie nie szło odłożyć książki, nie mając wielkich oczu, wychodzących z orbit, świetnie zakończenie, które powoduje palpitacje serca i ogromną potrzebę posiadania kolejnego tomu. Za egzemplarz do recenzji, w ramach współpracy barterowej, bardzo dziękuję wydawnictwu You and Ya.

Link do opinii
Avatar użytkownika - M_D_Books
M_D_Books
Przeczytane:2023-02-28, Ocena: 5, Przeczytałam, 2023,

Bree jest czarnoskórą nastolatką, która wyjeżdża z rodzinnego miasta na wczesny program nauczania razem ze swoją przyjaciółką Alice. Przeżywa żałobę po śmierci matki. Nadal jest cierniem w jej oku i przez to jeszcze bardziej chciała uciec od ojca i domu rodzinnego. Czy szkoła, do której uczęszczała jej mama przyniesie ukojenie, a może pogoń za tajemnicami okaże się nazbyt ryzykowna? Do czego to wszystko doprowadzi? 


Nigdy nie podkreślam karnacji bohaterów tutaj zrobiłam wyjątek. Sama autorka zaznacza to na każdym kroku, co nie powiem na samym początku irytuje, bo dla mnie przynajmniej nie ma to najmniejszego znaczenia. Jak się okazało tutaj w tej historii ma to ogromne znaczenie. Kiedy na początku przewracałam na te nie potrzebne wzmianki oczami to im dalej to bardziej rozumiałam ich sens.  


Zacznijmy od tego: wszyscy znamy legendy arturiańskie. Był król, miecz, jego żona, która wolała jego najlepszego przyjaciela. Nie zapominajmy o Pani Jeziora (chociaż tutaj akurat nie ma żadnego jej odpowiednika). Czy można to przełożyć tak aby stworzyć coś innego? Czego jeszcze nie było? No można i to niezwykle dobrze. Zróbmy tajemnicze stowarzyszenie z niezwykłymi mocami trwające od pokoleń. Wrzućmy do tego czarnoskórą, nie omieszkajmy dodać, że reszta jest strasznie uprzedzona do innej nacji i zróbmy z tego bombę nuklearną. Pomału rozniesiemy kampus, posypmy szczyptą demonów różnego rodzaju. Dodajmy też dwóch przystojniaków (nie, nie ma tutaj trójkąta miłosnego) i turniej taki mały dla niektórych nic nieznaczący.  
Jestem zaskoczona, nie mogłam się oderwać od lektury i miejscami dostawałam zawału jak i czytałam z prędkością światła. Jak to można było połączyć w tak zgrabną całość? Czasami miałam tylko z tyłu głowy: Ona się tam przyjechała uczyć, a walczy z demonami: no jak?! Niezwykłe połączenie. Jedynym minusem jest ta mała czcionka w książce, ale od czego jest czytnik.  


Skupmy się na konkretach: bohaterowie różnorodni, z charakterem, dopasowani do swoich mocy. Idealnie ukazany złoty chłopczyk (Nick) na przemian z czarną owcą (Selem). Ten drugi mógłby być moim najlepszym kumplem: jego arogancja, trochę też to jak bardzo zrobili z niego nie-człowieka na swój sposób mnie urzekło. Uśmiać się też przy nich można. Te szpileczki w konwersacjach– charyzma na idealnym poziomie. Nie zapomnijmy o historycznych wątkach i krążącej wokół tego wszystkiego rywalizacji. Udało się połączyć dwie różne historie. Niewolnictwo ze średniowiecznymi rycerzami. Mogłoby to w jakiś sposób okrawać na kpinę i być kompletnie bezsensu, gdyby nie to, że szczegóły wyjaśniły wszystko w taki sposób, aby nabrało logicznego wyjaśnienia i wszystko trzymało się kupy. Zarys świata mamy ogromny, współczesny jak i ten z innej epoki.

 
Podsumowując jest to historia niezwykła, która na pewno wyląduje w topce tego roku. Młodzieżowa fantastyka pełna akcji, magii, demonów, historycznych wątków i romansów, które są w tle. Nie zapomnijmy o zróżnicowanych bohaterach i poruszanym w tym przypadku tolerancji na tle historycznym odbijającym się na współczesności. Nic, tylko zabierać się za czytanie! Ja, czekam na dalszy ciąg z utęsknieniem.  
 

Link do opinii

🖤🖤🖤🖤

 

,,Dla mnie nie jesteś damą, którą trzeba ratować, Bree. Jesteś wojowniczką. Jesteś silna i piękna, i mądra, i odważna. – Przyciska czoło do mojego, zamyka, oczy i wolno wciąga powietrze. – I naprawdę chciałbym cię pocałować”.

 

,,Zrodzeni z Legendy” autorstwa Tracy Deonn to kolejna niesamowita książka, którą miałam okazję przeczytać.

 

Mamy tutaj świetnie wykreowany świat fantasy z demonami, magią oraz uwaga… z arturiańskimi legendami🖤.

 

Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam legendę o królu Arturze i o jego rycerzach okrągłego stołu.

 

Dlatego wprowadzenie jej do fabuły wydało mi się szalenie intrygujące. Od razu musiałam zabrać się do tej książki i szczerze liczyłam, że będzie to sztosik.

 

Nie myliłam się.

 

Lektura okazała się bardzo dobrze rozpisana. Akcja była spójna, logiczna i ciągle się w niej coś działo.

 

Przyznam jednak, że z początku ta historia bardzo przypominała mi pierwszą część ,,Darów Anioła”. Niektóre elementy, jak i sam klimat były podobne. Jednak dość szybko fabuła zaczęła się rozkręcać i to wrażenie całkowicie zniknęło.

 

Książka pochłonęła mnie na całego.

 

Bardzo spodobała mi się kreacja postaci zwłaszcza charakterystyka głównej bohaterki Bree. Jest ona inteligentną i bardzo sprytną dziewczyną, która błyskawicznie łączy ze sobą wszystkie fakty, przez co akcja niepotrzebnie nie zwalnia.

 

Jest naprawdę uparta i zadziorna, co ja osobiście bardzo lubię w bohaterkach😉.

 

Dodatkowo jako, iż Bree jest, osobą ciemnoskórą pojawia się tutaj także wątek rasizmu💔. Są to drobne wtrącenia jednak dość ważne dla całej historii.

 

Jeśli chodzi o wątek miłosny to póki, co jest on delikatny. 

 

Mamy tutaj naszą Bree oraz Nicka, który jest typowo dobry, troskliwy i heroiczny. Książkowy przykład księcia na białym koniu. Jednak mamy także Sela, który jest jego przeciwieństwem. Takim typowym bad boyem, który z początku nie znosi naszej bohaterki i dość silnie uprzykrza, jej życie jednak z czasem się do niej przekonuje.

 

Tę trójkę łączy dość silna i nietypowa więź, która, póki, co może przeistoczyć się w każdy możliwy sposób.

 

Ja mam swoje domysły jak to się dalej potoczy, ale póki, co nie będę się nimi dzielić😉.

 

Ogólnie to była naprawdę fascynująca książka. Jak na pierwszy tom zadziało się dość dużo, a samo zakończenie było epickie. Nie mogę się doczekać kolejnych tomów tej serii.

 

Kochani z całego serca polecam wam tę pozycję.

Link do opinii
Avatar użytkownika - niezdarusia
niezdarusia
Przeczytane:2023-05-01, Ocena: 4, Chcę przeczytać,

,,Zrodzeni z legendy" to oryginalna i ciekawa fantastyka. Bardzo spodobał mi się pomysł na historię, sama idea. To jak autorka stworzyła niesamowity świat. Jednak nie jestem pewna co sądzić o tej książce.

 

Na początku naprawdę podobała mi się ta lektura. Nie mogłam się od niej oderwać, w jeden wieczór pochłonęłam połowę. Niestety do czasu. Mniej więcej w połowie tego tytułu fabuła poszła w kierunku, który nie za bardzo przypadł mi do gustu.

 

Dla mnie ten wątek była na siłę. Jakby autorka stwierdziła, że musi uatrakcyjnić historię, że musi się więcej dziać etc. Ja to odebrałam jako zepsucie czegoś dobrego. Czasami dodawanie wątków nie sprawia, że książka jest lepsza. Wręcz przeciwnie.

 

Od tego momentu czytanie szło mi jak krew z nosa. Czytałam po kilkanaście stron, nie mogłam się skupić ani wciągnąć. Miałam w pamięci to jak bardzo podobała mi się ta pozycja i to czym stała się potem.

 

Z tego powodu, ciężko mi zdecydować co myśleć o tym tytule. Z jednej strony mamy oryginalny i interesujący świat, zainspirowany legendami arturiańskimi, z drugiej niepotrzebne rozgałęzienie historii.

 

Uważam jednak, że warto sięgnąć po tą książkę, bo ma naprawdę świetne elementy, a te niedoskonałości, może i denerwują czytelnika ale jest to historia mimo wszystko warta poznania. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - nataliaczarny
nataliaczarny
Przeczytane:2023-03-19, Przeczytałam,
Okej, początkowo było nudno, potem się rozkręciło na maksa, a końcówka... To było przegięcie. Bardzo naciągane zakończenie, które dla mnie jest niesatysfakcjonujące.

Samą historię czyta się bardzo szybko - jest napisana lekkim, przyjemnym stylem, który zachęca do dalszej lektury.

Również motyw, jakim jest nawiązanie do historii króla Artura i Rycerzy Okrągłego Stołu to strzał w dziesiątkę - dla mnie zdecydowanie był to bardzo ciekawy wątek.

Mamy tutaj też trochę magii, walk, środowisko akademickie, miłość, chęć zemsty, stratę matki... Motywów jest tutaj naprawdę masa i myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie.

Mimo wszystko jestem odrobinę zła na tę książkę. Mimo, iż przeszło mi przez myśl, że w tę stronę może potoczyć się cała historia to łudziłam się, że autorka podąży akurat tą ścieżką. No cóż, łudzić się można było, realia były inne.

I gdyby nie ta końcówka, to powiedziałabym, że to pięciogwiazdkowa książka. Pomimo lekko długiego wstępu, zasłużyła na to.

Świetni bohaterowie, cały stworzony świat, relacje pomiędzy postaciami, nawiązania do legend arturiańskich. No i wszystko to popsuła końcówka. A szkoda, naprawdę szkoda.

Mimo wszystko samą historię ogromnie polecam - porusza kwestię również nietolerancji na tle rasowym, ze względu na to, że główną bohaterką nie jest osoba o białym kolorze skóry. Autorka pokazuje jak źle były, a czasem i nadal są, traktowane osoby, które cechują się inną rasą.

Fantastyczna opowieść o sile, odwadze, swoim dziedzictwie i ludziach, po którą zdecydowanie warto sięgnąć. Mimo, iż nie podoba mi się w jakim kierunku ta historia poszła, chętnie sięgnę po kolejną część ?

 

Link do opinii
Inne książki autora
Naznaczona krwią
Tracy Deonn0
Okładka ksiązki - Naznaczona krwią

Druga część znakomitej serii Zrodzeni z legendy - retellingu mitu o królu Arturze. Bestseller z list ,,New York Timesa". Książka nominowana w plebiscycie...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy