ZAWSZE JAK SIĘ DZIWNIE ROBI TO DESZCZ MUSI TO ZMYĆ
Dominik Sokołowski jest twórcą uniwersum ,,Wymazane archiwum". Do pierwszej części ,,Złej wody" scenariusz napisał Igor Brejdygant.
Lato 1965 roku. Porucznik Marek Nowaczyk z Komendy Głównej milicji z Warszawy zostaje oddelegowany do zbadania sprawy odnalezionych w żuławskim Marzęcinie koło Elbląga okaleczonych, pozbawianych głowy dwóch ciał z wypalonymi tajemniczymi symbolami przy których szaleje skala w liczniku Gaigera.
Po przybyciu na miejsce trafia na mur milczenia okolicznych mieszkańców. Tymczasem odnalezione zostają kolejne ciała w tym miejscowego naczelnika partii i jego rodziny a Nowaczyk w toku przeprowadzanego śledztwa i poznawanych faktów powoli zaczynać odchodzić od zdrowych zmysłów.
,,Zła woda" to wciągający audiobook z doborową obsadą lektorów.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2022-05-08
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 0
Język oryginału: polski
Wczesna wiosna. W Tatrach leży jeszcze sporo śniegu, wieje halny. Dwójka ludzi wyrusza z Morskiego Oka na przełęcz Szpiglasową. Nagle spod grani Miedzianego...
Policjantka, za którą ciągną się stare grzechy. Współczesna Warszawa. Ginie bezdomny alkoholik. Prowadząca śledztwo komisarz Monika Brzozowska...
Przeczytane:2022-11-14, Ocena: 5, Przeczytałam,
„Zła woda” Igora Brejdyganta jest pierwszą częścią serii „Wymazane archiwum” stworzonej przez Dominika Sokołowskiego. Cała seria będzie dostępna, zdaje się, tylko w formie słuchowiska w Storytel. Mroczna historia z ulewnym deszczem i ludźmi, których nie sposób zabić. Porucznik Marek Nowaczyk, śledczy z KG MO, ląduje na Żuławach w 1965 roku przyjrzeć się kilku zwłokom bez głów i krwi w zasadzie. Do tego dookoła panoszy się niemniej mroczna i posępna SB. Gdzie się nie ruszy to tajemnice i ciemność. Chwilami przerywane pytaniami lekarza psychiatry, bo to tylko wspomnienia snute na oddziale psychiatrycznym. Wspomnienia, które odkryją prawdę. Prawdę dlaczego tu się znalazł. Co do porucznika czy nawet całej opowieści to można to podsumować żartem zaczerpniętym ze służb. Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono.