"Życie to nieustające problemy i zmaganie się z nimi. Raz wychodzi się zwycięsko, a raz z nosem na kwintę. I nie rodzimy się z mapą, która mogłaby nas przeprowadzić przez wszystkie zdradliwe wiry losu i fałszywe ścieżki. Codzienną trasę wyznaczamy sami, na zasadzie prób i błędów."
Na ulicy Wierzbowej szczęśliwe chwile splatają się z tymi trudnymi: miłość z rozczarowaniem, radość ze smutkiem. Każdy z sąsiadów musi się zmierzyć z niełatwym wyzwaniem. Hanna Jawińska staje na rozdrożu. Razem z dziećmi opuszcza swój piękny dom i przenosi się do wilii pani Flory. Jak potoczy się życie młodej kobiety? Czy otworzy się na nową miłość? I kogo wybierze, bo o jej zainteresowanie walczą dwaj mężczyźni.
Joli Cieplik przytrafia się niefortunny wypadek, a jej siostrzenica Nika, choć wreszcie czuje się potrzebna, to wciąż nie potrafi uporać się ze swoimi skomplikowanymi uczuciami. W szklarni Zygmunta zaczyna się wiosna. Czy zawita również do jego serca? Mieszkańcy ulicy będą zaskoczeni, jakie niespodzianki szykuje dla nich los.
Miasteczko także czekają zmiany, a nie wszystkie można zaakceptować. Tylko czy społeczność będzie potrafiła się zjednoczyć i wspólnie pokonać przeciwności?
Wciągająca opowieść o ludziach, którzy walczą o swoje szczęście i wierzą, że życie pisze dla nich dobry scenariusz. I choć teraz pada deszcz, wkrótce musi zaświecić słońce. Bo na świecie każda sprawa ma swój czas, nie dzieje się bez przyczyny. Ważne, żeby mieć nadzieję, iż prowadzi nas pomyślna gwiazda. I że pewne rzeczy zawsze przychodzą w porę. Nawet jeśli w tym momencie ich nie oczekujemy.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2020-06-03
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 448
Język oryginału: polski
Muszę przyznać, że początek książki był strasznie ciężki jak dla mnie. Powodem tego jest to, że nie czytałam pierwszego tomu.
Jednak im dalej czytałam tym, co raz chętniej zagłębiałam się w historię mieszkańców Ulicy Wierzbowej.
Uroczyn jest małą miejscowością gdzie każdy, każdego zna. A mieszkańcy nie raz nawzajem sobie pomagają, choć bywają też „złośliwe sąsiadki”.
W takiej na pozór spokojnej powieści autorka porusza wiele trudnych tematów. Zaczynając od rozwodu, dziecka z chorobą DOWNA a na nieodwzajemnionej miłości kończąc.
Historia jest naprawdę przyjemna w czytaniu, choć z początku myślałam „ee.. to raczej nie dla mnie”. Bardzo się cieszę ze nie zaprzestałam czytania tej książki, bo tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że nie należy oceniać książki, gdy się jej do końca nie przeczytało.
Powieść jest bardzo realistyczna, nie raz miałam wrażenie, iż czytam o własnych sąsiadach, i że sama mieszkam gdzieś pomiędzy Panią Florą, panią Jolą a Ryneczkiem.
Okładka książki jak dla mnie, to wymarzony ogród. Marzy mi się taki taras, gdzie mogłabym przyjmować sąsiadów. Jednak po pierwsze, kto by dbał o te roślinki w moim ogrodzie (ja nie mam ręki do kwiatów) a po drugie raczej już się chyba nie praktykuje odwiedzania sąsiadów. Każdy żyje swoim życiem.
Książka wewnątrz jest również bardzo estetycznie wydana. Czcionka jest nie za duża, nie za mała taka w sam raz, a każdy rozdział zaczyna się od przepięknej grafiki.
Książkę czytało mi się naprawdę przyjemnie. Historia na pewno przypadnie do gustu dojrzałym kobietom (młodszym paniom może się tu po prostu za mało dziać), aczkolwiek nie mówię, że młodsze pokolenie nie może jej przeczytać jak najbardziej, jeśli tylko lubicie takie spokojne powieści to polecam. Koniecznie zacznijcie od pierwszego tomu.
Ja z ogromną chęcią zapoznam się z wcześniejszym tomem (którego nie czytałam) i z częścią 3. Autorka napisała takie zakończenie, że muszę się dowiedzieć co będzie dalej. A inne książki Pani Agnieszki również z przyjemnością przeczytam.
„Ulica Wierzbowa” to seria obyczajowa autorstwa Agnieszki Krawczyk, a „Zawsze w porę” stanowi jej drugi tom.
Bohaterami powieści są mieszkańcy ulicy Wierzbowej. Jako pierwszą poznajemy Hannę, która właśnie rozstała się z mężem. Teraz z dwójką dzieci próbuje na nowo ułożyć sobie życie. Kobieta zrażona do mężczyzn zdaje się nie zauważać, że ma dwóch adoratorów.
Pani Flora to niezwykle inspirująca osoba o wielkim sercu, bo gdy Hanny sytuacja nieco się komplikuje, otwiera przed nią swój dom. Jola z kolei to specyficzna osoba o takiż zainteresowaniach. Podobnie wygląda sytuacja z kilkoma innymi bohaterami, z których każdy ma ciekawe zajęcie i swoisty charakter.
Codzienność mieszkańców ulicy płynie swoim rytmem, który w przypadku jednych jest, mogłoby się wydawać nieco spowolniony, podczas gdy u innych płynie nadwyraz spiesznie. Są to ludzie na różnych etapach życia i zmagają się ze swoimi problemami, tak jak potrafią.
Pewne jest jedno-sporo się dzieje w całej okolicy. Niegdyś istniało tam kino o dźwięcznej nazwie Bajka. Powstał pomysł jego przywrócenia i to wydarzenie jest szeroko opisywane w powieści.
Córeczka jednej z bohaterek również bierze czynny udział w tym, co się wokół niej dzieje. Poza szkolnymi obowiązkami podejmuje nawet ciekawą inicjatywę, która wpłynie na życie wszystkich sąsiadów w bardzo pozytywny sposób.
W relacjach przeważają ciepło i serdeczność. Nie oznacza to jednak, że sytuacja jest wyłącznie idylliczna. Rozstanie z mężem to sporo formalności, które nie wiążą się z przyjemnościami. Teściowe robią również wszystko, aby goryczki nie zabrakło. Posiadanie specyficznego zamiłowania działa irytująco na współmieszkańców. Brak atencji ze strony ukochanego również potrafi wywołać stan frustracji.
Wspólnie tworzą taką społeczność, gdzie każdy ma swoje miejsce i w którym czują się dobrze, mimo wszystko. W razie potrzasku mogą liczyć na drugą osobę, na pomoc, nawet w prozaicznych sytuacjach, a takich tu nie brakuje. Ludzie są otwarci na nowe, ale nie zapominają o tym, co minęło. Co więcej, starają się co sił, aby historia wciąż była żywa i docierała do młodych ludzi. Inicjatywa społeczna, twórczy projekt i działalność na niewielką skalę to niektóre z motywów, jakie zawiera powieść.
Wraz z rozpoczęciem lata miałam ogromną przyjemność sięgnąć po tę barwną historię z przecudną okładką w iście rustykalnym stylu. Lektura okazała się przyjemną wizytą na wyżej wspomnianej ulicy, podczas której czułam się jedną z jej mieszkańców, taką cichą obserwatorką zajść i wypadków, tych mniej i bardziej przyjemnych. Polecam przeczytać, nawet bez znajomości pierwszego tomu, gdyż łatwo jest się odnaleźć wśród tych kilku osób, które mają tak wiele do powiedzenia i zrobienia. Jak ten tytuł ma się do części pierwszej? O tym przekonam się, gdy nadarzy się taka okazja, a wówczas nie wahałabym się wcale przed otwarciem książki. Cenię sobie estetykę zarówno literacką, jak i wykonania. Jest to dobry wybór na ten czas, który właśnie jest, czyli ciepłe, dni, wakacyjne chwile i relaks.
Kiedy przeprowadzamy się do nowej dzielnicy lub nowej wsi, stajemy się jej częścią a sąsiedzi naszą drugą rodziną, jest to piękne, bo razem tworzymy całość i dbamy o siebie nawzajem i miejsce, w którym mieszkamy.
Na ulicy Wierzbowej każdy ma swoje problemy jeden większe a drugi mniejsze, Weronika potajemnie podkochuje się w Ksawerym, ten za to darzy uczuciem Hannę, która niedawno rozstała się z mężem i nie ma teraz głowy do innych mężczyzn, a wzdycha do niej również doktor Paweł Zaruski, przez takie zawirowania Weronika nie przepada za Hanną a Paweł za Ksawerym. Pomimo tego, że nie każdy każdego darzy sympatią, mieszkańcy potrafią się jednoczyć i chcą powrotu kina Bajka, niestety nie jest to takie proste do załatwienia i nie jeden sekret wychodzi przy tym na jaw, burząc spokój ludzi.
Pomimo tego, że nie czytałam części pierwszej, to szybko rozeznałam się w sytuacji mieszkańców ulicy Wierzbowej, prawie wszyscy, którzy tam mieszkają, wydają się sympatyczni niektórzy jedynie nieco zagubieni, starają się o siebie dbać i nie są dla siebie anonimowi. Całość to piękna historia o ludziach, którzy są inni, ale razem tworzą daną społeczność, ludzie młodzi i starzy, ci u szczytu i kariery i ci, którzy właśnie spadli na dno, nikt tutaj nie zostaje sam, zawsze może liczyć na życzliwość ze strony innych, oczywiście są tu też osoby wścibskie, które chcą tylko wiedzieć, co się stało, a nie pomóc, ale takie osoby są wszędzie i nie warto się nimi przejmować.
Autorka stworzyła piękną otoczkę spokoju i harmonii, czytelnik przenosi się na ulicę Wierzbową i z bohaterami przeżywa każdy dzień, chciałabym, żeby tak było wszędzie, niestety obecnie jeden drugiemu zazdrości, często sąsiad z sąsiadem nie rozmawia, ale obgadują się wzajemnie, nie jest to dobre, bo źle wpływa na atmosferę w danej dzielnicy.
Już nie mogę doczekać się kolejnej części, bo taka na pewno nastąpi, chce znowu poczuć magię tego miejsca i jeszcze raz spotkać się z bohaterami, a najlepiej przenieść się w czasie i tam zamieszkać.
Jak to miło, gdy można przeczytać dwa tomy cyklu jeden po drugim bez przerw, czekania i niecierpliwienia się... Ulica Wierzbowa w Uroczynie i jej sympatyczni mieszkańcy zapraszają nas do siebie już po raz drugi. Za dwa dni znajdziecie w księgarniach kontynuację powieści "Najmilszy prezent" Agnieszki Krawczyk zatytułowaną "Zawsze w porę", a tymczasem tuż przed premierą chcę Was gorąco zachęcić do sięgnięcia właśnie po ten cykl powieściowy. Jeśli poznaliście już sąsiadów z Wierzbowej i wiecie kto otrzymał najmilszy prezent, to zapewne nie muszę Was specjalnie przekonywać do lektury. Jeżeli jednak nie mieliście jeszcze okazji zagościć w Uroczynie to właśnie teraz jest po temu wspaniała okazja. Gwarantuję, że nie będziecie żałować.
Na ulicy Wierzbowej wiele się dzieje, a Uroczyn w niczym nie przypomina prowincjonalnego, sennego i nieciekawego miasteczka. W Ryneczku działa klimatyczna kawiarenka, którą ubóstwiają mieszkańcy, stare kino Bajka, które w czasach PRL-u przeżywało swoją świetność ma szansę na reaktywację, miasteczko ma swoją lokalną gazetkę o wdzięcznym tytule "NiespoDziennik Sąsiedzki z Wierzbowej", w bibliotece planuje się niecodzienną wystawę nawiązującą do historii Uroczyna, a mieszkańcy... wciąż starają się być jedyną w swoim rodzaju społecznością sąsiedzką, która pomaga sobie w razie potrzeby, ale też dba o ogólnie pojęte dobro Uroczynian, nie dając się wykorzystywać miejskim władzom. Waśnie i spory są nieodłącznym elementem ich codzienności, ale dzięki temu jest tu tak autentycznie, swojsko i ciekawie. Momentami natłok zdarzeń jest tak duży, że można byłoby nim obdzielić kilka miejscowości. W Uroczynie po prostu nie można się nudzić!
Do sąsiedzkiego grona ulicy Wierzbowej dołączają na dłużej nowi bohaterowie, o których były jedynie wzmianki w części pierwszej. Marnotrawny syn Zygmunta Wyrwy przyjeżdża na urlop wraz ze swoją córką Melissą, Ziębów odwiedza wreszcie ich syn Borys, a Dawid Jawiński - typowy czarny charakter, przedstawia rodzinie swoją wybrankę Julię.
Z niesłabnącym zainteresowaniem śledzimy losy poszczególnych bohaterów, kibicujemy im i trzymamy kciuki za różne przedsięwzięcia. Tym bardziej, że wraz z wiosną w tej niewielkiej sąsiedzkiej społeczności pojawiają się pierwsze romantyczne porywy serca, które mogą w przyszłości zaowocować nowymi związkami. Wśród mieszkańców ulicy Wierzbowej czujemy się jak u naprawdę bardzo dobrych znajomych, a Uroczyn na czas lektury staje się naszym domem, miejscem na ziemi, do którego chce się wracać.
Powieść jest bardzo ciepła i klimatyczna. Wzrusza i emocjonuje, ale też zmusza do refleksji. Jej przekaz jest bardzo jasny i czytelny. Ta historia niesie radość, dobro, uśmiech i życzliwość, które są nam wszystkim tak bardzo potrzebne na codzień. Moim zdaniem jest to idealna propozycja na obecne trudne czasy pełne ograniczeń, lęku i niepewności. Zaraża optymizmem i zmusza do poszukiwania jasnych stron nawet w najtrudniejszych momentach. Dobra wróżka Flora oferuje swoją życiową mądrość, życzliwość i zrozumienie. Możemy się od niej wiele nauczyć, możemy czerpać garściami tę mądrość i przekazywać wszystkim wokół siebie.
"Zawsze w porę" to przepiękna opowieść, którą trzeba przeczytać. Gwarantuję, że jej lektura nie będzie czasem straconym. Już 6 czerwca książka czeka na Was w księgarniach!
Pani Agnieszko, dziękuję za tak wiele pięknych wrażeń. Z niecierpliwością czekam na kolejne piękne chwile wraz z następną wizytą w Uroczynie - miejscu magicznym, gdzie spełniają się marzenia.
Uwielbiam tę autorkę! Po prostu. Całym sercem. Jej książki są dla mnie kolorowym plastrem, który przyklejam z czystą przyjemnością na szary dzień, albo gorszy nastrój. Na ulicy Wierzbowej poczułam się jak w domu i nie ukrywam z pewną dozą smutku patrzę w stronę ostatniego tomu serii. Ale zanim nadejdzie czas pożegnań zatrzymam się przy części drugiej.
Dobrze jest mieć obok siebie serdecznych ludzi. Żyje się wtedy łatwiej i przyjemniej. Dobrze o tym wiedzą mieszkańcy Uroczyna. Dzięki Florze, Hanna i jej dzieci mogą pozostać na Wierzbowej. Zarówno młodej kobiecie jak i starszej takie rozwiązanie zdecydowanie jest na rękę. W spokojnym towarzystwie Flory, Hanna będzie poszukiwała siły do stanięcia twarzą w twarz z mężem na sprawie rozwodowej. Z kolei jej córka, Nela, zaczyna redagować ,,NiespoDziennik Sąsiedzki z ulicy Wierzbowej". Z czasem gazeta zaczyna sięgać poza ramy osiedla, co sprawia radość dziewczynce.
Inga wciąż pracuje nad filmem o kobietach z ulicy Wierzbowej a oprócz tego zaczyna interesować się kinem Bajka. Miło byłoby go reaktywować. Nie jest to jednak tak proste, jak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać.
Weronika nieśmiało spogląda na Ksawerego a Paweł na Hannę. Czy te znajomości dostaną szansę by przerodzić się w coś znacznie więcej?
Ta historia pachnie dobrocią, serdecznością, empatią ale i kwiatami, które są pasją jednego bohatera. Agnieszka jak nikt inny potrafi wyczarować przepiękne tło dla prawdziwego życia swoich postaci. Może dla tego tła tak mocno lgnę do jej książek a jak tylko zaczynam je czytać, wszystko dookoła dosłownie przestaje istnieć. Uwielbiam rozbudowane opisy, które mi serwuje. Uwielbiam życiowe prawdy, jakie mi przypomina. Uważam, że w świecie jaki mamy takie opowieści jak te Agnieszki są na wagę złota. Koją, przytulają i przywracają nadzieję. A to jest szalenie istotne. Warto również nadmienić, że ,,Zawsze w porę" oraz inne powieści, które wyszły spod pióra autorki są pozbawione scen erotycznych. Nie ma tutaj również mrożącej krew w żyłach akcji. Na to drugie jest miejsce w innych historiach pisarki. Za to ode mnie bez zmian ogromny plus. Za to niespieszne tempo. Za cały wachlarz pozytywnych emocji, które czasem zmącone, jak to w życiu, zawsze finalnie znajdują swoje miejsce na górze.
Dziękuję.
Na ulicy Wierzbowej szczęśliwe chwile splatają się z tymi trudnymi:miłość z rozczarowaniem, radość ze smutkiem. Każdy z sąsiadów musi się zmierzyć z niełatwym wyzwaniem.
W miasteczku także szykują się zmiany,a nie wszystkie będzie łatwo zaakceptować. Tylko czy społeczność będzie potrafiła się zjednoczyć i wspólnie pokonać przeciwności?
Wciągająca opowieść o ludziach,którzy walczą o swoje szczęście i wierzą,że życie pisze dla nich dobry scenariusz. I choć teraz poda deszcz,wkrótce musi zaświecić słońce. Bo na świecie każda sprawa ma swój czas i nie dzieje się bez przyczyny. Ważne,żeby mieć nadzieję,iż prowadzi nas pomyślna gwiazda. I że pewne rzeczy zawsze przychodzą w porę. Nawet jeśli w tym momencie ich nie oczekujemy...
Jak miły był ten powrót na ulicę Wierzbową w Uroczynie. Jak miłe było spotkanie z mieszkańcami tej ulicy i miejscowości. Osobami gotowymi do bezinteresownej pomocy, okazującymi sobie na co dzień (z małymi wyjątkami) życzliwość, wsparcie. Tym razem podejmują wysiłek, aby dokonać renowacji budynku dawnego kina i może "przywrócić do życia" to miejsce, które wielu mieszkańcom tak dobrze sie kojarzy. Organizują również wystawę w miejskiej bibliotece. Co ciekawe, obydwa projekty mają charakter międzypokoleniowy. W międzyczasie przeżuywają trudne, czasem nieco humorystyczne sytuacje, budują mniej lub bardziej formalne sojusze i związki.
Warto oderwać od naszej codzienności przepełnionej wieloma negatywnymi informacjami i wybrać się do Uroczyna.
"Zawsze w porę" to książka z gatunku tych pozytywnych i optymistycznych. Losy bohaterów momentami się gmatwają, pojawiają się problemy czy trudności, jednak w całym rozrachunku prowadzą do czegoś dobrego. Powieść jest drugim tomem cyklu o Ulicy Wierzbowej, jednak można go czytać bez znajomości poprzedniego. Ja tak zrobiłam, ale nie miałam poczucia, że czegoś nie wiem. Rozumiem dlaczego ta książka może się podobać. Jest lekka, przyjemna, szybko się czyta. Klimat jest małomiasteczkowy, wszyscy się znają, lubią. Autorka ma sympatyczny i poprawny styl. Niestety mnie ta powieść momentami nużyła, ale ja w obyczajówkach potrzebuję więcej akcji i takiego "pazura".
Kolejne spotkanie z mieszkańcami ulicy Wierzbowej.
Po zimie nastała wiosna, a wraz z nią mieszkańcy próbują wskrzesić działalność kina. Oczywiście są zwolennicy i przeciwnicy, oprócz tego każdy z poznanych już wcześniej bohaterów ma swoje troski i kłopoty. Zakończenie natomiast daje nadzieję, że to nie koniec, wprost przeciwnie ciąg dalszy nastąpi
Tak, to było kuszące - założyć tutaj hotel i nie martwić się o nic więcej, nie być związanym terminami, sprawami, spotkaniami. Żyć w rytmie natury...
Róża jest odnoszącą sukcesy młodą marszandką sztuki. Właśnie zbliża się podwójny jubileusz urodzin: jej matki Doroty i babci Giny. Doskonała okazja, aby...
Przeczytane:2020-06-04, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2020, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku (100), Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020,
Idealnie pasująca do budzącej się do życia natury jest okładka najnowszej powieści Agnieszki Krawczyk "Zawsze w porę", która wręcz zaprasza do wypoczynku. Czy równie sielsko życie toczy się u mieszkańców ulicy Wierzbowej w Uroczynie? Sprawdźmy.
Niezwykle sympatyczne postacie, które poznałam w pierwszym tomie serii, już wtedy pokazały, że mogą liczyć na wzajemną pomoc. Owszem, nie omijają ich kłopoty, waśnie czy brak sympatii do innych, ale znaczna większość to ludzie o dobrych sercach, którzy cenią rady innych i lubią sobie wzajemnie pomagać.
Otulona sąsiedzkim wsparciem Hanna przeprowadza się z dziećmi do Flory, gdzie wszyscy je odwiedzają i starają się odciągnąć myśli od sprawy rozwodowej i romansu męża. Choć większość ustaleń należy do jej teściów i prawniczki, to jeden z sąsiadów nieświadomie niweczy jej zamierzenia.
Nelka znajduje nową pasję - wraz z Florą wydają gazetkę 'NiespoDziennik Sąsiedzki z ulicy Wierzbowej', który zatacza coraz szersze kręgi, bowiem nie tylko informuje, ale również zamieszcza ogłoszenia.
Flora przegląda swoje kolekcje, gdyż została zaproszona na wystawę dotyczącą ciekawych przedmiotów z przeszłości. Czy aktywizacja seniorów się uda? Kto jeszcze włączy się w przygotowania a kto udostępni zbiory?
Inga nadal kręci film o kobietach z Wierzbowej, jednocześnie zainteresowała się sprawą dawnego kina Bajka i po zasięgnięciu opinii mieszkańców, chciałaby go reaktywować. Jednak napotka na swej drodze rozgrywki polityczne...
Nie byłoby powieści obyczajowej bez wątku miłości... Niezwykle pokręcone są uczucia między Weroniką, Ksawerym, Hanną oraz Pawłem. Kto kogo darzy uczuciem a kto kogo nie? Jak bardzo boli brak zainteresowania drugiej strony? Czy czasami nie lepiej odpuścić?
Kolorytu drugiemu planowi dodają trzy osoby, które przyjechały do Uroczyna na czas ferii, umiejętnie podkręcą atmosferę a zwłaszcza wzajemne relacje.
Duże miasta i małe miasteczka, każde z nich ma swoje plusy i minusy. Uroczyn ma niewątpliwie więcej tych pierwszych; ludzie znają się wzajemnie, zawsze znajdzie się ktoś chętny do pomocy, do bezinteresownie odwiedzi, wesprze w chorobie czy samotności. Czasami zmienią nawet swoje plany, by odwiedzić sąsiada, choć ze świadomością, że narażą się tym samym na gniew współmałżonka.
Agnieszka Krawczyk pokazała, że seniorzy w Uroczynie mają więcej werwy, apetytu na życie czy pomysłów i pasji, niż niejeden młody człowiek. Udowodniła tym samym, że życie wcale nie kończy się wraz z przejściem na emeryturę, bo tak naprawdę właśnie wtedy człowiek ma więcej czasu dla siebie. Jednocześnie autorka podkreśla, jak ważna jest przynależność do lokalnej społeczności, wspólne działania w osiągnięciu określonego celu czy dotrzymywaniu sobie towarzystwa.
Autorka stara się nam uzmysłowić, że nie powinniśmy ukrywać się za maską, tylko mieć odwagę, by rozmawiać o tym, co czujemy. Nie powinniśmy zmieniać innych, ale siebie. Prosić o pomoc czy zwykłą rozmowę, nie wywyższać się a w swej codzienności dostrzegać coś poza czubkiem swojego nosa. Cudownie było ponownie zanurzyć się w opowieści o bohaterach z Wierzbowej.
Podsumowując - "Zawsze w porę" to przepiękna opowieść o mieszkańcach spokojnego miasteczka, które wcale nie wyróżnia się od innych - zdarzają się różne historie miłosne, zdrowotne, korupcyjne czy pełne pasji. Bohaterowie mają marzenia, talenty oraz odwagę w poznawaniu innych. Jest to historia o lęku przed nieznanym, spełnianiu oczekiwań, emocjach oraz tęsknocie za beztroskim dzieciństwem. Powieść pełna jest obojętności, niesprawiedliwości, rozczarowań, niechęci, zdrady, nieszczerości czy samotnym macierzyństwie, ale pokazuje też, że po każdym sztormie wychodzi słońce. Gorąco polecam!