Adriana Locke, bestsellerowa autorka „Poświęcenia”, wraca z niezwykle emocjonalną historią o miłości, odkrywaniu siebie i odkupieniu.
Siniaki znikają. Blizny pozostają jako świadectwo tego, że się żyło. Walczyło. Kochało.
Łatwo jest się zakochać. Z kolei odkochanie to najtrudniejsza rzecz na świecie. Elin i Ty Whitt są w tym beznadziejni…
Gdy lokalna gwiazda koszykówki uśmiechnęła się do Elin, było po niej. Tak łatwo przyszło jej zakochać się w ciemnowłosym bohaterze z czarującym uśmiechem i silnym, atletycznym ciałem. Aż uderza rzeczywistość. I robi to naprawdę mocno. Zakochanie się było zdecydowanie tą łatwą częścią. Patrzenie, jak to wszystko ulega rozpadowi, okazało się nie do zniesienia.
Gdy Ty wraca z nowo odnalezioną determinacją, by odzyskać rodzinę, Elin czuje się rozdarta przez walkę między przeszłością a możliwością nowego startu. To mężczyzna, do którego należy jej serce. A zarazem jedyna osoba, która może sprawić jej niewyobrażalny ból.
Życie nie zawsze jest łatwe. Miłość nie jest dla wrażliwych. Ale życie wciąż czegoś uczy, a Ty i Elin, oboje poznaczeni bliznami, są tego najlepszym dowodem. Jednak w tych bliznach zapisana jest ich miłość, która albo zwiąże ich ze sobą… albo rozdzieli na zawsze.
Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Data wydania: 2019-05-15
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 380
Zaczynając ok okładki, utrzymana jest w podobnym stylu co poprzednio wydana powieść autorki, "Poświęcenie". Nie jest jakaś wybitnie śliczna, ale wielu czytelnikom może przypaść do gustu. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Dla mnie to oczywiście na plus, jeśli nie jesteście u mnie pierwszy raz, to wiecie, że uwielbiam książki ze skrzydełkami. Po prostu. :)
Literówek w tekście nie spotkałam, a jeśli coś już się znalazło, to nie raziło aż tak bardzo w moje oczy. Czcionka jest duża, dzięki czemu czyta się szybko i wygodnie.
Przechodząc kolejno do stylu, jakim posługuje się pisarka. Jest lekki i przyjemny, który czyta się szybko. Łatwo jest się zaczytać i przestać myśleć o tym, co nas otacza. Ostatnio pisałam, że chciałabym, by następna powieść Locke rozłożyła mnie na łopatki. Niestety, ale tak się nie stało, Jest mi okropnie przykro, bo spodziewałam się, że totalnie mnie oczaruje nową powieścią, a ta wydawała się po prostu dobra. Bez szału, nic nie wprowadziła nowego do mojego czytelniczego życia. I trochę można powiedzieć, że się zawiodłam. Nie wzruszyłam się, nie przejęłam, a bohaterowie po prostu irytowali mnie do potęgi...
Dlaczego irytowali? Swoim zachowaniem, nasza droga Elin, pokazała, jakim człowiekiem być nie można. To, co ukrywała - naprawdę, gdybym była na miejscu Ty, to chyba bym jej wyrwała język za to, że mi nie powiedziała tego, co tak naprawdę powinna. Zachowywała się jak jakaś gimnazjalistka, nieodpowiedzialna, a jakby nie patrzeć, ona była dorosła. W dodatku mężatka... No nie mogłam jej ścierpieć, przepraszam. Nie zyskała mojej sympatii i chyba przez to również Ty. Ty też wydawał mi się nierozważnym facetem, ale w mniejszym stopniu niż jego szanowna małżonka. Nie wiem, jak Wy, ale nie stali się moimi ulubieńcami. W sumie jest jedna postać, która przypadła mi do gustu. Jest to Cord. On, wydawał mi się najbardziej rozważnym i normalnym bohaterem, taki z naszego życia, dorosły i odpowiedzialny człowiek, a nie ktoś taki jak główni bohaterowie.
Reasumując, postacie są wykreowane dobrze, każde z nich ma inny charakter, ale niestety mało kto zyskał moją sympatię.Akcja tej książki toczy się niesamowicie szybko, strona za stroną znika w zastraszającym tempie. Ciągłe zwroty akcji sprawiają, że książka nie dłuży się, ani trochę. Dialogi jak i opisy są rozdzielone tak, że z pewnością nie uśniecie. Są tutaj sceny +18, więc jeśli nie lubicie o tym czytać, to lepiej się nie zabierajcie. Jest to bardziej niezobowiązująca lektura, po której nie ma co spodziewać się cudów. Szkoda, że nie mogłam poczuć tutaj jakichkolwiek emocji - tym razem bohaterowie zbyt mocno mnie zirytowali i przez to nie mogłam poczuć tego, co oni.
Mamy tutaj ukazaną relację między małżonkami - którzy nie potrafili ze sobą rozmawiać. I przyznam szczerze, że wątek, który tutaj występuję, a którego Wam nie zdradzę by nie zaspoilerować, występuje bardzo często w literaturze obyczajowej i niestety w tym przypadku nie zrobił na mnie większego wrażenia.
Reasumując, uważam, że jest to historia lekka i przyjemna, w sam raz na upalny dzień, teraz, kiedy mamy te upały w nadmiarze, to jak najbardziej. Nie dostałam tego, czego chciałam, ale też aż tak bardzo nie jest ona słaba. Po prostu jest dobra. A to, czy Wam przypadnie do gustu, musicie sami sprawdzić. Wiem, że ma sporo fanów i naprawdę się podoba, ale ja potrzebuję czegoś więcej, niż nieoryginalnej historii napisanej lekkim piórem. Wiem, że marudzę, ale żałuję, że nie dostałam czegoś więcej.
Najnowszą powieść Adriany Locke mogłabym opisać za pomocą miliarda słów, a i tak nie byłabym wstanie oddać całego piękna tej historii. Przeczytałam wiele wzruszających powieści, ale dopiero jej twórczości udało się złapać mnie za serce i w żaden sposób nie zawieść moich oczekiwań. A trzeba przyznać, że jest to trudne zadanie. W końcu przecież w romansie naprawdę ciężko jest uniknąć całkowicie schematyczności. Jednak ku mojemu zdziwieniu Locke się to udało. Zamiast zaserwować czytelnikowi kolejną książkę o dwójce przypadkowych ludzi, którzy wpadają na siebie i nagle się zakochują, a potem próbują pokonać stające na ich drodze przeszkody, postanowiła opowiedzieć historię małżeństwa z kilkuletnim stażem, które pomimo wielkiej miłości i solidnych fundamentów przez brak rozmowy strasznie się pogubiło. Brzmi to bardzo zwyczajnie, ale to właśnie w tym przede wszystkim tkwi piękno tej historii.
„Blizny zostają z tobą i są dowodem, że coś w życiu zrobiłeś. Że żyłeś. Że walczyłeś. Że kochałeś.”
„Zapisane w bliznach” jest jedną z tych książek od których nie sposób się oderwać. Autorka pisząc lekkim i przyjemnym językiem snuję swoją historię w tak fantastyczny sposób, że pochłania ona czytelnika całkowicie. Książka ta swój fenomen zawdzięcza jednak przede wszystkim wyjątkowym i nietuzinkowym bohaterom, którzy skradają serce czytelnika od pierwszej strony. Ty i Elin Whitt może na początku mogą wydawać się postaciami jakich wiele, lecz z każdą kolejną stroną szybko odkrywamy, że to złudne wrażenie. W przeciwieństwie do innych książek z tego gatunku nie spotkamy się tutaj z typowym playboyem zaliczającym wszystko co popadnie ani także z dziewczyną, która od samego początku traci bez pamięci dla niego głowę. Wręcz przeciwnie. Elin jest dojrzałą, twardo stąpającą po ziemi kobietą, wiedzącą czego pragnie od życia. Tyler natomiast po wypadku w kopalni stał się zagubioną duszą, która popełnia błędy jak każdy człowiek, lecz w końcu potrafi się do nich przyznać i ciężko pracować nad ich naprawienie.
Najbardziej jednak polubiłam nie głównych bohaterów a ich przyjaciela – Corda. Miał on w sobie coś takiego co od samego początku sprawiało, że pałałam do niego sympatią. Przyznam szczerze, że swoją postawą bardzo mi zaimponował. Ponieważ mimo ogromu cierpienia jakie doświadczył w swoim życiu to stał się jednak silnym i oddanym mężczyzną, przeświadczonym, że nie potrafi w ogóle kochać, a jednocześnie będącym gotów poświęcić wszystko dla swojej „rodziny”. Nawet własne życie.
„Życie nie dba o uczucia. Nie obchodzi go, kogo kochasz i z kim chcesz być. Wciąż rzuca ci kłody pod nogi, starając się złamać ciebie, dopóki nie otoczy cię sam chaos…”
Kiedyś byłam przekonana, że jeśli chodzi o romanse i literaturę piękną to Colleen Hoover nie ma sobie równych. Byłam pewna, że żaden autor czy autorka nie jest w stanie mnie już tak bardzo zaskoczyć jak ona. Dziś jednak wiem, że byłam w wielkim błędzie. Adriana Locke już swoją poprzednią książką udowodniła, że w tym gatunku jest jeszcze wiele niezbadanych terenów i ważnych tematów do poruszenia. Dlatego nic dziwnego, że „Zapisane w bliznach” to zdecydowanie „must have” każdego czytelnika, a już na pewno miłośników romansów. Locke po raz kolejny napisała niesamowicie realistyczną i wyjątkową historie o przyjaźni, poświęceniu, stracie i różnych rodzajach miłości. Książka ta, mimo iż zawiera w sobie ogrom cierpienia oraz bólu to jednak niemal natychmiastowo skrada serce czytelnika i napawa je nadzieją. Uprzedzam Was jednak, że jeśli zdecydujecie się po nią sięgnąć (a koniecznie musicie to zrobić) to zaopatrzcie się najpierw w zapas chusteczek, bo Adriana Locke tą historią na pewno wyciśnie z Was potok łez. Gorąco polecam!
Aleksandra
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Zapisane w bliznach” autorstwa Adriany Locke.
Więcej na :
Piękny romans. Zawiera wiele emocji, sytuacji, które można przypisać sobie. I najważniejsze co mi się podobało w głównym bohaterze Tylerze że pomimo wielkiego błędu, który popełnił, nie poddaje się. Walczy o swoją żonę, miłość i przyszłość. Już się bałam że nie uda mu się bo Elin planuje rozwód jednak Cord przemawia jej do rozsądku. Ty jest bardzo zawziety i nie odpuszcza. Udaje mu się dotrzeć do serca Elin i wyjaśniają wszystkie swoje rozterki i wątpliwości. Zaczynają od nowa. Jednak wszystko może zniszczyć kolejny wypadek w kopalni gdzie pracują Ty, Cord i brat Elin Jiggs. Sufit się zawala i wali się życie Elin . Boi się że straci męża i ojca swojego dziecka. Jednak odczuwa ulgę kiedy dowiaduje się że Jiggs i Ty są uwolnieni, jednak poświęcił się Cord. Na jego cześć takie imię dadzą swojemu dziecku.
Najlepsze rzeczy w życiu nie przychodzą łatwo, ale warte są POŚWIĘCENIA. Moje życie zmieniło się na zawsze, kiedy zmarł mój mąż. Zostało...
Przeczytane:2022-01-14, Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2022, 52 książki 2022, 26 książek 2022, 12 książek 2022, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku,
Zakochać się jest prosto, trudniej to uczucie utrzymać lub się odkochać. Elin w liceum przepadła dla jednego sportowca, myślała, że to jest uczucie na całe życie. Jednak małżeństwo to nie przelewki. Po jednej z kłótni, kiedy kobieta każe Ty’owi wyjść. on znika na jakiś czas. Gdy wraca z postanowieniem naprawienia wszystkiego, kobieta nie wie czy może mu zaufać. Blizny, które po tym wydarzeniu powstały, mogą ich wzmocnić lub rozdzielić. Co skłoniło Ty’a do takiej decyzji? Co zrobi Elin? Czy licealna miłość przetrwa?
Adriana Locke pisze niezwykle poruszające powieści. Po przeczytaniu “Poświęcenie” wiedziałam, że ta także złamie mi serce. I wcale się nie myliłam. Małżeństwo to nie jest prosta sprawa i na drodze może się pojawić mnóstwo problemów. Bohaterowie muszą zmierzyć się z wieloma i zdecydować czy chcą spróbować ponownie czy budować swoje życie od nowa.
Książka od samego początku rzuca w czytelnika bombą emocjonalną, która utrzymuje się przez cały czas podczas czytania. Bardzo łatwo utożsamić się z bohaterami i razem z nimi przeżywać ich osobistą tragedię. Już podczas pisania recenzji mam gulę w gardle, jak przypominam się wydarzenia z niej! To powieść, która nieraz wzruszy, zdenerwuję i zasmuci. Totalny wyciskacz łez!
Bohaterowie zostali dobrze wykreowani, są wyraziści i jak wcześniej wspominałam, łatwo się z nimi utożsamić i wejść w ich skórę. I choć ich polubiłam to momentami denerwowało mnie, że pomimo tylu lat znajomości, nie potrafili ze sobą szczerze porozmawiać i wszystkiego wyjaśnić od razu. Tylko odpychali się i przyciągali, wiedzieli co czują, ale robili coś kompletnie przeciwnego. To było drażniące, wystarczyła jedna szczera rozmowa i nie mieliby takich problemów, a nie oni kawałek po kawałku wyjawiali swoje sekrety. Chociaż patrząc na to z drugiej strony też potrafię ich zrozumieć, może nie miałam takiej samej sytuacji jak bohaterowie, jednak też przez jakiś czas ukrywałam przed partnerem kilka spraw.
Książka przez to, że wywołuje całą masę emocji, sprawia że trudno się od niej oderwać i czyta się ją z zapartym tchem. Styl autorka ma lekki i przyjemny, choć opisane wydarzenia do takich nie należą. Adriana Locke pisze o emocjach w niesamowity sposób, stają się one wręcz namacalne i podczas lektury odczuwamy dokładnie to, co przeżywają bohaterowie. Zakończenie mnie osobiście rozwaliło psychicznie. Liczyłam na inne rozwiązanie, a tu mamy cios prosto w serducho. Miałam przez to kilkudniowego kaca książkowego, bo trudno było mi się pozbierać.
Zapisane w bliznach to przepiękna opowieść o prawdziwej miłości, okraszoną przez ból, kłótnie i niedopowiedzenia. To także historia o walce o lepsze jutro. Blizny, które nosimy, powinny być dowodem, że pomimo trudności, poradziliśmy sobie i jesteśmy silniejsi. Książka przepełniona emocjami od której trudno się oderwać. Gorąco polecam!