Szesnastoletnia Magda nie ma lekkiego życia. Wychowuje się z rodzicami, którzy jej nie kochają, stosują kary cielesne i nie przejmują się jej losem. Gdy zachodzi w ciążę z kolegą ze szkoły, zostaje wyrzucona z domu. Schronienie znajduje u rodziny swojego partnera. Nie spodziewa się jednak, że to dopiero początek jej problemów…
Magda zaczyna podróż, która zmieni jej życie na zawsze. Kiedy stawia czoła kolejnym wyzwaniom, odkrywa coraz więcej zagadek dotyczących jej pochodzenia. A im więcej wie, tym trudniejsze wybory musi podejmować.
„Zagubiona” Doroty Rodzim to poruszająca historia o walce z przeciwnościami losu i szukaniu własnej tożsamości. To opowieść pełna barwnych postaci, tajemnic i lekcji o życiu. Czy Magda wreszcie odnajdzie swoje miejsce w świecie?
Wydawnictwo: Nowoczesne
Data wydania: 2024-04-04
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 262
Język oryginału: polski
Magda zaczyna ewoluować ze swojego odizolowanego życia, doświadczając ciepła, bezpieczeństwa i ludzkich relacji po raz pierwszy, ale gdy zaczyna rozkwitać, dowiaduje się, że ludzki świat jest nieskończenie bardziej złożony -- i okrutny -- niż mogła sobie wyobrazić.
,,Całe moje życie było totalnym kosmosem i sama wielokrotnie miałam wrażenie, że albo lewituję, albo ląduje z hukiem na ziemi".
Głębia książki była spektakularna. Pomimo tej tragedii, jakiej doświadczyła bohaterka, życzliwość osób jej całkiem obcych jest wzruszająca. ,,Zagubiona" pokazuje nam, że rzeczywiście istnieje światło w ciemności, że nie jesteśmy pierwszymi, którzy doświadczają takich uczuć i że istnieje społeczność, do której możemy dołączyć. Złe czasy nie są wieczne, a ta historia pomaga nam o tym pamiętać. Polecam! ?
Książka z dedykacją cieszy oko i raduje serducho. To taki unikat dla czytelnika i piękny gest ze strony autora (-ki). 4 kwietnia swoją premierę miała "Zagubiona" Doroty Rodzim. Dorotka miło mnie zaskoczyła i podarowała mi swoją najnowszą książkę z piękną dedykacją. Trzy lata temu czytałam jej debiut "Powiedziała M". Pamiętam jak dziś, że bardzo mi się podobała, a koleżanki, które tę książkę ode mnie pożyczają, również się nią zachwycają.
Gdy szesnastoletnia Magda zaszła w ciążę marzyła tylko o jednym, aby wyrwać się z piekła, jakim był jej dom rodzinny. Niekochana, zbrukana, sponiewierana, bita i poniżana przez własnych rodziców pragnęła miłości i normalności. Czy to naprawdę tak dużo? Zamieszkując pod jednym dachem z rodziną swojego chłopaka, była pewna, że teraz będzie już tylko lepiej. Jak bardzo się pomyliła...
Czy jej życie już zawsze będzie tak wyglądało, a ona będzie skazana na wieczną tułaczkę? Czy może znajdzie się jakaś dobra dusza, która ją przygarnie i pokieruje jej życiem?
"Całe moje życie było totalnym kosmosem i sama wielokrotnie miałam wrażenie, że albo lewituję, albo ląduję z hukiem na ziemi".
Z naprędce pakowaną walizką, kilkoma groszami w portfelu i małym dzieckiem wyrusza w podróż, która na zawsze odmieni jej życie. Każdy nowy dzień będzie dla niej wyzwaniem. Gdyby jeszcze istniała szansa, żeby przeszłość zostawić za sobą. Niestety ta nie daje o sobie zapomnieć. Dochodzą również problemy egzystencjalne i Magda nie bardzo wie, jak sobie poradzić z tym czego się dowiedziała.
"Każda decyzja, którą podejmę, będzie dla kogoś bardzo bolesna i w tym momencie to ja musiałam być katem i ofiarą jednocześnie".
Niestety jej dzieciństwo zostało boleśnie przerwane. Teraz jest dorosła i odpowiedzialna nie tylko za siebie. Czy ma szansę stworzyć udany związek z kimś równie mocno poturbowanym psychicznie jak ona? Los nigdy nie był dla niej łaskawy i już szykuje dla niej kolejne niespodzianki. Jej limit nieszczęść jeszcze się nie wyczerpał...
Jeżeli szukacie książki, która wzbudzi w Was cały wachlarz emocji od złości przez wzruszenie, aż do bezsilności to szczerze polecam "Zagubioną". Już od pierwszych stron wiadomo, że to nie będzie książka lekka, łatwa i przyjemna. Nie da się jej przeczytać w kilka godzin, ponieważ ze względu na emocje, jakich dostarcza, trzeba ją sobie dawkować. I niech nikogo nie zmylą jej gabaryty, bo owszem 261 stron można szybko przeczytać, ale nie w tym przypadku. Autorka porusza ciekawe kwestie. Nie od dziś wiadomo, że młodość musi się wyszumieć. Jeżeli ktoś nie zazna ciepła i miłości w domu rodzinnym, będzie szukał tego gdzie indziej. Czasami jedna nieprzemyślana decyzja, impuls wystarczy, żeby zmarnować sobie życie. Konsekwencje bywają różne. W głowie się nie mieści, do czego jest zdolny człowiek, który stracił swoje dziecko. Niektórych zachowań nie da się usprawiedliwić i wytłumaczyć. I tak to już jest na tym świecie, że jedni są w czepku urodzeni, a inni cały czas mają pod górkę. W naszym kraju brakuje tolerancji i to raczej się nie zmieni. Jeżeli ktoś jest inny lub chociaż trochę się wyróżnia to niestety, ale nie ma łatwego życia. Wykluczany ze społeczności, na każdym kroku wyszydzany i wytykany palcami. A przecież ani koloru skóry, ani narodowości czy rodziny, w jakiej przyszliśmy na świat, nie zmienimy. Nie mamy takiej mocy. Sprawiedliwość to takie wielkie słowo. Kim my jesteśmy, żeby ją wymierzać? To dopiero druga książka w dorobku autorki i bardzo wysoko postawiona poprzeczka i aż jestem ciekawa, co Dorota zaserwuje nam w kolejnej swojej powieści. Jest to jedna z najlepszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku.
Ona jedna, ich dwóch i... przepowiednia, która zmieni wszystko. Czy można kochać mimo zła, jakie wyrządziła druga osoba? Czy można przestać...
Przeczytane:2024-06-15, Ocena: 6, Przeczytałam,
Przy tej książce wylejecie setki tysięcy łez, a przy okazji docenicie własne życie- oczywiście poza wyjątkami, bo są osoby, co przeżyły podobną historię i tu skłaniam im pokłon, że dali radę. Dziewczyną z książki może być każdy z was. Zaszła w ciążę w bardzo młodym wieku, a ojciec dziecka sam jeszcze jest niedojrzałym chłopcem, który nigdy nie przerywał gdy mówiła jego mamusia. Teściowa załatwiła im cichy cywilny, bo oczywiście wstyd, w końcu jej synuś mógłby pojechać do seminarium, a tak ona zniszczyła mu życie. Wykorzystywała ją jak mogła, gnębiła, znęcała się nad nią psychicznie i fizycznie w nadziei, że poroni. A kiedy nadszedł czas porodu, w szpitalu była najukochańsza z teściowych. Grała jak w najlepszym teatrze, nawet po szpitalu ugościła w salonie, by tylko położna doceniła trud i poświęcenie teściowej. Jednak kiedy zamykały się drzwi, horror rozgrywał się na nowo. Pewnego dnia dziewczyna była świadkiem jak jej dziecko zostaje przez kobietę pobite. Oddała jej solennie i zabierając najpotrzebniejsze rzeczy wybiegła z domu jak z horroru. By tego było mało napotkała mężczyznę, który użyczył jej pomocy, a później napastował. Biegła co sił w płucach z wielkim tobołkiem i chłopcem na rękach. Upłakana spotkała innego mężczyznę, który pomógł dać jej nadzieję na lepszy czas. Jednak i z nim musiała się rozstać. Wyszła na ulice Łodzi w poszukiwaniu pewnej kobiety o której usłyszała od dziadka ojca dziecka. Tylko czy to oznaczało, że ich troski się skończyły? Ile jeszcze bólu miała przejść, by móc godnie żyć i na spokojnie kochać swoje dziecko? Czy przeszłość pozwoli o sobie zapomnieć?
Przeczytajcie opowieść, która jest wyciskaczem łez. Napisana z wielkim przejęciem i ogromnym smutkiem. Tutaj nadzieja tli się na iskrze od zapałki i trwa tyle, jak jest ona wielka. Tutaj trzeba walczyć, bo ma się dla kogo. Jej syn zawsze był dla niej skarbem, pomimo tego, że urodziła go w tak młodym wieku. To przykład matki, która miała w sercu miłość, ale której dla niej samej zabrakło. I choć historia jest smutna, to jednak daje nadzieję na to, że wszystko warto. Ogromnie ją polecam!