Książka, w której fikcja literacka łączy się z wydarzeniami historycznymi. Druga część przygód Oliego Egilssona znanego jako Gniewomir.
Poprzednia część „Ścieżka Gniewomira” skupiała się na pierwszych dwudziestu latach życia wojownika. „Wyprawa Gniewomira” krąży wokół dorosłych lat jarla i jego wyprawie do odległych krain. Pełna niespotykanych przygód opowieść przybliża, jak wyglądało życie w XI wieku.
Bohater przenosi się na tereny słowiańskie z rodzinnej Skandynawii, gdzie poznaje Welewitkę. Zasłużony u księcia Bolesława i służący mu wiernie, w wyniku rozkazu przenosi się na wybrzeże, gdzie zakłada gród zwany Gniewogardem. Od tej pory jarl skupia się głównie na pracy i rodzinie, która stale się powiększa. Spokój zaburza jednak przyjazd tajemniczego handlarza, Odinara Otarssona, a następnie wyprawa na Bornholm w celu pojmania brata Egilssona. Po powrocie jarl dowiaduje się, że jego ukochana Welewitka została porwana i wywieziona na wyspę piratów nieopodal Czarnego Lądu. Czy Gniewomirowi uda się odzyskać miłość swojego życia? Jakie trudy w podróży napotka wojownik i jego załoga?
Wydawnictwo: Wydawnictwo Psychoskok
Data wydania: 2019-01-20
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 240
Język oryginału: Polska
Zbudujesz tam osadę, w której zamieszkasz. (s. 17)
Wiking OlieEgilssonznany jako Gniewomir przeniósł się na ziemie słowiańskie ze Skandynawii. Zasłużył się męstwem u księcia Bolesława i służył mu wiernie. Teraz otrzymał rozkaz – przenieść się nad morski brzeg, tam założyć osadę, dbać o ludzi i ziemię, stworzyć bitną załogę i zbudować łódź bojową. Wkrótce powstała osada zwana Gniewogardem, a jarl stał się dobrym panem, skupiającym się na pracy i byciu dobrym gospodarzem. Jednak to rodzina była na pierwszym miejscu – ukochana żona Welewitka, córka Marzanna, syn Wojmir. Jednak szczęście nie trwało długo.
Tragedia, panie! Porwano panią Welewitkę! (s. 48)
Najpierw tajemnicze przybycie szwedzkiego handlarza OdinaraOttarssona, potem wyprawa na Bornholm, aby Gniewomir pojmał swego brata Egilssona pałającego do niego żądzą zemsty, a w międzyczasie uprowadzenie Welewitki. Ukochana jarla została wywieziona na wyspę położoną na Śródlądowym Morzu nieopodal Czarnego Lądu. Rządził na niej Ardul Krwiopijca, handlujący z kalifami, zapełniając ich haremy niewiastami z różnych krajów. Był on posiadaczem niezliczonych skarbów i dziwnych zwierząt, wśród których miał pupila – zwierzę z wielką grzywą na głowie. Jego przyjacielem był dziwny człowiek o skośnych oczach i żółtej skórze.
Była to moja pierwsza, wielka wyprawa, którą osobiście dowodziłem. (s. 89)
Porwanie pięknej Słowianki i sprzedanie jej muzułmanom miało osobisty cel dla porywacza, który wymyślił przebiegłą intrygę. Wciągnął w nią męża kobiety, który był gotów poświęcić dla niej życie i sprzeciwić się woli swego pana, bo tak ją miłował. Wyprawa po Welewitkę na dalekie i nieznane lądy wymagała wielu przygotowań i trwała kilka lat, a Gniewomir nie miał pewności, czy odnajdzie żonę.
Niebawem znów przywołam minione czasy i będę wojował. (s. 5)
O wydarzeniach opowiada główny bohater z perspektywy czasu – jest rok 1050, a ksiądz Anzelm spisuje jego kolejne wspomnienia. Gniewomir zaczyna swoją opowieść od jesieni 1000 roku. Opisuje on swoje życie, swoje plany, poczynania, jakie trudy napotkał w czasie wyprawy, kogo spotkał na swej drodze, jakie widział nowe miasta, kraje, zwierzęta, ludzi. Szkoda, że opisy nowych miejsc były dość krótkie, za to konkretne, takie typowo męskie. Aż się prosiło o więcej szczegółów. Tych z kolei nie brakowało w czasie walk, momentami było bardzo brutalnie i krwawo. Autor jednak bardziej postawił na wyprawę morską po odzyskanie umiłowanej jako niezwykłą przygodę. Zabrakło mi też opowieści Welewitki o jej pobycie na wyspie Ardula, którą podzieliła się tylko z mężem. Można by było rozbudować powieść, wzbogacić ją.
W styczniu, 1002 roku gruchnęła wieść o śmierci cesarza Ottona III. (s. 26)
Całość jest mocno osadzona w realiach początku XI wieku, choć mało tam wydarzeń typowo historycznych, więcej fikcji literackiej. Miłośnicy Wikingów znajdą tam dla siebie wiele ciekawostek z życia skandynawskich wojowników, informacje o ich bogach, opowieści. Przekonają się, jaką moc miała wtedy wiedźma Gudrun, do kogo zwracają się Wikingowie w chwilach grozy, a do kogo ochrzczony Gniewomir.
Cóż to za szkaradny stwór. (s. 117)
Spośród bohaterów na uwagę zasługują Wikingowie, ich waleczność, umiejętności bitewne, oddanie swemu jarlowi. Gniewomir wielokrotnie udowadnia, że jest wspaniałym dowódcą, nie tylko silnym i odważnym, ale też myślącym strategicznie, przewidującym i mającym oczy z tyłu głowy. Umie dobrze rozszyfrować ludzi i ich intencje. Otaczała go aura niezwyciężoności, jest sławny. Warto się bliżej przyjrzeć Ardulowi, Odinarowi, Chińczykowi Ksiao. Ważną rolę w wyprawie odgrywa Gudrun, jego przyrodnia siostra. A także zwierzęta, których wcześniej bohaterowie nie znali, nie widzieli, a których widok wywoływał skrajne reakcje.
Wyprawa Gniewomira to dobra przygodówka historyczna, wciągająca w wir wydarzeń, trzymająca w napięciu podróż drakkarem przez morza i oceany, przybliżająca czytelnikowi, jak wyglądało życie na początku XI wieku. Do tego Europa intrygująca wyglądem sprzed tysiąca lat i opisy dzikich zwierząt. Czyta się dobrze i szybko, lecz mnie przystopowało kilka błędów.
Nad piastowską krainę nadciąga z dawna zapowiadany mrok. Państwo Mieszka II Lamberta chwieje się w posadach, a pretendenci, tacy jak książę Bezprym, Otto...
„Ścieżka Gniewomira” Piotra Skupnika to jedna z tych książek, która trzyma w napięciu i ani na chwilę nie pozwala czytelnikowi oderwać...
Przeczytane:2019-03-08, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
W 2017 roku miałam okazję przeczytać książkę pt.: „Ścieżka Gniewomira“, w której główny bohater snuje opowieść o swojej drodze do sławy i chwały. W 2019 roku ukazała się druga część przygód odważnego i walecznego jarla Gniewomira Egilsona w powieści pt.: „Wyprawa Gniewomira“.
Z Gniewomirem rozstaliśmy się w momencie, gdy przybył na polskie ziemie, do Gniezna i przystąpił do służby u księcia Bolesława Chrobrego. Podobnie jak w pierwszej części spotykamy się z nim w 1050 roku, kiedy jest już sędziwym mężczyzną i opowiada o swoich dokonaniach księdzu Anzelmowi, który spisuje jego opowieść dla potomnych. Cofamy się do 1000 roku, gdy na świat przychodzi córka Gniewomira i Welewitki – Marzanna a wkrótce jego syn Wojmir. Z rozkazu księcia Bolesława osiedla się nad morzem między Kołobrzegiem i Gdańskiem, gdzie buduje gród nazywając go Gniewogardem. Jego zadaniem jest strzec morskiego brzegu, zbudować solidną łódź i obsadzić ją bitną załogą złożoną z co najmniej stu wojów.
Razem z nim przemierzamy kilka kolejnych lat z jego życia od 1000 do 1006 roku. To czas wielu przeżyć, nieoczekiwanych sytuacji, dramatycznych wydarzeń i szczęśliwych chwil. Pan Skupnik po raz kolejny snuje swoją opowieść puszczając wodze wyobraźni, by pokazać jak mogły wyglądać tamte czasy, warunki życia w ówczesnych grodach i pierwsze lata XI wieku, kiedy ścierały się ze sobą dwa światy: dawnych wierzeń i wiary chrześcijańskiej. W pierwszym tomie Gniewomir był wierny bogom swoich przodków. Tym razem coraz bardziej przekonuje się do nowej religii.
Głównym wątkiem tej części jest wyprawa mająca na celu odnalezienie i uratowanie jego żony Welewitki, porwanej i sprzedanej okrutnemu Arnuldowi Krwiopijcy. W tym celu musi przemierzyć nie tylko tereny Europy… Razem z Gniewomirem udajemy się w długi rejs, który wiedzie przez Norwegię, Morze Śródlądowe, Francję, chrześcijańską i muzułmańską Hiszpanię aż do brzegów Czarnego Lądu.
„Wasi i nasi bogowie mieli bardzo podobne moce i wpływy. Różnice stworzyli sami ludzie, wymyślając dla nich imiona.“
Książka napisana została z pasją, bardzo przystępnie, lekkim stylem, bez nadmiernego rozwlekania tematu i długich opisów. Fabuła trzyma w napięciu niemal od pierwszych stron wciągając czytelnika dynamicznymi walkami, niespodziewanymi zwrotami akcji i wyprawami w odległe rejony świata. Nastrój dawnych wieków udziela się bardzo szybko działając na wyobraźnię poprzez obrazowe dynamiczne opisy walk, uroki odwiedzanych miejsc, architektury, strojów i występujących osób. Narracja jest pierwszoplanowa, i podobnie jak w „Ścieżce Gniewomira“, prowadzona przez głównego bohatera. Dzięki temu możemy poznać jego punkt widzenia, emocje, plany i sposób w jaki postrzega on odwiedzane lądy, kraje i zwierzęta, które widzi pierwszy raz w życiu.
„Wielkim zdziwieniem napawał mnie widok dziwacznych, podobnych nieco do człowieka zwierząt zwanych małpami.“
W notce historycznej zamieszczonej na końcu książki autor podkreśla, że jego opowieść jest całkowicie fikcyjna, mimo że wplótł w nią niektóre fakty z dziejów zarówno naszego kraju jak i innych narodów. Są to jednak tylko wzmianki przy okazji rozmów czy wspomnień głównego bohatera i mają na celu przybliżyć omawiany okres czasu. Wplata wydarzenia, które zostały odnotowane w znanych źródłach, które zachowały się do naszych czasów oraz w dostępnych publikacjach i opracowaniach historycznych. Wśród nich jest „Kronika Thietmara“ i „Roczniki Kwedlinburskie“ ale też takie jak „Bolesław Chrobry – lew ryczący“ Przemysława Urbańczyka, „Poitiers 732„ Roberta Barkowskiego, „Furia Ludów Północy“ Filipa Parkera czy „Saladyn i Krucjaty“ Piotra Soleckiego.
„Wyprawa Gniewomira“ to dobrze napisana opowieść o minionych wiekach, która powinna zadowolić osoby lubiące literaturę przygodową opartą na historycznych faktach, które nie dominują lecz raczej tworzą tło dla dziejących się wydarzeń. Autor ze swobodą posługuje się historią i fikcją, tworząc fabułę bogatą w wydarzenia, zwroty akcji, zaskakujące sytuacje i charakterystyczne postaci. Jednocześnie pokazuje, że nie raz trzeba podejmować decyzje, w którym rozsądek ma ogromne znaczenia. Gniew, zemsta czy zbyt impulsywne działania nie są dobrym rozwiązaniem. Gniewomir, dzięki swojej mądrym wyborom, sprytowi i rozwadze zyskuje znacznie więcej, niż wówczas, gdyby zignorował podszepty intuicji.
W końcowym wpisie autora na końcu książki znalazłam informację o kolejnych częściach przygód mężnego jarla i jego żony Welewitki. Tego można było domyślić się zamykając ostatnią stronę powieści, gdyż zakończenie nie jest ostateczne. Kilka wątków pozostało nierozwiązanych, więc czekam na kolejne spotkanie z odważnym, prawym i walecznym jarlem i jego opowieścią o swoim życiu.
Recenzja pochodzi z mojego bloga: