Władczyni mroku

Ocena: 5.43 (7 głosów)
Inne wydania:

Nie możesz pozbawić jej przeszłości i uniknąć konsekwencji

Megan Rivers jest tak przeciętna, jak tylko może być trzydziestoletnia kobieta mieszkająca w San Francisco. Jedyną rzeczą, którą ją wyróżnia, jest niezwykły tatuaż na plecach.

Jej zwyczajne i nudne życie zmienia się w dniu, w którym oblewa swojego szefa kawą. W niewyjaśnionych okolicznościach napój zamienia się we wrzątek. Megan oczywiście natychmiast zostaje zwolniona. Kolejne dni obfitują w coraz więcej trudnych do wyjaśnienia wydarzeń. Ludzie z otoczenia Megan umierają, a w niej budzą się niepokojące zdolności. Na świecie zaczynają dziać się coraz dziwniejsze rzeczy...

Kiedy w życiu kobiety pojawia się tajemniczy i nieziemsko przystojny Nicholas Marlowe, Megan nie może oprzeć się wrażeniu, że zna go doskonale. Jakby spędziła z nim wieczność...

__

O AUTORCE:

K. C. Hiddenstorm urodziła się w 1987 roku. Jest pisarką pochodzącą z Białegostoku, której cechą rozpoznawczą jest prosty, chwytliwy język i duże poczucie humoru

Informacje dodatkowe o Władczyni mroku:

Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2019-05-15
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 9788366234758
Liczba stron: 408

Tagi: Przeznaczone dla kobiet i/lub dziewcząt

więcej

Kup książkę Władczyni mroku

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Władczyni mroku - opinie o książce

[…]- Nie ma rzeczy, której bym dla ciebie nie zrobił. W Niebiosach, w Piekle nie ma takiej rzeczy, moja piękna Lilith, i doskonale o tym wiesz(…) -Nie jestem bez winy. Dawno powinnismy skończyć tą maskaradę, jednak było w tym coś… nieodparty czar, możność rozkochania cie w sobie na nowo. Grzechem byłoby z tego nie skorzystać, a w grzechu lubujemy się bardziej niż ktokolwiek, wiesz przecież. Patrząc w twoje oczy, każdego dnia znajduje tysiąc nowych powodów, by cie kochać, choć tak naprawdę nie potrzeba ich wcale. Tylko głupiec próbowałby zamknąć miłość w logicznych ramach i regułach, sprowadzając ją do rangi pospolitego zjawiska[…]

A wy jak myślicie? Czy bylibyście w stanie zrobić wszystko w imię miłości do drugiej osoby? A  może jest coś, co Was hamuje?

Mętlik, chaos, ogień, niedowierzanie, szok i drżenie rąk. Takie oto emocje mam w sobie po tej historii.

Historii o miłości, ale nie pomiędzy dwojgiem zakochanych w sobie ludzi, ale demonów. Władcę Piekła i jego Królowej. Pomiędzy Lucyferem a Lilith. Ona podstępem zostaje porwana na Ziemię i zamieniona w człowieka, a on rozszalały z miłości do niej zaczyna ja szukać. Tylko nie wie, że osobą, która to sprawiła jest ten który powinien stać u boku najwyższego. Od tego momentu zaczyna się totalna walka dobra ze złem. Na ziemie stępujące ognie piekielne. Bo przecież demon tez może kochać, prawda?

Jestem zszokowana, roztrzęsiona i moje serce jeszcze się nie uspokoiło, po tej szalonej, piekielnej jeździe. Jeszcze czegoś takiego nie czytałam. To było jak walka dobra ze złem. Starcie dwóch najwiekszych mocy jakie rządzą tym światem. Pokazanie czystej miłości, miłości tak silnej, że nawet najwyższy nie jest w stanie jej rozerwać. Od obrócenia pierwszej strony całkowicie przepadłam. Czytałam z zapartym tchem. Rozdziawiałam buzię w momentach szokujących. Nie wiedziałam co napisać i jak iść dalej po skończeniu niektórych rozdziałów. Moja wyobraźnia szalała na najwyższych obrotach. Oddech w pewnych momentach był tak płytki, że miałam wrażenie, że ulatuje wraz z bohaterami. To była piekielna jazda i łaknę więcej.

Fenomenalna historia po której mam mały mętlik w głowie. Historia, która pokazuje ogrom siły miłości. Że nie tylko ludzie potrafią kochać, ale też sam Diabeł, Władca Piekieł. Ta siła jest tak nierozerwalna, że nawet po stracie ukochanej, on potrafił rozpętać piekło na ziemi, zabić miliony, żeby ją odnaleźć, sprawić, żeby znów była jego. Historia również pokazała, że miłość potrafi się zjawić nie tylko pomiędzy ludźmi, ale tez demonami, które kochają inaczej, ale kochają.

Podpisuje się i polecam całym serduchem ową pozycję. Dziękuję, że mogłam przeczytać ją w tym booktourze.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Roksana
Roksana
Przeczytane:2019-12-22, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 2019, 52 książki 2019, Fantasy,

Megan Rivers ma trzydzieści trzy lata i mieszka w Dań Francisco. Jest przeciętną, niewyróżniającą się z tłumu kobietą z tajemniczym tatuażem na plecach. Pewnego dnia, kiedy jej szef postanawia ją zwolnić Megan oblewa ją kawą i od tamtej pory zaczynają się dziać w okół niej rzeczy, których nikt nie jest w stanie racjonalnie wyjaśnić. Wkrótce ludzie z jej otoczenia zaczynają umierać. 

Kto jest winny ich śmierci? 

W jej życiu pojawia się również niesamowicie przystojny i tajemniczy Nicholas Marlowe. A Megan nie może oprzeć się wrażeniu że doskonale go zna jakby spędzili razem wieczność .

Kim jest tajemniczy mężczyzna? Kim jest sama Megan?

K.C. Hiddenstorm pisze cudownym stylem pisania, który czyta się z ogromną przyjemnością. W tej powieści nie ma chwili na nudę. Obala ona wszystko w co do tej pory wierzyłam. Przedstawia pewną historię nieco inaczej. Pokazuje inny punkt widzenia. Dzięki czemu autorka sprawiła że zakochałam się w teh powieści bez pamięci. Jestem po prostu oczarowana . Dodatkowo moje serce poruszyła również cudowna okładka od której nie mogę oderwać wzroku. 

Powieść należy do gatunku fantastyki. I bynajmniej jest pierwszą taką książką którą czytałam. Jeszcze nie zdarzyło mi się trafić na podobną fabułę. 

Książka opowiada zdecydowanie o prawdziwej miłości, której nikt nie jest w stanie zaszkodzić. Nie ma potezniejszej siły. Jest to nie tylko miłość od pierwszego wejrzenia, ale miłość wystarczająco silna, żeby pokonać każdą przeciwność jaką zszykuje im los. Jednak nie ma nic niemożliwego dla ludzi którzy się kochają i są sobie przeznaczeni. 

Powieść jest pełna niespodzianek i zwrotów akcji. Ani chwilę się przy niej nie budziłam. Przeciwnie czytałam ją z zapartym tchem. Jestem, więc pewna, że "Władczyni mtoku" długo nie wyjdzie z mojego serca. Pokazała mi inne spojrzenie na świat w którym żyjemy. Nikt nie jest do końca dobry czy zły. W każdym kryje się jakaś mroczna część czy iskierka dobra. Nie ma ludzi doskonałych, każdy na swoje wady. I zdecydowanie każdy zasługuje na miłość. Taką prawdziwą, której nikt nie pokona. 

A więc polecam tę powieść każdemu kto tylko się zastanawia nad jej przeczytaniem. Gwarantuję, że się nie zawiedzie. Polecam z całego serca. 

Widać, że autorce sprawiało przyjemność pisanie tej książki. Z kart powieści widać jej ogromną pasję i zaangażowanie jakie w to włożyła. I mogę szczerze powiedzieć że całkowicie jej się to udało. Osiągnęła niesamowity efekt. 

Link do opinii

Żądza zemsty. Do czego jesteśmy zdolni, kiedy ktoś nam podpadnie? Niektórzy po prostu poprzestają na wyzywaniu danej osoby w myślach, co skutecznie uwalnia ich od negatywnych myśli, ale inni idą o krok dalej. Wylanie kawy na arcyważne dokumenty. Rozsiewanie niedorzecznych, niemalże bolesnych plotek. Zarysowanie auta śrubokrętem. Już na samo wspomnienie tego wszystkiego włos się jeży na głowie. A gdyby tak pójść o krok dalej? Nie, nie mam na myśli pozbawienia naszego „problemu” życia. Chodzi bardziej o to, aby skierować swój gniew na kogoś bliskiego naszemu wrogowi. I to tak, by odczuł go ze zdwojoną siłą. Wyobrażacie to sobie? Bo K. C. Hiddenstorm zdecydowanie, o czym świadczy obecność „Władczyni Mroku”. Jak to się wszystko rozegrało? Zaraz do tego przejdę...


„HEJ, MALEŃKA. BOLAŁO, JAK SPADŁAŚ Z NIEBA?” „NIE, TYLKO TROCHĘ SIĘ ZMĘCZYŁAM WYCZOŁGIWANIEM Z PIEKŁA!”


Kiedy, po wielu pozytywnych recenzjach, zdecydowałam się przeczytać bestsellerową „Władczynię Mroku”, oczekiwałam piekielnie dobrej przeprawy z bohaterami. Nie spodziewałam się jednak, że zostanę sponiewierana! Choć historia pozornie toczyła się leniwym rytmem, gdzie czułam, jakby mój umysł smagały same pierzaste skrzydła, w międzyczasie nadnaturalne tło przebijało się, starając odepchnąć uczucie bezpieczeństwa. Wszechobecna mroczna otoczka nakazywała mieć się na baczności. Nigdy nie było wiadomo, kiedy szara rzeczywistość odejdzie w niepamięć, zgładzona przez demoniczne siły. Autorka nie bawiła się w przepiękne, pełne jasnych barw zdarzenia, gdzie przesyt słodkości mógłby zemdlić nawet największego łakomczucha. Widziałam, jak nikłe odcienie bieli ustępowały drogę szarościom, czerni oraz szkarłatowi, kiedy gwałtowność emocji wręcz buchała ze stron. Niestety, co za dużo, to niezdrowo…

Nieraz zdarzało mi się odkładać książkę, aby odetchnąć od nadmiaru okrucieństw spływających na bohaterów wraz z rozwojem zdarzeń. Choć przeplatane czułymi słowami, tęsknymi spojrzeniami oraz pozornie niepasującymi do siebie elementami fabularnej łamigłówki, wylewające się ze stron zło ciachało nie tylko umysł, ale też duszę. Demoniczna energia zewsząd oplatała mnie, szykując do mocniejszego uderzenia. Nawet jedna, dość drastyczna scena tak zadziałała na moją wyobraźnię, iż dziękowałam sobie za to, że nic wcześniej nie jadłam, bo… och, chyba zdajecie sobie sprawę, co dokładnie mam na myśli, prawda? Również (prawie) zakończenie nieco mi podpadło. Jego „wizerunek” okazał się pełen emocji sięgających zenitu. Zapierał dech w piersi, zaciskał żołądek, wywoływał ciary na plecach, a w powietrzu wyczuwałam charakterystyczną dla posoki mieszankę rdzy i soli, co dowodzi temu, że „Władczyni Mroku” ostro oddziałuje na zmysły. Tyle że po jakimś czasie poczułam, że wszystko to, czego byłam biernym świadkiem, powoli mnie męczy. Zabrzmi to okrutnie, ale marzyłam tylko o tym, aby wyzwolić się z objęć wszechobecnej makabry, gdzie ktoś musiałby odejść z tego świata. I to raz na zawsze, by móc złapać głębszy oddech. Wiem, że takich scenerii nie da się opisać w dwóch rozdziałach, ale osoby, które są wrażliwe (oraz ich wyobraźnia działa na wysokich obrotach!) mogą odczuć to samo, co ja.


PODPADŁEŚ NASZEJ KOLEŻANCE? CÓŻ, MOŻE WARTO JUŻ TERAZ ZAŁATWIĆ WSZELKIE FORMALNOŚCI POGRZEBOWE? TAK NA WSZELKI WYPADEK…


Megan to dziewczyna (choć „kobieta” byłoby lepszym sformułowaniem dla trzydziestolatki, ale pewne czynniki sprawiają, że tamto określenie bardziej do niej pasuje), która przyciągała pecha jak magnes. Już jako dziecko straciła rodziców, niedawno pożegnano ją z nienawidzonej przez nią pracy, a jeszcze wyczuwała, że pomimo przeciętnego wyglądu, iż było z nią coś nie tak. A co było najlepszym lekarstwem na to wszystko? Obecność tajemniczego Nicholasa, przy którym Megan czuła, że może być całkowicie sobą, czyli krnąbrną, o niewyparzonym języku przyszłą autorką książki, gdzie takowa chodziła za nią już od ładnych paru lat. Sęk w tym, że im bardziej zagłębiała się w tę nagłą znajomość, tym mocniej wnikała w ten nadnaturalny świat, gdzie ten przenikał do rzeczywistości. Nie dziwiłam się, że dziewczyna nie umiała normalnie funkcjonować, kiedy adorator znikał jej z pola widzenia. Jego aura wręcz ciągnęła ją ku niemu, a umysł uparcie podsuwał myśli, jakby nie tylko w tym wcieleniu byli sobie bliscy. Tyle że ta dwójka, pomimo mojej sympatii, umiała mnie irytować. Jak dla mnie Megan była dość wulgarna (no, może nie jak Róża Krull z książek Alka Rogozińskiego, ale jednak). Sama nie jestem święta, korzystam z łaciny podwórkowej, jednak czasami wypadałoby się ugryźć w język. Natomiast Nicholas… Wiedziałam, co tak właściwie nim kieruje, ale to, co niekiedy wyprawiał, wręcz mnie parzyło. Więcej – gotowałam się ze złości. Rozumiem, że silne emocje sprawiają, że tracimy nad sobą panowanie, tylko czy warto mieszać w to niewinnych. Chociaż, czy w jego przypadku warto w ogóle zawracać sobie tym głowę?

Gabriel. Przepełniony gniewem intrygant próbujący udowodnić innym, że jest stokroć lepszy od innych. Dążący do upadku wariat, który – choć wielu zdołał przechytrzyć samymi słowami – umiał… posługiwać się tylko jednym wyzwiskiem, gdzie je namiętnie wykorzystywał podczas „rozmów” z pewną damą. Rozumiałam jego pobudki. Akceptowałam to, co się z nim działo, bo miało to spore podłoże, o które wdzięcznie się opierał, ale czy ktoś o tak wielkim umyśle nie zdołał przyswoić innych wulgaryzmów, prócz słynnej pani na „k”?


K. C. Hiddenstorm. „Władczyni Mroku” tej pani miałam na uwadze znacznie wcześniej, ale jako osoba czytająca elektroniczne książki w ostateczności pomyślałam sobie, że może kiedyś się do tego zmuszę. I jak widać, nie musiałam sięgać po ebooka, bo historia została przeniesiona na papier. Na dodatek zaszły w niej pewne zmiany, lecz ja – z wiadomych przyczyn – nie mogę ocenić, co takiego zostało zmodyfikowane. Wiem jednak to, że pani Hiddenstorm nie boi się używać pióra jak miecza, gdzie raz za razem przecina nam czytelniczą powłokę. Brutalność zszywa z bezpieczeństwem, grozę z radością, przylepiając jeszcze wiele przeciwstawnych sobie czynników. I choć nieraz czuje się lekki przesyt treścią, prawie dostaje się na to uczulenia, to i tak pragnie się odkryć, czy miłość – raz jeszcze – ponownie zatriumfuje, pokazując nienawiści, gdzie jest jej miejsce.


Podsumowując. „Władczyni Mroku” nie jest opowiastką dla ludzi o słabszych nerwach (i żołądkach). Pełna bólu, cierpienia, miłości, nadnaturalności, przepełniona gniewem historia ukazuje swoją demoniczną duszę, gdzie nawet pokropienie wodą święconą na nic by się zdało. Jeżeli jednak nie boicie się stanąć z nią twarzą w twarz, owińcie się folią bąbelkową i przywiążcie się do fotela lub łóżka, by nie dać się porwać w powietrze, by od czasu do czasu wylądować z głośnym hukiem. Chyba że lubicie być poobijani, to możecie sobie darować tak olbrzymie przygotowania do lektury!

Link do opinii
Avatar użytkownika - dangerouslove
dangerouslove
Przeczytane:2019-05-26,

Niesamowita historia!
Dawno nie czytałam czegoś co by aż tak mocno mnie wciągnęło! Pochłonęłam ją praktycznie na raz, a kiedy zauważyłam, że zbliżam się do końca zaczęłam czytać wolniej aby choć trochę się nacieszyć tą historią.
Może parę słów o samej historii. 
Książka opowiada piękną historię o miłości.
Megan żyje jak zwykła trzydziestolatka, sprawy zaczynają się komplikować kiedy oblewa swojego szefa wrzącą kawą i od tej pory zaczynają przytrafiać jej się kolejne dziwne rzeczy.
Strasznie mi się podobało pisanie z tylu perspektyw, bo dzięki temu miałam szerszy obraz na wszystko. A ten wątek z poszukiwaniami Lilith? No mistrzostwo! Przepadłam gdy czytałam o ponownym zakochiwaniu się! Karina świetnie to opisała! Każda jedna scena, tak bardzo i dokładnie przemyślana. 
Książka ocieka erotyzmem, ale nie ma w niej nudnych, monotonnych czy wyuzdanych scen seksu, nie tutaj skupiamy się na czymś innym co jest zdecydowanie na plus! Cały czas trzymała mnie w napięciu. Jedyny minus? To, to że była zdecydowanie za krótka! Ja chcę więcej! Chciałabym poczytać trochę więcej, może o Azazelu? 
Świetna fantastyka, dawno takiej nie czytałam :)

Link do opinii
Megan Rivers jest do bólu przeciętną mieszkanką San Francisco; jedyną rzeczą wyróżniającą ją z tłumu jest jej niesamowity tatuaż. Prowadzi zwyczajne, wręcz nudne życie, jednak wszystko zmienia się w dniu, w którym oblewa swojego szefa kawą w cokolwiek paranormalnych okolicznościach zmienioną we wrzątek, w konsekwencji czego zostaje zwolniona. Kolejne tygodnie obfitują w coraz więcej niedających się racjonalnie wytłumaczyć incydentów; ludzie z jej otoczenia zaczynają umierać, a ona zaczyna przejawiać bardzo niepokojące zdolności... Gdzieś ponad tym wszystkim majaczą tajemnicze pożary dotykające kościoły na całym świecie oraz wielka zdrada, jaka dokonała się dawno temu. W Megan zaczynają rodzić się pewne przerażające podejrzenia, lecz bagatelizuje je z chwalebnym wręcz uporem... do czasu aż zostaje przyjęta do pracy u enigmatycznego Nicholasa Marlowe'a, który okazuje się być samym Księciem Ciemności... Zastanawiałam się, jak zacząć recenzje i co jako pierwsze ujęło moje serce i umysł, że aż tak wciągnęła mnie ta powieść. W tym przypadku nie był to opis, który zamieszczam powyżej tylko okładka a na niej klęcząca postać trzymająca miecz i ten genialny tatuaż. To wszystko stanowi zachętę dla każdego, który tak jak ja lubuje się w opowieściach o aniołach zarówno niebiańskich jak i upadłych a tu historia sięga samej góry i opowiada o miłości samego Lucyfera. Nie jest on strasznym rogatym stworem, lecz nad wyraz urodziwym mężczyzną, który wart jest grzechu.Ma piękną małżonkę Lilith, która jest Władczynią mroku u boku swego Księcia ciemności, a ich uczucie jest najczystsze i nieskończenie wieczne.Myślicie jak to możliwe, że sam diabeł ten na wskroś zły ma tak silne uczucia? Pamiętajcie zatem, że nawet Lucyfer był kiedyś ulubieńcem Pana a posiadając niegdyś światło potrafi czuć, kochać na zabój, cierpieć z miłości. Tak też się staje gdy Archanioł Gabriel postanawia wcielić w życie plan tak niecny, że chce się zakrzyczeć "Zdrada", przecież on służy Bogu a skazuje ludzi na cierpienie z własnych pobudek?! Porywa on Lilith i skazuje na śmiertelne życie na ziemi, bez wspomnień, bez uczuć, bez jej ukochanego. Takim sposobem Lilith staje się Megan i przeżywa na ziemi 34 lata swego życia. Nie mamy co się spodziewać, że będzie to bohaterka godna naśladowania a jednak od razu darzymy ją sympatią. Choć nadużywa alkoholu, narkotyków od zioła po kokę, przeklina na okrągło i ma bezkresny czarny humor już przy pierwszym opisie wiemy, że to po jej stronie powinniśmy stanąć podczas walki, która rozpocznie się, gdy Książę ciemności przyjdzie po swą ukochaną, a w walce o jej powrót i odzyskanie tożsamości zabrane przez Gabriela pojawi się wiele ofiar. Autorka w niesamowity sposób pokazuje nam, że nie wszystko co uważamy za pewnik musi nim być. Tworzy bohaterów, którzy są niesztampowi, zaskakują wyborami i nie wpisują się w nasz utarty światopogląd o tym, że aniołowie są ucieleśnieniem dobra a diabeł to samo zło. Tu stajesz po stronie zła i wiesz, całym sercem czujesz, że jesteś po dobrej stronie barykady i walczysz o Prawdę i Miłość. Co z tego, że zakochanym cierpiącym jest sam Lucyfer. Mnie porwała historia uczucia tych dwojga oraz to w jaki sposób jest ona nam przedstawiona. Prawie na równi dowiadujemy się wszystkiego wraz z Megan a przeplatanie się dwóch światów, żyć bohaterki pomaga nam w zrozumieniu wszystkich uczuć i emocji targających nią i jej oblubieńcem. Na każdej z 557 stron jest ogrom mroku, ofiar, krwi ale także prawdziwych uczuć, których moc zwalczy wszystko nawet zdradę, pokona każdą przeszkodę. K.C.Hiddenstorm zmienia naszą perspektywę dobra i zła i to w genialny i niesamowicie wciągający sposób. Trafia tym w sedno rozważań na temat tego jak postrzegamy dobro tylko i wyłącznie swoimi uczuciami. Przecież coś co dla nas jest dobre dla kogoś innego może już takie nie być. Dla mnie każdy bohater, anioł i diabeł, kat i ofiara, każdy opis, zdanie, słowo, każde przekleństwo, wizja i symbol jest na swoim miejscu. Wszystkiego jest w sam raz by wczuć się w każdego bohatera, pochylić się nad jego racjami i racjonalnie opowiedzieć się po stronie Tym razem zła :)
Link do opinii
Parę dni temu skończyłam czytać tę powieść i... jestem zachwycona! Historia Megan zaintrygowała mnie od pierwszych stron; jest enigmatyczna i świetnie nakreślona, z kolei sama Megan to bohaterka, której po prostu nie sposób nie lubić - ma cięty język, a jej czarny humor zaraża czytelnika i nie sposób się nie zaśmiać, czytając niektóre z jej spostrzeżeń. Fabuła jest wciągająca, wielowątkowa, obecne są zaskakujące zwroty akcji, zdrady, intrygi i mylenie tropów, jednak dla mnie najpiękniejsza w tym wszystkim była miłość Lucyfera i Lilith. Nie byli oni ludźmi, a więc również ich miłość była więcej niż ludzka; o takiej namiętności, pasji i poświęceniu czytało się z zapartym tchem. A przeciwwagą dla tego płomiennego uczucia były fontanny krwi, ścielący się gęsto trup oraz w paru miejscach rozkoszna makabra - opisana niesamowicie żywo i plastycznie. Szalenie spodobał mi się zabieg łączenia w zdaniu dwóch światów - piekielnego świata Lilith i ziemskiego świata Megan - który to został osiągnięty dzięki użyciu nawiasów. I coś, o czym po prostu nie można nie wspomnieć: piekielny język. Wszystkie "harrinh", "mi serith", "nehyyn" czy "mal-esh-immos" są muzyką dla uszu i piekielnie bynajmniej nie brzmią. Coś pięknego! Świat alternatywny wykreowany po mistrzowsku, tak że wydaje się stuprocentowo prawdziwy, jakby istniał gdzieś obok nas i tylko czekał na odkrycie. Sceny batalistyczne i walka głównej bohaterki z głównym antagonistą... bomba! Podsumowując: dbałość o szczegóły i konsekwencja w prowadzeniu wątków; żadne pytanie nie pozostaje bez odpowiedzi. Nie ma postaci jednoznacznie dobrych, ani jednoznacznie złych - mamy za to całą gamę szarości i zaczynamy zastanawiać się nad istotą dobra i zła. To po prostu trzeba przeczytać!
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2016-06-29,

Główną bohaterką książki jest Megan Rivers, która w wieku niespełna 8 lat traci swoich rodziców w wypadku samochodowym. Po ich śmierci opiekuje się nią siostra matki. Przeprowadzają się do San Francisco, by zostawić za sobą wszystkie przykre wspomnienia. Tutaj wszystko się zaczyna... nowa historia Megan, której od wczesnego dzieciństwa coś brakuje, tak jej się przynajmniej wydaje.

Książka jest z gatunku fantasy, gdzie autorka przeplata wzajemnie świat fikcyjny ze światem realnym. Znakomicie jej się to udało. Mamy tu ukazaną walkę dobra ze złem. Po stronie dobra stoją między innymi tak znane nam postaci jak archaniołowie: Gabriel, Rafael czy Michał. Walczą oni z Lucyferem - księciem ciemności. Niby temat przejedzony i przeżuty na wszystkie sposoby - a jednak książka potrafi zachwycić.

Książkę czyta się bardzo szybko, realizm postaci działa na wyobraźnię. Są tu także obecne motywy erotyczne, co wnosi trochę urozmaicenia do książki. Tym, którzy lubią mocne wrażenia również powinna spodobać się ta pozycja, gdyż krew leje się często.

Podczas czytania można zauważyć, że pozycja ta pisana jest z perspektywy kobiety. Jeżeli ktoś szuka w książce rozrywki - w tej na pewno ją znajdzie. Jestem przekonany, że znajdzie ona także szerokie grono odbiorców.

Warto dodać, że pod pseudonimem K.C. Hiddenstorm kryje się polska autorka - Karina Łupińska, 29 letnia mieszkanka Białegostoku. Z wykształcenia jest filologiem (co widać po książce) a "Władczyni mroku" jest jej debiutem. Jakże udanym! 

Link do opinii
Avatar użytkownika - wrobel
wrobel
Przeczytane:2016-06-22,
Prawdę powiedziawszy sięgając po książkę nie do końca byłam przekonana czy mi się spodoba. Nie przepadam za fantasy, jednak tutaj połączenie dark fantasy z romansem wypadło doskonale. Autorka zaciekawiła mnie swoją powieścią już od samego początku. Główną bohaterką jest Megan Rivers: "Nazywam się Megan Rivers, mam trzydzieści trzy lata i odkąd tylko sięgam pamięcią, w moim nieco gównianym życiu zawsze czegoś mi brakowało. Jakby to zgrabnie powiedzieć, żeby przekaz był właściwy? Nie chodzi o to, że mam poluzowanych o kilka klepek za dużo i kwalifikuję się do tego specyficznego hotelu, w którym okna są zakratowane, a pensjonariusze noszą gustowne białe kaftaniki (a przynajmniej wydaje mi się, że nie), chodzi o to, że ja... no, w jakiś ciężki do zdefiniowania sposób odstaję od reszty populacji. Kolejną sprawą jest moje absurdalne, lecz bardzo silne przeświadczenie, że ilekroć patrzę w lustro, widzę swoją twarz... i właśnie, widzę swoją twarz, tylko że nie jest to twarz, którą powinnam zobaczyć, którą podświadomie spodziewam się zobaczyć; jakąś cząstką duszy czuję, iż nie jest to moja prawdziwa twarz. " Megan jest postacią, którą lubi się od pierwszych stron. Mówi, co jej ślina przyniesie na język, a do tego bywa pyskata. Ma swój charakterek, który zdecydowanie przypadł mi do gustu. Bohaterowie w tej książce są świetnie wykreowali, nie są przesłodzeni, lecz każdy ma swój osobisty charakterek, który go cechuje. Świat ten realny jak i równoległy również wspaniale przedstawiony, razem tworzy jedną spójną harmonię. Wyobraźcie sobie, że istniejecie na tym świecie, myślicie, że jesteście normalnymi ludźmi, aż tu nagle odkrywacie, że posiadacie niezwykłe moce. Jak się zachowujecie w takiej sytuacji? Tak dzieje się z Megan, która codziennie spogląda w lustro i wydaje jej się, że nie widzi własnej twarzy, tylko kogoś innego. Czy w końcu odnajdzie samą siebie? "Myślę, że na tym właśnie polega okrucieństwo tego świata - nie ważne, co się wydarzy lub kto z niego odejdzie - życie niewzruszenie toczy się dalej." W książce pojawia się również erotyzm, ale jak mogłoby go zabraknąć, skoro książka jest o miłości? Przyznaję, że na początku te ponad 700 stron trochę mnie przytłoczyło i zastanawiałam się ile czasu zajmie mi przeczytanie tej powieści. Jednak porywa już od pierwszych stron, więc poszło w miarę szybko. Może małym minusem jest to, iż książka jest długa, a mogłaby być krótsza. Czasem opisy były zbyt rozległe. Władczyni mroku to historia wielkiej miłości osadzona w realiach dark fantasy. Spotkamy się tutaj z czarami, poznamy Lucyfera (który chyba nikomu nie jest obcą postacią) oraz archaniołów. Akcja dzieje się dwutorowo, tu i teraz - życie Megan Rivers oraz wątek Piekła i Nieba. Większość czasu jednak i tak spędzamy w San Francisco. Zachęcam do przeczytania wszystkich tych, którzy lubią historie dark fantasy.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Justyna97
Justyna97
Przeczytane:2021-02-21, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2021,

Megan Rivers - z pozoru zwykła dziewczyna. Jednak coraz częściej zauważa, że wokół niej dzieją się dziwne rzeczy, ktore wydaje jej się, że sama ona robi. Megan staje się zagubiona ze swoimi myślami i dziwnymi umiejętnościami. Nie wie czy wariuje, czy poważne choruje, czy może jest kimś innym niż zwykłym człowiekiem. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - magdalenalesz
magdalenalesz
Przeczytane:2020-06-20, Przeczytałam,
Inne książki autora
Władczyni mroku
K.C. Hiddenstorm0
Okładka ksiązki - Władczyni mroku

Megan Rivers jest do bólu przeciętną mieszkanką San Francisco; jedyną rzeczą wyróżniającą ją z tłumu jest jej niesamowity tatuaż. Prowadzi zwyczajne, wręcz...

Niepamięć
K.C. Hiddenstorm0
Okładka ksiązki - Niepamięć

Przypomnij sobie, kim jesteś. Od tego zależy twoje życie. Kiedy podczas śnieżycy Gabriel Milton o włos unika czołowego zderzenia, nie wie jeszcze...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy