Kontynuacja powieści Wilk
Margo Cook oraz Max Stone sądzą, że ich życie wróciło do normy. Pracownicy Instytutu - organizacji prowadzącej eksperymenty na nastolatkach mieszkających w Wolftown - nie interesują się już poczynaniami bohaterów. Margo nie czuje działania wilczej szczepionki, a Ivette powoli powraca do zdrowia.
Nagle w spokojnej leśnej okolicy pojawiają się ślady brutalnych morderstw, przywodzące na myśl atak dzikiego zwierzęcia. Czy stoi za tym Instytut, czy może jakiś wilk? Jaki sekret skrywa Aki? Dlaczego mimo ostrzeżeń policji krąży nocami po lesie? I z jakiego powodu Max nagle zaczyna się zmieniać?
Margo ponownie będzie musiała stawić czoło mrocznej stronie Wolftown.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2013-09-04
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 400
Język oryginału: Polski
Pierwszy tom spodobał mi się, jednak miałam do niego pewne zastrzeżenia. Teraz, będąc po lekturze drugiej części, moje spojrzenie na tę historię trochę się zmieniło. Już teraz mogę powiedzieć, że Wilczyca zdecydowanie przebiła tom poprzedni, o czym za chwilę opowiem więcej.
Tym razem Margo, czyli główna bohaterka, musi zmierzyć się z nowym problemem. Wściekli naukowcy zaszczepili w niej wirus, który odpowiedzialny jest za wszelkie wilcze zmiany w organizmie człowieka. Dziewczynie dostało się to tak naprawdę tylko i wyłącznie za to, że znalazła się w złym miejscu o złej porze. W tej części mam wrażenie, że trochę zmądrzała, chociaż i tak potrafiła mnie nieziemsko zdenerwować swoim zachowaniem.
Max również nie miał zbyt kolorowo. Przez wypadek, jakiemu uległ, lekarze we współpracy z Instytutem podali mu nową wersję wirusa, która zdecydowanie źle na niego wpływa. Chłopak, który już wcześniej mógł przemieniać się w wilka, obecnie przechodzi zmianę, kiedy tylko za bardzo się zdenerwuje. Co gorsza, jego ataki agresji ranią również jego bliskich, w tym samą Margo. W tej części polubiłam go zdecydowanie bardziej, a także zaimponował mi swoją dorosłą postawą w wielu sytuacjach.
Nie da się zaprzeczyć, że tutaj dziele się bardzo dużo. Autorka zdecydowanie zadbała o to, aby podczas czytania nie odczuwać nudy. Co rusz na jaw wychodzą tu różne zaskakujące tajemnice, dziwne zwroty akcji, które nie raz i nie dwa wbiły mnie w fotel i sprawiały, że opadała mi szczęka. Także pani Katarzyno, ogromne brawa.
Co ciekawe, autorka postanowiła wprowadzić nowych bohaterów, którzy niezmiernie mnie irytowali samą swoją obecnością. Carlos, który wziął się tak naprawdę znikąd, jest względem głównej bohaterki niezwykle nachalny. Nie wiem, czy on sobie sam to wmówił, czy ktoś mu to podsunął, ale uparcie twierdził, że Margo jest w dużym niebezpieczeństwie, a spędzając czas z Maksem, wpędza się w jeszcze większe kłopoty. Być może ta postać miała jakiś syndrom księcia na białym koniu? Nie wiem, ale z pewnością nie chciałabym kogoś takiego w znajomych.
Kolejną nową postacią jest Carol, która jest nową uczennicą. Trafia do klasy Margo i Ivette, no i od razu wybiera obie dziewczyny jako nowe przyjaciółki. Z początku miła nastolatka, pod wpływem zazdrości zmienia się w prawdziwą żmiję, której obecności absolutnie nie potrafiłam przetrawić. Ciągle szukała jakiegoś haka na Margo, żeby straciła miłość swojego chłopaka Maksa. Z taką dziewczyną zdecydowanie nie chciałabym się przyjaźnić, choćby mnie ktoś przekupował.
Podczas lektury Wilczycy bawiłam się naprawdę dobrze, a także nie raz poczułam ciarki na plecach. Jest to zdecydowanie lepszy tom, niż Wilk i z pewnością bardziej mnie wciągnął. Zakończenia, jakie przygotowała autorka, kompletnie się nie spodziewałam, więc długo musiała zbierać szczękę z podłogi. Także już sam ten fakt stawia tę pozycję w jasnym świetle.
Dlatego, jeżeli czytaliście pierwszą część, ale niekoniecznie przypadła Wam do gustu, to dajcie szansę tej drugiej. Myślę, że może jeszcze kupić Waszą sympatię.
„Wilczyca” jest drugą częścią opowieści o Margo Cook. Bohaterka i Max Stone zaczynają cieszyć się upragnionym spokojem. Pracownicy Instytutu, jak na razie nie interesują się poczynaniami nastolatków. Margo nie odczuwa skutków szczepionki, a Ivette powoli zaczyna wracać do zdrowia. Niespodziewanie, jednak spokój nastolatków przerywa seria brutalnych morderstw.
Kto stoi za serią brutalnych morderstw? Instytut? Jaki sekret skrywa Aki i dlaczego mimo zakazu włóczy się nocami po lesie? Z jakiego powodu Max nagle zaczyna się zmieniać?
Margo i Max mają wreszcie okazję cieszyć się spokojem i być szczęśliwi, jednak ich związek zostaje wystawiony na próbę. Pojawia się dwójka nowych bohaterów, którzy mogą zaszkodzić wspólnemu szczęściu zakochanych. Jednak pytanie brzmi czy im się to uda? A może miłość Maksa i Margo jest silniejsza niż wszystko inne? Przekonajcie się sami!
Katarzyna Berenika Miszczuk pisze przyjemnym stylem pisania, który łatwo się czyta, jednak jest przeznaczony dla nastolatków. Starszym osobom może wydać się irytujący.
Powieść należy zarówno do gatunku fantastyki, jak i literatury młodzieżowej.
Książka autorki zachwyciła mnie nie tylko treścią, ale również śliczną okładką. Nie ocenia się książki po okładce, wiem to doskonale, jednak w tym przypadku nie mam nic do zarzucenia, ani jednemu ani drugiemu.
Powieść przedstawia dalsze losy bohaterów. „Wilczyca” jest bowiem kontynuacją pierwszej części pt. „Wilk”.
Powieść pokazuje potęgę miłości. Margo, tak samo jak Max są gotowi na wszystko byle to drugie było bezpieczne.
Ta część tak samo, jak poprzednia zawiera kilka fragmentów przy których po prostu nie mogłam się nie śmiać czym pewnie irytowałam moją siostrę, bo co chwile posyłała w moją stronę dziwne spojrzenia.
Tak, więc uważam, że jeżeli jesteś miłośnikiem fantastyki z nutką wątku romantycznego i jeżeli jesteś nastolatkiem to prawdopodobnie ta powieść zapadnie ci w serce. Natomiast osoby starsze bądź nie lubiące fantastyki mogą być innego zdania.
Autorkę znam z jej poprzednich dzieł i mogę śmiało powiedzieć, że się nie zawiodłam chociaż czasem naprawdę irytowało mnie to, jak często autorka stawia wykrzykniki nawet, gdy nie ma takiej potrzeby, jednak idzie się do tego przyzwyczaić.
Zaciekawiona dalszymi losami bohaterów "Wilka" i zaintrygowana tym, jak zmieniać się będzie styl pisania autorki, chętnie sięgnęłam po "Wilczycę" Katarzyny Bereniki Miszczuk. Tak myślałam, że tym razem mogę się spodziewać czegoś znacznie lepszego. I przeczucie mnie nie zawiodło.
Margo i jej przyjaciele z niepokojem oczekują ujawnienia się skutków wizyty w Instytucie. Okazuje się, że nie są one aż tak drastyczne, jak się spodziewali, ale to wcale nie oznacza końca kłopotów. Dziewczynę znów zaczynają dręczyć koszmary, a kolejne osoby padają ofiarą grasującej w okolicy morderczej bestii. Czy trzymając się z dala od lasu, uda im się uniknąć spotkania z potworem? A może mimo wszystko będą musieli stawić mu czoła?
O ile w "Wilku" po ciekawym początku fabuła coraz bardziej przypominała typową młodzieżówkę, której tematem przewodnim są problemy sercowe bohaterów, o tyle w "Wilczycy" autorka skupia się na wątku romantycznym jakby trochę mniej. A przynajmniej dzieje się tutaj tak dużo, że relacja Margo i Maksa na pewien czas schodzi na dalszy plan. W końcu po Wolftown grasuje tajemniczy, śmiertelnie niebezpieczny potwór i nikt nie wie, jak go powstrzymać. Nie brakuje też włamań i wybuchów, a bohaterowie przekonują się, że na zaprzestanie eksperymentów ze strony Instytutu nie mają co liczyć. W ich małym, spokojnym dotąd miasteczku nikt nie może już czuć się bezpiecznie.
Oczywiście w szkole również nie mogło się obyć bez dramatów. Nowa uczennica, Carol, do wszystkiego nieustannie się wtrącała. Ona i Carlos narobili sporo zamieszania, utrudniając życie naszym bohaterom. Margo tym razem zdecydowanie mniej mnie irytowała. Zachowywała się odważniej i bardziej dojrzale. Jej wypowiedzi również przestały być tak chaotyczne jak wcześniej, dzięki czemu styl narracji uległ pewnej poprawie. Jeśli chodzi o Maksa... tym razem mamy okazję poznać jego mroczniejszą stronę. Staje się bardziej porywczy i agresywny, a pozostali zaczynają się o niego poważnie martwić.
Czytając pierwszą powieść Katarzyny Bereniki Miszczuk, dało się wyczuć, że pisała ją jako nastolatka. Kontynuacja "Wilka" - "Wilczyca" - powstała kilka lat później i różnica jest rzeczywiście widoczna. Główna bohaterka zdążyła trochę dojrzeć i wydorośleć, poprawiły się także język i styl wypowiedzi. Autorka, nie rezygnując wprawdzie z wątków miłosnych, większy nacisk położyła na resztę fabuły. Dzięki temu dzieje się zdecydowanie więcej, a bohaterowie działają sprawniej i rozważniej. Powieść zrobiła na mnie wrażenie lepiej przemyślanej i zgrabniej napisanej, a zakończenie mocno mnie zaskoczyło. Polecam!
"Chcę być wilkiem".
Po przeczytaniu "Wilka" byłam bardzo ciekawa, jakie dalsze losy zgotowała dla swoich młodych bohaterów Katarzyna Berenika Miszczuk. I jak się okazało, w kontynuacji nie zabrakło wartkiej akcji oraz wydarzeń, których w ogóle się nie spodziewałam. Podtrzymuję więc swoje zdanie, że obydwie części opowieści o wilkach to świetna, czytelnicza propozycja dla młodzieży.
Katarzyna Berenika Miszczuk to scenarzystka, a także absolwentka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Autorka od czasu swojego debiutu napisała kilka książek fantasy, powieść grozy, science-fiction, a także romans z kryminałem.
Wydawałoby się, że w Wolftown w końcu zagościł spokój. Nic jednak mylnego, gdyż nagle, w okolicznych lasach zaczyna grasować zwierzę zabójca. Margo natomiast zaczyna niepokoić się o Maxa, którego charakter zaczyna ulegać zmianie. Okazuje się także, że Aki ukrywa jakąś tajemnicę, a Instytut wcale nie przestał interesować się wilkami.
Katarzynie Berenice Miszczuk można z pewnością pozazdrościć nad wyraz rozwiniętej wyobraźni, gdyż autorka w kontynuacji "Wilka" wykreowała zupełnie nieprzewidywalne wydarzenia. Czego bowiem w tej książce nie ma – jest znana już nielegalna działalność centrum badawczego, jest tajemniczy morderca, są nowi bohaterowie i jest także FBI. Akcja tej powieści została poprowadzona w sposób bardzo dynamiczny, dzięki czemu w fabule cały czas coś się dzieje. Z pewnością nie można przy tej książce się nudzić.
W "Wilczycy" pojawiają się nowe, wielce irytujące postacie. Są nimi Carol i Carlos, którzy próbują zdobyć serca Maxa i Margo. Wydarzenia, jakie mają miejsce za sprawą tychże bohaterów, urozmaicają powieść, a także mają za zadanie nieco zmylić czytelnika, gdyż to właśnie wokół tych postaci spodziewałam się pewnych zwrotów akcji. Jak się jednak okazało, w zakończeniu, autorka przygotowała zupełnie inny scenariusz, który z pewnością zaskoczy wielu czytelników.
"Wilczyca" jest z pewnością dojrzalszą powieścią niż Wilk zarówno pod względem językowym, jak i warsztatowym. Katarzyna Berenika Miszczuk na szczęście nie zmieniła zbytnio kreacji Margo, którą uwielbiam za specyficzne poczucie humoru oraz Akiego za jego nieprzystępność i zbuntowanie.
Nie napiszę, że kontynuacja "Wilka" jest dziełem wybitnym, ale z pewnością to dobre czytadło i rozrywka dla osób złaknionych literackich przygód. To także pozycja obowiązkowa dla czytelników znających pierwszy tom tej dylogii.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Kontynuacja niestety gorsza od 1 części. Wiele motywów po prostu przekombinowanych, nielogicznych i wymyślonych mam wrażenie na siłę. Mimo to - całkiem przyjemnie się czyta w upalny dzień na hamaku.
Fajna młodzieżowa książka od której ciężko się oderwać.
Nowe problemy, nowe nadzieje. Margo została przyjęta do paczki. Czuje się w niej dobrze.. Tylko nie daje jej spokoju myśl o przyjaciółce. Co wiecej wszystkich z równowagi wytrącają tajemnicze zabójstwa. Jeszcze wiecej akcji, a zakońzcemie książki zadziwi.
Seria „Wilk” Katarzyny Bereniki Miszczuk jest cyklem powieści kierowanym zdecydowanie do młodzieży, chociaż i starszy czytelnik może spędzić z nią miło czas. Pomimo wielu wad nie można nie docenić ciekawego pomysłu autorki, który zdecydowanie się wyróżnia pośród powieści o wilkołakach. Jeżeli gustujesz w książkach z gatunku romans paranormalny, to ta pozycja z pewnością Cię nie zawiedzie.