Czy zaczarowana grudniowa noc wystarczy, by odnaleźć to, co stracili?
Drogi Iwony i Roberta od zawsze splatały się ze sobą. Połączyły ich nie tylko studia, miłość do książek czy kawy, ale i przeświadczenie, że razem będą szczęśliwi.
Kiedy po kilku wspólnych latach udało im się spełnić marzenia o rodzinie, pewnego świątecznego dnia do głosu doszły upór, egoizm i niezdrowa ambicja.
Cicho nucone kolędy nie zdołały zapobiec kłótni, a przełamanie opłatkiem nie stało się gestem pojednania.
Dwie minuty na drodze między sądem a domem małżonków sprawiły, że wszystko zawisło na włosku.
Zaparz kawę, usiądź wygodnie w fotelu i przeczytaj, jak skończyła się ta historia.
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2023-10-31
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 304
Kiedy ostatnio powiedziałaś bliskiej Ci osobie: “kocham Cię, dziękuję, że jesteś obok.” Czasem myślimy, że to przecież oczywiste, ale zwłaszcza te dwa słowa sprawiają, że zaczyna dziać się magia, bo każdy z nas potrzebuje ciepłych gestów , przytulenia, wtedy świat nabiera zupełnie innych barw…
Iwona i Robert podążają przez życie razem, ale jakby osobno. Dla niej liczy się przede wszystkim, kariera, jest zimna, nie okazuje żadnych uczuć, nie tylko mężowi , ale całemu światu. Czy tak można iść przez życie? Czy takie podejście do codzienności, racjonalne, bardzo praktyczne zawsze się sprawdza? Myślę, że znasz odpowiedź na te pytania. Iwona nie słyszy sygnałów , które wysyła jej świat, ten jej świat, mały, rodzinny. Nie dostrzega próśb męża, nie dociera do niej śmiech synka. Czy taki człowiek może być szczęśliwy?
Zamknęłam książkę i od razu poszłam przytulić się do męża. Często okazujemy sobie uczucia, ale tych nigdy za wiele… poczucie bliskości drugiej osoby jest na wagę złota, nie ma nic bardziej cennego. To nie pieniądze i spełnienie w zawodzie daje prawdziwe szczęście , tylko drugi człowiek. I choć może pomyślisz, że mówię o bardzo oczywistych kwestiach, to uwierz mi, że jest wiele osób, które nie potrafią docenić takich drobnych gestów.
Staram się nie otaczać ludźmi, którzy wysysają ze mnie dobre myśli, więc kiedy tylko poznałam Iwonę wiedziałam, że nie stanie się moją przyjaciółką, ale współczułam jej i Robertowi, chciałam żeby w końcu przejrzała na oczy i dostrzegła to co jest ważne. Często jest tak, że to trudna sytuacja uświadamia nam co nas omija i w tej historii też taka była potrzebna.
To piękna, ale osnuta wieloma smutkami historia. Historia, która pomoże niektórym otworzyć oczy na drugiego człowieka. Autorka w wspaniały sposób potrafi trafić do serca czytelnika i sprawić, że zatrzymasz się na chwilę w tym pędzie codzienności. Może te nadchodzące Świata staną się pretekstem do tego, aby zadbać o relacje z bliskimi? Tego Ci życzę z całego serca….
To moje drugie spotkanie z twórczością autorki, poprzednio czytałam powieść "Bądź moim światłem", która bardzo mi się podobała, dlatego postanowiłam ponownie sięgnąć po historię spod pióra autorki. Okazała się nią zimowo - świąteczna książka "W tę grudniową noc", która zaciekawiła mnie swoim opisem i urzekła piękną, klimatyczną okładką. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki, prosty i przyjemny w odbiorze co sprawia, że książkę czyta się niesamowicie szybko, ja pochłonęłam ją w jedno popołudnie i nie odłożyłam póki nie poznałam zakończenia tej historii. Fabuła została w interesujący sposób nakreślona, przemyślana, dopracowana i bardzo dobrze poprowadzona. Natomiast bohaterowie zostali w niezwykle autentyczny sposób wykreowani, nie są krystaliczni, tak jak my popełniają błędy, dlatego łatwo się z nimi utożsamić się z nimi w wielu przypadkach, podzielając podobne bolączki i dylematy moralne. Jestem także przekonana, że z powodzeniem moglibyśmy spotkać ich w rzeczywistości. Nie jest to typowa ciepła, świąteczna książka, święta są jedynie tłem tej historii. Od pierwszych chwil zostałam wciągnięta w wir wydarzeń i z dużym zainteresowaniem śledziłam losy Iwony i Roberta, od samego początku ich znajomości, co pozwoliło mi lepiej ich poznać, dowiedzieć się co czują, myślą, z czym się mierzą każdego dnia, mogłam także dowiedzieć się jakie wydarzenia odcisnęły piętno na ich obecnym życiu, jak dokładnie wygadała i wygląda ich relacja, a tym samym mogłam lepiej zrozumieć ich postępowanie oraz decyzję. Robert od pierwszych chwil zyskał moja sympatię, natomiast Iwona mocno działa mi na nerwy swoim nastawieniem, usposobieniem, jednak zagłębiając się coraz bardziej w historię bohaterów zaczynałam rozumieć dlaczego kobieta zachowywała się w taki, a nie inny sposób. Ważnymi postaciami tej książki są także mama Iwony - Alicja i Jaś synek Iwony i Roberta, oboje całkowicie skradli moje serce. Autorka na przykładzie swoich bohaterów pokazuje, że czasami jedno wydarzenie, jedna chwila potrafi w znaczący sposób wypłynąć na nasze życie, sprawić, że zatrzymamy się na chwilę w miejscu, będziemy mieć czas żeby lepiej przyjrzeć się otaczającej nas rzeczywistości i przewartościować pewne kwestie. Dorota w swojej powieści porusza wiele ważnych, życiowych i ponadczasowych tematów, które tak naprawdę mogą spotkać każdego z nas, wywołały one we mnie ogrom skrajnych emocji, poprzez niezrozumienie, złość smutek, wzruszenie, ale także poczucie szczęścia i miłości. Dorota udowadnia, że w życiu człowieka najważniejsze jest wsparcie drugiego człowieka oraz rodzina, nie ma nic cenniejszego. To historia, która z pewnością nie jednego Czytelnika zmusi do głębszych przemyśleń nad własnym życiem oraz wyborami jakich dokonujemy każdego dnia. "W tę grudniową noc" to refleksyjna, poruszająca, życiowa, wartościowa i potrzebna historia, z którą cudownie spędziłam czas! Dorotko, czekam na Twoje kolejne powieści! Polecam!
Wchodząc w związek, wydaje nam się, że to będzie zawsze i na zawsze. Patrzymy wtedy w jednym kierunku, nosimy różowe okulary, nie widzimy wad w partnerze, nie zastanawiamy się, co będzie dalej. Kiedy po latach w życie wkrada się rutyna, ogień namiętności lekko przygasa, coraz częściej dochodzi do nieporozumień, niedomówień a skrywany żal, niespełnione obietnice i zbyt wygórowane oczekiwania i ambicje zaczynają prowadzić do rozłamu i rozejścia się tej wspólnej życiowej drogi. Na takim rozdrożu stanęli właśnie nasi główni bohaterowie...
Iwona i Robert to dwie skrajne osobowości (szczerze dziwię się, że udało im się stworzyć kilkuletni związek). On cichy i opanowany, człowiek o duszy romantyka, ona totalne przeciwieństwo- perfekcjonistka żyjąca za maską obojętności i skrupulatnego działania z planem. Są rodzicami, małego rezolutnego chłopca, który zaczyna dostrzegać zachowanie rodziców i coraz częściej zadaje pytania, na które trudno jest znaleźć odpowiedzi.
Niestety po latach ich drogi zaczęły się rozchodzić, oboje byli zmęczeni wspólnym życiem, ale to Robert postawił znak stop i złożył pozew o rozwód...
W drodze z sądu wystarczyła jedna sekunda, by oboje zrozumieli, jak szybko można stracić to co się ma. Czekając na pomoc, otwierają się na siebie i zaczyna się chyba najtrudniejsza rozmowa w ich całym dotychczasowym życiu.
Czy dojdą do porozumienia? Dlaczego ich drogi tak drastycznie się rozeszły? Czy starczy im sił i samozaparcia, by trwać razem, a nie obok siebie?
Tego już Wam nie napiszę, ale wszystkie odpowiedzi na te pytania znajdziecie na kartach tej zimowej opowieści.
"W tę grudniową noc" to słodko- gorzka opowieść o zwyczajnym życiu ludzi, którzy kiedyś się szaleńczo kochali, a nie są pewni tych uczuć w tej chwili, o trudnych relacjach na linii mąż- żona, rodzic- dziecko, zarówno tego dziecka całkiem małego jak i już zupełnie dorosłego, o potrzebie kochania i okazywaniu tego nawet najdrobniejszymi gestami. Nie jest to na pewno typowo świąteczna historia (nie sugerujcie się okładką), ale dziejąca się w tym magicznym czasie. Jest to historia trudna, pokazująca jak ważna w naszym życiu jest rozmowa z bliskim człowiekiem, zaufanie mu, ale i otoczenie uwagą, zrozumieniem i wsparciem.
Jest to historia, która złapie za serce i nie pozwoli przejść obok siebie obojętnie, zmusi do refleksji, przyjrzenia się własnemu życiu, wysnuciu odpowiednich wniosków i być może uświadomi, że jeszcze nic straconego, że może uda się jeszcze naprawić popsute relacje, że trzeba walczyć do samego końca...
Bardzo mnie poruszyła ta historia, choć napisana prostym językiem, ubrana w zwyczajne słowa, otuliła moje serce olbrzymim ciepłem i nadzieją na szczęśliwe zakończenie. Sporo łez się polało...
Autorka stworzyła wielowymiarowe postacie, obdarzając je całą gamą uczuć i emocji sprawiła, że trudno jest przejść obok nich obojętnie. Wywołują one skrajne odczucia, od sympatii po zniechęcenie, ale z drugiej strony łatwo jest się z nimi utożsamić, poznać ich motywy, i spróbować zrozumieć. Nikt w tej historii nie jest zbędny, a każdy wiele tu wnosi, tworząc wielobarwną mieszankę różnowrodnych charakterów.
Akcja powieści nie toczy się jakoś specjalnie szybko, może i nie zaskakuje jakoś szczególnie, ale mimo to wywołuje mnóstwo skrajnych odczuć.
Pomysł na fabułę bardzo trafiony, uświadamiający, że rozwód to nie jest rozwiązanie.
Pomimo tylu trudnych tematów poruszonych w tej historii książkę czyta się doskonale. Jestem zauroczona, ale i mocno poruszona tą historią. Autorce dziękuję również za przepiękne życzenia, poruszają one wszystkie ukryte struny w sercu i duszy, zawarła w nich Pani całą istotę Świąt Bożego Narodzenia.
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Makowskiej, i mam nadzieję, że nie ostatnie. Bardzo spodobał mi się jej styl pisania i z wielką przyjemnością sięgnę po wcześniejsze książki.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Nie jest to typowo słodka opowieść świąteczna, ale jest to historia, która sprawi, że jeszcze przed świętami spojrzymy inaczej na swoich życiowych partnerów i być może uda się jeszcze wiele poprawić w naszych relacjach.
"W każdej relacji musi być miejsce na różnicę poglądów, trzeba umieć to zaakceptować."
.
Iwona i Robert poznali się jako studenci. Gdy wydawało się, iż miłość do literatury i kawy ich połączyła, drogi tych dwojga się rozeszły. Kiedy odnaleźli się na nowo i spełnili marzenia o posiadaniu rodziny, w ich relacji pojawiły się zgrzyty.
Kłótnie, pretensje i niedomówienia doprowadziły małżonków na salę sądową. Wyruszając w drogę powrotną nie spodziewali się takiego obrotu spraw. Nie spodziewali się, że te kilka minut na drodze może brutalnie sprowadzić ich na ziemię.
.
Sięgając po "W tę grudniową noc" , mimo jej iście świątecznej i piernikowej otoczki, nie nastawiajcie się ma lekką, przyjemną opowiastkę w zimowym klimacie. Dostaniecie do rąk książkę, która zmusza do refleksji i analizy zachowań. Co więcej wywołuje w człowieku całą paletę sprzecznych emocji.
Historia prosta, ale jakże zapadająca w pamięć. Autorka dała nam możliwość obejrzenia całego spektaklu z perspektywy widza. Ale co najważniejsze widza, który w głównych bohaterach może odnaleźć samego siebie.
.
Jeśli miałabym się odnieść do samych postaci... Raz miałam do nich po prostu obojętny stosunek, innym razem miał o tym się na nich obrazić i rzucić książkę w kąt kropka szczególnie Iwona - nieugięta i zimna "Królowa lodu", któreś zdanie musi być na wierzchu. Robert pozwalający jej na to wszystko, a między nimi Jaś, który nader wszystko pragnie jedynie miłości.
.
Autorka poprzez "W tę grudniową noc" chciała pokazać, iż problemy trzeba rozwiązywać tu i teraz. Że w każdej relacji potrzebny jest kompromis i przede wszystkim słuchanie tej drugiej strony. I można powiedzieć, iż to tylko fikcja literacka... oczywiście, ale w tym przypadku ta fikcja została stworzona z życiowych doświadczeń. Dorota Dea Makowska stworzyła obraz człowieka nie idealnego, ale który pod wpływem emocji kruszy okalający go pancerny mur i wreszcie dopuszcza do siebie prawdę o sobie samym, która wywiera na nim ogromne wrażenie i pcha ku zmianom na lepsze.
Zbiór tekstów będących próbą rozliczenia się z przeszłością i zamknięcia pewnego etapu. Proza poetycka obrazująca destrukcyjną moc wrażliwości....
Zbiór miniatur poetyckich, w których subtelna czułość przeplata się z pożądaniem. Wersy opowiadające historię pewnego spotkania, które zapoczątkowało...
Przeczytane:2024-02-03, Chcę przeczytać, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, 12 książek 2024, 26 książek 2024, 52 książki 2024, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024,
Po " bądź moim światłem" przyszła kolej na kolejną książkę autorstwa Pani Doroty i mimo,że jest to książka świąteczna to uważam,że można ją przeczytać nie tylko w ten szczególny czas.
Autorka kolejny raz oczarowała mnie historią, którą stworzyła. Jest tu tyle mądrości,tyle wrażliwości dających do myślenia sytuacji, zmuszających do zatrzymania się i zastanowienia. Dojrzałość jaka przemawia do nas z tych kartek sprawia,że nie można przestać czytać dopóki nie pojawi się ostatnia strona . Wiem,że pisałam to już przy " bądź moim światłem" ,ale pozwólcie ,że się powtórzę. Język jakim się posługuje Dea jest piękny, powieści,które tworzy również takie są. Autorka ma swój niepowtarzalny,nie do podrobienia styl i to mi bardzo odpowiada. Tym bardziej ,że kolejny raz w głównym bohaterze znalazłam ogromne podobieństwo do osoby, którą poślubiłam,co tylko utwierdza mnie w przekonaniu,że jestem szczęściarą😊.
Akcja dzieje się przed świętami Bożego Narodzenia. Małżeństwo Iwony i Roberta od kilku lat nie jest udane. Ona despotyczna, zimna,zgorzkniała skupiona w pełni na swojej pracy, na kontrolowaniu wszystkiego ,na swoich potrzebach -odsuwa na dalszy plan potrzeby męża i syna. Uważa, że samo jej bycie - to już przejaw troski i miłości. On- ciepły,troskliwy, wyrozumiały, empatyczny ,kochający nie tylko ich dziecko ,ale nadal ją postanawia przede wszystkim z troski o Jasia wnieść pozew rozwodowy. Rozprawa odbywa się dwa dni przed Wigilią. Jednak to noc , którą są zmuszeni razem spędzić okaże się trudniejsza niż sam proces...