Najmilsze prezenty to te niespodziewanie, przecież wiesz. Takie, na które wcale nie liczysz, a one się pojawiają, jakby je ktoś wyczarował.
Przy ulicy Wierzbowej stoi dziewięć domów. Każdy z mieszkańców ma swoje troski, gnębią go nierozwiązane problemy z przeszłości, czegoś się boi i o czymś skrycie marzy. Jest rodzina z niepełnosprawnym dzieckiem, lekarz po rozwodzie, artysta szukający sensu życia, wścibskie sąsiadki, młoda kobieta, która przeżyła wielki zawód, starszy pan tęskniący za synem. I jest Flora Majewska, dobry duch tej okolicy. Tylko że tegoroczne Boże Narodzenie ma być ostatnim, jakie spędzi na Wierzbowej, bo uznała, iż stan zdrowia zmusza ją do wyprowadzki. Chce się przenieść do domu spokojnej jesieni.
Na pożegnanie postanawia coś podarować sąsiadom: osobisty list z konkretną wskazówką lub przestrogą. Bo Flora wierzy w ludzi i wie, że czasami małe zdarzenia, ciche słowa, drobny gest mogą zmienić wszystko. Jest przekonana, że dobro rodzi dobro, a szczęście uśmiecha się w najmniej spodziewanej chwili.
Czy listy Flory zdołają poruszyć serca mieszkańców ulicy? Skłonić do zadumy i zachęcić do odwagi? Czy skromna sąsiadka okaże się aniołem wigilijnej nocy? Tego roku Święta na Wierzbowej będą niezapomniane.
Pełna uczuć i wzruszeń opowieść o tym, że świat nas kocha, wystarczy tylko przystanąć i wsłuchać się w jego głos. Otworzyć się na emocje i odważyć się czerpać z życia pełnymi garściami, nie oglądając się za siebie.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2019-11-13
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 464
Agnieszka Krawczyk przyzwyczaiła mnie do tego, że każdą kolejną serią zabiera w inny, urokliwy kącik naszego kraju - nadmorskie Dębki, krakowskie Dębniki, podgórskie Zmysłowo czy też położona pośród mgieł, gór i lasów Ida... Bardzo podobają mi się te literackie podróże, bowiem autorka potrafi tak malować słowem, intrygować i opisywać bohaterów, przy których nie sposób się nudzić, że wciąż czuję czytelniczy głód na kolejne tomy serii. Dlatego z wielką radością sięgnęłam po najnowszą powieść "Najmilszy prezent", która rozpoczyna przygodę z serią Ulica Wierzbowa.
Na ulicy Wierzbowej w Uroczynie stoi dziewięć domów, w których mieszkają bardzo różnorodni mieszkańcy. Starsi, młodsi, rodziny, samotnicy. Tacy, którym się powodzi w życiu albo którzy uważają, że wszystko stracili i nic już na nich nie czeka.
rysunek mojej córki - mam nadzieję, że dobrze to wydedukowałam :)
Hania Jawińska została sama wraz z dwójką dzieci, mąż nie potrafił pogodzić się z narodzinami chorego synka. Jej sześcioletnia córeczka Nela, uwielbia odwiedzać sąsiadów wraz ze swoim psem Figą, szuka przygód w swoich kaloszach w żaby. Ewa Zięba ma wymuskany dom z basenem, z nikim się nie przyjaźni i marzy o tym, by rządzić w klubie dla kobiet. Jest rozczarowana marzeniami swojego męża Seweryna, którego trzyma pod pantoflem. Jola Cieplik jest postrzegana jako dziwaczka, bowiem nie dba o dom, tylko zbiera różne przedmioty i stara się je naprawiać, dając drugie życie i nowy dom. Przyjęła pod swój dach córkę kuzynki - Weronikę, która boryka się z poważnym problemem. Paweł Zaruski to nowy lekarz w miasteczku, który wynajął dom obok Joli. Starsi mieszkańcy, przywiązani do jego poprzednika, nie ufają mu, zwłaszcza że nie stara się zadbać o wizerunek swój i domu. Zjednuje sobie serduszko Neli. Zygmunt Wyrwa po śmierci ukochanej żony ma już tylko jedno marzenie, dotyczące hodowli kwiatów. Jest sam a jego syn mimo upływu lat, nadal nie odnowił kontaktu.
Po drugiej stronie ulicy mieszka Patrycja Konopińska, aktualna szefowa biblioteki, pragnąca unowocześnień, nawet kosztem papierowej części księgozbioru i jego zwolenników.
Tuż obok, w niezamieszkałym od wielu lat domu (przyczyny są dość interesujące :)) coś zaczyna się dziać a sąsiedzi czekają zaniepokojeni na chwilę, gdy poznają nowych mieszkańców. Czy artystyczna dusza przypadnie im do gustu?
Po drugiej stronie pustostanu mieszkają Bekierscy, małżeństwo z czwórką dzieci, o których na chwilę obecną nie wiemy dość dużo.
"Życie jest krótkie, a każdy dzień to skarb. Nie możemy pochopnie marnować tych darów, bo przecież nic się w naszym istnieniu nie powtórzy, nie wrócimy do minionych chwil inaczej niż pamięcią. Dlatego proszę zaczerpnąć z życia to, co najlepsze,
i nie pozwolić przeciec żadnej chwili przez palce." *
Domek na samym końcu uliczki należy do najstarszej mieszkanki - Flory Majewska - wokół której skupia się tak naprawdę fabuła powieści. Starsza pani każdego roku przygotowuje dla sąsiadów kartki świąteczne. Tym razem jednak zrobiła coś innego, bardziej wyjątkowego - listy skierowane do każdej osoby z Wierzbowej. Napisane na wyjątkowym papierze, pięknym kaligraficznym pismem przy użyciu samodzielnie zrobionego atramentu, zawierają przestrogę lub poradę. To ma być szczególne pożegnanie... Flora uznała bowiem, że jej stan zdrowia wymaga przeprowadzki w miejsce, gdzie będzie miała pomoc i opiekę. Tyle że z każdym dniem, mieszkańcy Wierzbowej coraz bardziej dostrzegają, jak ważna dla ich maleńkiej społeczności jest była bibliotekarka i pragną by została. Tylko czy wszyscy? I czy ona sama zmieni decyzję?
Ilu bohaterów, tyle historii... Każdy ma jakieś problemy, tajemnice, bolesną przeszłość czy nie zażegnany konflikt. Rozpadające się małżeństwo, samotne macierzyństwo, zbyt duże ego, narzucanie innym swojego zdania, pragnienie akceptacji - a to jeszcze nie wszystko, tylko nie chcę Wam zepsuć niespodzianki podczas odkrywania sekretów mieszkańców Wierzbowej. Nie wszystkie postacie zostały opisane szczegółowo, nie każdy dom otworzył przed czytelnikiem swoje drzwi i okna, by mógł zajrzeć do środka i poznać jego mieszkańców bliżej. Ale to dobrze, wszak to dopiero pierwszy tom tej serii.
"...najmilsze prezenty to te niespodziewane. Takie, na które wcale nie liczysz,
a one się pojawiają, jakby je ktoś wyczarował." **
Dotychczas moje serce skradła spokojna i dobra Flora, która wychodzi do każdego z sercem na dłoni; Hania, która pomimo kłód jakie pod nogi rzuca jej los, nie poddaje się; mała Nela na swój dziecięcy sposób poznająca sąsiadów i zachwycająca się wszystkim, co intrygujące. Na wyróżnienie w mojej alei ulubionych bohaterów zasługuje też Seweryn, który zbiera się w sobie, by móc przeciwstawić się zaborczej żonie i spełnić wielkie marzenie.
Bohaterowie stanowią klasyczny przykład zwykłego Polaka, człowieka, któremu wciąż czegoś brakuje w życiu. Nigdy nie jest idealnie a nawet kiedy może być, sami sobie stwarzamy problemy. Ludzie nie potrafią żyć, tchórzą podczas podejmowania decyzji, płaczą nad tym co stracili, zamiast wyciągnąć rękę i odzyskać oraz nie pomagają marzeniom.
Agnieszka Krawczyk przekazała czytelnikom w tej książce wiedzę dotyczącą rzeźbiarstwa, roślinnych atramentów, powojennych wytwórni biżuterii, krzyżowaniu kwiatów czy ratowaniu prodiży. Dała nam tym samym do zrozumienia, że każdy człowiek ma jakąś pasję, hobby sprawiające mu radość, dające poczucie że jest ważny. Nie pozwólmy chwilom przeciekać przez palce, cieszmy się życiem, każdą jego najdrobniejszą chwilą, doceniajmy to, co robią inni.
Nie jest to typowa powieść świąteczna i zawiodą się wszyscy Ci, którzy tego właśnie oczekują. Owszem, historia Flory i jej sąsiadów dąży do Bożego Narodzenia, ale ten oczekiwania wygląda na Wierzbowej dość oryginalnie. Niewiele tutaj typowych przedświątecznych zachowań czy zwyczajów, ale za to otrzymujemy od Agnieszki Krawczyk coś cenniejszego - podniesienie na duchu, rady, wskazówki i pomysły na kolejne dni naszego życia, by było ciekawsze i radośniejsze.
"Prąc ciągle do przodu, zmierzamy wprost na cmentarz. W życiu należy nam się odrobina luzu, wytchnienia i poczucia, że nic nie musimy."***
Podsumowując - "Najmilszy prezent" to opowieść o bożonarodzeniowym cudzie, który jednoczy we wspólnej sprawie, niezależnie od charakteru, zawodu, wieku czy marzeń. Ciepła, mądra, pouczająca i pełna magii historia, która pokazuje, że nie powinniśmy zwracać uwagi na to, co powie o nas świat, ważne jest to, co sami myślimy. Opowiada o poszukiwaniu szczęścia, wolności, zaufaniu, wyciąganiu pomocnej dłoni, samotności oraz dziecięcej szczerości. O bezcennych doświadczeniach życiowych, konieczności posiadania własnej przestrzeni, nawiązywaniu zerwanych nici oraz magii codzienności, którą powinniśmy dostrzegać. Z całego serca polecam! I nie mogę doczekać się drugiego tomu
* A. Krawczyk "Najmilszy prezent", Filia, Poznań 2019, s. 146
** Tamże, s. 234
*** Tamże, s. 369
,, Życie jest krótkie, a każdy dzień to skarb. Nie możemy pochopnie marnować tych darów, bo przecież nic się w naszym istnieniu nie powtórzy, nie wrócimy do minionych chwil inaczej niż pamięcią. Dlatego proszę zaczerpnąć z życia to, co najlepsze, i nie pozwolić przeciec żadnej chwili przez palce''.
Nastał grudzień, więc przyszła pora, by zagłębić się w świątecznych książkach. Moim pierwszym wyborem lekturowym był ,,Najmilszy prezent'' Agnieszki Krawczyk. To piękna powieść, skłaniająca do refleksji, do zastanowienia się nad tym, co jest w życiu najważniejsze. Że trzeba wybaczać, nie warto dążyć do perfekcji, trzeba być uważnym, dostrzegać drobne rzeczy, które są na wyciągnięcie ręki. Do tego jest ciepła, wzruszająca, pozytywna, wywołuje szeroki uśmiech na twarzy i naładuje nas dobrymi fluidami.
Okraszona jest życiowymi problemami, z którymi boryka się każdy z nas. Często mamy klapki na oczach, nie dostrzegamy pozytywów tego, co nas otacza. Martwimy się błahostkami, dążymy do perfekcji, trzymamy w sobie urazy. Postacie, które mamy okazje poznać w najnowszej książce Agnieszki Krawczyk przechodzą przez podobne sytuacje. Jednych się lubi, a drugich wprost przeciwnie. Najbardziej polubiłam Florę Majewską oraz małą Nelkę. Flora to taki ciepły duch ulicy Wierzbowej. Potrafi słuchać, dostrzega wiele, ma serce na dłoni, daje z siebie dwieście procent i nie oczekuje nic w zamian. Z zaangażowaniem i skrupulatnością tworzy przepiękne kartki świąteczne, w które przelewa wiele emocji, dbałości o detale, a także życiowych porad, które otwierają klapki na oczach. Sama tworzy papier, z naturalnych produktów potrafi wyczarować rozmaite kolory atramentów, z których później powstawały piękne kaligrafie. Autorka stworzyła taką postać, którą sama chciałabym mieć za sąsiadkę.
,,Wyznawała zasadę, że dobro rodzi dobro, a zwielokrotniając je, działa się tak naprawdę we własnym interesie. Kiedy umiemy prowokować radość, świat także w niezauważalny sposób zmienia się. Na lepsze.''
Mała Nela jest ciekawą dziewczynką o mądrym spojrzeniu, mimo swojego wieku wiele rozumie i potrafi wiele dostrzec w otaczającym świecie. Rezolutna, wesoła i dzielna, gdy przemierza ulice ze swoim pieskiem Figą. Każda z postaci jest warta uwagi, każda z nich na swój sposób jest wyjątkowa i oryginalna. Z początku myślałam, że mnogość bohaterów przysporzy mi wiele problemów. Że będą mi się mylić, ich historie zleją się w jedną jednolitą masę. Jednak nie. Każdy znalazł w niej swe miejsce, każdy z nich dochodzi do głosu w taki sposób, że wszyscy tworzą jedną spójną, emocjonalną i wyjątkową całość.
Historia urzeka, przepełnia nostalgią, wzrusza, bawi, ale też smuci. Nieraz doprowadzi do złości przez jedną bohaterkę, którą chciałoby się mocno potrząsnąć, jednak w ostateczności każdego z nich można polubić. Są takim odzwierciedleniem nas samych. Można się z nimi łatwo utożsamić. Opowieść szybko się pochłania, marząc o tym, by znaleźć się na ulicy Wierzbowej i poznać tych wspaniałych na swój sposób ludzi. Gorąco polecam waszej uwadze tę powieść. Zarówno na okres zimowy, ale też jak i na inne pory roku.
W pewnym miasteczku na jednej z ulic znajduje się dziewięć domów. Ulica Wierzbowa ma niecodziennych mieszkańców. Każdy z nich ma inne cechy charaktery, profesję, zainteresowania. Jedną z mieszkanek jest Flora Majewska- staruszka, która zawsze ma czas i dobre słowo dla wszystkich.
Na święta zawsze przygotowuje dla wszystkich własnoręczne kartki. Te święta będą jednak inne. Kobieta przeczuwała jednak, że to już jej ostatnie Boże Narodzenie w rodzinnym domu. Zamierzała udać się do domu spokojnej starości, by tam przeżyć w spokoju ostatnie lata. Flora w te ostatnie święta chce wysłać sąsiadm listy mające być nie tylko formą pożegnania, ale też zawierające drobne rady i wskazówki.
Sąsiedzi postanawiają zjednoczyć się we wspólnej sprawie, jaką ma być odejście z ulicy Wierzbowej Flory Majewskiej.
Z każdym rozdziałem, z każdą poznaną historią coraz chętniej poznawałam perypetie bohaterów i z coraz większą niecierpliwością oczekiwałam na kolejne wydarzenia. Każdy z bohaterów ma swoją historię, troski i radości a Pani Flora to taki dobry duch tej powieści
Kiedy zaczynam pisać tę recenzję, za oknem jest jeszcze jasno. Gdy postawię ostatnią kropkę będzie ciemno. I nie koniecznie chodzi tutaj o to, że tak długo zajmie mi pisanie, chociaż pewnie zajmie. Szkopuł w tym, iż szybko zapada zmrok a to nie nastraja pozytywnie, więc skoro tak jest, to myślę, że warto brać w ręce dobre książki, przy których nic nie będzie istotne. Wśród takich właśnie tytułów nie sposób nie wymienić ,,Najmilszego prezentu" Agnieszki Krawczyk. Kiedy czytałam niniejszą książkę wszystko inne rzeczywiście poszło w odstawkę. Ma w sobie to coś, czego nie sposób jasno określić.
Uroczyn jest małym miasteczkiem. To w nim mieści się ulica Wierzbowa, na której skupia się autorka. To nadchodzące Boże Narodzenie będzie dla jej mieszkańców zupełnie inne, o czym lada chwila się przekonają. Pani Flora, najstarsza z sąsiadów, postanawia opuścić swój dom, najstarszy na Wierzbowej, na rzecz miejsca w Domu Seniora. Kobieta chce czuć się bezpiecznie, mieć zapewnioną szybką pomoc w razie potrzeby. Formą pożegnania z sąsiedztwem stają się listy, które pisze odręcznie z dbałością o każdy szczegół tak jak co roku. Jednak teraz nie jest to tylko zwykły tekst do każdego sąsiada. Zawiera w treści ważną wskazówkę bądź przestrogę. Po tylu latach pani Flora już wie wiele o każdym i postanawia to wykorzystać dla ich dobra. Czy odbiorcy wezmą sobie do serca jej słowa?
Kobieta nie mogąca zaakceptować pasji męża. Wdowiec zajmujący się różami. Młoda, samotna mama dwójki dzieci w tym jednego bardzo wyjątkowego. Są też tacy, którym ewidentnie marzy się zakosztowanie sławy. Przyznajcie, że z takim gronem trudno o nudę.
,,Najmilszy prezent" to pierwszy tom trylogii zatytułowanej ,,Ulica Wierzbowa". Powieść, która może początkowo nie wciąga mocno, później trzyma tak silnie, że nie mamy (i nie chcemy mieć) innego wyjścia jak tylko czytać dalej. Mnie bardzo się spodobała. Lubię twórczość Agnieszki. Cenię ją za subtelność i brak pośpiechu co w tym świecie jest już coraz rzadziej spotykane. Podobają mi się rozbudowane fabuły oraz opisy. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie dla każdego takie aspekty są istotne dlatego też chcę o tym mówić.
,,Najmilszy prezent" to dobry prezent na nadchodzące święta Bożego Narodzenia. Polecam.
PS. Za oknem jest ciemno zgodnie z moimi przewidywaniami. No cóż, trzeba iść czytać kolejną otulającą serce historię.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Filia.
Najmilsze prezenty to te niespodziewane,przecież wiesz. Takie, na które wcale nie liczysz,a one się pojawiają,jakby je ktoś wyczarował.
Przy ulicy Wierzbowej stoi dziewięć domów. Każdy z mieszkańców ma swoje troski,głębią to nierozwiązane problemy z przeszłości,czegoś się boi i o czymś skrycie marzy. Jest wśród nich Flora Majewska,dobry duch tej okolicy. Tegoroczne Boże Narodzenie ma być ostatnim,jakie spędzi na Wierzbowej,bo uznała,iż stan zdrowia zmusza ją do wyprowadzili. Na pożegnanie postanawia coś podarować sąsiadom:osobisty list z konkretną wskazówką lub przestrogą. Bo Flora wierzy w ludzi i wie,że czasami małe zdarzenia,ciepłe słowa,drobny gest mogą zmienić wszystko.
Pełna uczuć i wzruszeń opowieść o tym,że świat nas kocha,wystarczy tylko przystanąć i wsłuchać się w jego głos. Otworzyć się na emocje i odważyć się czerpać z życia pełnymi garściami,nie oglądając się za siebie.
Gdzie można spotkać taką ulicę Wierzbową, którą opisała nam autorka?
Gdzie są tacy ludzie, którzy otwierają się na innych?
Czy tylko święta potrafią wywołać w społeczeństwie cieplejsze uczucia?
„Najmilszy prezent” Agnieszki Krawczyk rozpoczyna nowy cykl pt. „Ulica Wierzbowa”. Książka wdana w okresie przedświątecznym jako jedna z ogromu propozycji na zimowy czas, a zarazem jedna z niewielu, po którą sięgnęłam. Ale tej nie mogłam sobie odmówić, gdyż przepadam za twórczością tej autorki.
Najmilsze prezenty to te niespodziewanie, przecież wiesz. Takie, na które wcale nie liczysz, a one się pojawiają, jakby je ktoś wyczarował. - to prawda, tym bardziej, że kiedy zabierałam się za czytanie powieści dostałam taki prezent – kubeczek na zimową herbatę bądź gorącą czekoladę, z którym spędziłam czas nad tą właśnie lekturą.
Przy ulicy Wierzbowej stoi dziewięć domów. Każdy z mieszkańców ma swoje troski, gnębią go nierozwiązane problemy z przeszłości, czegoś się boi i o czymś skrycie marzy. Jest rodzina z niepełnosprawnym dzieckiem, lekarz po rozwodzie, artysta szukający sensu życia, wścibskie sąsiadki, młoda kobieta, która przeżyła wielki zawód, starszy pan tęskniący za synem. I jest Flora Majewska, dobry duch tej okolicy. Tylko że tegoroczne Boże Narodzenie ma być ostatnim, jakie spędzi na Wierzbowej, bo uznała, iż stan zdrowia zmusza ją do wyprowadzki. Chce się przenieść do domu spokojnej jesieni.
Na pożegnanie postanawia coś podarować sąsiadom: osobisty list z konkretną wskazówką lub przestrogą. Bo Flora wierzy w ludzi i wie, że czasami małe zdarzenia, ciche słowa, drobny gest mogą zmienić wszystko. Jest przekonana, że dobro rodzi dobro, a szczęście uśmiecha się w najmniej spodziewanej chwili.
Czy listy Flory zdołają poruszyć serca mieszkańców ulicy? Skłonić do zadumy i zachęcić do odwagi? Czy skromna sąsiadka okaże się aniołem wigilijnej nocy? Tego roku Święta na Wierzbowej będą niezapomniane.
Pełna uczuć i wzruszeń opowieść o tym, że świat nas kocha, wystarczy tylko przystanąć i wsłuchać się w jego głos. Otworzyć się na emocje i odważyć się czerpać z życia pełnymi garściami, nie oglądając się za siebie.
„Najmilszy prezent” w moim odczuciu nie jest stricte powieścią świąteczną. Jest to raczej wstęp do wielkiej całości o perypetiach mieszkańców ulicy Wierzbowej, na której stoi dziewięć domów. Każdy z mieszkańców tej ulicy to tak naprawdę inna historia życia, radości, smutków i problemów jakich każdy z nas może z czasem doświadczyć. A wszystko to dzieje się z nutą świątecznego nastroju unoszącego się nie tylko w poszczególnych domach, ale również snującego się ulicą Wierzbową.
Bohaterów jest całkiem sporo, ale jest to stały element w powieściach Agnieszki Krawczyk, mimo to dzięki jej staranności w tworzeniu fabuły, które gna na łeb na szyję, nie ma obaw, że pogubicie się w plejadzie postaci. Punktem, łączącym sąsiadów z Wierzbowej jest oczywiście pani Flora, starsza kobieta o ogromnej wrażliwości z otwartym sercem na każdego.
„Najmilszy prezent” to powieść, która przyniesie Wam mnóstwo emocji, powędrujecie poprzez smutek, skoczycie z radością, usiądziecie cicho w kącie z nostalgią, a także schowacie twarz w poduszkę pełni wzruszenia.
Mnie, przyznaję, przydały się chusteczki. Ale to właśnie lubię w powieściach Agnieszki Krawczyk, tę niebanalność fabularną połączoną z wachlarzem ludzkich uczuć, z prawdziwym życiem, które raz jaśnieje, to znów zachodzi ciemnymi chmurami.
„Najmilszy prezent” to nie jest powieść, którą należy czytać w tak zwanym biegu. Zdecydowanie jest to jedna z tych książek, którym należy poświęcić więcej czasu, przysiąść nad nią, wczytać się w jej sedno i pomyśleć nad tym, co wnosi ona w nasze życie.
Autorka złożyła na ręce jednej z bohaterek, mianowicie pani Flory, trudne zadanie – jakim jest bezinteresowne niesienie refleksji, dobrych rad, mądrości czerpanej z życia i doświadczenia. To właśnie pani Flora daje w tej powieści przykład innym, dba o obcych ludzi, jest empatyczna i niczego nie oczekuje w zamian.
Listy, które napisała do swoich sąsiadów – urzekły mnie prostotą, szczerością, autentycznością i dużym ładunkiem mądrości. W wielu z nich odnalazłam przesłanie dla siebie samej, dlatego zamierzam do nich wracać częściej, bo przecież do nie ujma korzystać z czyjego dobrego serca ani z wyciągniętej bezinteresownie pomocnej dłoni.
„Najmilszy prezent” to powieść, którą można śmiało określić mianem życiowego drogowskazu, który pod starannie wykreowaną fabuła, pod postaciami stworzonymi przez autorkę, chce pokazać nam to, co w życiu jest najważniejsze. Mówi o tym, nad czym powinniśmy się zastanowić. Uświadamia nam, że w życiu nie chodzi jedynie o to pędzić przed siebie, aby lepiej, szybciej, sprawniej. Wręcz przeciwnie, w tej gonitwie codzienności powinniśmy się zatrzymać. Powiedzieć sobie stop. Spojrzeć na siebie, na innych, na wszystko to, co jest wokół nas. Warto zastanowić się czasem (i to nie tylko tuż przed świętami) czy mogę zrobić coś dla kogoś innego?
Bo wiecie nie na darmo mówi się, że czasem pomagając innym – tak naprawdę pomagamy najbardziej samym sobie. W tym tkwi cała tajemnica niesienia pomocy, bycia empatycznym i otwartym człowiekiem.
„Najmilszy prezent” nie jest zatem książką, dla tych co lubią w okresie około świątecznym sięgać po powieści oblane lukrem i posypane cynamonem, z migającymi natrętnie świątecznymi światełkami i z mnóstwem głośno grających piosenek „xmas” niczym w galerii. Ten wyjątkowy początek wielowątkowej historii, zdecydowanie nie przypadnie im do gustu.
Ale Ci z Was, którzy lubią kawałek dobrej obyczajowej powieści, napisanej z rzetelnością i starannością, dobrym językiem, z przemyślaną fabułą i dobrze wykreowanymi bohaterami – to nie zawiedziecie się, jako i ja.
Tymczasem nie pozostaje mi nic innego jak (nie)cierpliwie czekać na drugi tom cyklu.
PS. korzystając z okazji - Pani Agnieszko - dziękuję po stokroć za pamięć o mnie na ostatnich stronach :)
Asia.
Egzemplarz do recenzji od Wydawnictwa Filia.
https://przeczytajka.blogspot.com/2020/02/najmilszy-prezent-agnieszka-krawczyk.html
"Czary codzienności", bestsellerowa saga Agnieszki Krawczyk! Trzy tomy: "Siostry", "Przyjaciele i rywale" i "Słoneczna przystań" w jednym pakiecie...
W kamieniczce na krakowskich Dębnikach mieszkają różni lokatorzy: zadzierający nosa posiadacz sieci restauracji, emerytowana artystka, młoda matka...
Przeczytane:2020-05-29, Ocena: 6, Przeczytałam,
Do sięgnięcia po "Najmilszy prezent" Agnieszki Krawczyk skłoniła mnie informacja od wydawnictwa Filia, że już 6 czerwca będzie miał premierę drugi tom tego niezwykle ekscytującego cyklu obyczajowego. Postanowiłam dłużej nie zwlekać i zapoznać się bliżej z mieszkańcami ulicy Wierzbowej w Uroczynie. Spodziewałam się historii na kształt sagi "Po Sąsiedzku" autorstwa Kasi Bulicz-Kasprzak, której bohaterami są mieszkańcy ulicy Różanej w Rubiniu - małym dolnośląskim miasteczku. Perypetie sąsiadów z jednej ulicy... - na tym kończą się podobieństwa jeśli chodzi o te cykle. Musicie wiedzieć, że "Najmilszy prezent" to zupełnie niepowtarzalna opowieść z wątkiem świątecznym w tle, który jednak nie dominuje wydarzeń i pozostaje gdzieś na drugim planie. To historia, jakiej próżno szukać wśród niezliczonej ilości powieści obyczajowych. To książka, która pozostawi po sobie tylko dobre wrażenia. To powieść na każdą porę, nie tylko na świąteczny czas.
Zagłębiając się w lekturze poznajemy po kolei wszystkich mieszkańców ulicy Wierzbowej - tych, którzy zamieszkują w Uroczynie od dziecka jak Flora Majewska, Jolanta Cieplik, Zygmunt Wyrwa, Patrycja Konopińska, czy Ewa Zięba, tych, którzy wprowadzili się całkiem niedawno jak Hanna Jawińska z rodziną, czy doktor Paweł Zaruski i wreszcie tych, którzy są zupełnie nowymi sąsiadami jak rzeźbiarz Ksawery Oławski, jego siostra Inga oraz siostrzenica Jolanty - Weronika Serocka. Wszyscy Ci ludzie tworzą niepowtarzalną społeczność, która potrafi się skrzyknąć w imię wyższych celów. A takim priorytetem jest przekonanie Flory - niezwykle ciepłej i życzliwej starszej osoby, dobrego ducha ulicy Wierzbowej, aby zmieniła swoje plany na jesień życia, nie opuszczała swej willi Leśna Struga i nie przenosiła się do domu dla seniorów.
Czy sąsiadom uda się odwieść panią Majewską od podjętej decyzji przeczytacie w książce, ale już teraz mogę Wam zdradzić, że to, co wydaje się oczywiste wcale takim nie jest. Gwarantuję mnóstwo emocji i wzruszeń. Uroczyn, jak sama nazwa wskazuje, to urokliwe miasteczko, w którym po prostu można się zakochać. Przemili mieszkańcy ulicy Wierzbowej tworzą cudowny klimat tego miejsca. Każdy z sąsiadów ma dla nas swoją własną, interesującą historię, która daleka jest od sielanki. Problemy, te małe i te naprawdę ogromne są udziałem wszystkich bohaterów, którzy starają trzymać się razem, wspierać i pomagać w miarę możliwości. I choć codzienność nie jest wolna od sprzeczek, kłótni, czy humorów to wspólne działania w imię spraw ważkich potrafią zjednoczyć ich. Sąsiedzka inicjatywa zazwyczaj bierze górę nad niesnaskami i jest godna naśladowania. Bo mieszkańcy tej niepozornej ulicy przy Ryneczku potrafią zrobić coś dla innych, a nie tylko dla siebie.
Powołując do życia swoich bohaterów pani Agnieszka stworzyła właściwie cały przekrój społeczeństwa. Odmienne charaktery, różne wykształcenie, różnorakie profesje, a nawet pochodzenie gwarantują, że każda postać jest jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna. Jednych lubimy bardziej, innych mniej, a kolejnych wcale. Są wśród nich tacy, z którymi można konie kraść, tacy, którym chciałoby się nieba przychylić, ale i tacy, których najchętniej wysłalibyśmy jak najdalej w świat, aby nad nie irytowali. Jedno jest pewne - żaden bohater nie pozostaje nam obojętny, wzbudza emocje, a jego zachowanie skłania do przemyśleń.
Bardzo dobrze czułam się wśród mieszkańców na Wierzbowej. Flora niczym dobra wróżka skradła moje serce, mała, rezolutna Nelka za każdym razem wywoływała radość na mojej twarzy, a Jola nie przestawała mnie zaskakiwać swoimi wynalazkami. Tak się cieszę, że za moment mogę znowu powrócić do Uroczyna. Bohaterowie czekają już na mnie w swojej nowej odsłonie zatytułowanej "Zawsze w porę". Już niebawem, jeszcze przed premierą, podzielę się z Wami wrażeniami. Myślę, że jest na co czekać.