Sprzątają w naszych domach, opiekują się naszymi dziećmi, są kelnerkami, sprzedawczyniami, fryzjerkami. I oczywiście nas obserwują. I chociaż, jak same podkreślają, one „tylko“ sprzątają, to mają dostęp do intymnych sfer naszego życia, do naszych lodówek, sypialni, pokojów dziecięcych. Wiedzą, ile pijemy, ile zdradzamy, na co wydajemy pieniądze. Widzą, jacy jesteśmy, gdy możemy poczuć się kimś lepszym, bo zatrudniamy pracownika z biedniejszego kraju. Ukrainki – kobiety, które jako najliczniejsza mniejszość narodowa są bardzo blisko Polaków.
Jacy są Polacy oczami Ukrainek? Na podstawie rozmów z kilkudziesięcioma z nich powstał portret polskiej klasy średniej. Dowiemy się o sobie rzeczy momentami przykrych, momentami zabawnych, momentami całkiem przyjemnych.
Wydawnictwo: Czerwone i czarne
Data wydania: 2020-09-16
Kategoria: Socjologia, filozofia
ISBN:
Liczba stron: 272
Język oryginału: Polski
Ukraińcy są bardzo wobec siebie zawistni, zwłaszcza wtedy, gdy pracują w mieszanym składzie z Polakami.
Książka ta została wydana w ubiegłym roku, jeszcze przed agresją Rosji i emigracją Ukraińców do Polski.
Bardzo mi się podobała, z jednym wyjątkiem - okładka - nie wiem właściwie co jej autor miał na myśli.
Wracając jednak do treści, to autorka przybliża nam w niej ukraińską kulturę oraz opinię wystawioną przez kilkanaście kobiet zatrudnionych w Polsce. Ukrainki są największą mniejszością narodową w Polsce. Możemy je spotkać niemal wszędzie. Najczęściej jednak pracują jako sprzątaczki w domach nowobogackich i w dużych miastach. To, co o nas myślą Ukraińcy bardzo mnie zawstydziło. Nie spodziewałam się takiej oceny, lecz wiem, że jest słuszna.
"Nie wiem, dlaczego na początku wyszłam z prostackiego założenia, że Ukrainki sprzątające nasze mieszkania czy pracujące na zmywaku w polskich knajpach, na Ukrainie robiły to samo, tylko za znacznie mniejsze pieniądze."
Obraz przedstawiony przez autorkę jest bardzo szczery, bez żadnego lukru czy upiększania, to właśnie my jako naród jesteśmy oceniani przez zatrudniane u nas osoby z pozornie tylko gorszego kraju. Poznamy również co my, Polacy sądzimy i jak traktujemy obcokrajowców. Nie jest to jednak do końca trudna i poważna lektura, zawiera wiele śmiesznych opowiadań i przypadków.
"Polka kojarzy mi się ze stówą rzuconą na podłogę. Czasem schowaną na parapecie za doniczką, albo wetkniętą pod komodę. Niby niechlujnie, ale podstęp widać z kilometra."
Ten reportaż jest napisany bardzo dobrze, można wręcz powiedzieć, że błyskotliwie, z humorem i dystansem możemy poznać wiele stereotypów, które dotyczą i Ukraińców i Polaków również. Spora ilość Ukrainek pracujących jako pomoc domowa ma wyższe wykształcenie, lecz w swoim zawodzie zbyt mało zarabiała, więc aby podratować budżet rodziny przyjechała do naszego kraju, tak jak my emigrujemy na zachód.
Polacy dla naszych wschodnich sąsiadów również są lepszym i bogatszym zachodem, więc przyjeżdżają do nas.
Lektura ta skłania do refleksji, powinniśmy zastanowić się nad tą opinią wystawioną nie złośliwie, tylko szczerze, bo przecież gdy sami mieliśmy ciężko to również szukaliśmy pomocy gdzie indziej, gdzie lepiej. Traktowano nas też podobnie, ale to już inny temat.
Nie mogę tylko zrozumieć tego, że dziewczyny z Ukrainy, które bardzo się starają w pracy, są traktowane źle, nawet wręcz upokarzane. Nowobogaccy lub ci trochę mniej, próbują szpanować a skoro mają jakieś uprzedzenia do osób innej narodowości, to po prostu nie powinni ich zatrudniać. Prościej byłoby zatrudnić rodaków, tylko czy oni chcieliby tak pracować za takie same pieniądze?
"Tu w Polsce trwa festiwal udawania - w domu kłótnie, przemoc albo wieloletnie milczenie, bo każdy żyje swoim życiem, a na ulicy maska i gra we wzorową rodzinę.
Tego w Polakach nie lubię.
Tylko tego."
Bardzo ważna książka, a teraz z pewnością zupełnie inaczej będzie odbierana. Zresztą moje myślenie po jej przeczytaniu również nieco się zmieniło.
Polecam, bo warto się z nią zapoznać.
Ciekawe spojrzenie na polskie społeczeństwo, oczami Ukrainek pracujących w naszym kraju. Bardzo polecam, można się przejrzeć jak w lustrze.
"Ukrainki, które za chwilę opowiedzą wam o życiu w naszym kraju, to kobiety, które nie narzekają. Nie mają w sobie genu tej potrzeby użalania się nad sobą..."
To zapowiedź autorki, która przeprowadziła szereg rozmów z kobietami, które los rzucił na polską ziemię do pracy.
Powszechnie spotkamy je właściwie w każdym zawodzie, ale chyba najczęściej jako sprzątaczki w prywatnych domach, dosyć często w zatrudniane w hotelach, ale i w gastronomii czy jako pracownice salonów urody.
Jak są przyjmowane ? W większości przypadków są chwalone za rzetelność, szybkość pracy, ale jak to same mówią traktowane jak gorszy rodzaj ludzi. W wielu domach są zasłoną dla pan domu i poza plecami małżonków wykonują prace zlecane im aby żona mogła się " pochwalić" umiejętnością gotowania czy pieczenia ciast. Często wykorzystywane jako tania siła robocza, której można podłożyć świnię i nie zapłacić za pracę.
Bardzo często traktowane gorzej choć wykształcone tak samo jak Polki, u których pracują. Jak same opowiadają wciąż pokutuje przeświadczenie, że na Ukrainie nie ma żadnej nowoczesności, ludzie nie używają smartfonów, nie wiedzą co to internet czy inne zdobycze techniki.
Autorka na podstawie rozmów wysuwa wniosek, że Ukraińcy przyjeżdżają do Polski nie tylko w celach zarobkowych, choć chyba tak robi zdecydowana większość, ale także po to aby poprawić swoje życie w innych aspektach. Chcą zdobywać doświadczenie zawodowe, uczyć się inwestować w wykształcenie swoich dzieci. Jednocześnie nie odczuwają aż takiej różnicy kulturowej i szybko uczą się języka.
Czytając książkę muszę przyznać wielokrotnie wstydziłam się za naszych obywateli. Po relacjach pań sprzątających w domach dochodzę do wniosku, że wychodzi z nas zwykłe prostactwo. Ja rozumiem, że zatrudniane są do sprzątania, ale żeby zostawiać celowo zużyte środki higieniczne na środku łazienki ???? Zwykły brak jakiejkolwiek kultury.
Inna sprawa z góry zakładanie, po usłyszeniu charakterystycznego akcentu w salonie fryzjerskim, że obsługująca pani nic nie potrafi i nawet niech nie próbuje nas dotykać to również jest dramat.
I wcale się nie dziwię, że Ukrainki raczej trzymają się razem, bo jak same mówią Polacy zakładają maski i wciąż zakrada się tu jakieś udawanie i kreowanie rzeczywistości.
No cóż taki obraz nas wszystkich wyłania się nie tylko z tej książki.
To książka o stylu życia najbogatszych ludzi w Polsce, tych ze szczytu listy "Forbsa". O tym, jak wygląda ich dzień powszedni i świąteczny. Jak jedzą,...
Tu w Polsce trwa festiwal udawania – w domu kłótnie, przemoc albo wieloletnie milczenie, bo każdy żyje swoim życiem, a na ulicy maska i gra we wzorową rodzinę. Tego w Polakach nie lubię. Tylko tego.
Więcej