Jest prawdziwą świąteczną czarodziejką. Agnieszka Lingas-Łoniewska zabiera swoich czytelników w magiczną, pełną miłości podróż, która rozgrzeje serca!
Po tym, jak jej rodzice postanowili się rozstać przy wigilijnym stole, myślała, że znienawidzi święta na zawsze.
On nigdy ich nie lubił: sztywna, smutna matka, wykrochmalony, ręcznie tkany obrus i rodowe srebra - elegancko i... mroźniej niż na zewnątrz.
Ale tego roku los przygotował im prawdziwy gwiazdkowy cud. Przypadkowe spotkanie stało się początkiem uczucia, które na zawsze zmieniło ich życie.
Ela musi się mierzyć z problemami rodzinnymi: rozstaniem rodziców, chorobą mamy, a Kamil - stawić czoła zaborczej matce, która wie jedno: ukochany syn zasługuje na kogoś lepszego. Zwłaszcza gdy otwierają się przed nim drzwi do międzynarodowej kariery, a piękna i dobrze sytuowana córka przyjaciół robi do niego słodkie oczy.
Co roku, w Wigilię, Ela i Kamil wracają jednak - przynajmniej myślą - do miejsca, w którym spotkali się po raz pierwszy.
Choć oboje nigdy wcześniej nikogo tak nie kochali, ich uczucie może się okazać nie dość silne w starciu z prozą życia i uprzedzeniami.
Chyba że zdarzy się kolejny cud. W końcu kiedy, jeśli nie w Gwiazdkę?
Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 2019-10-30
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 232
Agnieszka Lingas-Łoniweska... Która z nas o niej nie słyszała? Która nie zna jej choćby ze słuchu? Ja do niedawna właśnie tak ją kojarzyłam - z opowieści. Przyszedł jednak dzień, kiedy i ja chciałam na własnej skórze przekonać się jak i co pisze jedna z najpopularniejszych autorek w Polsce. Pokochałam zarówno styl, jak i tematykę (padło na cykl Bezlitosna siła). Kolejny krok to coś świątecznego, bo akurat czas był idealny. Mogłam zabrać się za tę pozycje wcześniej, ale coś powodowało, że czekałam do świąt...
Ela i Kamil. Pokochali się od pierwszego wejrzenia, a ich miłość była wyjątkowa. I tylko czas, kiedy się zdarzyła okazał się być nieprzyjazny.
Wigilia świat Bożego Narodzenia.
Ona właśnie doświadczyła rozpadu swojej rodziny co powoduje, że świat i jej życie rozpada się na miliony kawałków. Nie wie jak sobie radzić, więc w ten wyjątkowy wieczór zabiera psa i ucieka z nim na spacer.
On od zawsze przyzwyczajony do świąt zimnych, pustych i sztywnych jak wykrochmalony ręcznie szyty obrus jego matki. Choć kochał, bo miał tylko ją czuł, że go to dusi i że to nie jest świat, o jakim marzy i myśli. Wyrusza do przyjaciela na Wigilię jak co roku.
Wpadli na siebie przypadkiem w ten wyjątkowy wieczór w roku. Oboje czują, że ich drogi skrzyżowały się z jakiegoś powodu. Uczucia wybuchają jak fajerwerki w Sylwestra. Dla obojga było to jak bożonarodzeniowy cud. Cud, który wydarzył się specjalnie dla nich.
Niestety nie mają lekko. Ela musi poukładać wszystko na nowo, zmierzyć się z problemami rodzinnymi, ale też musi oswoić się z natłokiem uczuć, których nigdy wcześniej nie doświadczyła. Kamil zaś musi stawić czoła wyjątkowo zaborczej matce, która pewna jest jednego - jej syn zasługuje na kogoś zdecydowanie lepszego niż Elżbieta.
Mimo różnic, wbrew niektórym osobom, ale zgodnie z tym, co czują, każde z nich rok w rok myślami wraca do miejsca gdzie się poznali, spotkali i gdzie było im dane zaznać po raz pierwszy wyjątkowej siły zrozumienia u drugiej osoby. Żadne z nich do tej pory nie kochało tak mocno. Jednak czy siła uczuć wystarczy by pokonać przeszkody? Czy miłość sprawdzi się jako narzędzie z przeciwnościami losu? Czy będzie im dane cieszyć się sobą już zawsze?
Uwielbiam książki, które grają na emocjach czytelnika. Muszę przyznać, że Agnieszce w "Tylko raz w roku" udało się to zrobić w perfekcyjny sposób i jedyne co mogę powiedzieć to, że nie zniknie z mojego życia już nigdy. Ogromnie się cieszę, że książkę zostawiłam sobie na święta, nawet jeśli popłynęły z mych oczu łzy. Dla mnie to akurat plus dla książki oraz jej autorki. Ta książka uświadomiła mi jedno. Mianowicie to jak może wyglądać życie, kiedy człowiek chce decydować za drugą osobę i kiedy matka wie co najlepsze dla jej dziecka nie dając mu szansy na własne decyzje, błędy i życie. To już druga w naprawdę krótkim czasie książka opierająca się na decydowaniu za innych. Muszę przyznać, że do niedawna sama bym tak postąpiła, ale czy powinnyśmy to robić? Teraz już wiem, że nie. Bo choć wydawałoby się, że to tylko książki to jednak pytania, jakie sobie zadajemy po jej przeczytaniu, dają do zrozumienia, że to właśnie "książka" może mieć na nas wpływ. W tym wypadku na szczęście pozytywny i to nie tylko dla czytelnika, ale także jego bliskich. Chciałabym zachęcić do przeczytania tej pozycji jak najwięcej osób. Powieść wydaje się lekka i przyjemna, ale nie do końca taka jest. Weźcie ją w ręce i się przekonajcie, o czym mówię. Polecam.
W tym roku Agnieszka Lingas-Łoniewska mocno mnie zaskoczyła, bowiem znałam ją dotychczas z dostarczania emocji raczej ekstremalnych, sensacyjnych i dramatycznych. A tu niespodzianka - autorka napisała powieść świąteczną. Jak poradziła sobie w tej scenerii 'dilerka emocji'?
XII 2013, Wrocław
Wigilia powinna być dla każdego czasem miłej i rodzinnej atmosfery oraz wyłącznie dobrych wiadomości. Niestety to szczęście ominęło licealistkę Elę Bracką, która właśnie w ten szczególny wieczór dowiedziała się, że rodzice się rozwodzą. By rozładować nagromadzone emocje i wypłakać w spokoju, zabiera psa Ramzesa i rusza na spacer koło Pergoli. Ze śniegowej zaspy ratuje ją Kamil Wysocki, student architektury, który z kolei ucieka od sztywnej, zimnej domowej atmosfery i Wigilii spędzanej z wyniosłą i oschłą matką. Między młodymi iskrzy a kolejne miesiące ogromnie odmieniają ich wspólne życie. Jesteśmy świadkami magii pierwszego pocałunku czy odkrywania wrażliwych miejsc.
kolejne Wigilie 2014 - 2019
Jednak nigdy nie jest tak, że w życiu spotykają nas tylko sukcesy, radości oraz błogie marzenia o uroczej przyszłości... Cudowną miłość Eli i Kamila zaczyna bowiem pożerać robak, zwany zazdrością, zawiścią, rozstaniem i brakiem akceptacji. Matka chłopaka nie widzi dla syna przyszłości z tą dziewczyną, wciąż szuka okazji, by ich rozdzielić. Z pomocą przychodzi znajomy architekt z Paryża, który proponuje mu pracę u siebie, jak tylko obroni dyplom. I choć według planu Ela ma dołączyć do Kamila na francuskiej ziemi to w jej życiu rozpoczyna się pasmo nieszczęść i tragedii, które niweczą te zamierzenia. Czy ta miłość może się odrodzić?
Obserwujemy dwa rodzaje ucieczki przed powracającymi wciąż wspomnieniami. Wyjazd z rodzinnej miejscowości, bo każde miejsce przypomina ukochaną osobę oraz ucieczkę w trwały związek z kimś innym. Jednak prawdziwego uczucia, nic i nikt nie jest w stanie zapomnieć. Mimo walki, ta sztuczka się nie uda. Jedynie kolejne ciosy od losu sprawiają, że bohaterowie wciąż cierpią. Czy jest szansa na świąteczny cud?
Agnieszka Lingas-Łoniewska dała radę, przekazała tą powieścią maksimum emocji. Wydarzenia pozytywne i negatywne przeplatają się ze sobą i biorąc czytelnika z zaskoczenia dostarczają mu wrażeń, wzruszeń, złości a nawet wściekłości. Tej książki nie da się przeczytać bez reagowania na fabułę. Bo jak spokojnie przejść wobec rozwodu rodziców, kłamstw matki, wyjazdu ukochanego i utraty najbliższych? Jak poradzić sobie z nauką nowej rzeczywistości z drugim partnerem rodzica czy z dobijającą diagnozą dotyczącą najbliższej osoby?
Dzięki naprzemiennej narracji Eli i Kamila doskonale odczuwamy to, co oni. Wiemy co myślą, odkrywają przed nami powody swoich decyzji - tych właściwych, ale również błędnych. Nie sposób nie kibicować ich miłości. Zwłaszcza, że historia napisana przez Lingas-Łoniewską nie jest słodką bajeczką pod choinkę, ale posiada charakterystyczną dla pisarki zwiększoną liczbę dramatów.
Przez towarzyszące nam codziennie stres, zmęczenie i zabieganie nie dostrzegamy tego, co naprawdę się liczy, czyli uczuć, rodziny oraz małych szczęść. A przecież w życiu najważniejsze jest to, by mieć cel i dążyć do niego patrząc wyłącznie w przyszłość.
Podsumowując - "Tylko raz w roku" jest Wigilia. "Tylko raz w roku" zdarzają się cuda, które zawdzięczamy magii świąt i miłości. Klimatyczna historia o utraconych nadziejach, wyrzutach sumienia, niespełnionych marzeniach, samotności, naprawianiu błędów oraz ludzkich dramatach, których życie nam nie szczędzi. A między nimi zrozumienie, wybaczenie, odzyskanie zaufania oraz wyznanie prawdy. To opowieść o rodzącej, ale i gasnącej miłości, ucieczce przed wspomnieniami a przede wszystkim pokręconych ludzkich losach. Gorąco polecam!
"Tylko raz w roku" to nie tylko wyjątkowa czytelnicza uczta idealna na ten grudniowy okres. Wyróżnia ją przede wszystkim niebanalny pomysł, bowiem Autorka przedstawia w książce święta widziane oczami głównych bohaterów, opisywane rok po roku od momentu ich nieoczekiwanego spotkania. Dzięki temu pięknie wskazuje, jak wiele może w życiu człowieka zmienić upływ tych 365 dni, zarówno w pozytywnym jak i negatywnym sensie. Co jednak istotne, w sposób wręcz doskonały udowadnia, że nawet niezliczona liczba dni nie zmieni siły uczucia- jeśli tylko było ono prawdziwe. To, co funduje głównym bohaterom Autorka to prawdziwy rollercoaster emocji, a zakręty losu rzucone im pod nogi łatwo mogą sprawić, że zwyczajnie się zagubią. Lecz właśnie wszystkie te wydarzenia, których doświadczają Ela i Kamil, to jak na ich podstawie mogą dojrzewać i patrzeć na świat i ludzi odrobinę innymi oczami sprawia, że powieść jest niezwykle życiowa. Nie znajdziemy tu słodkiej, romantycznej opowiastki o pięknej miłości, która zaczerpnęła swą siłę z magii świąt. Ta książka to o wiele więcej i właśnie dzięki temu tak mocno trafia do czytelnika. Zwracają uwagę także postaci poboczne, niemniej realne, popełniające błędy, borykające się z własnymi problemami, z którymi także można się utożsamiać. A w tle, jak zawsze magiczny i piękny Wrocław oraz idealnie dobrana ścieżka dźwiękowa. To świetna propozycja na ten nadchodzący czas, jeśli ktoś chce zanurzyć się w lekturze. Jedyne czego żałuję to tego, że powieść była krótka, bowiem z przyjemnością zostałabym w świecie bohaterów na dłużej.
Co prawda było kilka błędów, ale generalnie książka jest ciekawa i ciepła. Trochę przypominała mi jeden film promowany kilka lat temu, ale da się przeczytać :) Historia niby świąteczna, ale było kilka zakrętów dla bohaterów. Polecam nie tylko na okołoświąteczną porę roku.
Książka idealna na jeden wieczór. Kiedy zapragniesz przenieść się w wyjątkowy i magiczny dzień przypadający TYLKO RAZ W ROKU ??
Święta to czas cudów, ale Ela w 2013 wcale tak nie myślała. Rodzice postanowili się rozwieść, a ona przeżywała to bardzo. Jednak spotkanie, zupełnie obcego chłopaka, rozmowa z nim, pozwoliły złagodzić sytuację. Kolejny rok to sielanka. Młodzi spotykają się i mimo, że różnica wieku trochę przeszkadza, a toksyczna matka Kamila próbuje swoich sztuczek, jeszcze dają radę. Niestety Kamil kończy studia, wyjeżdża do Francji, a Ela zostaje. Jego matka znów "działa" i ... No właśnie czy można kochać za mocno? Czy można decydować za kogoś innego? Czy magia Wigilii zadziała po raz kolejny? Polecam
Ostatnią książką przeczytaną w 2019 roku była powieść Agnieszki Lingas-Łoniewskiej Tylko raz w roku. Zaczyna się od życzeń złożonych przez autorkę dla czytelnika. Pani Agnieszko, życzenia się spełniły.
Dzisiaj jest wieczór cudów, Elżbieto. (s. 23)
Wiele rzeczy dzieje się tylko raz w roku. Wigilia to ten jedyny i najbardziej wyczekiwany wieczór. Drewniana ławka na Pergoli przy Hali Stulecia we Wrocławiu dla dwójki młodych ludzi stała się symbolem miłości, ale oni dali ciała, a ławeczka zamieniła się w symbol bólu i cierpienia. Co roku ten magiczny dzień w roku jest emocjonalnym rollecoasterem dla Eli i Kamila. Tylko czasami jest się na górze, a czasami na dole, a bywa że i do góry nogami. Agnieszka Lingas-Łoniewska ze swoją umiejętnością gry na emocjach czytelnika rysuje obraz miłości, która narodziła się w Wigilię. I w Wigilię przeżywała najważniejsze swoje „etapy”…
Nasza miłość była prawdziwa. Tylko… zdarzyła się w kiepskim momencie... (s. 104)
Akcja toczy się w latach 2013-2019 i zatrzymuje w kolejne Wigilie. Wówczas bohaterowie opowiadają i wspominają, co zdarzyło się w ciągu roku. Kamil i Ela są naprzemiennymi narratorami-bohaterami. Łatwo weszłam w ich buty i czułam buzujące w nich emocje. Czasami miałam ochotę kopnąć czy popchnąć któregoś z nich, by zmusić ich do działania. Nawet otarłam łezkę ze wzruszenia. Brakowało mi śniegu, ale czułam świąteczny klimat różnymi zmysłami. Nuciłam fragmenty kolęd umieszczone na początku rozdziałów, zajadałam się wigilijnymi potrawami, czułam zapach choinki. Klimatu tworzyły także przerywniki w tekście w kształcie choinek, prezentów. Nie brak mądrości życiowych, zmuszających do refleksji.
Przez wiele miesięcy wyrzucałam sobie, że nie potrafiłam zamknąć się na świat, a otworzyć na to, czego sama potrzebowałam i co dla mnie było ważne. (s. 181)
O czym jest ta książka?
Ø O wielkiej miłości i wyrzeczeniu się jej dla dobra drugiej osoby.
Ø O różnych obliczach miłości.
Ø O byciu szczerym wobec siebie i bliskich.
Ø O kruchości, wątłości, krótkości życia.
Ø O przedwczesnym odejściu.
Ø O tym, jak różnie układają się ludzkie losy.
Ø O przewrotności losu, który lubi wystawiać ludzi na próbę.
Ø O piekle wybrukowanych dobrymi chęciami przez rodziców realizujących swoje aspiracje kosztem dzieci.
Ø O byciu otwartym na innych ludzi, byciu czułym, empatycznym, życzliwym.
Ø O tym, jak daleko jest od pragnień i pobożnych życzeń do rzeczywistości.
Ø O psiej wierności.
Ø O recyklingu butelek plastikowych w Niemczech (ja z autopsji znam zwrot pieniędzy).
Ø O badaniu piersi.
Autorka jako dodatek do swej świątecznej opowieści dołączyła rozdział: „Musiki świąteczne według receptury babci Halinki”. To przepisy babci autorki, które co roku goszczą na stole w rodzinnym domu pisarki. Znajdziecie przepis na makowiec, sernik i na karpia w galarecie. Smacznego świątecznego!
Jednak najbardziej poruszające jest „Posłowie”, w którym pani Agnieszka tak po ludzku i od serca w krótkich słowach analizuje kondycję ludzi, zadaje pytania czytelnikowi, zwraca się bezpośrednio do nich:
Drogie Czytelniczki i drodzy Czytelnicy, zwolnijcie nieco, odnajdźcie spokój i spójrzcie na siebie z boku. (s. 218)
Dilerka Emocji przyzwyczaiła nas do historii o miłości rodem z filmów. Ale co, gdy uczucie jak z ekranu spotyka prawdziwe życie? Zjawiskowa opowieść o...
Kontynuacja pierwszej części trylogii o braciach Borowskich. Opowieść o tym, że honor, rodzina i miłość są w stanie walczyć nawet z największym zagrożeniem...
Przeczytane:2021-10-05, Ocena: 6, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021, 52 książki 2021, 26 książek 2021, 12 książek 2021, Posiadam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2021,
Twórczość autorki jest już mi znana. Wielokrotnie sięgałam po książki autorki, niemniej jednak za każdym kolejnym razem potrafi mnie ponownie zaskoczyć. Tak też było tym razem.
"Tylko raz w roku", to historia miłości Eli i Kamila, która rozpoczęła się bardzo niewinnie w wigilijny wieczór pod Wrocławską pergolą, gdzie oboje spotkali się przypadkowo. Ich znajomość od razu zaczęła rozkwitać i zaczęli darzyć się wzajemnymi uczuciami, które z dnia na dzień stawały się silniejsze. Niemniej jednak oboje byli dość młodzi, dopiero studiowali, a czy w tak młodym wieku można już wiedzieć co dla nas w życiu będzie najlepsze... Często tak, ale bywa i tak, że duży wpływ na nasze decyzje chcieliby mieć nasi rodzice, którzy często przelewają na dzieci swe niespełnione marzenia. Tak też było w tym przypadku. Decyzje i wpływ rodziców, a dokładnie zaborczej matki na Kamila okazał się okrutny i ogromny.
Pojawiające się sploty zdarzeń, niedopowiedzenia i różne zabiegi okoliczności pokierowały losami bohaterów tak, że podczas czytania wylałam dosłownie morze łez.
Dla mnie była to piękna, ale bardzo wzruszająca i pouczająca historia, która uświadamia nam jak bardzo życie jest kruche, jak szybko i łatwo możemy stracić na zawsze drugą osobę, bardzo często nawet wtedy, gdy ją kochamy, ale nie zawalczymy o swoje w odpowiednim momencie podejmując zdecydowaną decyzję.
Autorka porusza w książce wiele trudnych tematów, doświadcza bohaterów, a szczególnie Ele wieloma nieprzyjemnymi zdarzeniami, aż w pewnym momencie czytania zadałam sobie pytanie ile ta dziewczyna jest jeszcze w stanie znieść...
Autorka przedstawia nam losy bohaterów z ich perspektyw, co pozwala idealnie odnaleźć się w sytuacji i zrozumieć podejmowane przez wszystkich decyzje. Książka została podzielona na lata, gdzie opowieść zawsze toczyła się w dzień Wigilii, bo to właśnie od tego dnia zaczęła się cała przygoda.
Jest to piękna opowieść o miłości, przewrotności losu, zaborczości i trudnych decyzjach. Mimo wylania potoku łez serdecznie polecam książkę wszystkim, którzy lubią miłosne, ale i smutne historie!