When an eleven-year-old boy is found murdered in a town park, reliable eyewitnesses undeniably point to the town's popular Little League coach, Terry Maitland, as the culprit. DNA evidence and fingerprints confirm the crime was committed by this well-loved family man.
Horrified by the brutal killing, Detective Ralph Anderson, whose own son was once coached by Maitland, orders the suspect to be arrested in a public spectacle. But Maitland has an alibi. And further research confirms he was indeed out of town that day.
As Anderson and the District Attorney trace the clues, the investigation expands from Ohio to Texas. And as horrifying answers begin to emerge, so King's propulsive story of almost unbearable suspense kicks into high gear.
Terry Maitland seems like a nice guy but there is one rock-hard fact, as unassailable as gravity: a man cannot be in two places at the same time. Can he?
Wydawnictwo: angielskie
Data wydania: 2018 (data przybliżona)
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 475
Tytuł oryginału: The Outsider
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: brak
Stephan King jest moim ulubionym pisarzem. Na tą książkę polowałam w mojej bibliotece już od jakiegoś czasu. Zwłaszcza, że w sieci można znaleźć różne opinie.
W parku miejskim znalezione zostaje zmasakrowane ciało jedenastoletniego chłopca. Naoczni świadkowie i odciski palców nie pozostawiają wątpliwości: sprawcą zbrodni jest jeden z najbardziej lubianych obywateli Flint City. To Terry Maitland, trener drużyn młodzieżowych, nauczyciel angielskiego, mąż i ojciec dwóch córek. Detektyw Ralph Anderson, którego syna Maitland kiedyś trenował, nakazuje przeprowadzić natychmiastowe aresztowanie w świetle jupiterów. Maitland ma wprawdzie alibi, ale Anderson i prokurator okręgowy wkrótce zdobywają kolejny niezbity dowód: ślady DNA. Sprawa wydaje się oczywista.
Pierwsze co się nasuwa to to, że książka różni się od innych powieści Kinga. Nie jest to powieść grozy chociaż pojawia się nadprzyrodzony osobnik. Zresztą nie byłby to King, gdyby nie pojawiło się coś z innego świata. Jest to bardzo dobry kryminał w stylu „Pana Mercedesa”. Zresztą pisarz zrobił mi bardzo miłą niespodziankę bo pojawia się jeden z bohaterów z serii o Billu Hodgesie by pomóc w toczącym się śledztwie. Nie zdradzę który. Kto czytał, ten wie a kto nie...
Zastanawialiście się może kiedyś nad tym, czy można być jednocześnie w dwóch miejscach w tym samym czasie? No właśnie. A tak się dzieje w tym przypadku. Terry, człowiek o nieposzlakowanej opinii okazuje się być zwyrodnialcem. Ale czy na pewno? Wszystko wskazuje na to, że potrafi przebywać jednocześnie w kilku miejscach. Wyobraźcie sobie jak można czuć się w takiej sytuacji, kiedy nikt nie daje szansy wytłumaczyć się. Jak to jest kiedy nikt nam nie wierzy?
Książka w żaden sposób nie jest słabsza od innych powieści Kinga. Jest inna, to fakt. Ale wciągnęła mnie od pierwszej strony. Z pewnym niedowierzaniem śledziłam zagęszczającą się akcję. Żałowałam jednych bohaterów, nienawidziłam innych. A każdy z nich jest niesamowicie realny. Każdy z nich wzbudza silne emocje. Ciężko przejść obok nich obojętnie. Mam nadzieję, że jeszcze będę miała okazję spotkać się z nimi.
Bardzo dużym plusem jest to, że wydawnictwo Prószyński i S-ka zadbało o osoby ze słabym wzrokiem. Uwaga, mamy tu rzeczywiście dużą czcionkę. Brawo.
Po lekturze „To" bałam się trochę sięgnąć po „Outsidera" ponieważ King tamtą powieścią wyciągnął moje leki na wierzch, jednak miłość do jego twórczości wygrała. Z wielkimi oczekiwaniami na kolejną dawkę porządnych emocji wzięłam się za czytanie. Co z tego wyszło? Zapraszam do przeczytania recenzji!
We Flint City dotychczas spokojnym miasteczku dochodzi brutalnego morderstwa jedenastego chłopca. Dowody wskazują, że sprawca dokładna l także aktu kanibalizmu.
Świadkowie zgodnie twierdzą, że z zamordowanych chłopcem widzieli szanownego i podziwianego do tej pory Terry'ego Maitlanda trenera drużyn młodzieżowych. Na winę trenera wskazują ślady na miejscu zbrodni. Jednak wszystko komplikuje się, gdy adwokat oskarżonego przedstawia niepodważalne dowody, że jego klient w dzień morderstwa był poza miastem.
AKCJA I FABUŁA
Początek akcji jest dla mnie w tym przypadku najciekawszy. Mimo że wydaje się oczywisty, to bardzo intryguje, tak jest do momentu, gdy akcja nie zmienia się o 180 stopni. Po tym zwrocie jakby wyparowuje całe napięcie i dalsza część akcji staje się mniej atrakcyjna. Fabularnie jest nieco lepiej, bo po bombie zaserwowanej przez Kinga, fabuła wkracza na nowy tor. Pojawiają się ciekawe wątki, które urozmaicają całą powieść.
„Ludzie są nieuważni“(*¹)
STYL I JĘZYK
Styl Kinga zna chyba każdy i wie, jak potrafi wciągnąć swoimi niemalże realistycznymi opisami. Jednak moim małym zastrzeżeniem jest, to, że w książce pojawiają się wyrażenia w języku hiszpańskim i brak do nich odniesień dodanych przez tłumacza, które wyjaśniałyby co dany wyraz znaczy. Bo nie każdy czytelnik przecież jest obeznany z językiem hiszpańskim.
POSTACIE
Odniosłam wrażenie, że niektóre postacie są nie na swoim miejscu i powinny być kimś innym, niż są,albo King powinien z nich całkowicie zrezygnować,a postać Outsidera jest nie do końca stworzona. To wg mnie postać/potwór, który nie wydaje się wcale straszny. W porównaniu z potworem z „To", który sprawił, że przez pewien czas bałam się ciemnych pomieszczeń, tytułowy Outsider to postać z kreskówki, która zamiast wzbudzić strach wywołuje śmiech. Ubolewam nad tym, bo z tego, co było inspiracją na stworzenie jego można, było poszaleć.
„Sam zobacz.”(*²)
„Panie King, co się panu stało?" to pierwsza myśl po przeczytaniu „Outsidera", która przyszła mi do głowy, a kolejna brzmiała „A spodziewałam się mocnego horroru, a tu dość lekki thriller". Kinga kocham za klimat grozy, jaki panuje w jego książkach i niebanalne pomysły na książki, z których potrafi wyciągać ponad 110%, dodatkowo inspirowane legendami i opowieściami, co jest totalnym hitem wg mnie.
„Outsider " niestety posiada tylko dwie z tych rzeczy: inspiracje w legendzie i niebanalny pomysł, który jednak nie został wykorzystany w oczekiwany przeze mnie sposób. Jednak nie można o nim powiedzieć, że jest złą książką czy kiepską, bo jest ciekawa i wciągająca. Ma intrygującą fabułę, mimo, że akcja trochę kuleje.
Na pewno jest też z tych „lekkich" książek Kinga i z pewnością będzie dobrą lekturą dla tych czytelników, którzy nie przepadają za mrożącymi krew w żyłach opowieściami.
Stephen King nie potrzebuje reklamy, jego nazwisko jest marką samo w sobie, marką która gwarantuje, że Twoje pieniądze zostały dobrze wydane. Ja z mojej strony pragnę jedynie dołożyć cegiełkę do muru pozytywnych opinii na temat najnowszej książki autora. Całe szczęście, że w dniu w którym "Outsider" trafił w moje ręce byłam na urlopie albowiem największą wadą tej książki jest niemożność odłożenia jej na bok, a jak wiadomo ciężko prowadzić samochód mając zajęte ręce. Stephen King kolejny raz zabrał mnie do świata swojego niezwykłego umysłu i kolejny raz była to podróż, którą będę długo wspominać. A teraz nie pozostało mi nic innego tylko uzbroić się w cierpliwość i odliczać dni do premiery następnej kolejnego dzieła amerykańskiego autora.
W parku miejskim Flint City znalezione zostają zwłoki jedenastoletniego chłopca. Z zeznań naocznych świadków wynika, że mordercą jest trener lokalnej drużyny i nauczyciel angielskiego Terence Maitland. Potwierdzają to badania DNA pobranego na miejscu zbrodni. Detektyw Ralph Anderson, za zgodą prokuratora Samuelsa, dokonuje pokazowego aresztowania podejrzanego. Na oczach tysięcy ludzi wyprowadzają Maitlanda z boiska, na którym rozgrywany jest mecz. Mężczyzna ma alibi jednak dla organów ścigania zebrany materiał dowodowy przesądza o wyniku śledztwa. Trener T jest winny.
Jeśli zadacie sobie trud i przeczytacie moją recenzję książki "Pan Mercedes" to dowiecie się, że okrzyknęłam ją najgorszą powieścią Stephena Kinga. Byłam tak rozczarowana "kryminalną" odsłoną autora, że postanowiłam nie sięgać po kolejne tomy cyklu o detektywie Hodgesie. Choć "Outsider" również można zaliczyć do kryminałów to śmiało mogę powiedzieć, że Król Horroru wrócił do
korzeni i nadal jest w świetnej formie. Powieść, która trafiła w moje ręce to połączenie starego dobrego Kinga, w którym się zaczytywałam za małolata, z Kingiem nowym, który próbuje swoich sił w innych gatunkach. Każdy szanujący się autor czuje potrzebę rozwoju i ciągłego doskonalenia swojego warsztatu. Stephen King wykroczył poza ramy horroru w poszukiwaniu czegoś nowego. Jednym się podobało drugim nie. Ja osobiście się cieszę, że kolejny raz było mi dane przeczytać powieść, dzięki której poczułam dreszczyk na plecach, a droga do łazienki była dłuższa, bardziej mroczna i pełna wychodzących z kątów rozmytych cieni. King jest jednym z nielicznych autorów, którzy potrafią mnie nastraszyć nawet w biały dzień. I powodem tego strachu wcale nie jest natłok krwawych opisów, przerażające potwory czy potworni ludzie, lęk który czuję jest lękiem przed złem pierwotnym, złem powstałym w trzewiach ziemi, znanym ludziom z legend. Jedynie ten autor w fenomenalny sposób potrafi wykorzystać podania ludowe i na ich podstawie napisać książkę, która sprawi, że będziemy się bali spać przy zgaszonym świetle.
Jednak czy to fabuła czy styl autora sprawia, że podczas czytania buzują w nas emocje? Książkę, można podzielić na dwie stylowo odmienne części. Część pierwsza, trwająca do mniej więcej połowy książki, opisuje nam zbrodnię i następujące po niej policyjne śledztwo. To właśnie tutaj poznajemy naszych głównych bohaterów. Jedną z największych umiejętności autora jest umiejętność tworzenia postaci w taki sposób by nie były dla czytelnika obojętne. Są to osoby, które dzięki włożonej w nie pracy są prawdziwe, a zachodzące między nimi interakcji jak najbardziej naturalne. Wydawać by się mogło, że opis codziennych czynności jak pogawędka przy porannej kawie powinien nie dość, że znużyć czytelnika to jeszcze nie mieć większego wpływu na rozwój fabuły. "Outsider" w większości zbudowany jest właśnie na obrazach drobnych czynności i dialogach między bohaterami. Jednak są to dialogi treściwe i zamiast opisywać to opowiadają historię. Jestem skłonna stwierdzić, że nawet najbardziej "nijaka" historia jeśli byłaby napisana przez Stephena Kinga stałaby się interesująca. Autor nie musi ciągle budować suspensu czy w kółko napędzać czytelnikowi stracha by utrzymać naszą uwagę. Na te spokojniejsze momenty czekam z równą niecierpliwością jak i na te bardziej niepokojące czy ekscytujące. To właśnie one dają czytelnikowi odetchnąć bo przecież nie można czytać będąc w ciągłym napięciu prawda?
Druga część książki, od momentu pojawienia się Holly Gibney, znanej z serii o Billu Hodgesie, stylowo zwalnia choć wzrasta w niej napięcie. Ta część wywarła na mnie nieco mniejsze wrażenie, choć nadal cała historia była frapująca. Wpływ na to miał fakt, że akcja zwolniła, a czyny naszych bohaterów były z góry przewidziane. Dodatkowo nie mogłam się doczekać rozwiązania zagadki, a w takim wypadku podążanie krok w krok za bohaterami było nieco nużące. Również sam punkt kulminacyjny nie pozostawił mnie z otwartymi ustami, wszystko poszło zbyt łatwo, za gładko, nie było efektu "wow".
Jestem tak szczęśliwa, że Stephen King nadal pisze i wydaje swoje książki. Za każdym razem ma inny pomysł, za każdym razem gdzie indziej znajduje inspiracje jednak w jego książkach możemy znaleźć parę cech wspólnych : humor, odnośniki do legend i rdzennej amerykańskiej kultury oraz stopniowe budowanie napięcia wywołujące w czytelniku gamę różnorodnych emocji począwszy od niedowierzania a na zaskoczeniu skończywszy. Stephen King się zmienia. Jego styl ewoluuje. Nie spoczywa na laurach i ciągle stawia przed sobą nowe wyzwania. I właśnie za to muszę mu serdecznie podziękować. Thank You.
"Gdy zanika filtr umysłu, razem z nim przepada zdolność postrzegania szerszego obrazu. Nie ma lasu, tylko drzewa. W skrajnym przypadku nie ma drzew. Jest tylko kora."
Powieść zapewniła mi dwa dni dobrego zaczytania. Jedna z tych książek, które w miarę poznawania kolejnych rozdziałów coraz bardziej wciągają czytelnika w przygodę z dreszczykiem. Zaczyna się kryminalnymi nutami, aby stopniowo rozwijać intensywność elementów thrillera i horroru. Zgrabnie poprowadzone wątki, wiele aspektów jesteśmy w stanie przewidzieć, jednak sporo też potrafi nas zaskoczyć, zwłaszcza kiedy przypatrujemy się losom postaci. Do końca nie jesteśmy pewni jak w szczegółach potoczy się scenariusz zdarzeń, oczywiście zakładamy, że dojdzie do efektownej konfrontacji dobra i zła, lecz nie wiemy, jaki przybierze ona bieg spraw. Frapująco oddany klimat grozy, pozornie zwyczajnie i typowo, lecz pod powierzchnią czyhają zatrważające tajemnice i trudne do przewidzenia niebezpieczeństwa. A kiedy w życie bohaterów wkradają się niemożliwe do zinterpretowania incydenty, akcja jeszcze przyspiesza, wciąga w otchłań niepokoju i niepewności.
Ciało bestialsko zabitego jedenastolatka zostaje przypadkowo odnalezione przez spacerowicza z psem. Widok chłopca jest makabryczny, zbrodnia natychmiast wstrząsa lokalną społecznością, zaś wytypowana tożsamość mordercy wszystkich niemile zadziwia. Jest nim bowiem lubiany nauczyciel angielskiego, szanowany organizator zbiórek funduszy, zasłużony trener szkolnego baseballu, Terry Maitland. Zostaje aresztowany w spektakularny sposób, na stadionie, na oczach tysięcy osób, własnej żony i córek. Wszystkie dowody wydają się wskazywać na tego właśnie mężczyznę jako okrutnego kata, jednakże w miarę przyglądaniu się sprawie wiele elementów detektywistycznej układanki przestaje do siebie pasować, a pozyskiwane informacje zamiast potwierdzać postawioną tezę, wnoszą wiele zamieszania, niejasności i nieprawdopodobieństwa. Śmierć chłopca ma ogromną siłę rażenia, rodziny ofiary i oprawcy wpadają w tryby potężnej machiny, której nic nie jest już w stanie zatrzymać.
Poznawanie przybliżanej historii wystawia czytelnika na sporą dawkę emocji, tak jak lubię, często sprzecznych i kontrastowych, w jednym momencie w przyjemnych barwach wskazujących na szczęśliwy obrót spraw, aby za chwilę pogrążyć się w mrokach natury człowieka. Oczekiwałam mocniejszych uderzeń bicia serca, ale ogólny odbiór powieści pozytywny, zwłaszcza pierwszej połowy, kiedy to pierwszorzędnie zaangażowałam się w rozszyfrowywanie skomplikowanej kryminalnej zagadki. Natomiast druga część bardziej podkręcała wyobraźnię, lecz w znanych schematach, kombinacjach i sztuczkach. I jeszcze pojawiające się w fabule nawiązania do autorów kryminałów i thrillerów, a także własnej twórczości Kinga, dające urozmaicający urok.
bookendorfina.pl
ZBRODNIARZ DOSKONAŁY?
Stephen King, przynajmniej raz w roku serwuje nam nową książkę i za każdym razem jest to literackie wydarzenie, a sama publikacja z miejsca zyskuje status bestsellera. Nawet jeśli Król Horrorów ma słabszy czas, jego powieści schodzą niczym przysłowiowe ciepłe bułeczki. Nie inaczej będzie z „Outsiderem”, który na półki polskich księgarń trafi już piątego czerwca i chociaż jest to w pewnym stopniu powtórka z rozrywki, a sama fabuła da się łatwo przewidzieć, całość i tak czyta się absolutnie znakomicie i trudno jest się od niej oderwać choćby na chwilę.
Hitchcockowskim wzorem, „Outsider” zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem King tylko podkręca wrażenia. Przynajmniej do pewnego momentu, jak to u niego bywa, ale nie uprzedzajmy faktów. Wszystko zaczyna się od zbrodni. Mężczyzna wychodzi z psem na spacer, zwierzę coś wyczuwa, ciągnie go w krzaki i… Tego widoku mężczyzna nigdy już nie zapomnie. Jedenastoletni chłopiec, z gardłem zmienionym w krwawą miazgę i patykiem wystającym z odbytu, zgwałcony i zamordowany. Policja podejmuje śledztwo i od razu znajduje winnego. Dowody są tak czyste i wyraźne, że nie da się ich podważyć – odciski palców, DNA, a nawet naoczni świadkowie potwierdzają winę trenera małej ligi baseballowej, a zarazem szanowanego i lubianego obywatela Flint City, Terry’ego Maintlanda. Sprawą zajmuje się detektyw Ralph Anderson, który wraz z prokuratorem chce obalić jego wszelkie alibi i doprowadzić do skazania. W końcu ten uczył też jego własnego syna. Jednak w trakcie odkrywa dowody, że w chwili popełnienia zbrodni trenera nie było nawet w mieście. Czy Maintland rzeczywiście jest winny, czy może ktoś go wrabia? A co jeśli dzieje się tu coś o wiele dziwniejszego? Ralph, łącząc siły z prywatną detektyw Holly Gibney, zaczyna zbliżać się do odkrycia szokującej prawdy, która może sprowadzić na niego zagrożenie, jakiego by się nie spodziewał.
Całość recenzji na moim blogu: http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2018/06/outsider-stephen-king.html
Jestem wierną fanką Stephena Kinga już połowę swojego życia. Na każdą jego nową książkę czekam z niecierpliwością i jestem łasa na wszelkie wiadomości na temat tego nad czym autor aktualnie pracuje.
W roku 2017 zostaliśmy uraczeni dwoma pozycjami Króla, ale były to pozycje napisane w duecie. Choć obie bardzo przypadły mi do gustu marzyła mi się książka 100 % Kinga w Kingu - gdzie nie muszę się domyślać który z autorów napisał który fragment (W "Śpiących królewnach" byłam pewna tylko jednego fragmentu- że to właśnie te zdania napisał Stephen - a wszystko dlatego, że wiem jak bardzo "lubi" obecnego prezydenta USA ;) ).
Jak tylko w sieci pojawił się opis najnowszej powieści, nad którą King pracuje wiedziałam, że książka przypadnie mi do gustu.
Historia zaczyna się od bestialskiego morderstwa jedenastoletniego chłopca. Naoczni świadkowie, odciski palców, a następnie również DNA wskazują na szanowanego obywatela Flint City - trenera drużyn młodzieżowych - Terry'ego Maitlanda.
Terry ma niepodważalne alibi, jednak sprawa wydaje się oczywista. Czy aby na pewno? Czy można być w dwóch miejscach na raz? Detektyw Ralph Anderson wyruszy w podróż, żeby uzyskać odpowiedzi na mnożące się pytania. Okazuje się bowiem, że przypadek Terry'ego nie jest pierwszym tego typu przypadkiem - brutalne morderstwo dziecka, gdzie dowody świadczą o winie, a oskarżony posiada mocne alibi.
Ciekawym elementem tej powieści było wprowadzenie postaci znanej z trylogii "Pan Mercedes" - Holly Gibney, która będzie pomagać detektywowi Andersonowi rozwiązać zagadkę. Holly to dość charakterystyczna postać wspomnianego cyklu i poczułam przyjemny sentyment, że mogłam spotkać Holly w tej historii i dowiedzieć się jak teraz żyje i jak sobie radzi. Mam jednak małą przestrogę, dla czytelników, którzy jeszcze nie zapoznawali się z cyklem o Billu Hodgesie - w "Outsiderze" jest sporo spojlerów z przedstawionych tam zdarzeń. Moja propozycja to rozpoczęcie od tego cyklu - żeby nie popsuć sobie przyjemności czytania o historii Billa, Jeroma i Holly.
Co do samej historii - czuję się usatysfakcjonowana. Jest to King w najlepszej formie. Jest wciągająco, postaci są wyraziste i jest też strasznie - ciarki przechodzą po plecach. Myślę, że Outsider "nakarmiłby się moim strachem".
Gorąco polecam wszystkim nie tylko Kingomaniakom ;) muszę jednak uprzedzić, że niektóre opisy są krwawe i obrzydliwe. Dodatkowo rosnące napięcie pod sam koniec książki wymaga naprawdę mocnych nerwów
King wraca naprawdę w świetnej formie.
; Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś daje łaskę ;
Mrok, szarość, strach, zaskoczenie? Kim jest Outsider Stephena Kinga, wydawnictwa Prószyński i Spółka? Fabuła powieści zabiera nas do małego miasteczka Flint City, gdzie w bardzo brutalny sposób zostaje zamordowany i zgwałcony chłopiec. Wszystkie ślady prowadzą do trenera drużyny młodzieżowej, który jest lubianym i szanowanym obywatelem, ojcem dwóch córek. Dla policji, szokiem okaże się że prowadzone śledztwo, świadkowie zdarzenia którzy widzieli mordercę w tym samym czasie, badanie DNA, krwi, gdzie wszystko wskazuje na Terryego Maitlanda, każdy ślad prowadzący do jego osoby, alibi na ten czas morderstwa jaki ma trener, zatacza wielki znak zapytania. Czy to sobowtór? Człowiek o dwóch twarzach, podwójnej osobowości, może wilkołak, czy dracula? Kim jest Outsider? Wartka akcja, wielobarwność fabuły, kiedy myślisz że już znasz wszystkie odpowiedzi, zostajesz wrzucony w ciemny kąt z zaskoczeniem na twarzy. Zabawa piórem mistrza horroru , to nie tylko modelowanie fikcji, ale wprowadzenie jej w rzeczywistość. Polecam serdecznie. Renata Mielczarek
Stephen King w wybitnie dobrej formie! Szokuje, intryguje, niepokoi, wciąga bez reszty w stworzony przez siebie świat, w którym nic nie jest pewne i oczywiste, nawet jeśli początkowo takie się wydaje. „Outsider” Stephena Kinga to książka, która trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony! Nie wiem, jak Stephen King to robi, ale potrafi tak przykuć uwagę czytelnika, że nawet kiedy odkłada się książkę, żeby później dokończyć, myśli wracają do niej nieustannie i po prostu musisz czytać dalej. Dlatego ostrzegam, bo to ponad 6oo stron, a więc sięgnięcie po nią wieczorem grozi zarwaniem nocy!
Zbrodnia, którą opisuje King, jest ohydna i przerażająca: w małym miasteczku zostaje w bestialski sposób zamordowany 11-letni chłopiec. Od tego zaczyna się pierwsza część: Aresztowanie. Narracja prowadzona jest w intrygujący sposób: działania policji przeplatane są zeznaniami świadków, którzy kolejno, niezależnie od siebie, coraz bardziej pogrążają oskarżonego. Oskarżony – szanowany i lubiany w miasteczku Flint City nauczyciel języka angielskiego i trener drużyn młodzieżowych, Terry Maitland, ma żonę i dwie córeczki. I właśnie one, oraz ponad tysiąc obywateli miasteczka, zgromadzonych na stadionie, są świadkami spektakularnego aresztowania Terry’ego, jakiego policja dokonuje w trakcie meczu. Detektyw Ralph Anderson i prokurator Bill Samuels są przekonani o winie oskarżonego: potwierdzają to liczni świadkowie, ale też – odciski palców pozostawione na miejscu zbrodni. Śledczy nie mają żadnych wątpliwości, ze Terry jest winny – problem w tym, że Terry Maitland ma świetne alibi, z którym nie sposób wygrać. Wygląda więc na to, że oskarżony był jednocześnie w dwóch dość daleko położonych od siebie miejscach. Jak to możliwe? Czy aby wyjaśnić zagadkę, trzeba będzie sięgnąć ku sprawom nie z tego świata?
Detektyw Anderson ma naprawdę trudne zadanie – tym bardziej, że zna trenera Maitlanda i jego rodzinę i lubi ich, a jednocześnie ma świadomość, że ten człowiek trenował też jego syna, a teraz jest oskarżony o potworną zbrodnię. Jeśli to nie on, skąd tyle dowodów świadczących przeciwko niemu? A z drugiej strony – jego alibi jest tak doskonałe, że aż… podejrzane. Jak rozwiąże to detektyw? Kto stoi za potworną zbrodnią? Czy jest to człowiek z krwi i kości, czy też jakaś nadprzyrodzona istota? Czy da się go schwytać?
Jednocześnie poznajemy rodzinę zamordowanego Franka Petersona, która nie może się otrząsnąć z tej potwornej tragedii, a wkrótce dotyka ją kolejna… A także rodzinę oskarżonego trenera, którego żona i córeczki są przekonane o niewinności Terry’ego, a jednocześnie mają świadomość, że nawet jeśli trener zostanie uniewinniony, ich życie już nigdy nie będzie takie samo. Czy jednak trener jest niewinny? Podczas doprowadzenia podejrzanego przed sąd, wybucha ogromne zamieszanie i dochodzi do tragedii, która sprawia, że detektyw Anderson traci grunt pod nogami i niczego już nie jest pewien. Czy mógł zapobiec nieszczęściu? Czy Terry został niesłusznie oskarżony?
To pytanie pozostaje bez odpowiedzi długo, długo – czytelnik jest raz po raz sprowadzany przez autora na manowce. Kiedy tylko wyrabia sobie zdanie, dzieje się coś, co sprawia, że budowana teoria musi zostać zastąpiona inną. King bawi się z czytelnikami, gra na emocjach i rozbudza ciekawość tak bardzo, że w ogóle nie chce się tej książki odkładać, dopóki nie pozna się prawdy. A prawda – jak to bywa u Stephena Kinga – jest nie do przewidzenia.
Jestem wielką fanką powieści Stephena Kinga – zwłaszcza tych kryminalnych i „Outsider” tylko mnie w tym utwierdził. Polecam wszystkim, którzy lubią zagadki! I tym, którzy lubią się bać!
Czytałam wiele książek Kinga, ale w przypadku tej wydaje mi się, że romans Kinga z kryminałem nie zawsze jest dobrym pomysłem. Początek niebywały, jak w całkiem niezłym kryminale, gdzie zderzają się zeznania świadków z fabułą utworu. Środek ciągnie się jak flaki z olejem i niemalże czuje się, że autor nie miał zbytnio pomysłu, jak to dalej rozwinąć wydarzenia w tej formie. Dlatego pod koniec jest wielki powrót do tego, w czym King jest najlepszy - do klasycznej powieści grozy z elementami paranormalnymi. I znów robi się ciekawie! Bardzo trudno ocenić mi jednoznacznie tę powieść/kryminał - czy jakkolwiek to nazwać. Myślę, że były lepsze powieści, choć znam też gorszą w wydaniu mistrza Stephena. Miło było śledzić dalsze losy Holly Gibney i w sumie dzięki niej sięgnęłam po tę książkę. Tylko, że Holly pojawia się dopiero w ostatniej jednej trzeciej powieści. Wpada jak superwoman i krok po kroku rozwiązuje zagadkę - prawie jakby była wiedziona nadludzkim instynktem (który owszem dopisywał jej zawsze). Może nawet zbyt dobrze jej idzie, zbyt łatwo... Pomysł na fabułę jest bardzo ciekawy, ale całość wydaje się ciut niedopracowana. Albo moje oczekiwania wobec powieści Kinga są coraz większe z wiekiem? Sama nie wiem.
Do Kinga mam sentyment i już. Czytam większość jego powieści i chociaż nie mogę powiedzieć, że coś zmieniają w moim życiu, to stanowią prawie zawsze dobrą rozrywkę i fajny przerywnik pomiędzy bardziej wymagającymi lekturami. Dużą radość sprawiło mi pojawienie się Holly Gibney z trylogii Pan Mercedes, którą bardzo polubiłam. To już niemalże tradycja, że zakończenie nie jest wystarczająco satysfakcjonujące. Ale co tam! To przecież King. Teraz z ciekawością zobaczę serial.
"Wiesz, jak to się mówi, nie ma większego ślepca od tego, co nie chce widzieć."
Jak to mówią "Król jest tylko jeden" ? i tenże król mimo już niemłodych lat przecież, wciąż nie zasypia gruszek w popiele i tworzy i tworzy i tworzy, eksperymentując z różnymi gatunkami literackimi.
W wypadku książki pt."Outsider", cała historia zaczyna się jak klasyczny kryminał.
Mamy oto straszną zbrodnię. Straszną podwójnie, bowiem bestialsko zabity zostaje
jedenastolatek, mały Peterson, a sposób dokonania tego czynu, przyprawia o mdłości i nocne koszmary, nawet tych policjantów, co już naprawdę dużo makabry w życiu widzieli.
Niewielkie miasteczko, Flint City, jest zszokowane i zastraszone, ale szok mieszkańców tej małej mieściny, jeszcze się potęguje, kiedy okazuje się, że wszystkie dostępne w wielkiej ilości ślady z miejsca zbrodni, prowadzą do znanego i lubianego przez wszystkich trenera chłopięcych drużyn, Terry'ego Maitlanda.
Jednak Terry ma alibi, bardzo mocne alibi, ale dowody z miejsca zbrodni są równie mocne i co teraz? Mamy oto klasyczną sytuację patową. Kto z tej rozgrywki wyjdzie zwycięski i w jaki sposób to zwycięstwo osiągnie ? Ja już wiem, a wy, jeśli chcecie wiedzieć, musicie przeczytać.?
Moja subiektywna opinia twierdzi, że jest to całkiem przyzwoity King. Akcja jest tradycyjnie napięta, jak to u króla. Wprawdzie (jak to u króla ?) widać kiedy wsiada na swojego "konika". Na przykład wiadomo nie od dziś, że King pasjonuje się piłką i te opisy rozgrywek, meczów, podań, osoby, które zupełnie się na tym nie znają, mogą nużyć. Na szczęście nie są one częste, przynajmniej w tym przypadku.
Ja czytałam z prawdziwą przyjemnością, zwłaszcza że King postanowił wprowadzić do akcji moją ulubioną bohaterkę z "Pana Mercedesa". Zakończenie trochę mnie zawiodło. Ucieszyłam się z Holly Gibney, jednak powtórzenie triku z łożyskami kulkowymi (więcej nie mogę powiedzieć ?)trochę zniechęciło. Jakby Król nie bardzo wiedział co zrobić z zakończeniem. Jednak moja ogólna ocena to 5 gwiazdek.
W miejskim parku zostają znalezione zwłoki chłopca. Został brutalnie zgwałcony, a następnie zamordowany. Policja dość szybko odnajduje właściwe tropy i aresztuje zwyrodnialca. Okazuje się, że to Terry Maitland, lubiany i popularny trener młodzieżowej drużyny. Wszyscy są w szoku, upierają się wręcz, że to niemożliwe, żeby tak porządny człowiek mógł dopuścić się tak okropnej rzeczy. Terry również upiera się, że to niemożliwe, aby popełnił tę zbrodnię, bowiem w tym czasie przebywał w zupełnie innym miejscu. Policja z początku nie chce mu wierzyć, ale im dalej zapuszcza się w tym śledztwie na jaw wychodzą pewne zeznania, które jednoznacznie wskazują, że oskarżony trener był w tym czasie na spotkaniu z popularnym autorem kryminałów, Harlanem Cobenem. Jak to możliwe więc, że niektórzy upierają się, że widzieli na własne oczy, jak porywa chłopca i wywozi go gdzieś białą furgonetką? Co się tak naprawdę stało?
Historia ta jest niezwykle klimatyczna, pełna mroku i chociaż z początku trochę mi się dłużyła to później nie potrafiłam się od niej oderwać. Najgorzej było, gdy czytałam ją wieczorami, gdy otaczała mnie ciemność… Niekiedy odczuwałam przemożną chęć zajrzenia pod własne łóżko i sprawdzenia, czy na pewno się nic pod nim nie kryje. Pomimo tego, że powieść ta liczy sobie ponad 600 stron to czyta się ją niezwykle szybko. Stephen King pisze w taki sposób, jakby snuł jaką opowieść, jakby coś nam opowiadał przy ognisku, cichych dźwiękach płynących z gitary i pieczonych kiełbaskach. Czy ten tytuł ma jakiś minus? Owszem, ma. Samo zakończenie nie podobało mi się w ogóle, w sumie miałam nadzieję, że autor rozwiąże sprawę w sposób jakiś bardziej zaskakujący, może nawet przerażający. Wiecie, że ostatnie sceny mnie wbiją w fotel i jeszcze długo będę o nich później rozmyślać. A tu nastąpiło coś, czego czytelnik praktycznie od połowy książki już łatwo może się sam domyślić. Jednak całościowo “Outsider” bardzo mi się podobał i koniecznie muszę sięgnąć po inne pozycje autora, chociaż czytałam opinie, że pisze on dość schematycznie.
Czy któraś książka Kinga może być zła? Absolutnie nie :) "Outsider" znów łączy ludzki świat, ze światem paranormalnym. King znów pokazuje jak okrutne jest zło i jak wielkie potwory mogą funkcjonować w naszym społeczeństwie. Ralph, detektyw z Flint City aresztuje na oczach całego miasta, trenera chłopięcych drużyn - Terry'ego, który jest podejrzany o brutalny gwałt i morderstwo małego Franka. Dowody są niepodważalne. Do momentu, aż okazuje się, że Terry był w tym czasie dziesiątki kilometrów od miejsca zdarzenia, na spotkaniu z pisarzem, które transmitowała telewizja. Sobowtór? Kłamstwo? Podstęp? Krąg osób uwikałnych w sprawę się powiększa, dowody zaczynają się mnożyć, zło zatacza coraz szerszy krąg.... Historia z dreszczykiem jak zawsze. Polecam.
"Później" przedstawia historię młodego chłopaka, który z pozoru nie różni się od swoich rówieśników. Jego rodzina pilnie...
To jeden z najlepszych współczesnych horrorów. Nastrój grozy i napięcia potęguje się w niej z każdą minutą. Pięcioletni chłopiec Danny znalazł się z rodzicami...
Przeczytane:2022-02-20,
Stephen King "Outsider" 🖤 "...na świecie są potwory, a ich największą siłą jest niechęć racjonalnie myślących ludzi do tego, żeby w nie uwierzyć."
W małym miasteczku dochodzi do brutalnego morderstwa jedenastoletniego chłopca Franka Petersona. Sprawca porzucił go w lesie. Młoda ofiara jest naga, z rozszarpanym gardłem, z brakującymi niektórymi częściami ciała, i wykorzystana seksualnie. Zeznania świadków i DNA potwierdzają zgodność z lubianym nauczycielem i szanowanym trenerem drużyny bejsbolowej Terry'm Maitlandem. Policjanci z wydziału Flint City postanawiają aresztować go na oczach widzów podczas meczu. Śledztwo prowadzi Ralph Anderson, który otrzymał niezbite alibi zatrzymanego: był on na konferencji w Cap City. Śledczy mają wątpliwości, co do winny Maitlanda. A miejscowi już wydali wyrok... Winny czy niewinny? Czy człowiek o spokojnym i przyjaznym usposobieniu może mieć drugie oblicze?
"Tragedia, jak odra, świnka czy różyczka, jest zaraźliwa. Tym, co ją odróżnia od tych chorób, jest brak szczepionki. Śmierć Franka Petersona we Flint City zaraziła całą jego nieszczęsną rodzinę i rozeszła się po całym mieście."
Świetny kryminał z wątkiem nadprzyrodzonym.
Akcja jest wartka i spójna. Przyjemnie mi się czytało. I nie przeszkadzało mi pojawienie się bohatera z trylogii "Pana Mercedesa", której nie czytałam (jeszcze!). Ale dodaje to smaczku, jak i teksańskie legendy o istocie, która porywa dzieci i żywi się ich krwią. Powieść z przesłaniem: wśród nas żyją ludzie, którzy przybierają różne maski.▪️"Wszystko jest możliwe. Wszystko. Świat jest pełen dziwnych zakamarków."▪️"Rzeczywistość to cienki lód, po którym jednak większość ludzi ślizga się przez całe życie, ani razu, do samego końca, pod niego nie wpadając."