Sztejer powraca. Starszy, bardziej wyrachowany i ciągle zabójczo groźny. Robert Foryś opowiada nową historię swojego niepokornego bohatera.
W tym świecie rządzą zasady stworzone na gruzach tego, co pozostawiła po sobie apokalipsa. Mutacje, zarazy, wyklęte miasta. Nikt już nie pamięta, jak było przed Zagładą, ale teraz granice między Dobrem a Złem wyznaczają prawa Torunium, ukryte w ich cieniu występki, żądza władzy, chciwość i pycha.
Nazywam się Vincent Sztejer. Wracam do domu, by zrobić porządek.
Wydawnictwo: WarBook
Data wydania: 2021-09-01
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 400
Język oryginału: polski
Być może właśnie taka jest cena ludzkiego postępu, na krańcu którego zawsze czai się unicestwienie człowieka i jego pychy.
Sztejer. Kroniki Torunium Roberta Forysia są kolejną odsłoną przygód o Vincencie Sztejerze. Ja niestety nie czytałam wcześniejszych części, dlatego nie będę się do nich odnosić.
Cała książka napisana jest z dwóch perspektyw. Pierwsza opisuje losy Quelen Żmijki – posestor Siódmego Ostrza Tropicieli Wiedźm, a druga Vincenta Sztejera – najemnika. Losy posestor opowiada nam narrator personalny, natomiast dzieje Sztejera poznajemy z perspektywy pierwszoosobowej. Muszę przyznać, że zdecydowanie wolałam zgłębiać historię Żmijki, gadanina Sztejera momentami mnie drażniła. Chłop opowiadał dokładnie, co robił i jeszcze podkreślał, jaki to jest fantastyczny. Rozumiem, że taki już ma charakter, jednak nie do końca to do mnie trafiało. Nie mam jednak zastrzeżeń do całej jego postaci. Jest spójna i ma swój charakter, jednak na piwo wolałabym iść ze Żmijką.
Sztejera poznajemy, kiedy po pięciu latach opuszcza swoją klatkę w Cytadeli. Nie wychodzi jednak na wolność, ale razem z innymi najemnikami zostaje wysłany pod wodzą Carli Morati do Torunium. Początkowo nikt mu nawet nie mówi, po co ma tam płynąć. Ma słuchać Carli, wykonać grzecznie zadanie, a na koniec odebrać zapłatę. Problem w tym, że bohater nie chce wracać do tytułowego miasta, ponieważ przysporzył tam sobie wielu wrogów.
Z Quelen Żmijką spotykamy się po raz pierwszy, kiedy zaczyna pracę nad śledztwem dotyczącym morderstwa w burdelu. Jak to zwykle bywa, nic nie jest takie proste, jak się początkowo wydaje. Posestor razem ze swoim nakaźnym – Josephem Groszem, grzebią coraz głębiej i dokopują się do coraz brudniejszych interesów i coraz poważniejszych graczy. Rozwiązując zagadkę, nie boją się łamać praw człowieka i stosować tortur, boją się natomiast o własne życie. Mimo twardych charakterów nie są oni jednak zupełnie pozbawieni empatii, pomagają sobie nawzajem, a czasem okażą serce jakiejś przybłędzie.
[…] zło czynione w imię dobra jest najpowszechniejszym ze złudzeń, jakim ulega człowiek.
Świat, który jest opisany w książce to świat po zagładzie. Wszystko, co znamy, zostało zmiecione w proch i nastały nowe czasy. Czasy niewolnictwa, drewnianych chałup i ogólnego zacofania. Elektronika i wieżowce zniknęły, pojawiły się za to różne mutanty napadające na ludzi. Wszędzie panuje brud, smród i ubóstwo. Przemoc i gwałt stały się tak powszechne, że przeżycie kolejnego dnia stanowi prawdziwe wyzwanie.
Powieść ta na pewno nie jest dla tych, których łatwo obrazić. Dostaje się wszystkim i za wszystko: kobietom, politykom, duchownym. Główny święty – Teodeus twierdzi, że przemoc jest wyrazem bezradności, a prawdziwa siła tkwi w pieniądzach i właściwym ich używaniu, więc urzędnicy i stróże prawa kombinują i przyjmują łapówki. W świętym mieście Torunium rządzą Ojcowie Protektorzy. Lepiej z nimi nie zadzierać, bo można wylądować w rzece o wdzięcznej nazwie Wrząca. Politycy sadzają na stołkach głównie rodzinę, a legendarnym demonem jest „Gender”. Jak widać, nawet apokalipsa nie dała rady zmienić pewnych spraw na lepsze.
Kroniki Torunium bardzo mi się spodobały. Czarny humor wylewa się z kart powieści, a bohaterowie nie szczypią się ze swoimi przeciwnikami. Jeśli tylko chcą i mogą coś zrobić, to na pewno to zrobią. Świat też bardzo przypadł mi do gustu, lubię postapokaliptyczne klimaty. Po epilogu zamiast zakończenia moim oczom ukazał się napis koniec części pierwszej, więc czekam z niecierpliwością na część drugą. Na pewno chętnie ją przeczytam.
Moje pierwsze podejście do twórczości autora uważam za udane. Ochoczo wzięłam się za czytanie czwartego tomu z przygodami Sztejera i bardzo się cieszę, bo tę część można czytać bez znajomości poprzednich.
Lektura jest niezwykle ciekawa, przedstawia apokaliptyczny świat po zniszczeniu, gdzie żyje ocalała garstka ludzi i mutanci. Po zagładzie Ojcowie Protektorzy założyli święte miasto Torunium, gdzie sprawują twardą ręką rządy. Niestety ludzi opanowała żądza pieniądza, wyzysk, chciwość, pogoń za korzyściami i władzą.
W takim otoczeniu żyje Vincent, który jest niebezpiecznym mordercą i poszukują go protektorzy. Nie stroni od brutalności, nie lęka się śmierci i jest bardziej doświadczony. Po pięciu latach wraca do miasta, by zrobić w nim porządki.
Wraz z losami Sztejera przeplata się opowieść Quelen Żmijki, która jest stróżem prawa. Prowadzi ona śledztwo w sprawie morderstwa wysoko postawionego urzędnika Alfreda Lubika.
Jeśli jesteście ciekawi co przeżyją bohaterowie, jakie niebezpieczeństwa czyhają na nich i czy ujdą cało, musicie przekonać się sami czytając tę książkę.
Zapewniam, że ta pozycja wciąga, czyta się ją bardzo przyjemnie i szybko dzięki fantastycznemu stylowi autora. Ma on świetne pióro i bogaty dobór słownictwa, który jest zrozumiały.
Na pochwałę zasługuje piękna okładka, która przyciąga uwagę oraz duża czcionka. Dla mnie, okularnika, ten zabieg bardzo ułatwił mi czytanie. Fabuła wykreowana jest rewelacyjnie, nie brakuje w niej zaskakujących zwrotów akcji i szybkich, ciekawych wątków.
Zapewniam, że nie grozi wam nuda i nastawcie się na mile spędzony czas. Szczerze polecam tę lekturę, jeśli chcecie oderwać się od rzeczywistości i trochę odpocząć od romansów.
Czy świat zmierza do lepszego czy do gorszego? W wizji, którą prezentuje nam Robert Foryś w powieści „Sztejer. Kroniki Torunium” zagładę przeżyły raczej kanalie. Świat po apokalipsie nie maluje się w pięknych barwach. Powiedziałabym, że paruje niczym hałda śmieci na wysypisku. Przetrwać w nim mogą prawdziwi twardziele. Czy ty dał(a)byś sobie radę?
W książce, która wpisuje się w nurt postapo, możemy wyróżnić dwa główne wątki – kryminalny i przygodowy. Pierwszy z nich nazwijmy zbrodnią w zamtuzie. Na miejsce zdarzenia przybywa posestor Quelen Żmijka. Nie może zamieść sprawy pod dywan, bo okazuje się, że ofiara jest wysoko postawiona. Kobieta obawia się, że zaangażowanie przyniesie jej więcej wrogów niż zysku, ale, korzystając z pomocy zaufanych ludzi, stara się dociec prawdy. W tym samym czasie do Torunium zbliża się ekipa Carli Morati, a w niej niepokorny Vincent Sztejer. Chyba szykuje się rozróba.
To wszystko dzieje się w szaroburym świecie. Pełnym występku, pychy i chciwości. Wędrujemy po miejscach, gdzie zaatakować nas może nie tylko pospolity rzezimieszek, ale nawet groźny mutant. Rewolucja nie przyniosła ulgi uciśnionym. Mam raczej wrażenie, że zepchnęła ludzi w średniowieczne mroki.
To co szczególnie podobało mi się w tej powieści to lekkość i humor. Autor zręcznie wplata w fabułę elementy otaczającego nas świata.”Sztejer. Kroniki Torunium” nie jest satyrą, chociaż ma w niektórych momentach prześmiewczy charakter. Czytelnik nie powinien mieć problemu z wyłapaniem tych smaczków i mam nadzieję, że będzie dobrze się bawił. Ja bardzo lubię takie spojrzenie, na codzienność z dystansu, do momentu, kiedy autor nie jest zbyt nachalny. Robert Foryś nie jest. Mogę się spokojnie śmiać bez poczucia, że ktoś narzuca mi swój sposób myślenia.
Muszę przytoczyć moje dwa ulubione fragmenty. Jeden to kiedy odkopano toruński pomnik Mikołaja Kopernika. Człowiek myśli sobie: „Posag, jak posąg. Stoi na Rynku –dobre, charakterystyczne miejsce do umawiania się ze znajomymi. Nic specjalnego.” Za to mieszkańcy postapokaliptycznego Torunium widzą go inaczej. Jako miejsce składania krwawych ofiar. Uśmiałam się co niemiara, mając w pamięci, że jeszcze niedawno jadłam z dzieckiem na owych ławach do odprawiania rzekomych rytuałowy frytki.
Drugi fragment, który rozbawił mnie do łez, to legenda o demonie zwanym Gender: „ Diabeł był to okrutny, z wyglądu ni chłop, ni baba, ni pies, ni wydra. O zgrozo, płcie i przynależne im obowiązki w kotle piekielnym mieszał, tworząc nowego człowieka i wmawiając ludziom, że nieważne jest, jakim się urodziłeś, lecz jakim się czujesz. Młodzików w kiecki przebierał, a dziewczętom w portkach zalecał chodzić. Białogłowom kadził w głowach i mącił, że równe są mężom (…).”[*] itd. itp. O zgrozo, czyż nie?
„Sztejer. Kroniki Torunium” może wydawać się męską książką. Panie, które się tam pojawiają to w większości kurtyzany, chociaż nie możemy zapomnieć o Carli i Żmijce, a te są całkiem fajnymi silnymi kobiecymi postaciami. Pomimo, że wspomniane bohaterki trudnią się innym fachem nie mogą opędzić się od pożądliwych spojrzeń i aluzji. W moich oczach owa rozpusta i przedmiotowe potraktowanie płci pięknej w książce podkreśla obłudę świata z powieści, bo obok niego pojawiają się religijne aluzje. A – w teorii – te dwie rzeczy nie powinny iść w parze.
Na koniec napiszę o tym, co mi się nie spodobało. Robert Foryś przedstawia przeszłość czy też elementy wykreowanego świata w formie wspomnieć postaci, legend itp. Coś na zasadzie – siada Franek oraz Janek i dyskutują: „A pamiętasz jak stary Kazimierz musiał zmierzyć się z zarazą na polu?” Doceniam to, że poza głównym nurtem akcji autor widzi jej tło całościowo, jednak takie przerywniki ową akcję spowalniają, a mnie wręcz z niej wytrącają.
Podsumowując, „Sztejer. Kroniki Torunium” to lekka fantastyka w klimacie postapo. Znajdziemy w niej przygodę, wątek kryminalny i dużo humorystycznych akcentów. Jest to jedna z tych niezobowiązujących powieści, które pozwalają czytelnikowi się odmóżdżyć i to w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
[*] Robert Foryś, „Sztejer”, wyd. War Book, Ustroń 2021, s. 206.
,,Jeśli człowiek umiera gwałtownie, zwykle pozbywa się zawartości żołądka i pęcherza".
Kurcze, nawet mi się nie śniło, że tak szybko przeczytam tą książkę. Niestety dopiero po kilku stronach przekonałam się, że to już kolejna część:-) Czuć tutaj wcześniejsze wydarzenia, aczkolwiek jeśli nie zwraca się na nie uwagi, to spokojnie można ją przeczytać i być równie zachwyconym. Zdecydowanie pozycja dla twardszych osób, gdyż bohaterowie używają dość twardego języka. Są bardzo konkretni i nie zwracają wagi na słowa miękkie. Jeśli coś opisują, to tak jak faktycznie to wygląda, bez żadnych ozdobników. To twarde charaktery bez względu na płeć.
Najbardziej spodobało mi się to, że wszystko dokładnie opisywali. Jak wspominałam wcześniej, bez ozdobników, tylko konkretnie. Wiemy dokładnie kto jak wygląda, co robi, jak jest ubrany i nawet jakie ma znaki szczególne. Nawet trup ukazał się z precyzją, gdyż wiedziałam gdzie jaka kończyna jego leżała. To wszystko sprawiło, że czytałam ją w formacie jakby filmowym.
Książka zaczyna się od znalezienia trupa, który nie przedstawia się dobrze. Był człowiekiem ważnym, dlatego ta sprawa jest niezwykła. Praktycznie komplikuje wiele spraw, gdyż na dociekaniu prawdy mogą więcej stracić, niż gdyby w ogóle jej nie rozwiązali. Dodatkowo do Torunium zbliża się pewna osoba, po wizycie której możliwe jest wszczęcie ,,bójki". Lecz czy aby tylko o to chodzi? Jedno jest pewne. Nikt tutaj nie spocznie, póki nie postawi na swoim.
Świat o jakim czytamy jest dalece odległy od naszej teraźniejszości. Wydawało mi się, że będzie bardziej rozwinięty pod względem techniki, a tu taka niespodzianka. Wszystko im dalej, tym bardziej cofnięte w czasie. Oczywiście zabójstwa, układy, chciwość i chęć sięgnięcia władzy wciąż pozostały na tym samym poziomie.
Styl lekki i prosty. Wciągnie bardzo szybko, a akcja nie tylko zadziwi, ale i nawet rozbawi. Wszystko szybko będzie brnęło do przodu, a na końcu pozostanie tylko niedosyt. To pierwsze moje spotkanie z autorem i wiem, że nie ostatnie:-)
Powiadają, że człowiek zdolny jest przetrwać najstraszliwsze czasy. Ci, którzy przetrwali Zagładę, są zarazem najgorsi i najlepsi ze wszystkich ludzi. Vincent...
Przeczytane:2021-11-04, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2021, 12 książek 2021, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021,
"Nazywam się Vincent Sztejer.
Wracam do domu, by zrobić porządek."
Robert Foryś w swojej książce "Sztejer. Kroniki Torunium" wprowadza nas w całkiem inny postapokaliptyczny świat. Zniszczona wojnami i niezgodą Ziema, staje się coraz mniej przychylna człowiekowi. Ciągły mrok i niepokój wiszący w powietrzu daje się ludziom we znaki. Dawna cywilizacja już dawno odeszła w zapomnienie.
W takim świecie przychodzi żyć głównym bohaterom książki. Postaram się Wam po krótce ich przedstawić.
Quelen Żmijka należy do tropicieli wiedźm. Jej zadaniem jest znalezienie mordercy Alfreda Lubika - ochmistrza Pałacu. Był to jeden z ważniejszych ludzi w społeczeństwie, więc sprawa nie może zostać zamieciona pod dywan.
Kolejny bohater to tytułowy Vincent Sztejer. Wraz z Carlą Morati, od której tak naprawdę zależy jego życie, wyrusza do Torunium. Tam gdzie znajduje się on, znajdują się też problemy. Mężczyzna jest bowiem poszukiwany listem gończym przez Ojców protektorów.
Świat wykreowany przez autora jest niezwykle dopracowany. Mrok, śmierć i wszechobecną niepewność czuć tutaj na każdym kroku. Świat po zagładzie nie przypomina już w niczym Ziemii, którą my znamy. Choroby, potwory i wszelkiego rodzaju mutanty zmieniły ją na dobre.
Dokładne opisy pozwalają nam poczuć klimat książki i stanąć na miejscu tych wszystkich bohaterów, którzy muszą mierzyć się z codziennym lękiem przed nieznanym.
Jeśli chodzi o akcję, to toczyła się ona naprawdę szybko. Cały czas coś się działo. Historie Vincenta i Żmijki rozgrywały się osobno, by później zaskoczyć czytelnika zwrotem akcji.
Trzeba przyznać, że wszyscy bohaterowie mieli swój własny i niepowtarzalny charakter. Szczególnie polubiłam Żmijkę. Nie można jej bowiem odmówić determinacji w dążeniu do celu.
Myślę, że wielbiciele fantastyki powinni być zachwyceni tą książką. Świat wykreowany przez autora daje możliwość zagłębienia się w sferę wyobraźni i zapewnia niezwykły odpoczynek od rzeczywistości. Szczerze polecam. Miłego czytania!!!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu WarBook.