Jacek Fedorowicz jest jak Forrest Gump - był wszędzie i widział wszystko. Współpracował ze Zbigniewem Cybulskim i Jerzym Gruzą, robił filmy ze Stanisławem Bareją, sam Jerzy Giedroyc zlecił kiedyś zrecenzowanie jego felietonów i to nie byle komu, bo Stefanowi Kisielewskiemu. Jeśli gdzieś kiedyś działo się coś ważnego dla polskiej kultury i historii, można być pewnym, że swój udział miał w tym Fedorowicz. Ludzi z tak bogatym życiorysem i tak ogromną wiedzą zwykle się nie lubi, bo wpędzają nas w kompleksy. W tym przypadku jest zupełnie inaczej. Fedorowicza chciałoby się jeść łyżkami.
W swoich tekstach łączy erudycję inteligenta, dowcip satyryka i refleksyjność zatroskanego o Polskę obywatela. Jest tak samo wiarygodny i przekonujący, gdy utyskuje na szpetotę Złotych Tarasów, wspomina powojenną Warszawę, pisze o kibicowaniu skoczkom narciarskim czy wstręcie do słowa ,,pieniążki" i wszelkich zdrobień.
Nie narzuca się ze swoimi opowieściami. Nie szarżuje, nie zgrywa ważniaka, nie pozuje na nieomylnego. Uchyla drzwi, puszcza oczko i zaprasza do swojego świata. Jest mistrzem obserwacji i skarbnicą historii, których nie znajdzie się w Wikipedii.
Forrest Gump mówi, że zawsze jak gdzieś szedł, to biegł. Fedorowicz - wielki pasjonat biegania - mógłby powiedzieć to samo. A potem z szelmowskim uśmiechem pokazałby kolekcję ciśnieniomierzy - nagród za wszystkie trzecia miejsca w biegach w kategorii 70+.
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 2017-02-22
Kategoria: Muzyka, film
ISBN:
Liczba stron: 320
Pierwsza od ponad 10 lat książka Jacka Fedorowicza, przygotowana na 70 rocznicę urodzin! Krótkie, zagęszczone ironią i niezwykłym humorem teksty bawią...
Najlepszy, najpełniejszy, najprawdziwszy, a nade wszystko najśmieszniejszy przewodnik po rzeczywistości PRL-u. Jakim cudem po raz pierwszy ukazał się...
Przeczytane:2017-03-24, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2017, Mam, Przeczytane,
Bardzo lubiłam "Dziennik Telewizyjny" Jacka Fedorowicza. Jego twórca miał trafne spostrzeżenia dotyczące sytuacji w naszym kraju. Oglądałam też kilka razy film "Nie ma róży bez ognia", w którym satyryk grał jedną z głównych ról. Miałam okazję przeczytać także zbiór jego felietonów - "PasTVisko". I one również mi się podobały.
"Święte krowy na kółkach" to zbiór felietonów Jacka Fedorowicza z lat 2000-2016. Książka została podzielona na 7 części: "Zamiast wstępu" "Refleksje warszawskie", "Rozważania sportowe", "Notatki domorosłego językoznawcy", "Donosy", "Nieco bardziej osobiste", "Zamiast zakończenia".
Jacek Fedorowicz ma niezwykłe poczucie humoru, miejscami pisze ironicznie, co widać choćby we wstępie. Na koniec wreszcie dziękuję Wojciechowi Jaruzelskiemu za to, że wprowadził stan wojenny. Dzięki temu przeżyłem najrozkoszniejszy okres działalności, robiąc kasety wideo, audio, wystawy prosolidarnościowych rysunków, karykatur i portretów Lecha Wałęsy (któremu też dziękuję przy okazji za wszystko), pisząc i występując całkowicie poza cenzurą, aż do odzyskania niepodległości. Frajda pisania nielegalnego została mi w roku 1989 odebrana.
Satyryk dostrzega także bieżące problemy naszego kraju. Niechętni Dobrej Zmiany rozpuszczali niedawno plotki, że Prezes chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej. Na szczęście Prezes plotki zdementował oświadczając, że my w Unii zostaniemy, co więcej, my będziemy Unię naprawiać. Tu trochę się przestraszyłem, że wtedy się wydarzyć, że to Unia wyjdzie z Unii. A my zostaniemy sami z Węgrami.
Najbardziej zainteresowała mnie część poświęcona językowi polskiemu, ponieważ jest to najbliższa mi tematyka. Jacek Fedorowicz wymienia językowe nowości, takie jak "zabezpieczyć", "projekt", "narracja", a także konstrukcja "półtorej" + rzeczownik w rodzaju męskim (np. "półtorej roku"). Dziwi się również, czemu raz się mówi/pisze Macierewicz, a raz Maciarewicz. Irytuje się także na formę "proszę panią".
Rozbawił mnie felieton "Instrukcji dla kierowców zagranicznych", dotyczący sposobu jazdy w Polsce. Fedorowicz wspomina w nim o nieprzestrzeganiu ograniczenia prędkości do 50 km/h, o niedziałających fotoradarach, o nieprzepuszczaniu pieszych, o nieużywaniu kierunkowskazów oraz o trąbieniu. Oczywiście pisze na odwrót, czego "nie należy" robić. Oto przykład: Ponieważ obowiązująca prędkość maksymalna w polskich miastach to pięćdziesiąt kilometrów na godzinę, nigdy nie schodź poniżej setki. Zawsze bezpieczniej jest poruszać się z taką samą prędkością, co pozostałe pojazdy Czasem zobaczysz auto jadące dwieście na godzinę - nie reaguj, to polski poseł. W Polsce legitymacja posła jest równoznaczna z licencją na kierowcę rajdowego. Jest to istna perełka, dawno się tak nie śmiałam.
Felietony Jacka Fedorowicza czyta się szybko, ponieważ są krótkie i zabawne, napisane z niezwykłą lekkością. Autor jest świetnym obserwatorem - w każdej dziedzinie. Walorem lektury są karykatury i rysunki Jacka Fedorowicza. Polecam tę książkę miłośnikom felietonów i Jacka Fedorowicza.