Zimowa opowieść, która rozgrzeje Twoje serce jeszcze przed Gwiazdką. Serdecznie polecam! Beata Majewska
Bajkowa, śnieżna sceneria miasteczka Port Moody i dwoje ludzi, którzy niespodziewanie zbliżają się do siebie po latach milczenia.
Abigail Sharpe, dziennikarka przed trzydziestką, ma szansę na wymarzony awans. Skrywany romans z szefem wydaje się gwarantować osiągnięcie tego celu.
Pewnego dnia dostaje wiadomość, że będzie musiała zająć się chorym dziadkiem. Abi nie jest zadowolona z takiego obrotu spraw, w końcu w Port Moody - skąd pochodzi jej rodzina - nie była już od ponad dziesięciu lat. A wszystko przez bolesne rozstanie...
W mieście spotyka swoją dawną miłość. Czy nieporozumienia z przeszłości zostaną wyjaśnione? Czy Abi zdoła oprzeć się magnetyzmowi Logana? Oboje czują się skrzywdzeni przez siebie nawzajem, ale czy fascynacja, tęsknota i pożądanie wezmą górę nad zdrowym rozsądkiem? Czy wreszcie dowiedzą się, kto tak naprawdę stoi za ich rozstaniem?
Zmysłowa opowieść o kochankach przeżywających wzloty, upadki, rozczarowania i chwile spełnienia.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2021-11-03
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 352
Język oryginału: polski
Cześć książkoholicy 🎶❣️
Kolejna świąteczna książka przeczytana i kolejna książka duetu Nawara/Falkowska i kolejny raz jestem zadowolona. Szybka, lekka i przyjemna historia. Kobieta, która jak nikt inny nie lubi świąt Bożego Narodzenia, ma wszystko i szansę na jeszcze więcej. Ma otrzymać awans, ale jedynym warunkiem jest napisanie tekstu o..... Tak jest, o znienawidzonych święta h i to jeszcze w taki sposób, aby czytelnicy czuli, że kocha je całym sercem? Czy dla awansu będzie w stanie to zrobić?? Do tego zostaje postawiona przed faktem na płaszczyźnie rodzinnej....... No dzieje się w książce, a wszystko napisane w bardzo przyjemny sposób. Książki tego duetu pisarskiego zawsze trafiają w moje serducho. Są pełne przeróżnych emocji i zawsze potrafią wywołać we mnie zarówno uśmiech jak i łzy. No ja zdecydowanie jestem na tak 😊
RECENZJA
Witajcie Moi Mili. Jak tam Wasze postanowienia noworoczne? Macie jedno postanowienie a może kilka? A może uważacie, że te całe postanowienia to pic na wodę? Ja w tym roku stawiam na rozwój osobisty.
Korzystając jeszcze ze świątecznego klimatu, przychodzę do Was z recenzją książki Małgorzaty Falkowskiej i Eweliny Nawary „Święta w Port Moody". Dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza — Grzeszne książki miałam okazję ją przeczytać i zrecenzować, za co bardzo serdecznie dziękuje.
Bajkowa, śnieżna sceneria miasteczka Port Moody i dwoje ludzi, którzy niespodziewanie zbliżają się do siebie po latach milczenia.
Abigail Sharpe jest młodą dziennikarką, która ma szansę na wymarzony awans. Skrywany romans z szefem wydaje się gwarantować osiągnięcie tego celu. Pewnego dnia dostaje wiadomość od matki, że będzie musiała zająć się chorym dziadkiem. Kobieta nie jest zadowolona z takiego obrotu spraw, w końcu w Port Moody – skąd pochodzi jej rodzina – nie była już od ponad dziesięciu lat. A wszystko przez bolesne rozstanie… W mieście spotyka swoją dawną miłość. Czy nieporozumienia z przeszłości zostaną wyjaśnione? Czy Abi zdoła oprzeć się magnetyzmowi Logana? Oboje czują się skrzywdzeni przez siebie nawzajem, ale czy fascynacja, tęsknota i pożądanie wezmą górę nad zdrowym rozsądkiem? Czy wreszcie dowiedzą się, kto tak naprawdę stoi za ich rozstaniem?
Sięgając po te książkę, kierowałam się okładką i opisem. Jakoś nigdy nie miałam okazji czytać historii w klimatach świątecznych, więc postanowiłam to zmienić. To było moje pierwsze spotkanie z twórczością tych autorek, które zaliczam do bardzo udanych. Historia, która rozgrzewa zarówno serce, jak i ciało. Lekka i przyjemna na zimowe wieczory. Z pozoru ta historia może wydawać się niektórym prosta i nieskomplikowana, płytka i nijaka. W moim odczuciu taka nie jest. To opowieść o dwójce młodych ludzi, którzy w bardzo bolesny sposób się rozstali. Opowieść o miłości wystawionej na próbę czasu. Pierwszej i jedynej miłości, która ktoś tak brutalnie chciał zniszczyć. Powrót Abi w rodzinne strony wywołuje ukłucie bólu i bolesne wspomnienia. Kobieta próbuję odgrodzić się murem, jaki przez lata wybudowała. Niestety nie udaję jej się to, uczucia wracają ze zdwojona siłą a miłość względem Logana, po dekadzie czasu nigdy nie umarła i na nowo wybucha. Oboje lata temu rozeszli się bez słowa wyjaśnienia. Nawet kawał czasu nie zdołała wymazać tych bolesnych obrazów ani ugasić żaru tej miłości. Jak to mówią „stara miłość nie rdzewieje". Ta historia nam, czytelnikom, ma na celu uświadomić jak ważne są w związkach rozmowa i zrozumienie. Jak wiele par rozstaje się z powodu niewyjaśnionych zdarzeń, kłótni i braku zrozumienia. W związku nie tylko miłość jest najważniejsza, ale też zrozumienie, szacunek, wsparcie a przede wszystkim bliskość tej drugiej osoby. Rozmawiajmy ze sobą, cieszmy się sobą i każda chwilą spędzoną z bliskimi, bo nigdy nie wiemy, co nas czeka kolejnego dnia. Nie zamykajmy się w sobie, nie oddalajmy się od siebie, szczęściu trzeba pomagać.
Abigail jest przed trzydziestką i właśnie ma szansę na awans. Jednak pewnego dnia otrzymuje wiadomość, że będzie musiała wrócić do Port Moody, by zająć się chorym dziadkiem. Tuż po przyjeździe do miasta Abi spotyka swoją dawną miłość - Logana, z którym w bolesny sposób się rozstała. Czy bohaterowie sobie wszystko wyjaśnia? Co tak naprawdę wydarzyło się dziesięć lat temu?
To już moje kolejne spotkanie z duetem Eweliny i Gosi, poprzednie ich książki, czyli "Nieosiągalny" i "Niedoskonały" bardzo mi się podobały. Tym razem oczywiście było tak samo, autorki od samego początku wciągnęły mnie do świata Abigail oraz Logana, wprowadzając dodatkowo w magiczny, świąteczny klimat Port Moody. Niejednokrotnie czułam się tak jakbym z bohaterami przemierzała ulice miasteczka, podziwiając jego scenerię i wsłuchując się w opowieści mieszkańców i obserwując to jak celebrują świąteczno - zimowy okres.
Bohaterowie w wyniku wielu niedomówień oraz żalu, czy pretensji rozstali się lata temu i spotykając się po latach mają okazję na wyjaśnienie sobie wszystkich niejasności. Jednak nadal mają problem ze szczerą rozmową, która z pewnością nakierowała by bohaterów na odpowiednie tory i dzięki czemu oszczędziliby sobie wielu nieprzyjemności.
Podsumowując "Święta w Port Moody" to historia pełna tęsknoty, wzlotów i upadków bohaterów oraz pełnowymiarowej miłości. Świetna na zimowy wieczór z ciepłą herbatką w ręku!
Abigail, jest dziennikarką a na horyzoncie widzi awans. Wydawać by się mogło, że związek z szefem tylko to ułatwi, jednak by awansować musi napisać rewelacyjny artykuł o świętach Bożego Narodzenia. Wydaje się banalnie proste, lecz jest jeden problem główna bohaterka nienawidzi świąt, a dodatkowo musi wyjechać by zająć się chorym dziadkiem. Obawia się powrotu w rodzinne strony, do Port Moody, gdyż to właśnie stamtąd uciekła dziesięć lat temu.
Czy spotka tam swoją wielką miłość? Czy ten wyjazd pozwoli jej awansować? Oraz czemu Abigail nie lubi świąt?
Muszę przyznać, że urzekła mnie ta okładka. Widać, że będzie to pełna ciepła i świątecznej magii książka. Aż zachciało mi się wyjazdu w góry.
Co do historii to bardzo mi się podobała. To już kolejna książka tego duetu, która chwyciła mnie za serce. Czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie. Obie autorki mają bardzo lekki styl i potrafią zaciekawić czytelnika, na tyle, że aż ciężko odłożyć powieść.
Miasteczko Port Moody, stwarza rewelacyjny klimat, który sprawia, że aż chciałoby się tam pojechać. Wszyscy mieszkańcy są niczym jedna wielka rodzina. Każdy o każdym wie wszystko, niesienie pomocy sąsiadowi jest na porządku dziennym. Autorki stworzyły coś rewelacyjnego. Te wszystkie tradycje świąteczne w miasteczku mnie urzekły. Wspólne ubieranie choinki, pieczenie pierniczków, czy wspólny świąteczny posiłek, jak dla mnie rewelacja.
Żeby nie było tak słodko autorki przemyciły do tej historii chorobę, jaka jest Alzhaimer. Mimo, że nie pisały o niej bezpośrednio, to i tak pokazały, jaka to straszna dolegliwość. Niestety nie dotyczy to tylko osoby chorującej, ale całej rodziny, bo ktoś jednak musi sprawować na taką osobą opiekę.
A teraz skupmy się trochę na głównych bohaterach, czyli Abigail i Logan. Oboje mają do siebie żal, każde z nich uważa, że zostało zdradzone, jednak nie tak łatwo zapomnieć swoją pierwszą wielką miłość. Gdy się spotykają po tylu latach nie potrafią ze sobą rozmawiać, ale jest coś, co nie wymaga rozmowy i tak oboje lądują w łóżku. I tu trochę zabrakło mi dojrzałości głównych bohaterów, tego, że nie potrafią ze sobą porozmawiać i wszystkiego wyjaśnić. To zaniżyło moją ocenę tej książki.
Nie oczekiwałam wiele od tej historii, spodziewałam się lekkiej i przyjemnej książki i taką otrzymałam. Sprawiła, że razem z bohaterami przyjemnie spędziłam ten przedświąteczny czas. Jeśli poszukujecie książki, która oderwie Was od rzeczywistości i przeniesie do zimowego miasteczka gdzie będziecie przygotowywać się do świąt to gorąco Wam polecam tę powieść.
♥️💔🔥 RECENZJA 🔥💔♥️
Autor: @ewelina.nawara
@malgorzatafalkowska
Wydawnictwo: @wydawnictwomuza
@grzeszne_ksiazki
Święta w Port Moody
Abigail Sharpe, to trzydziestoletnia dziennikarka, pochodząca z Port Moody. Ma ona szansę na wymarzony awans. A potajemny romans, z szefem ma pomóc jej, w osiągnięciu celu.
Pewnego dnia, Abigail dostaje wiadomość, że jej dziadek zachorował i trzeba się nim zająć. Dziewczyna nie była, w rodzinnym mieście od dziesięciu lat. A to wszystko za sprawką Logana, jej dawnej miłości. Abigail została przez niego, boleśnie zraniona. Gdy wraca do miasta, to spotyka oczywiście Logana. Czy wyjaśnia sobie stare sprawy? 🤔
Czy Abi zdoła oprzeć się, magnetyzmowi Logana? 🤔
Oboje czuja się skrzywdzeni, przez siebie nawzajem. Jest jednak między nimi, tęsknota i pożądanie. Czy poddają się dawnemu uczuciu? 🤔
Czy dowiedzą się, kto stoi za ich rozstaniem? 🤔
Czemu tak to się zakończyło? 🤔
Na te pytania, znajdziecie odpowiedź, w książce 📖.
Dla mnie ta książka była świetna. Bardzo mi się podobała. Czytałam tę pozycję, z zapartym tchem, nie mogłam się oderwać od czytania. Historia Abigail i Logana była taka życiowa. Podczas czytania miewałam różne emocje. Czasem było mi żal, z drogi tej pary rozeszły się. Ale cóż, czasem tak bywa. Bardzo miło wspominam tę książkę.
Polecam wam ją bardzo serdecznie 😁.
Gratuluję autorkom, wydania swojego duetu 📖📚.
Bardzo dziękuje wydawnictwu, za egzemplarz ♥️.
Ewelina Nawara & Małgorzata Falkowska „Święta w Port Moody”
Abigail Sharpe to dorosła kobieta sukcesu. Dziennikarka ma szansę dostać awans. Jedyny warunek, jaki musi spełnić to napisać artykuł dotyczący świąt Bożego Narodzenia. To nie ułatwia zadania, ponieważ dziewczyna nie lubi tego okresu. A jej romans z szefem nie może wyjść na jaw. Niespodziewanie do Abi telefonuje matka z informacją wyjazdu. Młoda Sharpe po dziesięciu latach nieobecności powraca w rodzinne strony, by zaopiekować się chorym na Alzheimera dziadkiem. Co wydarzyło się kilka lat wstecz? Czy dawna miłość o imieniu Logan przypomni jej o bolesnych przeżyciach? Jak poradzi sobie Abi?
🎄
To moja druga pozycja, z jaką spędziłam świąteczny czas. Czytałam same pozytywne opinie, więc nastawiłam się, że mnie też zachwyci. Niestety, tak się nie stało. 😩
Po pięknej okładce i interesującym opisie magia się ulotniła. Zabrakło mi więcej emocji, uczuć i charakteru. Postacie wydały mi się nijakie, i cała fabuła na tym samym poziomie. Spodziewałam się wzruszenia, ale ani jednej łzy nie uroniłam. A uwierzcie mi, chciałam się popłakać. I zdecydowanie za dużo scen łóżkowych. Byłyby one akceptowalne, gdyby oprawa mnie nie zmyliła, bo nie przypuszczałam, że to będzie książka z cyklu erotyk. 🙈😄
Czy ktoś z Was jeszcze czyta świąteczne lektury? A może macie swoje ulubione z tego roku? 😉
Książka jest idealna na niedzielne czytanie. Kiedy nie musimy się spieszyć i możemy spokojnie poczytać. Jest dość intrygująca, ma ciekawą fabułę i nietuzinkową historię. Ma sporo momentów, które zmuszą nas do refleksji. Pisana w duecie Ewelina Nawara i Małgorzata Falkowska. Podejrzewam, że jedna z pań pisała historie oczyma Abi druga oczyma Logana. I niestety nie jestem w stanie rozszyfrować , która pisała, którą wersje. To duży [plus dla autorek, które mają swój styl pisania a potrafiły je tak zsynchronizować, że wyszło jakby pisała ta sama osoba.
Abigail to młoda kobieta, która 10 lat temu wyjechała z rodzinnych stron. Pnie się po szablach dziennikarskiej kariery i liczy na awans. Ponieważ ma romans z szefem, by nie wzbudzać podejrzeń, ten każe jej napisać artykuł o świętach, których Abi nienawidzi. Zanim wykona wyzwanie musi wyjechać na 2 tyg. w rodzinne strony by zając się dziadkiem pod nieobecność rodziców. Tylko że dla niej to bardzo przykry obowiązek. Rodzinne strony są dla niej przykrym wspomnieniem.....
Logan to młody mężczyzna, który marzy o karierze aktorskiej. Zawsze pomocny, i bardzo kochający swoich bliskich. Od lat nie może zapomnieć o Abi. Co ich poróżniło?
Historia bardzo ciekawa, postacie bardzo wyraźnie wykreowane. Jednak najbardziej zapada nam w pamięć dziadek Abi i jego przyjaciel Billy. Obaj staruszkowie są zabawni i ciepli. Pozytywna osóbka jest także Emma. Ech takie małomiasteczkowe społeczności mają swój urok.
Między Abi a Loganem pojawia się uczucie. To nawet nie pojawia się, a raczej budzi z uśpienia i wybucha ze zdwojoną siłą. Jest sporo gorących scen erotycznych. Trochę te sceny są zbyt gwałtowne. Za szybko między nimi wybucha namiętność. W jednej chwili się kłócą w drugiej lądują w "łóżku" by za chwilę znów między nimi dochodziło do konfliktu. Zanim w końcu zaczną ze sobą rozmawiać minie dłuższa chwilka. Dopiero wtedy całość nabiera przyjemnego kształtu. Początkowo właśnie sceny erotyczne były zbyt gwałtowne i odcinały się psując efekt.
Historia czyta się praktycznie sama. Rozdziały są krótkie, napisane prostym stylem, z dużą ilością przemyśleń głównych bohaterów. Historia ciepła, okraszona nastrojem świątecznym, który może nie jest przewodnim motywem ale czuć go w każdym momencie. Historia o miłości, rodzinnie, świątecznej atmosferze i o tym co w życiu jest ważne. A także o tym, że szczera rozmowa może nam pomóc, a nie zaszkodzić. Polecam
Ding dong, Ding dong spadł już śnieg. Pierwsza gwiazdka z nami jest. ❄️
Czy jest ktoś, kto czytając ten wers nie nuci sobie dalszej części piosenki? Ja oczywiście już próbuję śpiewać dalej. Swoim wysokim sopranem, nie wpadając w rytm i dodatkowo strasząc kota, jakby co najmniej ogłaszali alarm bombowy. Tak to taki żart, ale wróćmy do tematu.
Jako, że nadchodzi długo wyczekiwany grudniowy czas w moich zbiorach znalazła się świąteczna książka. Przyznam się z ręką na sercu, że jest to pierwsza moja zimowa opowieść. Nie tylko w tym roku, ale w całym moim czytelniczym życiu. Dlaczego wcześniej po takowe nie sięgałam?
„Święta w Port Moody” to romans ze świątecznym klimatem. Przepiękna okładka od razu mnie urzekła. Przygotowując się do jej przeczytania zrobiłam herbatę, opatuliłam się w koc i zrobiłam świąteczny nastrój. Zaczynając zagłębiać się w fabułę, poznając klimat małego miasteczka od razu poczułam magię świat.
Duet autorski nie jest ich pierwszym dziełem. Już wcześniej napisały wspólnie powieść, łącząc swoje siły i wzajemnie się uzupełniając. Znając ich styl pisarski miałam ogromne oczekiwania względem tej książki. Jednak bohaterowie jakich wykreowały w ogóle nie przypadli mi do gustu. Może wynikało to z ich dość dziwacznego charakteru.
Jest to erotyk i jak na takowy przystało sceny seksu się tutaj pojawiają. Tylko, że troszkę ich za dużo i za płytko. Chyba każdy czytający woli, gdy to wyobraźnia działa więcej niż wyłożone na blachę słowa. Brak napięcia, które przyprawiłoby czytelnika o rumieńce. Jak szybko się zaczynają, tak samo szybko się kończą.
Szkoda tylko, że autorki nie wykorzystały do końca możliwego potencjału na tą historię. Kulminacyjne momenty, pozwalające na jakąś akcję w tej historii zostają zakończone, tak nagle jakby brakło prądu i światło gasło.
Nawet nie wiem czy polecić Wam te książkę. Najlepszym stwierdzeniem będzie to, że jeśli szukacie lekkiej książki, która szybko się czyta i nie pamięta się o niej zbyt długo po przeczytaniu to możecie wybrać te pozycje. Taka historyjka na odmóżdżenie, bez głębszych refleksji.
Przyznam się wam, że mam wielką słabość do książek z okładkami w świątecznej scenerii. Sięgam po nie zawsze i z wielką ochotą bez czytania opisu, zanurzając się w lekturze. Musicie sami przyznać, że obwoluta „Święta w Port Moody” idealnie oddaje klimat powieści i wprowadza czytelnika w ten magiczny czas, który się zbliża wielkimi krokami.
Bajkowa sceneria miasteczka otacza mieszkańców, którzy dobrze się znają, są dla siebie pomocni i życzliwi. Po dziesięciu latach, Abigail Sharpe wraca w rodzinne strony, zmuszona przez wyjazd rodziców na urlop. Nie miała wyjścia, gdyż chory dziadek potrzebował opieki. Bolesne wspomnienia od razu ogarniają dziewczynę, a potęguje to uczucie spotkanie dawnej miłości. Logan postanawia na nowo zdobyć serce panny Sharpe imię cofnie się przed niczym.
Czy to mu się uda? Czy Abigail poczuje w sobie magię świąt i napisze artykuł, który jej przydzielono w pracy? Jaka relacja łączy ją z szefem? Co wydarzyło się dziesięć lat temu, że doprowadziło do ucieczki Abi z miasteczka? Czy ktoś jest zamieszany w rozstanie zakochanych?
Niezwykle przyjemnie czytało mi się tę pozycję i doświadczyłam wielu przyjemnych wrażeń oraz emocji, które były bardzo intensywne. Małomiasteczkowa sceneria, życzliwi mieszkańcy i tradycje i klimat świąt zrobił swoje. Na tle tego, dwoje młodych ludzi próbuje opanować mętlik w głowie i zrozumieć uczucia, które jak się okazuje nie wygasły przez tyle lat. Intryga najbliższych osób, brak szczerej rozmowy i ucieczka, nie były najlepszym rozwiązaniem, co uświadamia sobie dziewczyna dopiero po tak długim czasie.
Bowiem straciła tyle wspaniałych chwil z rodziną a przede wszystkim z ukochanym dziadkiem. Czy otworzy się na nowo i będzie w stanie zaufać, temu który tak ją skrzywdził?
To naprawdę piękna, wciągająca opowieść, pełna ciepła, które rozgrzewa dogłębnie i roztkliwia. Miłosne uniesienia bohaterki równie mocno podgrzewają atmosferę i dodają książce pikanterii.
Autorki wspaniałe wykreowały postaci pierwszoplanowe jak i drugoplanowe. Wspaniałe opisały zimową scenerię Port Moody, a dzięki lekkiemu i przystępnemu stylowi powieść czytałam w ekspresowym tempie.
Przyjemnie spędziłam czas z lekturą, dlatego chce was zachęcić do sięgnięcia po nią. Przekonajcie się sami, czy również oczaruje was historia i wprowadzi w magiczną atmosferę świąt. Ja polecam z całego serca!
„Święta w Port Moody” to dzieło dwóch autorek - Małgorzaty Falkowskiej i Eweliny Nawary. Muszę przyznać, że duet ten naprawdę świetnie się spisał! Za ich sprawą przenosimy się do małego miasteczka Port Moody położonego w Kanadzie, gdzie panuje magiczna atmosfera świąt.
Jak sugeruje sama okładka (zresztą naprawdę piękna) jest to romans. Jednak cała historia nie jest wyłącznie o miłości dwojga ludzi. Jest to przepiękna, wzruszająca i przede wszystkim pełna ciepła historia, którą czyta się z zapartym tchem, a jej koniec zdecydowanie nadchodzi zbyt szybko. Być może opiera się na schemacie wszystkich „świątecznych książek”, gdzie magia świąt działa cuda, a cuda się zdarzają. Jednak ma ona w sobie powiem świeżości, który sprawia, że jest na swój sposób wyjątkowa.
Fabuła skłania nas do przemyśleń co tak naprawdę jest w życiu ważne i skłania do refleksji. Autorki w genialny sposób przedstawiły małą społecznością, w której wszyscy wszystko o sobie wiedzą i co najważniejsze mogą liczyć na swoją wzajemną pomoc. Od samego początku byłam ciekawa co wydarzyło się w przeszłości pomiędzy dwójką głównych bohaterów - Abbie oraz Loganem, a także tego jak potoczą się ich losy w teraźniejszości. Czy będą potrafili zostawić przeszłość za sobą i zacząć wszystko od nowa.
Bohaterowie są nie tylko bardzo wyraziści, ale i realistyczni. Posiadają swoje wady i zalety, a ich problemy wcale nie różnią się od naszych. Na początku Abbie nie spotkała się z moją sympatią, jednak strona za stroną zaczynałam ją rozumieć i lubić. Wyraźnie widać jej przemianę, która jest naprawdę duża.
Narracja prowadzona jest dwutorowo, dzięki czemu całą historię poznajemy z perspektywy Abbie oraz Logana. Bardzo to lubię w powieściach i cenię, bo dzięki temu nie tylko lepiej wczuwam się w całą akcję, ale i obiektywniej mogę spojrzeć na wydarzenia. Dlatego cieszę się, że autorki się na nią zdecydowały.
„Święta w Port Moody” to magiczna książka. Z chęcią przeczytam więcej książek tego duetu, ponieważ autorki potrafią stworzyć coś wyrazistego i świeżego. Jeżeli lubicie książki ze świątecznym klimatem, gdzie cuda się zdarzają, a to co niemożliwe nie istnieje to zdecydowanie sięgnijcie po tę książkę. Nie zawiedziecie się!
"Święta w Port Moody" to niezwykle urokliwa książka zimowa, która rozgrzeje nasze serca.
Abigail Sharpe to młoda dziennikarka z ambicjami, która liczy na awans, a że ma romans z szefem to jest bliżej osiągnięcia tego celu niż ktokolwiek inny. Ale zanim to nastąpi będzie musiała wyjechać w rodzinne strony, aby zająć się chorym dziadkiem. Abi nie było w Port Moody dziesięć lat. Przyczyną tego był mężczyzna, który ją zranił, a z którym teraz będzie musiała stanąć oko w oko. Co wyniknie z tego spotkania? Sami się przekonajcie.
To była bardzo romantyczna historia z zaskakującym zakończeniem. Liczę na ciąg dalszy.
Czytając czułam się jakbym znalazła się w samym centrum tego urokliwego miasteczka. A sama fabuła bardzo mocno mnie wciągnęła i bardzo mi się podobała.
Ta książka to prawdziwy przedsmak świąt, na które czekam z niecierpliwością.
Drogi Abigail Sharpe i Logana Greya skrzyżowały się wiele lat temu. Byli parą. Niestety ona nakryła go ma zdradzie i opuściła Port Moody. Od tamtego czasu minęło dziesięć lat a Abigail obecnie jest redaktorką naczelną "People's Voice" w Ottawie. Przy okazji sukcesów w pracy ma romans ze swoim szefem. Jednak ten rok i zbliżające się święta mają być inne. Abigail musi powrócić do Port Moody zaopiekować się dziadkiem.
Czy Abigail i Logan wyjaśnią sobie przeszłość? Czy jest szansa na powrót do tego co było między nimi? Czy może jednak kobieta wróci do swego szefa i układu? Czy w te święta zdarzy się cud?
Uwielbiam twórczość autorek. Zarówno Eweliny jak i Małgosi, których przeczytałam wszystkie dotąd wydane powieści. Teraz przyszła kolej na kolejną napisaną w duecie. W świątecznym klimacie.
Początkowe wydarzenia wprowadziły mnie w konsternację. Pokazały główną bohaterkę jako chłodną, ambitną kobietę, która ma romans z szefem. Nie wiedziałam jak ją odebrać. Jaka naprawdę jest. Dopiero powrót na tak zwane stare śmieci pozwoliły mi zobaczyć pełen obraz. Obraz kobiety skrzywdzonej, która odcięła się od uczuć i przeszłości. Od wydarzeń, które ją złamały. W praktyce Abigail jest silna i niezależna a przy tym delikatna i wrażliwa. Równowaga między tym wszystkim została dobrze zachowana. Polubiłam ją. Z uwagą śledziłam jej poczynania w rodzinnym miasteczku. Troszkę, empatię, szczerość.
Logan to również ambitny facet. Pomocny, uczynny, dobry i cierpliwy..
Relacja głównej pary bohaterów od razu wbiega na wyższy bieg. W tej powieści nie brakuje gorących scen miłosnych. Opisów zbliżeń ze smakiem i wyczuciem.
Z powieści wyziera ten świąteczny klimat. Czas magii, cudów i lekkiego nastroju.
Akcja cały czas sobie swoim tempem biegła do przodu. Nie ponaglana, nie popędzana na siłę. Dostosowana do bohaterów i wydarzeń. Wszystkie elementy książki ładnie ze sobą współgrały tworząc naprawdę przyjemny dla oka obraz.
W tej świątecznej historii autorki poruszyły wątek rozliczenia z przeszłością, choroby, dążenia do realizacji marzeń.
Cudowna, pokrzepiającą i podnosząca na duchu historia miłosna, która wciąga od samego początku. Dostarczyła mi ogromu emocji i wrażeń. Czytałam ją z ogromną przyjemnością i wypiekami na twarzy. Fajna, lekka jednocześnie poruszająca istotne tematy życia codziennego. Warto się na nią skusić.
Polecam.
Współpraca: Wydawnictwo Muza S.A.
ŚWIĘTA PACHNĄCE POŻĄDANIEM
Powieść duetu autorskiego Ewelina Nawara i Małgorzata Falkowska "Święta w Port Moody" przenosi nas do zaśnieżonej Kanady i małego górskiego miasteczka Port Moody położonego nieopodal Vancouver. Pięknie wydana książka już od jakiegoś czasu kusi swoją zimową, nastrojową okładką, a jej premiera odbędzie się... jutro.
Abigail Sharpe od dziesięciu lat nie odwiedzała swoich rodziców, ani Port Moody, w którym się urodziła, dorastała i przeżywała swoją pierwszą młodzieńczą miłość. Boleśnie zraniona dokładnie zamknęła za sobą drzwi do przeszłości i przeniosła się do stolicy. Ottawa zapewniała anonimowość, a praca dziennikarki w redakcji miejscowej gazety pozwalała zapomnieć i skupić się na dniu dzisiejszym. Zbliżające się Boże Narodzenie nie napawało Abi optymizmem, ale wyzwanie połączone z obietnicą awansu miało szansę sprawić bohaterce miłą niespodziankę, tym bardziej, że niezobowiązujący romans z szefem kwitł w najlepsze. Niespodziewany telefon od rodziców z kategorycznym poleceniem przyjazdu do domu i zaopiekowania się cierpiącym na Alzheimera dziadkiem pokrzyżował dziewczynie plany. Odczuwając wyrzuty sumienia wobec rodziny Abigail decyduje się na podróż do Port Moody. Jej powrót wiązał się z ponownym spotkaniem z byłym chłopakiem - Loganem i niósł za sobą określone konsekwencje, a bohaterka nie była gotowa, aby stawić czoła bolesnej przeszłości...
"Święta w Port Moody" to ciepła i wzruszająca historia, którą czyta się bardzo dobrze i niezwykle szybko. Mogłabym śmiało powiedzieć, że przebiegłam sprintem przez wszystkie stronice, gdyż z niecierpliwością chciałam poznać prawdziwe przyczyny rozstania Abi i Logana oraz sprawdzić, czy zdecydują się dać sobie drugą szansę?...
Port Moody to klimatyczne miejsce, które roztacza wokół siebie magię i czar. Niewielka społeczność, gdzie wszyscy się znają może mieć zbawienny, ale też zgubny wpływ na nowe lub dawno niewidziane osoby. Stąd tak mnie zaciekawił motyw powrotu po latach... Okazuje się jednak, że w tej powieści zderzenie z przeszłością wypadło naprawdę miło, a zakończenie utwierdza nas w przekonaniu, że czasem warto zrobić wyjątek i schować dumę do kieszeni. Dość popularny schemat świątecznej opowieści, w której cuda się zdarzają, a marzenia spełniają został ciekawie urozmaicony, a zatem historia nie wydaje się sztampowa i przerysowana.
Intrygujący bohaterowie posiadający swoje słabości oraz wady i zmagający się z określonymi problemami nie różnią się zbytnio od nas. Są prawdziwi, emocjonalni i realistyczni w tej całej magicznej, baśniowej otoczce. Wydarzenia zostały nam przedstawione z punktu widzenia dwojga głównych bohaterów, ktorzy na zmianę opowiadają nam wspólną historię. Bardzo lubię dwutorową narrację w powieściach obyczajowych, ponieważ dzięki niej otrzymujemy obiektywny obraz sytuacji. I tak właśnie jest w tym przypadku.
To pierwsza powieść duetu Nawara - Falkowska jaką miałam przyjemność przeczytać i muszę przyznać, że czuję się usatysfakcjonowana. Dobrze oddany nastrój, ciekawa fabuła, baśniowe miejsce akcji, sporo emocji i ewolucja głównej bohaterki, która z zimnej i wyrachowanej, otoczonej grubym lodowym pancerzem zmienia się w delikatną i wrażliwą kobietę sprawiają, że historia może się podobać. Ukazując wpływ osób trzecich na relacje łączące dwoje ludzi autorki zmuszają nas do zastanowienia i wyciągania wniosków. Znaczącą rolę w tej opowieści odgrywa płaszczyzna erotyczna. I w tej kwestii mam pewne zastrzeżenia. Seks zdecydowanie wybija się na pierwszy plan przed uczucia i wewnętrzne przeżycia bohaterów. Zawsze doceniam gdy o kontaktach fizycznych i pożądaniu opowiada się z należytą delikatnością, klasą i finezją. Tu nie było romantycznie, zabrakło wrażliwości i czułości, ale za to dostaliśmy sporą dawkę wulgaryzmów. Momentami jest to zrozumiałe, podkreśla emocje, dodaje autentyczności, ale w relacjach pomiędzy Abigail i Loganem nie pasowało, wypadło ordynarnie, prostacko i nienaturalnie.
Mimo to cieszę się, że na pierwsze spotkanie z autorkami wybrałam właśnie tę opowieść. Na mojej półce czekają dwie poprzednie książki, po które sięgnę już niebawem. Jeśli lubicie świąteczne opowieści z klimatem, z których przenika czar, magia oraz gorące pożądanie to "Święta w Port Moody" będą idealnym wyborem.
🎁🎁🎁Recenzja przedpremierowa 🎁🎁🎁
Premiera 17.11.2021
"Święta w Port Moody " - Ewelina Nawara Małgorzata Falkowska
Miasteczko Port Moody otulone puchem, z magią świąt oraz z dwoma rozgrzanymi sercami, które pragną siebie nawzajem mocniej niż cokolwiek innego.
Abigail, młoda i zapracowana kobieta. Pnie się po szczeblach kariery. Przeszłość i marzenia zostawiła za sobą. Stała się inną. Zimna i egoistyczna. Powrót w rodzinnej strony nie tylko spowodował napływ wspomnień ale także dawnej kochanej dziewczyny.
Niektóre decyzje i kłamstwa bohaterki były dla mnie irytujące i niezrozumiałe. Ale to jak przeżywała wszystko, starała się być w tym wszystkim prawdziwa, mocno ujmuje.
Logan, niespełniony artysta, szukający spełnienia. Mocno kocha rodzinę i jest w stanie zrobić wszystko. Pomocny i nieobliczalny. Posiada zadrę w sercu ale jest w stanie walczyć i to ostro. Potrafi wiele znieść i trzymać się prawdy.
Romantyczny i niegrzeczny, nie raz pokaże na co go stać.
Byli kiedyś parą, ale stracili siebie. Teraz mają czas na odnowę związku. Trochę szkoda, że poważne rozmowy musiały długo czekać. A sceny intymne przesłoniły wszystko. Było ich bardzo dużo ale dają odpowiednią ilość radości i niegrzecznych myśli. Jednak dla mnie jak zwykle zbyt dużo, a najgorsze, że pojawiały się po kilku bądź kilkunastu stronach. Zbyt często. Ale muszę powiedzieć, że są napisane z fantazją.
Magicznie zostały przedstawione tradycje i miasteczkowe zwyczaje, które tylko kuszą by takie święta przeżyć na własnej skórze. Pełne ciepła i rodziny. Wzruszenia także nie zabraknie. Najbardziej przy dziadku Abigail. Poczciwy i niezwykły staruszek. Jak dla mnie mogłoby być go dużo więcej. Dzięki niemu historia nabrała przemiłej ale także wzruszającej otoczki.
Historia pokazuje, że stara miłość nif rdzewieje, a chwila szczerej rozmowy może działać cuda. Kiedyś dwa złamane serca, a teraz mają szansę na szczęście.
Bardzo lubię styl autorek. Obie doskonale się uzupełniają i nie czuć kiedy która pisała. Wszystko została stworzone jako jedna całość i jedna magiczna historia.
Na święta będzie jak znalazł, a jak ktoś lubi dużo pikantnych scen to będzie w zimowym raju. Do tego magia Do tego magia świąt i mamy przepis na udany wieczór.
7,5/10🎁
Święta inne niż wszystkie
To chyba moja nowa tradycja, że świąteczne historie kończę długo po świętach, w marcu. Ostatnio przeczytałam "Święta w Port Moody" duetu autorek: Falkowskiej Małgorzaty i Nawary Eweliny. Zarazem było to moje pierwsze spotkanie z prozą tych pań. I jak mi się podobało?
Podobała mi się rodzinna atmosfera miasteczka, do którego po latach przyjeżdża główna bohaterka, Abigail. Wspólne przygotowania do świąt, wsparcie którego udzielają sobie nawzajem, od razu w głowie miałam moje ukochane seriale, jak Ranczo czy Doktor Quinn, podobała mi się relacja Abi z jej dziadkiem, który był dla niej ważną osobą w jej życiu, a także przemiana jaką przechodzi główna bohaterka pod wpływem atmosfery panującej w miasteczku i odnalezienia starej miłości, z cynicznej pracoholiczki w kobietę otwartą na ludzi, świat i kochająca święta.
Co mi się nie podobało? Relacja między głównymi bohaterami, która polegała jedynie na kłótniach, sprzeczkach, nieporozumieniach przeplatanych scenami zbliżeń. Wybaczcie, ale ja nie dostrzegłam tej wielkiej miłości między bohaterami, zresztą co to za uczucie, które jest tak delikatne, że potrafi go zniszczyć każda plotka czy nieporozumienie. Przez 10 lat bohaterowie ze sobą nie rozmawiali, zerwali, nie dali szansy tej wielkiej miłości, bo zamiast ze sobą pogadać, to najlepszym rozwiązaniem według Abi była ucieczka. I tak wielka miłość spłonęła w płomieniach niedomowień. Po przyjeździe Abi do Port Moody nie jest wcale lepiej, znowu zaczyna się jakiś dziwny rodzaj gry między Abigail i Loganem. Niby uczucie odżywa, ale wystarczy małe nieporozumienie i znowu dramat jak w telenoweli brazylijskiej...
Mnie ta huśtawka emocjonalna przyprawiała o ból głowy, a brak jakiejkolwiek akcji męczył, coś zaczęło dziać się pod koniec powieści, ale scena została szybko rozwiązana, chociaż zakończenie daje nadzieje na tom drugi, tym razem o kuzynie Logana, jak przeczytacie książkę to będziecie wiedzieli o kim mowa.
Czy polecam? Nie wiem sama, myślę, że fanki gatunku będą zachwycone, ale jeśli nie przepadasz albo czytasz romanse/erotyki od czasu do czasu to myślę, że będziesz miał odczucia podobne do moich. Ale jeśli jesteś zainteresowany tym tytułem, to sięgaj i czytaj, chętnie poznam Twoje zdanie na temat tej książki.
Na plus mogę zaliczyć także pióro autorek, książkę czyta się szybko, krótkie rozdziały, z perspektywy Abi i Logana sprzyjały sprawnej lekturze. Klimat i atmosfera stworzona przez autorki w powieści jest według mnie największym atutem tejże historii. W mojej opinii zabrakło akcji w fabule, i ta relacja głównych bohaterów, no nie podbiła mojego serca. Kolejnym plusem jest prześliczna, klimatyczna okładka i wydanie, a także dobra czcionka.
Jeśli zainteresował Was ten tytuł albo jesteście ciekawi co mi tak tam się nie podobało, to sięgajcie i czytajcie "Święta w Port Moody". Ja nie polecam ani nie odradzam. ;)
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Muza i Grzeszne Książki.
Nie wiem jak wy, ale nie jestem w stanie oprzeć się świątecznemu klimatowi i zawsze częściej sięgam po książki z motywem Bożego Narodzenia. A jeszcze najlepiej, kiedy faktycznie zawierają w sobie to niespotykane przesłanie, ten klimat, kiedy możemy wzdychać i rozczulać się nad treścią. Właśnie coś takiego znalazłam tutaj:-)
Książka jest w miękkiej oprawie ze skrzydełkami. Druczek jest średniej wielkości, więc czyta się ją naprawdę szybko. Wewnątrz znajdziecie przeskoki od jednej miejscowości do drugiej. Bardzo fajnie wyszło to połączenie. Jest to duet pisarski, aczkolwiek ja nie wyczułam tutaj różnicy.
Oczywiście życie naszej głównej bohaterki niekoniecznie jest usłane różami. Zamiast się ustatkować, prowadzi prywatne gierki ze swoim szefem, któremu najwyraźniej bardzo to odpowiada. Sama jest dziennikarką, więc wie w jak trudnym położeniu się znajduje. I jak to zawsze w tych sielankowych pozycjach bywa, sama Abigail będzie musiała zmienić swoje życie. Jej dawno niewidziany dziadek potrzebuje pomocy. Co za tym idzie, będzie musiała odwiedzić strony o których wolałaby zapomnieć. Na domiar złego spotka tam kogoś, kogo darzyła dość sporym uczuciem. Czy będzie to udane spotkanie? W końcu minęło już dobre dziesięć lat od ostatniego spotkania. Czy poprzez jej powrót na nowo zaiskrzy między nimi ogień? Czy da się wzniecić dawno przebyte zauroczenie na tyle, by rozpocząć nowy etap w życiu? A może tylko kolejny raz los płata sobie z niej figla?
Niesamowita i bardzo klimatyczna pozycja. Gdzie by nie spojrzeć, praktycznie wciąż jest ten klimat podkreślany. Nie jest to jednak taka zwyczajna książka, bo oprócz miłosnych wzniesień będą też erotyczne uniesienia. Nawet całkiem ich sporo. Bywa, że będą w pośpiechu, lecz i czasami na dłuższą metę. Mimo bohaterów, którzy potrafią zajść za skórę książkę określam jako udaną i sympatyczną. Z podkreśleniem dla osób pełnoletnich. Całkiem fajny prezent pod choinkę:-)
Bezapelacyjnie jest to najlepsza książka tego duetu. Pod pretekstem opowieści świątecznej dostajemy piękną i trudną historię dwojga ludzi, którzy kochali się niemal od zawsze. Ponadto, poruszane są tu tematy, które dają do myślenia, zmuszają do zastanowienia się nad kruchością życia ale i tym, jak cenna jest rodzina. Wisienką na torcie jest piękne, urokliwe miasteczko Port Moody, jedyne w swoim rodzaju, które zachwyca nie tylko świąteczną atmosferą ale i specyficznym, charakterystycznym dla małych miejscowości klimatem. To ponadczasowa opowieść, która zapewni Wam wiele wrażeń, emocji, a nawet urągania na ludzi i kapryśny los. Zdecydowanie warta polecenia powieść i choć osadzona w świątecznym czasie, to godna poznania w każdym miejscu i o każdej porze.
Abi to kobieta sukcesu, businesswoman w pełnej krasie. Pnie się po szczeblach kariery, w czym z pewnością pomaga jej fakt, że jest w pełni oddana swojej pracy każdego dnia, niezależnie od tego, jaka data przypada w kalendarzu. Samotna w wielkim mieście, choć niespecjalnie to zauważa i przyzwyczaiła się do tego jak wygląda każdy jej dzień. Wymagająca, stanowcza, nie nawiązuje przyjaźni. Jednak przede wszystkim nie wraca do rodzinnej miejscowości, a z rodzicami utrzymuje sporadyczny kontakt. Jak kobieta, która nie chce mieć nic wspólnego z Port Moody i nienawidzi świąt odnajdzie się w domu rodzinnym, gdy okoliczności ją do tego zmuszą?
Logan aspiruje do bycie aktorem, jednak nie trafiają mu się żadne intratne propozycje. Od czasu do czasu dostaje niewielki angaż, jednak aby godnie żyć pracuje też w barze ciotki. Nie wyobraża sobie by miał kiedykolwiek wyjechać z Port Moody. Kocha nie tylko to miasto ale i całą społeczność, która zawsze jest gotowa do niesienia pomocy i tworzy jedyny w swoim rodzaju klimat. Marzy o założeniu rodziny i odnalezieniu stabilizacji, jednak do tej pory nie odnalazł swojego szczęścia, a dziewczyna, którą tak bardzo kochał odeszła wiele lat temu łamiąc mu serce. Czy jej powrót będzie dla niego szansą na happy end, a może zapowiedzią kolejnej katastrofy?
Przez większość książki ciąży nam tajemnica z przeszłości, która doprowadziła do obecnego stanu rzeczy i sprawia, że tym bardziej chętnie, z wypiekami na twarzy, przewracamy kolejne strony. Lubię takie zabiegi w powieściach i również w tym przypadku podnosi on ciekawość podczas lektury. Autorki od początku do końca przeprowadziły opowieść brawurowo, widać, że miały na nią pomysł i z powodzeniem go realizowały, często odrobinę wodząc czytelnika za nos. Stworzyły niesamowity obraz całego miasteczka i jego mieszkańców, który sprawia, że autentycznie można zazdrościć postaciom takiego miejsca do życia. Dostajemy tu także cały ogrom namiętności i pożądania między głównymi bohaterami, chociaż ja zwróciłam uwagę na zupełnie inny element ich relacji. Otóż oboje byli mistrzami niedopowiedzeń i zupełnego braku komunikacji, który raz za razem sprawiał, że okrutnie się ranili. Miłość nie da rady wygrać z całym światem jeśli zapomni się o tak istotnym elemencie jakim jest zwyczajna rozmowa. Na uwagę zasługuje też postać Dziadka Abi, który uświadamia nam nie tylko kruchość życia i nakazuje celebrowanie chwil, ale pokazuje, jak okrutnie choroba może zmienić człowieka. Niezaprzeczalnie jestem pod ogromnym urokiem tej opowieści i bardzo zachęcam do sięgnięcia po nią- nie będziecie zawiedzeni!
Bajkowa, śnieżna sceneria miasteczka Port Moody i dwoje ludzi, którzy niespodziewanie zbliżają się do siebie po latach milczenia.
Abigail Sharpe, dziennikarka przed trzydziestką, ma szansę na wymarzony awans. Skrywany romans z szefem wydaje się gwarantować osiągnięcie tego celu.
Pewnego dnia dostaje wiadomość, że będzie musiała zająć się chorym dziadkiem. Abi nie jest zadowolona z takiego obrotu spraw, w końcu w Port Moody - skąd pochodzi jej rodzina - nie była już od ponad dziesięciu lat. A wszystko przez bolesne rozstanie...
W mieście spotyka swoją dawną miłość. Czy nieporozumienia z przeszłości zostaną wyjaśnione? Czy Abi zdoła oprzeć się magnetyzmowi Logana? Oboje czują się skrzywdzeni przez siebie nawzajem, ale czy fascynacja, tęsknota i pożądanie wezmą górę nad zdrowym rozsądkiem? Czy wreszcie dowiedzą się, kto tak naprawdę stoi za ich rozstaniem?
Zmysłowa opowieść o kochankach przeżywających wzloty, upadki, rozczarowania i chwile spełnienia.
"Święta w Port Moody" jest powieścią świąteczną napisaną w duecie przez Ewelinę Nawarę i Małgorzatę Falkowską. Autorki świetnie zgrały swój pisarski warsztat, absolutnie nie czuć rozgraniczenia tego, która jaki fragment napisała.
Bohaterowie to interesujące osobowości. Przyjdzie im zmierzyć się z żalem, rozczarowaniem, tęsknotą, wzajemną nieufnością. Zachowanie Abi momentami mnie drażniło. Niby kobieta czuje się zraniona, a nawet wręcz bliżej jej do nienawiści względem Logana, to i tak bardzo szybko bez jakichkolwiek oporów oddaje się mężczyźnie. Ich relacja pełna jest nieporozumień, niedomówień i intryg osób trzecich. Byłam bardzo ciekawa jaki ten wątek będzie miał finał.
"Nienawidził mnie, tak samo jak ja jego, jednak to okazało się zbyt słabym uczuciem w porównaniu do tego, co mówiły nasze ciała."
Autorki doskonale oddały ducha małomiasteczkowości. W takiej miejscowości jak Port Moody każdy zna każdego, nie może tu być mowy o anonimowości. Ale społeczność potrafi się wzajemnie wspierać i współczuć. Odnalazłam tu sporą garść magii w postaci lokalnych tradycji i zwyczajów. A wszystko to w otoczeniu rodzinnej atmosfery. Szczególnie wzruszające były dla mnie fragmenty poświęcone dziadkowi Abigail. W większości małe miasteczka wydają się nam nudne. Tu tego nie ma. Dzieje się sporo, a zimowy, malowniczy krajobraz przywoływał u mnie wspomnienia z dzieciństwa, kiedy zima była naprawdę śnieżna.
Poruszono tu szereg różnych ważnych tematów - choroba i trud opieki nad taką osobą, intrygi, rozczarowanie zwiazkiem. Jednakże pojawiające się liczne sceny miłosne nieco wybiły się na pierwszy plan. Jednakże napisane zostały z polotem i smakiem.
"Ale w życiu nie zawsze da się mieć ciastko i zjeść ciastko, choć Logan najwyraźniej miał nieposkromiony apetyt."
Historia udowadnia, że znane porzekadło ma wciąż rację bytu - stara miłość nie rdzewieje. Tylko żeby móc zaznać szczęścia i miłości trzeba zdobyć się na szczerą rozmowę.
"Święta w Port Moody" to powieść, która rozgrzewa serca i zmysły, a jej niepowtarzalny, świąteczny klimat sprawia, że nadzieja nigdy nie gaśnie. Ale czy Abigail i Logan odnajdą do siebie drogę? Przekonajcie się sami!
Zanim przeczytasz, upewnij się, że nie dostałeś nagrania... Komisarz Maciej Gorczyński prowadzi trudną sprawę. W ciągu sześciu miesięcy w Toruniu zaginęło...
Kiedy jesień staje się nowym początkiem, lato może jej jedynie zazdrościć…Magda i Alek wciąż mieszkają na Bali, dokąd uciekli kilka lat wcześniej...
Przeczytane:2023-02-04, Ocena: 6, Przeczytałam,
Zapraszam wszystkich na love story, czyli książkę pt. "Święta w Port Moody" duetu autorskiego @ewelina.nawara&@malgorzatafalkowska.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu @grzeszne_ksiazki
Abigail Sharp, mieszka w Ottawie, jest młodą kobietą przed trzydziestką, pracuje jako dziennikarka, ma szansę na awans, który zapewni jej artykuł o "świętach". Skrywa swój romans z szefem, który jest jej dodatkową gwarancją na osiągnięcie tego celu. Pewnego dnia otrzymuje wiadomość od rodziców, którzy jadą na wakacje na Florydę, że musi zaopiekować się pod ich nieobecność chorym na Alzheimera dziadkiem. Abi nie jest szczęśliwa z tego faktu, bowiem w Port Moody - skąd pochodzi jej rodzina - nie była 10 lat. Wszystko przez bolesne wydarzenia i rozstanie... Co takiego wydarzyło się w Port Moody? Czy dawna miłość wywróci jej świat? Czy dawna Abi powróci?
W Port Moody spotyka swojego byłego ukochanego. Logan to przystojny, dobry facet, nigdy świadomie, by nie skrzywdził Abigail. Jest aktorem. Jak zareaguje na wieść o powrocie byłej dziewczyny?
Czy nieporozumienia sprzed lat zostaną wyjaśnione? Jak Abi wykorzysta Huntera, kuzyna Logana? Czy Abigail zdoła oprzeć się urokowi byłego ukochanego? Oboje są skrzywdzeni przez siebie nawzajem, czy zdołają oprzeć się dawnej fascynacji i pożądaniu? Czy dowiedzą się kto tak naprawdę stał za ich rozstaniem 10 lat temu? Czy ich marzenia się spełnią? Czy Abi napisze swoją powieść? Czy miłość ma szansę na happy end?
Bardzo dobra i wzruszająca fabuła stworzona przez duet autorek @ewelina.nawara& @malgorzatafalkowska, we wszystko wplata się piękna, magiczna, śnieżna atmosfera miasteczka Port Moody. W lekturze mamy ukazaną miłość, odbudowę straconego zaufania, przebieg choroby Alzheimera dziadka Abigail. Osobiście bardzo mi się podobała postać Abi, świetnie wykreowana, bardzo dużo przeszła mimo to potrafiła wybaczyć i dać szansę miłości, postać Logana, który zaczął walczyć o miłość. W lekturze nie brakuje scen erotycznych, które przyprawią czytelników o rumieniec. Książkę czyta się szybko. Moim zdaniem autorkom @ewelina.nawara& @malgorzatafalkowska udało się stworzyć doskonałą powieść, by ogrzać serca swoich czytelników, a autorkom @ewelina.nawara& @malgorzatafalkowska gratuluję. Polecam 🔥 książkę, idealnie sprawdzi się na długi, zimowy wieczór.