A co jeśli wielka miłość jest bardziej niezwykła i zaskakująca niż hollywoodzki scenariusz? I do tego smakuje jak słodka babeczka?
Saylor nie przypuszczała, że jej niedawny narzeczony tak szybko o niej zapomni, a na dodatek zaprosi ją na swój własny ślub. Przed totalną rozpaczą ocala ją własna cukiernia oraz niesamowicie przystojny weselny partner... Problem w tym, że oboje znają się od bardzo dawna. Heyes Whitley, weselny partner Saylor, jest przy okazji gwiazdą Hollywood. I niezłym ciachem.
Ten romans jest jak wypieki Saylor: kuszący, słodki i pełen rozkoszy... Ich pożądanie rośnie i rozpala wszystkie zmysły, ale czy uda się im zaspokoić głód serca? Losy tej dwójki to zabawna, pełna namiętności oraz seksownej gry opowieść o tym, że życie jest bardziej niewiarygodne niż film, a miłość smakuje jak kremowy tort.
Ale czy jedna decyzja wystarczy, by z zakalca zrobić idealnie słodki tort? Zwłaszcza gdy nic wokół nie sprzyja uczuciom? Nieważne, jak długo czekasz na miłość. Gdy raz skosztujesz, nie będziesz w stanie się jej oprzeć... Bo z każdym kolejnym kęsem namiętność smakuje lepiej.
A jeśli pierwsza miłość jest ostatnią?
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2018-03-14
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 368
Tytuł oryginału: Sweet Cheeks
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Marcin Machnik
"Bo miłość jest jak magia. Możemy się zastanawiać nad tym, jak i kiedy do niej dochodzi, dlaczego przewraca nasz świat do góry nogami i jak mogliśmy bez niej żyć, gdy już nam się przytrafi. Ale to nie oznacza, że uzyskamy jakiekolwiek odpowiedzi. Czasem po prostu trzeba uwierzyć w nią i w ścieżki, którymi nas prowadzi."
Znacie to uczucie, kiedy kolejna książka Waszej ulubionej autorki pojawia się na naszym rynku? Ja właśnie kolejny raz mogłam je przeżyć. Te emocje są po prostu nie do opisania, cieszyłam się jak małe dziecko z lizaka, poważnie.
Saylor jest dziewczyną, której w zasadzie nie ułożyło się w życiu. A na dodatek jej były, wpływowy partner, wyrobił jej opinię, przez którą jej piekarnia ledwo wiąże koniec z końcem. Wisienką na torcie jednak jest moment, gdy dostaje zaproszenie na ślub swojego byłego faceta, ślub który ona zaplanowała dla niego i dla siebie.
Saylor jest bohaterką, która potrzebuje w życiu przewodnika. Jeśli jest sama, to gubi się w świecie i nie wie, czego chce od życia. Szczerze muszę przyznać, że darzę ją mieszanymi uczuciami. Nieco mnie irytowała swoim sposobem bycia. I chociaż próbowała być twarda, to jednak nie do końca jej to wychodziło.
Heyes oczywiście jest typowym facetem, który ocieka testosteronem. Która z pań by się takiemu oparła? Z całą pewnością żadna. Gwiazda Hollywood, za którą szaleje każda kobieta. Jednak jak to w życiu bywa, los lubi zaskakiwać i tworzyć nieoczekiwane zwroty akcji, dlatego na jego drodze postawił zwyczajną, szarą kobietę, której kiedyś zdeptał serce i która skradła serce jego. Życie lubi dawać kopa.
"... Czasem dzieją się w życiu takie rzeczy, które pozostawiają miłość w zawieszeniu. Ale jeśli ktoś jest Twoją bratnią duszę, nic nie powstrzyma cię od bycia w końcu razem."
Podobno drugi raz do tej samej rzeki się nie wchodzi, ale czy aby na pewno zawsze warto kierować się tą zasadą? Saylor i Heyes zdecydowanie nie biorą pod uwagę tego przysłowia.
Historia zaprezentowana w książce jest czymś nieco nowym, chociaż oczywiście ma powtarzające się schematy. Fajnie jednak, iż mamy tutaj styczność z bohaterami, którzy nie są standardowi, bowiem Saylor jest cukierniczką, a Heyes aktorem. W końcu nie ma biznesmena oraz uczennicy i chwała za to autorce.
Zdecydowanie zaletą książki jest jej wyjątkowa fabuła. Mamy tutaj styczność z powracającą przeszłością i brakiem miłości od pierwszego wejrzenia. Do tego jeszcze jest wątek dwóch byłych partnerów, więc nie brakuje ciekawej akcji.
Akcja książki rozwija się powoli. W sumie mogłaby być trochę żwawsza, ale w sumie nie ma co narzekać, jest w miarę dobrze. Książka jest lekkim i przyjemnym romansem, który idealnie sprawdzi się w leniwe, ciepłe wieczory. Zachęcam więc do poznania historii, którą zaserwowała nam autorka. Z pewnością nie zabraknie w niej lukru.
Książka, którą trzymasz w dłoni, jest ekscytującym dopełnieniem trylogii Driven pióra K. Bromberg. Trylogii, która nie jest po prostu...
Zderzeni z miłością, w nieustającym „na zawsze”. Tom trzeci trylogii Driven Wydaje Ci się, że zwyciężyłaś. Ze swoim rozsądkiem i morzem...
Przeczytane:2020-12-30, Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021, 52 książki 2021, 26 książek 2021, 12 książek 2021, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2021, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku,
Saylor miała szczęśliwy związek, jednak gdy miało dojść do zawarcia małżeństwa, ona w ostatniej chwili zrezygnowała i zerwała zaręczyny. Nie przypuszczała, że mężczyzna tak szybko się pozbiera, znajdzie nową partnerkę i na dodatek zaprosi ją na ich wesele. W tej sytuacji ratunkiem jest dla niej cukiernia, gdzie może zatracić się w wypiekach, ale lokal nie przynosi dużych zysków, a dawni przyjaciele ją porzucili. Wybawieniem i pomocą okazuje się jej przyjaciel z dzieciństwa, który zrobił karierę i jest znanym aktorem. Pojawienie się tej pary na weselu wywołuje wielką sensację. Czy to pomoże jej zamknąć ten rozdział? Czy dawne rany Saylor zostaną uleczone? Jaki wpływ na bohaterów będą miały babeczki?
Długo zbierałam się do tej powieści. Po serii Driven, która była mocno rozbudowana, jakoś się zraziłam. Jednak to był mój wyrzut sumienia i wypadało się w końcu za nią zabrać. Gdy skończyłam lekturę, miałam bardzo mieszane odczucia i dalej tak pozostało. Trochę sam opis mnie zmylił i może dlatego mam takie wrażenia.
K. Bromberg tworzy swoje historie, które mają wywoływać wiele emocji i pokazywać, że uczucia są w stanie znieść naprawdę wiele. Tutaj głównym wątkiem, który miał ruszyć powieść miał być ślub, na który została zaproszona główna bohaterka przez swojego byłego narzeczonego. Samo wydarzenie zostało przedstawione już w pierwszej połowie książki i dalej są pokazywane konsekwencje tego. To było dla mnie mocnym zaskoczenie i wywołało konsternacje. Chociaż nie będę tego ukrywać, ta druga połowa wywołała wiele emocji we mnie i łezki się w oczach kręciły.
Bohaterowie byli całkiem w porządku. Saylor to kobieta, która trochę w swoim życiu przeszła i teraz stara się polegać głównie na sobie. Potrafi się postawić, walczyć o swoje i zatracić w swoich pasjach. Nie przejmuje się innymi i jest zaradna. Została przedstawiona naprawdę interesująco i kibicowałam jej, by w jej życiu wreszcie się poukładało. Za to Heyes został stworzony na takiego "pana idealnego". Oczywiście przystojny, sławny i bogaty. Oczywiście chce pomóc damie w opałach i naprawić błędy z przeszłości. Do tego wiadomo, szarmancki, zabawny, pomysłowy, zmysłowy. Już chyba doszłam w swoim życiu do tego, że nie wierzę w takie ideały mężczyzn i na tak wspaniałomyślne gesty.
Nie powiem, czytało się to w porządku, byłam ciekawa jak to się potoczy, chociaż łatwo można było domyślić się zakończenia. Druga połowa była zaskoczeniem i słodką pudrową akcją i gestami. Mimo tego, iż wiadomo, że takie wydarzenia raczej w realnym życiu nie będą miały odzwierciedlenia to przyjemnie było przyglądać się takiej historyjce i marzyć sobie o takich wydarzeniach.
Podsumowując, to była w porządku powieść. Historia przewidywalna, ale urocza i słodka jak babeczka. Okraszona zabawnymi dialogami i wielkimi gestami z dodatkiem małych dramatów i trudną przeszłością postaci. Jeżeli macie ochotę na uroczą historię to zdecydowanie przypadnie Wam ona do gustu. Jest w niej poruszonych kilka trudniejszych tematów, jednak nie wychodzą one na pierwszy plan. A sam pomysł na fabułę jest dosyć oryginalny, bo chyba nigdy nie czytałam o tym, aby były partner/partnerka zapraszali swoich ex na śluby.