Czarująca opowieść o przeznaczeniu, dawaniu ludziom drugich szans, a także o nadziei, którą można niekiedy stracić, ale też odnaleźć.
Soline Roussel została dobrze wyedukowana w kwestii szczęśliwych zakończeń. Jej rodzina od kilku pokoleń prowadzi ekskluzywny salon ślubny w Paryżu, gdzie za pomocą igły i nici dokonuje się cudów. Podobno panna młoda, która pójdzie do ślubu w sukni ślubnej z salonu Rousselów, będzie wiodła szczęśliwe życie. Jednak druzgocące straty podczas II wojny światowej sprawiają, że życie Soline legło w gruzach, a jej wiara w siłę miłości została wystawiona na ogromną próbę.
Kilkadziesiąt lat później Rory Grant, starająca się pogodzić z własną stratą, wynajmuje lokal Soline i odkrywa w nim pudło z listami oraz klasycznymi już, nigdy nienoszonymi sukniami ślubnymi. Rory zwraca pamiątki właścicielce, a między kobietami zawiązuje się przyjaźń i z czasem wychodzi na jaw wspólna przeszłość. Wygląda na to, że było im przeznaczone się spotkać – i że to właśnie za sprawą Rory oraz szczypty magii czterdziestoletnie blizny mogą wreszcie się zagoić.
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2024-10-09
Kategoria: b.d
ISBN:
Liczba stron: 528
Tytuł oryginału: The Keeper of Happy Endings
Język oryginału: angielski
„Strażniczka szczęśliwych zakończeń” Barbary Davis to poruszająca powieść, która splata losy dwóch kobiet z różnych epok. Soline Roussel, krawcowa w prestiżowym paryskim salonie sukien ślubnych, przeżywa traumy II wojny światowej, które na zawsze zmieniają jej życie. Kilkadziesiąt lat później Rory Grant odkrywa pudło ze starymi sukniami i listami, które prowadzą ją do Soline. Ta nieoczekiwana przyjaźń staje się dla obu kobiet szansą na uzdrowienie i odbudowanie nadziei.
Davis doskonale łączy wątki historyczne z emocjonalnymi, tworząc głęboki portret kobiecej siły i zdolności do przetrwania. Książka jest pełna wzruszeń, refleksji na temat miłości, straty i nowych początków. Autorka wprowadza czytelnika w klimat przedwojennego Paryża, gdzie marzenia o szczęściu splatają się z trudną rzeczywistością.
To historia, która zostaje w pamięci, niosąc ze sobą przesłanie o sile przyjaźni i nadziei. Gorąco polecam tę powieść każdemu, kto szuka inspiracji i wzruszeń w literaturze!
„Strażniczka szczęśliwych zakończeń” Barbary Davis, to książka idealna na spędzenie jesiennego wieczoru w towarzystwie kieliszka wina, pod kocem w ulubionym fotelu! Ja właśnie tak czytałam tą wyśmienitą, poruszającą i wciągającą historię, która porusza wiele emocji, powoduje refleksje u czytelnika, ale zachwyca również stylem.
Historia przedstawiona przez autorkę splata losy dwóch kobiet. Pierwsza z nich to Rory, która po odnalezieniu zapomnianego pudełka zawierającego skarby sprzed lat, który zawiera zapomniane suknie ślubne i listy sprzed lat. Postanawia zwrócić je właścicielce. W ten właśnie sposób poznaje Soline, która przed laty w rodzinnym salonie sukien ślubnych Rousselów planowała swe szczęśliwe życie, zarówno pod względem zawodowym, jak i prywatnym i uczuciowym. Wszystko niestety zostało zaprzeczone wraz z wybuchem II Wojny Światowej, która miała ogromny wpływ na ludzkie życie i losy. Te dwie kobiety zbliżają się do siebie, a my poznajemy, na zasadzie retrospekcji, historię Soline, która wraca myślami do dawnych lat!
Barbara Davis stworzyła wyśmienitą książkę, która mnie zachwyciła. Styl pisarski autorki, klimat powieści, przedstawiona historia! Tutaj dosłownie wszystko jest idealne i zachwycające, a ja czytając, miałam ochotę zostać z bohaterką na zawsze, tak bardzo wczułam się w opowiedzianą przez nią historię! Mimo iż książka wzbudza wiele emocji, porusza trudne tematy i przynajmniej w moim przypadku wycisnęła łzy, to jest to idealna powieść, która zwyczajnie mnie zachwyciła! Ja ten tytuł zdecydowanie polecam, bo dawno nie czytałam czegoś tak klimatycznego i wyjątkowego!
Ból nas wzmacnia, każda rozpacz to jeszcze jedna warstwa ochronna, niczym wzbierająca macica perłowa, aż w końcu sądzimy, że jesteśmy nieprzeniknieni, doskonale odporni tak na naszą teraźniejszość, jak i przyszłość.
Jacy z nas głupcy, skoro w to wierzymy.*
Los. Daje i zabiera, plącze ścieżki, komplikuje, bawi się uczuciami i bada granice ludzkiej wytrzymałości. Sprawdza, ile jesteśmy w stanie znieść i przypomina, że nie zawsze jest sprawiedliwy. Czasami rani tak bardzo, że zamykamy się na innych, by ponownie nie cierpieć, bo ile można znieść razów dawanych przez życie?
Zarys fabuły
Rory przeżywa aktualnie bardzo ciężkie chwile, jej narzeczony wyjechał jako lekarz bez granic do Sudanu. Tylko że zamiast oczekiwać dnia jego powrotu, mierzy się z codzienną niepewnością i coraz mniejszym brakiem nadziei, że jeszcze kiedykolwiek go zobaczy. Już bowiem został porwany i od kilku miesięcy nikt nie wie, co się z nim stało. Mijają dni, tygodnie, miesiące, w których młoda kobieta stara sobie radzić, ale odsuwa się od wszystkich i zamyka w sobie. W końcu jednak postanawia spełnić swoje marzenie, w którym mocno dopingował ją ukochany. Dzieje się to za sprawą znalezienia odpowiedniego miejsca na galerię ze sztuką. W czasie remontu odkrywa coś, co należało do właścicielki wynajmowanego przez nią budynku i postanawia jej to zwrócić. Co nie jest takie proste, bo kobieta wycofała się z życia i wiedzie życie odludka. Niespodziewanie dla nich obu nawiązuje się między nimi przyjaźń, która szybko staje się trwała i przyniesie im zmiany, których żadna z nich się nie spodziewa.
Strażniczka szczęśliwych zakończeń nie była planowanym wyborem, ale gdy tylko przeczytałam opis, coś mi mówiło, że to lektura dla mnie. Motyw przeznaczenia, drugich szans, utraconych i odzyskanych nadziei. Wszystko co lubię, a w dodatku jeszcze szczypta magii. Trudno było mi oprzeć się takiemu połączeniu, a to, że wybór był trafiony już po ilości wrzucanych przeze mnie cytatów. Co mnie więc tak bardzo urzekło w tej książce?
Moje wrażenia
Pierwsze co rzuca się w oczy, to język, jakim posługuje się autorka. Jest niezwykle delikatny, przepełniony emocjami, każde słowo ma swoje znaczenie i tworzy spójną całość. Barbara Davis z niebywałą subtelnością przedstawia losy dwóch kobiet, które skrzywdził los. Niespiesznie snuje ich opowieści i wręcz niezauważalnie je spłata, pokazując, że jeśli ma się coś stać, to tak będzie. Możemy się tego nie spodziewać, wzbraniać, ale to nic nie da. Za pomocą wspomnień, rozmów czy retrospekcji przybliża losy bohaterek, ukazuje bezmiar cierpienia, ale też ludzkiego bestialstwa czy wyrządzonego zła. Jednak to też przepiękna opowieść o przyjaźni, miłości i - przede wszystkim - siłę kobiet. Strażniczka szczęśliwych zakończeń jest utkana z uczuć, przeżyć, trudnych decyzji, nadziei i jej braku. Szansy na to, by zacząć na nowo.
Słów kilka o bohaterach
Charakterystyką postaci jestem zachwycona. Realni, z prawdziwymi problemami, z wadami i zaletami, sprawiający, że, nawet jeśli budzą negatywne emocje, to intrygują tym, jak złożone są ich osobowości. No i potrafią zaskoczyć. Chyba najbardziej odczułam to w przypadku mamy Rory, udowodniła tym, że łatwo jest nie dostrzec masek, jakie ludzie noszą, by ukryć za nimi swoje prawdziwe uczucia, myśli oraz lęki. Sama Rory też przechodzi sporą przemianę, ale ona, jak i Soline od początku wzbudziły moją sympatię. Tym, jakie silne, odważne i trwałe są w swoich uczuciach.
Na zakończenie
To jedna z tych książek, która wciąga od pierwszego zdania i nie pozwala o sobie zapomnieć do samego końca. Jestem też pewną, że długo po odłożeniu na półkę zostanie w mojej głowie oraz czytelniczym sercu. Dawno nie czytałam tak dopracowanej pod każdym względem książki, tutaj wszystko jest idealne, opisy, emocje, charakterystyka postaci, losy, klimat, opis czasów, to jak się żyło i żyje obecnie. Powiedzieć, że jestem zachwycona, to jakby nic nie powiedzieć i wiem, że cokolwiek napiszę, to będzie za mało. To niesamowita opowieść z historycznym tłem, mówiąca o sile kobiet, przeznaczenia oraz przyjaźni. To też obraz miłości, która dodaje sił, ale i niszczy. Wzbudziła we mnie masę emocji, skłoniła do refleksji na temat strat oraz nowych początków. Poruszyła, a nawet w pewnym momencie zszokowała tym, jak okrutni bywają ludzie i ile zła wyrządzić może ktoś, kto ma kasę i wie jak ją wykorzystać, by dopiąć swego. A finał? Ja byłam zaskoczona i nawet przez chwilę nie podejrzewałam, że autorka wymyśli coś takiego. No chapeu bas!
Czy polecam? Tak, jeśli do końca roku mielibyście przeczytać tylko jedną książkę, to powinna być to Strażniczka szczęśliwych zakończeń. Jestem nią głęboko poruszona, zachwycałam się każdym zdaniem, wraz z bohaterami przeżywałam nawet najmniejszą chwilę i wręcz namacalnie czułam ich radości, czy też smutki. To przepiękna, refleksyjna i zapadająca w pamięć opowieść o trwaniu nawet w najgorszych momentach, przebaczeniu i sile kobiet. Naprawdę niesamowita, czytajcie - warto!
Odrzuciła rodzinne dziedzictwo. Teraz szuka sposobu, aby je ocalić. Lizzy Moon chciała odciąć się od rodzinnego domu i siedliska zwanego Moon Girl Farm...
Przeczytane:2024-11-14, Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, 12 książek 2024, 26 książek 2024, 52 książki 2024,
Kiedy dostałam propozycje, by zrecenzować książkę, zachęcił mnie do niej tytuł i opis. Jednak nie sądziłam, że historia, jaką dostane będzie aż tak emocjonująca i z zaskakującym zakończeniem. Czy będzie to szczęśliwe zakończenie jak w tytule książki? A może tych zakończeń ze szczęśliwym będzie więcej niż myślimy? Co dostaniemy na tych ponad 500 stronicach?
Aurora zwana Rory to młoda kobieta, która przeżywa trudne chwile. Jej narzeczony wyjechał jako lekarz bez granic do Sudanu. Zamiast oczekiwać jego powrotu, musi zmierzyć z się z traumą, jakim jej informacja o jego porywaniu. Nikt nie wie, gdzie jest ani nie potrafi udzielić wyczekanej wiadomości. Mija prawie rok aż dziewczyna podejmuje decyzję o otwarci własnej galerii ze sztuką. Decyzja podjęta nagle za sprawa impulsu gdy zobaczyła budynek, który wręcz do niej przemawiał. Hux jej narzeczony zawsze wspierał ją w tym by podążyła za swoją pasją. Budynek należy do Soline, starszej kobiety, która początkowo odmawia wynajęcia ale ostatecznie zgadza się. Wkrótce poznaje Rory, która ma coś, co należy do niej. Między dwoma kobieta pojawi się nić sympatii.
Soline to kobieta, która przeszła wiele. Jej historię poznajemy pobocznie w postaci rozdziałów pisanych z jej punktu widzenia. Do tego mamy je w podzielę na teraźniejszość i przeszłość, która wszystko zapoczątkowała. Muszę przyznać , że nie spodziewałam się, że pozna jej historie tak dogłębnie, a bardziej jako opowiadanie o przeszłość. Już sam początku książki dal nam jasno do zrozumienia, że nie będzie to łatwa i prosta opowieść. Historia jest pełna emocji, tragizmu. W tym wszystkim pokazana miłość, podejmowanie wyborów, strata i żal nie tylko do świata ale i siebie.
Postacie są świetnie wykreowane, żywe i realne mierzące się ze swoimi demonami, pozorni inne niż są naprawdę, Jak Matka Rory, której początkowo nie polubiłam a z czasem okazało się, że autorka doskonale pokazała jak ludzie potrafią zakładać maski i udawać, że są inni niż są. Historia ma w sobie mocne przesłanie, magię i siłę, jakiej nie spodziewałam się. Mimo że wraz z zagłębieniem się w historię odkrywamy więcej szczegółów autorka i tak nas zaskakuje. Nie przewidziałam takiego zakończenie historii, choć domyślałam się, że skończy się w pewien sposób szczęśliwie. Obstawiałam, że tą osobą, która będzie mieć to szczęśliwe zakończenie jest Rory, która tu odegrała najważniejszą rolę. Ale nie spodziałam się, że obie kobiety będą trak ze sobą związane nie tylko przyjaźnia ale i czymś zupełnie innym. Czymś, czego same nie przewidziały.
Zakończenie pełne emocji świetnie utkane przez autorkę. I choć było sporo wzruszeń, sporo się działo to jednak idealnie pasuje do tej historii. "Strażniczka szczęśliwych zakończeń" to historia, która pozostanie z wami na długo. Zaskoczy nie tylko emocjami a bólu, smutku po radość i szczęście ale także całokształtem wydarzeń, które przeplatają się jak nitki w ściegu. Polecam