Stella Maris

Ocena: 4.8 (10 głosów)

,,Gdybyś nie została matematykiem, kim chciałabyś być?

Trupem".

Jesienią 1972 roku do zakładu psychiatrycznego Stella Maris zgłasza się dwudziestoletnia Alicia Western, doktorantka na Wydziale Matematyki Uniwersytetu Chicagowskiego i genialna skrzypaczka, córka naukowca, który współpracował z Oppenheimerem przy Projekcie Manhattan. Cierpi na depresję i ma halucynacje. W rejestracji usiłuje oddać reklamówkę z czterdziestoma tysiącami dolarów. Uciekła z Włoch, gdzie jej brat Bobby, uzdolniony fizyk i kierowca Formuły 2 leży w śpiączce po wypadku na torze rajdowym. Alicia kategorycznie odmawia rozmów o nim. Terapeucie opowiada o dzieciństwie w Los Alamos, barwach liczb, mechanice kwantowej, Schopenhauerze i zakazanych marzeniach. W tym intelektualnym sparingu to pacjentka jest górą i nigdy nie wiadomo, kiedy kłamie, a kiedy odsłania się.

Co jest prawdą, a co złudzeniem? Dzika i złowroga eksploracja nauki podważająca nasze pojęcia Boga, prawdy i istnienia. Studium żałoby i nieuleczalnej tęsknoty.

Po latach milczenia wybitny amerykański prozaik, laureat Nagrody Pulitzera i autor kultowej Drogi powraca z mistrzowską dylogią. Pasażer i Stella Maris są jak dwie strony lustra, a prawda jednej powieści zdaje się zaprzeczać prawdziwości drugiej.

 

,,Od pięćdziesięciu lat planowałem powieść o kobiecie. Nigdy nie będę wystarczająco kompetentny, by ją napisać, ale w pewnym momencie trzeba spróbować". Cormac McCarthy

,,Bobby i Alicia - Orestes i Elektra naszych czasów, rodzeństwo z przeklętej rodziny, uciekające przed Furiami. Portret tych dwojga skazanych na to, by nigdy nie być razem, jest oszałamiającym osiągnięciem". ,,The Scotsman"

Informacje dodatkowe o Stella Maris:

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2023-06-28
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788308081334
Liczba stron: 280
Tytuł oryginału: Stella Maris
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Robert Sudół

Tagi: Współczesna proza literacka

więcej

Kup książkę Stella Maris

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Stella Maris - opinie o książce

Avatar użytkownika - asiaczytasia
asiaczytasia
Przeczytane:2024-05-14, Ocena: 5, Przeczytałam,

Powieść „Pasażer” oraz „Stella Maris” powinno się czytać w duecie. Pierwszą z nich mam już za sobą. Jak napisałam w swojej recenzji, nie okazała się ona powieścią akcji, a „thrillerem egzystencjalnym. Przyszła pora na „Stellę Maris”. Powieść intrygowała mnie, bo jej bohaterką jest, moim zdaniem, najciekawsza postać „Pasażera”, czyli Alicia. Zmagająca się z poważnymi problemami psychicznymi genialna matematyczna i muzyczka. Córka współtwórcy bomby atomowej i siostra Bobby'ego Westerna, głównego bohatera „Pasażera”. Sama mówi o sobie: „Ludzie uważają mnie za osobę interesującą, jednak właściwie przestałam z nimi gadać”[1], co brzmi nieco wyniośle. Jednak genialne umysły są fascynujące – nie zaprzeczycie – a Cormac McCarthy znalazł postać, z którą jego bohaterka jednak pogada.

Cormac McCarthy pozwala czytelnikom poznać tę postać w nietypowy sposób. Powieść ta nie jest biografią bohaterki. Tytułowa Stella Maris to zakład psychiatryczny. Do niego zgłasza się Alicia. Będziemy „podsłuchiwać” jej rozmów z lekarzem. Rozmów fascynujących, wychodzących w treści daleko poza sferę medyczną. Będzie o życiu, o śmierci, o rodzinie, o muzyce, o matematyce o szaleństwie, o ludziach i in. Autor stawia czytelnika przed intelektualnym wyzwaniem. Alicia nie boi się wygłaszać osobliwych poglądów, nie boi się obierać roli moderatora, nie boi się prowokować (chociaż dla niej jest to raczej szczerość, albo zabawa – w zależności od kontekstu). Alicia jest specyficzna, zdecydowanie nie jest „normalna” (aczkolwiek tu można postawić pytanie, jak „normalność” należy definiować), ale jej wybitność i (niezamierzony) ekscentryzm hipnotyzują czytelnika. Wreszcie, Alicia jest zafascynowana wiedzą. Kocha muzykę i matematykę, ale mi jawiła się jako dość wszechstronny umysł. Obok słynnych matematyków wywołuje Schopenhauera, czy Chestertona. Może i nie potrafi obcować z ludźmi, co nie oznacza, że nie jest bystrym obserwatorem i zręcznym komentatorem.

Będę kolejnym głosem, który powie: „nie wszystko w tej powieści zrozumiałam”. Cormac McCarthy niewątpliwie zawstydza czytelnika wszechstronnością – głównej bohaterki, jaki i swoją – ale się nie popisuje. Wykreował postać, która jest specyficzna, a przy tym naturalna i to właśnie jej osobowość hipnotyzuje czytelnika. Nie traktujemy jej, jak kolejnej „wariatki”. Alicia ma coś w sobie co sprawia, że chcemy słuchać jej opinii, że dialogi, jakie prowadzi z lekarzem urastają do rangi wydarzenia.

„Stella Maris” to świetna powieść. Nie jest łatwa w czytaniu, ale ma w sobie pierwiastek „pop”. Jest wyzwaniem, ale jakże miłym. Zachęcam was do podjęcia tego wyzwania. W nagrodę będziecie delektować się doskonałą prozą.

[1] Cormac McCarthy, "Stella Maris", przeł. Robert Sudół, wyd. Literackie, Kraków 2023, s. 11.

Link do opinii

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że nie jestem znawcą twórczości McCarthy’ego - na koncie mam tylko Drogę i Sunset Limited. Ta znikoma znajomość książek amerykańskiego autora daje mi możliwość postawienia sądu, który najprawdopodobniej jest niesprawiedliwy. Mianowicie, u Cormaca dzieje się w akcji dzieła lub w dialogu, a Stella Maris, podobnie jak drugi z wymienionych wyżej tytułów, stanowi przeintelektualizowany dialog, który momentami bliżej do traktatu filozoficznego. To nie będzie pełna opinia, bo Pasażer jeszcze przede mną.

 

 

Tak, wiem, że Stella Maris stanowi tę drugą część z dylogii, która przez wydawcę nie jest tak opisywana i może dobrze. Zacząłem od niej zgodnie z Waszym poleceniem i to chyba dobry wybór, choć więcej będę wiedział pewnie po przeczytaniu Pasażera. Na razie nie będę o niej myślał jako przydługim pro- lub epilogu, ale jako osobnej książce.

 

 

Stella Maris to zakład dla pacjentów zaburzonych psychicznie, do którego zgłasza się dwudziestoletnia kobieta z torbą pełną pieniędzy - to pierwsza postać dialogu. Drugą będzie lekarz, który trochę próbuje prowadzić terapię, ale sam pewnie zdaje sobie sprawę, że nie o terapię tutaj chodzi. McCarthy stworzył genialną postać kobiecą, córkę jednego z naukowców biorących udział w Projekcie Manhattan, której umysł nie odnajduje wytchnienia poza krótkimi momentami epifanii. Rozmowa między bohaterami krąży wokół nauki, matematyki, fizyki i filozofii, jak i życia kobiety – jej relacji z rodzicami i bratem.

 

 


 

Momentami trudno nadążyć za biegiem tego dialogu, a jeśli ktoś nie zna na co najmniej zadowalającym poziomie ważniejszych naukowców dziedzin ścisłych i problemów XIX i XX-wiecznej matematyki, to może czuć się dość mocno skonfundowany, tak jak piszący te słowa. Jednak poza rozważaniami z zakresu nauki, McCarthy sięgnął do podstaw ludzkiej świadomości - osiągnięcia stanu spokoju ducha, wielkiego niepokoju, z którym wiąże się życie i nierozwiązywalności równań związanych z człowieczeństwem. Szaleństwo jawi się tu nie jako choroba, którą trzeba uleczyć, ale bardziej droga podpowiadana przez podświadomość, by znaleźć rozwiązanie.

 

Sposób napisania Stella Maris nie leży mi zupełnie - brak jakichkolwiek partii narracyjnych powoduje, że czuję się nieswojo. Sama rozmowa zmusza mózg do konkretnego treningu, by za nią nadążyć. Tu na razie się zatrzymuję, a więcej napiszę po przeczytaniu Pasażera.

Link do opinii
Avatar użytkownika - MagdaKa
MagdaKa
Przeczytane:2023-11-29, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2023,

Cormac McCarthy, znany z takich powieści jak "Droga" czy "To nie jest kraj dla starych ludzi", w swojej najnowszej i ostatniej książce, "Stella Maris", prezentuje czytelnikowi niezwykłą podróż filozoficzną i egzystencjalną. Książka, utrzymana w charakterystycznym dla autora stylu, odsłania głębokie refleksje nad istnieniem, nauką, a także tajemnicami ludzkiego umysłu.

Fabuła powieści przenosi nas do roku  1972 roku. Do  zakładu  psychiatrycznego Stella Maris dobrowolnie, z reklamówka pełną pieniędzy, zgłasza się dwudziestoletnia Alicia Western, genialna skrzypaczka i doktorantka matematyki.  Jej historię poznajemy poprzez dialog z terapeutą, który staje się intelektualnym pojedynkiem pełnym metaforycznych zagadek i pytań egzystencjalnych. Opowieść Alicii jest zarazem trudna do zrozumienia, jak i niezwykle fascynująca. Wplatając w wypowiedzi bohaterki  elementy z jej życia, studiów, a także liczby i alegorie, McCarthy kreuje postać niezwykle skomplikowaną i fascynującą. Czytelnik musi samodzielnie odkrywać znaczenia, zanurzając się w dialogu między pacjentką a terapeutą. McCarthy przedstawia jej historię w sposób, który sprawia, że granica między prawdą a fikcją staje się mglista, podobnie jak świat, w którym funkcjonuje Alicia.

Jednym z głównych atutów tej książki jest zdolność autora do poruszania trudnych tematów, takich jak depresja, relacje rodzinne czy zakazana miłość, w sposób subtelny, ale zarazem głęboko poruszający. Alicia, będąc niesamowitym geniuszem, jednocześnie jest krucha i zraniona psychicznie, co nadaje jej postaci wielowymiarowości.

Czytelnik, sięgając po "Stella Maris", znajdzie się w wirze myśli i emocji, śledząc losy Alicii, która nie tylko musi zmagać się z własnymi demonami, ale także prowadzi swoistą grę z terapeutą, stawiając pytania o naturę prawdy i rzeczywistości.

"Stella Maris" nie jest lekturą łatwą ani oczywistą. Naszpikowana naukowo-egzystencjalnymi rozważaniami i terminami z zakresu wyższej matematyki, mechaniki kwantowej przypomina raczej traktat naukowo-filozoficzny aniżeli powieść o tradycyjnej strukturze. McCarthy wykreował tekst, który stawia przed czytelnikiem wyzwania intelektualne, prowokując go do refleksji nad własnym życiem i istotą rzeczywistości. Nie jest to książka, którą czyta się na jednym oddechu, ale z pewnością jest to dzieło, które zostawia  wrażenie i skłania do długotrwałych rozważań, eksploruje bowiem takie  obszary umysłu i serca, których często unikamy.

Polecam tę książkę wymagającemu czytelnikowi, który doceni jej intelektualizm i erudycję pisarza. Czy sięgnę po inne powieści McCarthy'ego? Nie wiem  jeszcze, choć od czasu do czasu zerkam na “Pasażera”...  

Link do opinii
Avatar użytkownika - przyrodaz
przyrodaz
Przeczytane:2023-09-05, Ocena: 5, Przeczytałam,

Powiem wam, że kiedy tylko ta książka trafi w wasze ręce, bez Pasażera, możecie mieć problem z jej pojęciem, chyba, że zaakceptujecie fakt, iż cała książka skupia się na zasadzie pytań i odpowiedzi. Mamy tutaj pacjentkę, która sama przyszła do zakładu psychiatrycznego. Zdiagnozowano u niej schizofrenię paranoidalną z wieloletnią etiologią omamów wzrokowych i słuchowych. Wiemy, że była tu leczona już dwa razy, a z czym przyszła i dlaczego, dowiemy się z początku książki i w jej trakcie. Od razu ostrzegam, że pacjentka kocha matematykę, dlatego czasami jej wypowiedzi bywają oparte właśnie o slogan matematyczny. To naprawdę mądra kobieta, która wie, że potrzebuje pomocy i jednocześnie nie rozumie po co ta pomoc jest jej potrzebna i co może zmienić. Jej odpowiedzi bywają okraszone drwiną, czasami przymusem wypowiedzenia się, choć jest jeden temat o którym nie chce nic wspominać i zgrabnie go omija. Chętnie natomiast wspomina swoje dzieciństwo i każde wydarzenie, które wbrew pozorom toczy się w jakiś sposób z osobą jej brata, jakby jedna część chciała o nim opowiedzieć, a druga robiła wszystko, by do tego nie doszło. Momentami ich rozmowa jest jednym wielkim absurdem.

,, Refleksja przychodzi, gdy umysł jest starszy. Ale myśli już tam są. Pamięć jest substancjalna. Nie jest niczym. "

Zadziwiające było to, że kobiecie przypisano autyzm, jeszcze zanim go poznano, czy też zrozumiano czym jest. Trochę nam w tym temacie zdradza, podobno częściej chorują na nią mężczyźni. Opowiada o swoich relacjach z matką, jak ją traktowała, choć bardziej wyczułam, że opisywała rzeczy jak jej się wydawało, że matka je odczuwała, a nie prawdziwe myśli matki. Każde wydarzenie jest z punktu widzenia pacjentki, a wiadomo, że tą samą sytuację ludzie mogą postrzegać inaczej. Jeśli jest już poruszony jakiś wątek, bo sprawa brata jest w końcu zaczęta, to rozkładają ją na czynniki pierwsze. Jeśli już ona użyje jakiegoś sformułowania, to lekarz zadaje jej pytania, czym jest dla niej dane słowo, jak je rozumie. Jej odpowiedzi są mega intelektualne, podchodzą pod stan wyższej świadomości, jakby była jedyną osobą na świecie, która potrafi pojąć w ogóle znaczenie niektórych słów, jakby miała czasem dla nich inne znaczenie. Pewnym utrudnieniem jest brak myślnika w książce, to niby dialog, ale bywa, że odpowiedź można przypisać do obu postaci. Robi nam się później z tego spora zagadka i zaczynamy się zastanawiać, czy nie trzeba tego czytać pomiędzy wierszami. Dlatego uważam, że książka nie jest dla każdego. Spodoba się tylko fanom analizy psychiatrycznej, osobom, których ciekawi ludzki mózg, wyobrażenie świata oraz postrzeganie rzeczywistości z dwóch perspektyw z czego każda jest inna i jakby odwrotnie proporcjonalna do tej drugiej sfery myślowej.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Wolinska_ilona
Wolinska_ilona
Przeczytane:2023-10-22,

 

Cormac McCarthy jest jednym z najbardziej znanych amerykańskich pisarzy. Pierwsza książka autora, jaka wpadła w moje ręce to „Pasażer” i niestety nie zrobiła na mnie wrażenia. Sięgnęłam więc po kontynuację, choć w wielu przypadkach czytałam, że to właśnie „Stella Maris” powinna być pierwszą częścią cyklu.

 

Jesienią 1972 roku do zakładu psychiatrycznego Stella Maris zgłasza się cierpiąca na depresję i halucynacje doktorantka na Wydziale Matematyki Uniwersytetu Chicagowskiego, dwudziestoletnia Alicia Western. Kobieta uciekła z Włoch, gdzie jej brat leży w szpitalu w śpiączce po wypadku rajdowym na torze. Alicia nie chce rozmawiać z lekarzem o swoim bracie, natomiast opowiada o swoim dzieciństwie w Los Angeles, barwach liczb, mechanice kwantowej, zakazanych marzeniach. W tym intelektualnym sparingu to właśnie ona jest górą i nigdy nie wiadomo, kiedy kłamie, a kiedy mówi prawdę.

 

„Stella Maris”, jak i „Pasażer” nie zrobiły na mnie wrażenia. Nie potrafiłam wgryźć się w fabułę. Nie ukrywam, że matematyka w szkole była moim ulubionym przedmiotem, jednak tutaj za dużo dla mnie było pojęć matematycznych i fizycznych. Miałam wrażenie, że śledzę książkę do nauki, a nie powieść. Dodatkowo, jak i w przypadku „Pasażera” konstrukcja dialogów jest dość specyficzna, co też momentami mocno mnie irytowało, gubiłam się, nie wiedząc, czy czytam opis, czy rozmowę pomiędzy dwoma osobami.

„Stella Maris” to dość trudna opowieść, bardzo nostalgiczna i przede wszystkim mocno filozoficzna. Zdecydowanie nie jest to powieść dla każdego, a już na pewno nie dla człowieka przeciętnego. Po raz drugi jestem zawiedziona powieścią Cormaca McCarthy'ego i przyznam szczerze, że nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze sięgnę po którąś z jego książek.

Link do opinii
Avatar użytkownika - zaczytania
zaczytania
Przeczytane:2023-07-23,

Alicia, to dwudziestoletnia genialna matematyczka i skrzypaczka. Zgłasza się do szpitala psychiatrycznego Stella Maris. Dziewczynę nawiedzają trudne do określenia postaci. Każda z nich jest analogiczna do jej aktualnego stanu psychicznego. Alicia prowadzi intelektualną dysputę ze swoim psychoterapeutą. Poruszają tematy dzieciństwa, filozofii, ukochanej przez dziewczynę matematyki i muzyki. Bohaterka książki kocha liczby, ale kocha też nuty, w których upatruje matematycznych wzorów. Rozmowa Alicii z lekarzem to intelektualny, sięgający głębokich ran i poważnych tematów, przeplatanych przyziemnymi wstawkami dialog. Jedynie, o czym nie chce rozmawiać, jest historia jej brata, Bobby’ego…


“Stella Maris” to mistrzowska powieść, genialnie rozpisany dialog dwóch silnych osobowości. Postaci w intelektualnej przepychance czasami zajmują wspólny front, żeby za moment zmienić go i stanąć po dwóch stronach barykady. Alicia opancerzona jest w zbroję stworzoną z sarkazmu, pod którą kryje się wrażliwa i przepełniona bólem postać. Jako pacjentka, często stawia się na równi z lekarzem, próbując wciągnąć go w jego własną, psychoanalityczną “grę”.


To nie jest książka z wartką akcją, to książka, w której prym wiedzie słowo. Cormac McCarthy stworzył językowe mistrzostwo, po którym się wręcz płynie. Dialog, od którego nie można się oderwać. Autor w wyrażaniu emocji poprzez interpunkcję jest minimalistą. Nie zaburza nimi emocjonalnego przekazu, pozwala czytelnikowi zagłębić się w słowa, zdania, aby ten mógł wchłonąć jak najwięcej napięcia, wrażliwości i cierpienia płynącego ze słów bohaterki.


To książka dla każdego, kto lubi literaturę opartą na powolnym przeżywaniu i zgłębianiu problemów, drążeniu w skomplikowanym umyśle i wyciąganiu z niego skrawków przeszłości. 

Link do opinii

Co za niepowtarzalna książka! Taka, która sprawia, że po lekturze masz wrażenie rozpaćkanego mózgu!

"Stella Maris" jest napisana w formie dialogu, i trzeba zaznaczyć, że to nie byle jakiego! Poprowadzony z pewną czułością, humorem, rodzącym się zaufaniem, pełnym wzruszających, emocjonalnych scen. Intelektualna dyskusja pomiędzy Alicią, pacjentką szpitala psychiatrycznego, o nieprzeciętnej inteligencji, genialnym umyśle matematycznym z terapeutą. Mogłabym tę rozmowę czytać i czytać, w nieskończoność! Wspaniała, piękna proza!

Alicia nie znajduje ukojenia w wiedzy, jej umysł jest rozdarty, poszukuje odpowiedzi na odwieczne pytania. Czym jest życie? Dlaczego istniejemy? Co będzie po nas? Czym jest rzeczywistość? Kim jesteśmy?

Historia nie jest łatwa i z pewnością nie da się tego przeczytać, ot tak do kawy. Skłania do refleksji filozoficzno - religijnych. Ogrom tu dociekań dotyczących życia, śmierci, miłości, choroby umysłowej i matematyki. Mroczna spuścizna po ojcu, Talidomidowy Dzieciak, synestezja, myśli samobójcze, ewolucja świata, sny, podświadomość, fizyka kwantowa, no i skrzypce. Czy genialne osobowości są zarazem szalone?

Pozostawia czytelnika z milionem pytań w głowie i z pewnego rodzaju uczuciem pustki.
 
Nie będę ściemniać, że wszystko tu zrozumiałam, zwłaszcza dociekania matematyczne. Nie jestem w stanie oddać wszystkich wrażeń jakie na mnie ta książka wywarła. Na pewno jeszcze do niej wrócę, jestem pewna, że z każdą kolejną lekturą odkryję coś nowego.
Piękna proza, którą gorąco polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - niepoczytalna
niepoczytalna
Przeczytane:2023-07-31, Ocena: 5, Przeczytałem,

Głębiny smutku

 

Właściwe nie zdarza się, żebym w jednym wpisie recenzowała więcej niż jedną książkę, ale w przypadku dwóch ostatnich powieści Cormaca McCarthy'ego czuję, że powinnam zrobić wyjątek. Dlaczego? Ponieważ jedna pozycja stanowi uzupełnienie drugiej - nawet jeśli w wielu punktach narracje wzajemnie się wykluczają.

 

Lekturę rozpoczęłam od "Pasażera" i niestety z ogromnym bólem muszę przyznać, że moje wrażenia dalekie są od pozytywnych. Nie była to pierwsza powieść McCarthy'ego, po jaką sięgnęłam, więc wydawało mi się, że wiem, czego mogę się spodziewać - specyficznej interpunkcji, nieco porwanej fabuły, lekkiego chaosu. Jednak to, co autor zaserwował w "Pasażerze" przeszło moje wszelkie oczekiwania. Język powieści oczywiście w dalszym ciągu jest piękny (wszak to McCarthy, a i przekład Roberta Sudoła nie jest w tym przypadku bez znaczenia). Całe zdania - nawet wyrwane z kontekstu - mogłyby śmiało istnieć jako aforyzmy i źródło refleksji. Dla mnie to jednak za mało, by mówić o dobrej powieści.

 

"Pasażer" jest zupełnie niedookreślony gatunkowo. Początkowo wydaje się, że zmierza w stronę dreszczowca lub kryminału z elementami dramatu obyczajowego, by później uderzać w coraz bardziej oniryczne tony. Dodatkowo całość została opatrzona licznymi przemyśleniami egzystencjalno-filozoficznymi, wtrąceniami na temat fizyki kwantowej i zamachu na Kennedy'ego. O ile w "Drodze", gdzie najczęściej obserwujemy dwóch bohaterów, szczątkowa interpunkcja w niczym nie przeszkadzała, to w przypadku "Pasażera" była kolejnym irytującym elementem (choć uczciwie muszę przyznać, że po wcześniejszych lekturach spodziewałam się takiego zapisu).

 

Podsumowując, w przypadku "Pasażera" poziom chaosu był dla mnie prawie nie do przebrnięcia. Zgodnie z recenzjami, które już wcześniej opublikowano - faktycznie jest to opowieść o smutku, stracie i dziedziczeniu winy, ale czy mętlik wszystkich wątków uwypuklił tę problematykę? Nie sądzę. Na dodatek zabrakło mi cierpliwości (a może autorowi?), by wszystkie te wątki jakoś połączyć, więc ostatecznie pozostało mi wrażenie szczątkowego szkicu, wprawek do napisania powieści, którym zabrakło spoiwa.

 

Zupełnie inaczej sprawa ma się w przypadku "Stella Maris", której główną bohaterką jest Alice - siostra Bobby'ego, znanego z "Pasażera". Alice to bohaterka fascynująca, nawet jeśli z racji swojej choroby nie do końca wiarygodna. Bardzo szybko można zorientować się, że narracja jej i jej brata wielokrotnie sobie przeczą, pozostawiając czytelnika z pytaniem: "Kto mówi prawdę?" i świadomością, że nawet jeśli jej nie mówi, to nie oznacza, że kłamie.

 

"Stella Maris" jest powieścią o wiele bardziej intymną, złożoną z rozmów głównej bohaterki i jej psychoterapeuty. Jest też powieścią znacznie przystępniejszą dla czytelnika i - w moim całkowicie subiektywnym odczuciu - o wiele bardziej przemyślaną i dopracowaną. Zestawiając obie powieści - w każdej znajdziemy mnóstwo filozofii, obie narracje często odbiegają w opowieści o fizyce, matematyce, muzyce i innych dziedzinach, natomiast o ile w "Pasażerze" było to męczące, o tyle śledzenie toku myślenia bohaterki "Stella Maris" jest fascynujące. Jej elokwencja, oczytanie, płynne przechodzenie od jednego tematu do następnego - to czyta się z prawdziwą przyjemnością i jestem pewna, że z przyjemnością będzie się do tego wracać.

 

Ostatnie powieści Cormaca McCarthy'ego to pozycje wymagające od czytelnika pełnego skupienia i zaangażowania. Choć "Pasażer" nie wydaje mi się dobrą pozycją, to jednak z bólem przyznaję, że bez niego lektura genialnej historii zawartej w "Stella Maris" będzie niepełna, szczątkowa. Nawet jeśli sama w sobie się obroni, to chyba nie taki był zamysł autora.

 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - pannajagiellonka
pannajagiellonka
Przeczytane:2023-06-28, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Krótkie podsumowanie: Pasażer opowiadał historię Bobby'ego Westerna, nurka ratowniczego, eksperta w dziedzinie fizyki, byłego kierowcy wyścigowego i pogrążonego w żałobie brata, który wciąż jest zakochany w swojej pięknej siostrze, która popełniła samobójstwo. Właśnie ta siostra jest bohaterką Stelli Maris, której tytuł to nazwa zakładu psychiatrycznego w Wisconsin, do którego trafiła po raz drugi. Cały tekst składa się z siedmiu sesji z jej terapeutą, doktorem Cohenem, przedstawionych w czystym dialogu, w stylu McCarthy'ego, więc bez zbędnych ozdób typu ,,on powiedział, ona powiedziała" czy nadmiernej interpunkcji.    Akcja Stelli Maris rozgrywa się w 1972 roku, a więc 8 lat przed Pasażerem, a Alicia mówi doktorowi Cohenowi, że Bobby, który boi się głębin (!), był w śpiączce po wypadku samochodowym, że był w stanie śmierci mózgowej i lekarze chcieli, żeby się zgodziła zatrzymać podtrzymywanie życia.   Co to oznacza dla Pasażera rozgrywającego się do 10 lat po samobójstwie siostry? Być może odnajdziecie odpowiedź na to pytanie po lekturze obu tych powieści. Być może.   Kobiety mogą się pochwalić odmienną historią szaleństwa. Od czarów po histerię, zawsze jesteśmy zapowiedzią kłopotów. Wiemy, że kobiety skazywano jako czarownice, bo były psychicznie niestabilne, ale nikt nie wziął pod uwagę liczby - nawet jeśli byłaby niewielka - tych kobiet, które zostały ukamienowane za inteligencję. To, że mnie nie przykuto kajdanami w lochu ani nie spalono na stosie, nie świadczy o naszym rosnącym ucywilizowaniu, lecz o naszym rosnącym sceptycyzmie. Gdybyśmy nadal wierzyli w czary, nadal palilibyśmy kobiety. Orlonose jędze przywiązane do krzeseł elektrycznych. Najwyraźniej nikt dotąd nie zwrócił uwagi, że stereotypowa czarownica ma wygląd Żydówki.   Podczas gdy w poprzedniej części siostra Westerna jest na przemian nazywana Alice i Alicia, teraz dowiadujemy się, że zmieniła ona imię z Alice na Alicia, co wpisuje się w główny motyw Stelli - dziewczyna jest zdesperowana, ponieważ, podobnie jak Faust, chce zrozumieć sens świata, ale nie może; ale podczas gdy Faust, także uczony, dąży do wiedzy podobnej do Boga, a tym samym ostatecznie władzy, ona po prostu szuka odpowiedzi na pytanie: Kim jesteśmy? I dlaczego tu jesteśmy? Jednak zamiast odpowiedzi pojawia się jedynie złość, a potem desperacja i cierpienie.    W odniesieniu do klasycznego pytania ,,co w ogóle oznacza szaleństwo?", Alicia i jej terapeuta zmagają się z samą koncepcją rzeczywistości i tym, co ją konstytuuje: dziewczyna odrzuca język, w zamian poświęcając się filozofii i religii, oczywiście naukom ścisłym, ale też muzyce. W kontekście zasad porządkujących rzeczywistość pojawia się motyw kazirodczy: Alicia nie przejmuje się tabu i chce uprawiać seks ze swoim bratem, który jak wiemy również był w niej zakochany. Zrozumiałe jest, że doktor Cohen jest raczej zaniepokojony tym wyznaniem, a w ich dialogu powtarza się zdanie: ,,Nie wiem, czy mówisz poważnie", na które ona odpowiada - "Ja wiem". Stawia to jasny obraz sytuacji, że Alicia nie oczekuje zrozumienia i gardzi ludźmi, którzy chcą ją naprawić, chce tylko porozmawiać. Ostatecznie Alicia, wielbicielka solipsyzmu, wychodzi z założenia, że wszystkie problemy mają charakter duchowy.    Jestem głęboko przekonana, że zarówno Pasażer jak i Stella Maris będą trzymać Was w napięciu bo dzieje się w nich naprawdę bardzo dużo mocnych rzeczy, a opierają się one na barkach wszystkiego co McCarthy napisał wcześniej.    Moja rada - żeby pojąć o co chodzi w tej historii polecam przeczytać Pasażera ponownie, po lekturze Stelli Maris.
Link do opinii
Avatar użytkownika - wkp
wkp
Przeczytane:2023-06-28, Ocena: 5, Przeczytałem,

PIĘKNY UMYSŁ

 

,,Pasażer", czyli pierwsza część tej opowieści - choć dziejąca się od niej później, bo po śmierci głównej bohaterki ,,Stelli Maris" - była wynikiem pracy Cormaca McCarthy'ego sukcesywnie rozwijanej od niemal pół wieku. ,,Stella Maris" to wynik jego równie długo trwających marzeń, by napisać powieść o kobiecie. No i zarazem to także dopełnienie całej opowieści. O wiele cieńsze, wędrujące innymi ścieżkami gatunkowymi, ale tak samo fascynujące i ujmujące. I zachwycające pisarstwem, głębią i literacką jakością, jakiej tak bardzo brakuje współczesnym książkom.

 

Rok 1972. Tytułowa Stella Maris to szpital psychiatryczny do którego trafia Alicia Western - córka naukowca, który pracował przy bombie atomowej, a zarazem genialna skrzypaczka i matematyczka. Wszystko poszło nie tak, jej brat po wypadku na torze rajdowym, zapadł w śpiączkę, a ona popadła w depresję. Nękana halucynacjami... Właśnie, czy na pewno szuka pomocy? Ze swoim psychiatra toczy bowiem swoistą grę, a rzeczywistość, kłamstwa i urojenia, zaczynają splatać się w jedno...

 

 

https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2023/06/stella-maris-cormac-mccarthy.html

Link do opinii
Inne książki autora
Droga
Cormac McCarthy0
Okładka ksiązki - Droga

Opowieść o skazanej na tragiczny koniec wędrówce, podana zaskakująco pięknym językiem, w najbardziej ponurych momentach osiągającym lotność poezji...

Cities of Plain
Cormac McCarthy0
Okładka ksiązki - Cities of Plain

2 cassettes / 3 hoursRead by Brad PittAbridgment approved by the authorIn this final volume of The Border Trilogy, two men marked by the boyhood adventures...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy