Jeden z nich nie jest tym, kim się wydaje
Wychodząc za Martina, Scarlett była przekonana, że znalazła receptę na miłość i szczęście. Niestety kolejne zakończone niepowodzeniem próby zajścia w ciążę sprawiają, że do ich związku wkrada się chłód. Poszukując wsparcia i zrozumienia, Scarlett znajduje je… między regałami księgarni, w której pracuje.
Przypadkowe spotkanie z Jamesem, muzykiem o hipnotyzującym spojrzeniu, budzi w niej nieodczuwany od dawna apetyt na życie. Ale wraz z nim pojawiają się wątpliwości. Zagubiona młoda kobieta zaczyna się zastanawiać, czy wizja życia, jakie zaplanował dla nich Martin, jest tym, czego ona sama pragnie. Tymczasem narastająca między nią a Jamesem fascynacja powoli przeradza się w pożądanie…
Wydawnictwo: Amare
Data wydania: 2022-06-08
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 298
Wychodząc za Martina, Scarlett była najszczęśliwszą kobietą na świecie, była przekonana, że spotkała na swojej drodze mężczyznę idealnego, partnera na dobre i złe.
Mija pić lat, do szczęścia brakuje im tylko potomka, niepomyślne próby zajścia w ciążę, odbijają się na relacji pary. Małżonkowie stopniowo zaczynają się od siebie oddalać. Mężczyzna jest tak zaślepiony żądzą posiadania dziecka, że wszystkie inne plany, marzenia, wartości takie jak miłość, wzajemne wsparcie, zostają zepchnięte głęboko do krainy zapomnienia. Niegdyś silny, partnerski związek zaczyna chwiać się u podstaw.
,,(..) Najpierw planowaliśmy wesele i na to odkładaliśmy pieniądze. Później zbieraliśmy na dom. Teraz staramy się o dziecko, wiec wszystkie inne plany szlag trafił (..)’’
Scarlett próbuje ratować małżeństwo, dać im szansę, każdy najmniejszy gest ze strony męża daje nadzieje na lepsze jutro. Jednak coraz częściej jej myśli podążają w kierunku nieznajomego, który pojawił się w jej życiu przypadkowo. James to przystojny muzyk, który kobiety przyciąga niczym magnes.
Akcja powieści toczy się niespiesznie, fabuła świetnie poprowadzona, dopracowana, wnosząca koszyk emocji. Narracja dwuosobowa to Scarlett i James, dzielą się z nami swoimi myślami.
Różne kreacje, pokazują nam pełen obraz bohaterów i zachęcają do bliższego poznania i zrozumienia każdego z nich. Brakowało mi tu wypowiedzi Martina, który od samego początku jest ukazany jako antypatyczny facet, przez co nie wzbudza w nas sympatii, nie da się go polubić.
Janelle Brown, porusza bardzo ważne tematy, z którymi spotkaliśmy się nie jednokrotnie. Pisarka bardzo mocno skupia się nad problemem niepłodności, uzmysławia nam, z jakimi trudnościami i wyrzeczeniami boryka się pary.
Świetna, lekka historia fikcyjna, która jest dokładnym odzwierciedleniem realnego życia. Autorka w sposób prosty i przejrzysty ukazuje, blaski i cienie codziennego bytu. Opowieść, która ma w sobie mocny i ważny przekaz, o trudnych wyborach, które trzeba dokonać.
Stare przysłowie mówi ,,Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło” Polecam.
Miłość chodzi własnymi drogami i nigdy nie wiadomo, kiedy pojawi się w życiu. Czasami przychodzi nagle, bez zapowiedzi, czasami przychodzi w spektakularny sposób, a czasami pojawia się wraz w deszczowy dzień, tak jak w książce „Spacer w deszczu.”
Od 5 lat Scarlett żyje pod dyktando despotycznego męża, z którym wiązała kiedyś swoje szczęście. Teraz, w dniu ich kolejnej rocznicy ślubu, czuje się stłamszona, pozbawiona energii, wypełniona smutkiem i goryczą, niepotrafiąca cieszyć się życiem. Nie może liczyć na Martina, który wciąż poddaje krytyce wszystko, co ona robi stawiając na pierwszym miejscu swoje ambicje i plany. Od jakiegoś czasu Martin opanowany jest chęcią posiadania dziecka tak bardzo, że nie bierze pod uwagę woli Scarlett wciąż zmusza ją do robienia badań na bezpłodność, kontroluje jej zachowanie i sposób odżywiania. Scarlett jest tym zmęczona, ale wciąż ulega namowom męża, stosuje różne zalecane terapie, przyjmuje przepisywane leki, ale wszystko bezskutecznie. Martin nie przyjmuje do wiadomości, że wina może być po jego stronie i skutecznie unika zrobienia sobie odpowiednich badań. Ta sytuacja jest dla Scarlett męcząca, sprawia, że czuje się jak inkubator, a nie jak kochana żona i nawet już nie jest pewna, czy chce zostać matką. Nic dziwnego, że gdy pewnego dnia do księgarni, w której pracuje, wchodzi przystojny James o magnetyzującym spojrzeniu, budzą się w niej dawno uśpione pragnienia.
Pani Katarzyna Bester ujęła mnie już w zeszłym roku dwoma powieściami, a mianowicie „Mam coś Twojego” i „Romans pod choinkę”, które mogłam przeczytać i byłam nimi zachwycona, Jej fantastyczny styl sprawił, że przeczytałam obie z ogromnym zainteresowaniem i poczuciem satysfakcji. Tym razem także bez problemów zanurzyłam się w kolejną powołaną na karty książki opowieścią, którą pochłonęłam w jeden wieczór.
Autorka ponownie napisała rewelacyjną historię, w której poznajemy niezwykle charakterystyczne postacie z dobrze wykreowanymi osobowościami. Dotyczy to zarówno Scarlett i Jamesa, ale też osób drugoplanowych. Nie są sztuczni czy idealni, lecz ludzie realistycznie nakreśleni, którzy mają swoje wady, zalety i problemy. Szczególną sympatią obdarzyłam przyjaciółkę Scarlett, Paulę, która ujęła mnie celnymi ripostami, poczuciem humoru i umiejętnością rzetelnej, trafnej oceny sytuacji. Ogromnie polubiłam rodziców głównej bohaterki, którzy ją wspierają, bez krytykowania i moralizowania. Po prostu zawsze ich córka może do nich przyjechać, wyżalić się, wypłakać, a przy tym znaleźć pocieszenie. Są przy niej bez względu na decyzje, jaki podejmuje ich dziecko.
„Spacer w deszczu” to ujmująca, romantyczna i bardzo wciągająca opowieść, w której nie brakuje życiowych problemów, emocji, romansu, delikatnej erotyki, a to wszystko otoczone zostało zapachem książek, atmosferą Londynu, ale też Barcelony i Rzymu, dokąd zabiera nas w pewnym momencie fabuła. Porusza przede wszystkim problem toksycznych relacji, bezpłodności pokazując standardowe podejście do tematu, gdy najpierw jest podejrzewana o to kobieta, a dopiero potem mężczyzna. Najczęściej w powieściach poruszany jest temat kobiet, które pragną zostać matkami i przeżywają dramat niepłodności. W tej powieści nacisk pod tym względem pochodzi od mężczyzny, ale pokazane jest to tak, jak to nie powinno wyglądać. Ciąża cieszy, gdy jest wynikiem miłości, a nie zimnej kalkulacji, jak to robi Martin. Innym zagadnieniem jest fascynacja drugą osobą, która uświadamia, że można żyć inaczej i pokazuje jak naprawdę zachowuje się osoba zakochana. Motywem przewijającym się przez fabułę i będącym łącznikiem między Scarlett i Jamesem są książki, które on kupuje dla swojej siostrzenicy oraz praca wśród księgarskich półek.
Scarlett reprezentuje rzesze kobiet, które tkwią w związkach z przyzwyczajenia, nie potrafią zdecydować się na zmianę, mimo że nie są w nich szczęśliwe. Tłumaczą się wspólnie przeżytymi latami i mają nadzieję, że ich małżeństwo będzie jeszcze szczęśliwe. Scarlett też na to liczy, ale zauważa, że nie wszystko jest tak, jak sobie to kiedyś wyobrażała. Wciąż przekonuje się, że Martin traktuje ją przedmiotowo, ale mimo to ciągle ma nadzieję, że to się zmieni. Tym samym zwraca uwagę na to, że o relacje w związku powinny dbać obie strony, gdyż małżeństwo nie powinno ograniczać drugiej osoby w realizowaniu jej pasji, tłamszeniu i ograniczaniu, lecz uwzględniać potrzeby i pragnienia każdej ze stron. Jeżeli stara się tylko jedna osoba, wówczas prędzej lub później wszystko rozpadnie się, niczym dom bez fundamentów.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu AMARE
"Spacer w deszczu" autorstwa Katarzyny Bester, to piękna historia o odnajdywaniu siebie, po byciu stłamszonym przez kogoś, kto miał nas chronić, kochać i zawsze przy nas być...
Scarlett od zawsze chciała podróżować, zwiedzać kraje, które wypisała sobie na liście swoich marzeń. Miała ogromne plany z tym związane i wszystko rozpisane wręcz perfekcyjnie. Jednak po ślubie z mężczyzną jej życia, wszystko inne poszło w odstawkę. Liczył się tylko on i jego zdanie. Nie mogła zrobić praktycznie nic bez jego aprobaty i tak przez kilka długich lat. Najpierw ślub, potem odkładanie pieniędzy na wymarzony dom, a następnie staranie się o dziecko. Może i to wszystko wygląda idealnie, bo która kobieta nie chciałaby się tak szybko ustatkować? Jednak zaglądając w głąb relacji bohaterów, można zauważyć, że wcale nie jest tak kolorowo. Starania o dziecko tak naprawdę były jednostronne, on tylko jej mówił, co ma robić, nie liczył się z nią. Ona wierzyła, że niedługo się to zmieni, że to taki etap przejściowy, czy aby na pewno? W dodatku mężczyzna skrywa pewną tajemnicę...
Jak zaczęłam czytać tę książkę, momentalnie przepadłam. Styl Autorki bardzo przypadł mi do gustu, dzięki czemu przez powieść dosłownie się płynęło. Chłonęłam każde zdanie, coraz bardziej zachwycając się tym, jak została poprowadzona historia bohaterów. Bardzo polubiłam Scarlett i Jamesa, dlatego trzymałam za nich kciuki cały czas. Mimo że kobieta była łatwowierna i uległa względem męża, o dziwo ani trochę mi to nie przeszkadzało, a wręcz czekałam na odwet z jej strony. Bolały mnie momenty, w których on ją podle traktował, tłamsił, nie pozwalając spełniać marzeń, jednak mimo wszystko wierzyłam, że ona w końcu przejrzy na oczy, kim się stał. Kopnie go w dupę i pokaże, że nie jest bezbronna i ma swoje zdanie. I tu nagle pojawił się James, który krok po kroku zdejmował jej klapki z oczu, czym u mnie zaplusował. Ich relacja, która powoli się rozwijała, sprawiała, że płakałam ze wzruszenia, a uśmiech cały czas gościł na mojej twarzy. To, jak mężczyzna nazywał Scarlett swoją małą księgareczką podobało mi się chyba najbardziej. Było to takie urocze i trafione w punkt.
Powieść jest pełna ciepła, wzruszająca i wywołująca uśmiech na twarzy. Czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie. Bohaterzy zostali świetnie wykreowani (no prawie wszyscy, gdyż Martin jest bardzo irytujący), ale za niego, charakterem podwójnie nadrabia James. Jednocześnie przekazuje bardzo ważne rzeczy, co od dłuższego czasu cenię sobie w książkach. Pokazuje, że nie zawsze możemy być pewni tego, czy miłość naszego życia, właśnie nią będzie. Los często płata figle, tak jak było w przypadku naszej bohaterki. Dlatego cieszę się ogromnie, że Autorka pozwoliła jej w końcu żyć pełnią życia i nie przejmować się zdaniem innych.
Moim zdaniem to taka lektura idealna na wieczór z kocykiem i herbatką w ręce. Zwłaszcza w pochmurne dni, gdyż "Spacer w deszczu" zabiera nas do Londynu, w którym taka pogoda to codzienność, a wszystkie te cudowne momenty z bohaterami dają nam odrobinę tego ciepła...
Ogromnie się cieszę, że było mi dane sięgnąć po tę powieść, gdyż była to pierwsza książka Autorki, którą przeczytałam. Polubiłam jej styl, więc z pewnością sięgnę po kolejne jej dzieła. Dziękuję serdecznie Klubowi Recenzenta serwisu nakanapie.pl, za egzemplarz recenzencki, który umilił mi czas. I dziękuję pięknie Autorce za tak cudowną książkę, od której nie szło się oderwać!
Scarlett ma cudownych rodziców, idealną pracę w księgarni oraz wymarzonego męża. Niestety w ostatnim czasie w małżeństwie pojawia się coraz więcej chłodu i oziębłości. Powodem jest brak ciąży, która aktualnie jest priorytetem dla Martina. Dla osamotnionej kobiety wsparciem i zrozumieniem służy koleżanka z pracy, ukochane książki oraz ... ON. Tajemniczy przystojniak związany z muzyką. James staje się powolnym zapalnikiem zmian u kobiety. Przy jego boku ponownie odkrywa radość z życia. Wraz z nadejściem nowego przyjaciela Scarlett zaczyna patrzeć innym okiem na swoje małżeństwo. A przede wszystkim na Martina.
Co zrobi Scarlett? Czy Martin się opamięta zanim będzie za późno? A może to James stanie u boku kobiety? Czy z drugiej strony jest on godzien zaufania biorąc pod uwagę jego dotychczasowe życie w trasie?
Książki Kasi pochłaniam na raz. Pisze tak realnie i tak oddaje klimat, że ma się wrażenie, iż jest się naocznym świadkiem wszystkich wydarzeń. Dlatego też bez wahania sięgam po kolejne premiery spod pióra autorki.
Najnowsza powieść jest bardzo życiowa. Porusza między innymi problem ślepego zauroczenia drugą płcią. Tymczasowymi różowymi okularami, gdzie wszystko wydaje się być inne, niż jest w rzeczywistości. Nieświadomie ignoruje się sygnały ostrzegawcze. Szukając drugiej połówki i poszukując szczęścia czasami rozum przegrywa z sercem. Miłość uskrzydla, lecz niekiedy lądowanie bywa bardzo bolesne.
Drugi aspekt lektury dosięga wielu par. Problemy z zajściem w ciążę coraz bardziej pojawiają się w życiu codziennym. Już nie jest tematem tabu, jakim było dobrych kilka lat temu. Co nie zmienia faktu, że dla wielu mężczyzn nadal jest to temat drażliwy, gdyż problem według nich "zawsze" leży po stronie kobiet. A przecież wina może być właśnie ich, bądź nawet obopólna. Warto o tym pamiętać i wspierać się mimo wszystko. To naprawdę są ciężkie chwile i liczy się każdy gest.
W powieści znajdziemy również wiele innych wątków, które także warte są zwrócenia na nie uwagi. Wszystkie ładnie się układają w niezwykle wciągającą i pełną satysfakcji powieść. Romantyczną, zaskakującą, przewrotną i z pięknym uczuciem. Dająca nadzieję i dodająca otuchy. Zwracająca uwagę na to, aby być także dla siebie a nie tylko dla partnera. By podążać za swoimi marzeniami i pragnieniami. Po takie historie warto sięgać.
Polecam
Współpraca: Wydawnictwo AMARE
Scarlett i Martin są małżeństwem już od dziesięciu lat. On jest znanym architektem, ona pracuje w księgarni. Para od kilku miesięcy stara się o potomstwo, jednak bezskutecznie. Chociaż ostatnio kobiecie wydaje się, że Martin tylko ją obwinia o ten stan rzeczy…
James nigdy nie był w prawdziwym związku. Szybkie numerki po koncertach? Pewnie, jak najbardziej. Gdy jednak jego siostrzenica wymusza w nim wizytę w pobliskiej księgarni, nie spodziewa się, że spotka tam piękną kobietą o smutnych oczach…
Tak zaczyna się ich przyjaźń. Scarlett potrzebuje odetchnąć od męża, tymczasem James zaczyna czuć do niej coś niespodziewanego… Instynkt opiekuńczy? Troskę? Bo przecież nie miłość – ostatecznie Scarlett jest mężatką! I na pewno nie odwzajemnia jego uczucia. A może…?
„Spacer w deszczu” to historia o tym, że nigdy nie jest za późno, aby zacząć od nowa. I czasem warto pomyśleć najpierw o sobie, a dopiero później o innych…
Biorąc tę książkę do recenzji, nie liczyłam na wiele. Chciałam po prostu zrelaksować się oraz dobrze spędzić czas. Od pierwszych stron jednak poczułam, że ta powieść to będzie coś zupełnie innego. Na pewno nie jest to sztampowa historia, a to głównie za sprawą głównych postaci.
Może znacie to uczucie, kiedy podczas lektury wydaje się Wam, że czytacie o prawdziwych osobach. Fikcja przenika się z życiem, a na usta aż ciśnie się „ja też tak miałxm!”. Cóż, jeśli chcecie doznać takiego uczucia, to „Spacer w deszczu” nada się do tego idealnie.
Czytając o perypetiach Scarlett i Jamesa, ma się nieodparte wrażenie, że są to postacie z krwi i kości. Ich relacja rozwija się naturalnie, nie ma w niej pośpiechu czy wyolbrzymionego uczucia. Bohaterowie to przede wszystkim osobne jednostki, które mają swoje marzenia, rodziny i plany na przyszłość. Owszem, ich zauroczenie sobą nawzajem jest ważne w fabule, ale ważniejsze jest to, czy ich życiowe cele się pokrywają. Nic nie jest tu robione na siłę, wszystko ma swój czas.
Ważnym wątkiem poruszonym w powieści jest temat bezpłodności. Autorka w świetny sposób ukazuje to, jak wpływa on na samoocenę człowieka i jest problemem w chwilach, kiedy inne metody zapłodnienia są nieakceptowane przez partnera/partnerkę. Oprócz tego tematu ważna jest także kwestia regularnego badania się. Katarzyna Bester w sposób przystępny, ale nie oceniający wprowadziła tę tematykę. Bardzo mi się to podobało.
Sympatycznym dodatkiem okazał się też wątek księgarni, w której pracuje Scarlett. Od pierwszych rozdziałów powieści widać, że kobieta kocha swoją pracę i lubi innych pracowników. Podczas czytania wręcz czułam ten zapach starych woluminów, świeżo parzonej kawy oraz deszczu właśnie, który wnosili na ubraniach nowi klienci. Pani Bester bardzo dobrze oddała klimat tego miejsca, do którego wręcz chciało mi się wracać… A tym samym i do samej książki.
Niestety, nie zabrakło w tej historii kilku wad. Przede wszystkim postać Martina jest bardzo jednowymiarowa. Praktycznie jedynym tematem, jaki go obchodzi, jest pragnienie posiadania dziecka. Naprawdę rozumiem, że to ważny wątek tej książki, ale brakowało mi w tym jakiegoś… zaskoczenia? Od pierwszych stron wiadomo już, że jego związek ze Scarlett nie przetrwa. Wolałabym jednak, aby odbyło się to mniej dosadnie, a on jeszcze w jakiś sposób walczył o uczucia kobiety. Cóż, przynajmniej po dziesięciu latach małżeństwa wypadałoby…
Niezbyt odpowiadały mi też duże przeskoki czasowe. Było ich kilka, ale ten ostatni najbardziej mnie zirytował. Pewnie się w tym momencie czepiam, ale zwyczajnie nie lubię takich zabiegów w książkach. A już szczególnie w obyczajówkach, w których tak naprawdę to emocje postaci są najważniejsze. I często wpływają na ich zmiany w poglądach czy charakterze.
Na tle całej książki kwestie te są jednak małymi szczegółami. Moim zdaniem powieść naprawdę broni się swoim klimatem, a także ważną tematyką. Potrafi oczarować, ale też wzruszyć oraz pokazać, że nigdy nie jest za późno na miłość. „Spacer w deszczu” to historia warta uwagi i bardzo się cieszę, że mogłam ją przeczytać. Polecam!
Scarlett jest żoną Martina, wychodząc za niego była pewna, że znalazła miłość i szczęście. Jednak kolejne próby zajścia w ciążę sprawiają, że między małżonków wkrada się chłód. Kobieta przypadkowo spotyka muzyka Jamesa, mężczyzna sprawia, że w Scarlett budzi się chęć do życia. Nachodzą ją również wątpliwości związane z wizją życia jaką zaplanował dla nich Martin. Jaką decyzję podejmie Scarlett? Zdecyduje rozum czy serce?
To już moje kolejne spotkanie z twórczością autorki, każda z poprzednich jej książek, które czytałam wzbudzała we mnie pozytywne odczucia, dlatego też postanowiłam sięgnąć po jej nową książkę "Spacer w deszczu". Pani Kasia ma bardzo przyjemne pióro, co sprawia, że jej książki za każdym razem wręcz pochłaniam, oczywiście w tym przypadku było tak samo. Pomysł na fabułę książki już od pierwszych stron bardzo mi się spodobał i naprawdę mocno się wciągnęłam w historię Scarlett i Jamesa. Możemy tutaj zapoznać się z perspektywą obojga bohaterów, co pozwoliło mi dużo lepiej ich poznać, dowiedzieć się jakie odczuwają emocje, lepiej zrozumieć ich postępowanie i decyzję, które w przypadku obojga nie były łatwe. Oboje zaskarbili sobie moją sympatię już od pierwszych chwil i bardzo im kibicowałam. Relacja pomiędzy bohaterami została w bardzo ciekawy sposób tutaj przedstawiona i toczyła się swoim tempem, z zainteresowaniem śledziłam stopniowo postępującą pomiędzy nimi fascynację i pożądanie, także emocje gwarantowane! Natomiast Martin - mąż Scarlett wielokrotnie działał mi swoim zachowaniem na nerwy, myślał jednotorowo i nie brak pod uwagę uczuć kobiety. W związku powinno się być razem, bez względu na wszystko. Autorka w swojej powieści porusza wiele ważnych i ponadczasowych kwestii, które z pewnością skłaniają czytelnika do refleksji: problem z zajściem w ciążę, konsekwencje tych problemów dla związku, problem z akceptacją siebie. Co prawda od początku domyślałam się jak finalnie potoczą się losy bohaterów, jednak nie odebrało mi to radości z czytania książki. To historia idealna na jeden wieczór, tym bardziej teraz na wakacje. Polecam! Moja ocena 8/10.
Decydując się na małżeństwo, podejmujemy bardzo ważną decyzję, która zmienia całe nasze życie na zawsze, dlatego też warto dobrać sobie partnera, z którym czujemy się dobrze i którego kochamy, niestety ludzie potrafią z biegiem czasu się zmienić i to nie na lepsze, a na gorsze.
W tej historii poznajmy dobrą i złą postać, dobra to Scarlett wspaniała kobieta, która marzy o podróżach, małym domku i szczęśliwym życiu, zła to Martin mężczyzna, dla którego ogromnie liczy się to, co myślą o nim inni, robi wszystko na pokaz i za wszelką cenę chce mieć dziecko. Dzięki temu, że bohaterowie są całkowicie inni, czujemy się bardziej związani z tą dobrą postacią, śledzimy jej losy i wspieramy ją w tym, żeby wreszcie o siebie zawalczyła. Chyba zawsze, kiedy w historii jest kryzys małżeński, pojawia się też osoba trzecia, tym razem jest to James, przystojny mężczyzna, który przypadkiem przyszedł kupić książkę do księgarni, w której pracuje Scarlett, ale żeby nie było zbyt nudno mamy tutaj również tajemnice, którą skrywa jeden z bohaterów, ale nie zdradzę który.
Pomimo tego, że pomysł na fabułę jest dość banalny, kryzys w małżeństwie i od razu przystojniak na horyzoncie to naprawdę historia wciąga i ma wiele ciekawych wątków. Jest tutaj poruszony trudny temat niepłodności, kiedy pomimo starań dziecko nie pojawia się na świecie, najczęściej wszyscy obwiniają o to kobietę, że nie potrafi mężowi urodzić potomka, a nie zawsze jest to jej wina, ponieważ problem może leżeć również po stronie mężczyzny. Pokazane jest tutaj różne podejście do tego, że ktoś nie może mieć dziecka, dla jednych jest to niedopuszczalne w związku, a inni nie mają z tym problemu, także fajnie, że takie tematy są również poruszane w książkach.
Ja przeczytałam te historie bardzo szybko, można powiedzieć, że przez nią płynęłam, ponieważ lubię czytać o tym, jak kobieta odkrywa siebie i przestaje być pod wpływem mężczyzny, książka jest naprawdę piękna i warta polecenia.
Scarlett od kilku lat jest żoną Martina. Wychodziła za niego z wielkiej miłości, byli naprawdę udaną i szczęśliwą parą. Niestety to czas przeszły i chociaż nadal mocno kocha męża, czuje, że między nimi wszystko jest nie tak. Brakuje jej czułości, akceptacji, ma dość wiecznych pretensji mężczyzny, a jednocześnie nic z tym nie robi. Od dawna starają się o dziecko. Martin chce zostać ojcem, ona również tego pragnęła, jednak zaczyna czuć się jak nic niewarty inkubator. Wieczne badania, które musi wykonywać, pretensje, że za mało się stara, za mało dba o siebie, rozczarowanie na twarzy męża, kiedy znowu dostaje miesiączkę. To wszystko zaczyna być nie do zniesienia. Wtedy poznaje w pracy pewnego mężczyznę, który zaczyna ją fascynować. Jakiego? Jak dalej potoczy się jej małżeństwo? Czy uda się go uratować? Czy ponownie zbliżą się do siebie z Martinem? Czy Scarlett i Martin zostaną rodzicami?
Historia Scarlett była ciekawa, wciągająca, wywołująca wiele emocji. To historia kobiety, która nie jest szczęśliwa w małżeństwie, która jest manipulowana przez męża, niedoceniana, która poświęciła siebie, swoje marzenia. Mnie zdecydowanie się podobała i mocno kibicowałam bohaterce. Akcja dość sprawnie poprowadzona, z ciekawymi, a nawet zaskakującymi zwrotami. Mnie osobiście wciągnęła tak bardzo, że nie mogłam się od niej oderwać, zanim nie poznałam zakończenia.
Bohaterowie ciekawi, moim zdaniem dobrze wykreowani.
Scarlett to kobieta, która z jednej strony podziwiałam, z drugiemu miałam ochotę nią potrząsnąć. To bohaterka, która wiele robiła dla męża, zatracając przy tym siebie. Jest miła, sympatyczna, dobra.
Martin to egoista i to jakich mało. Myślał tylko o sobie, nie licząc się z uczuciami innych. Zdecydowanie go nie polubiłam.
Mamy jeszcze James, jednak o nim nie mogę wam za wiele powiedzieć. Zdradzę tylko tyle, że jest jednym z męskich bohaterów, których polubiłam od pierwszych stron.
„Spacer w deszczu” to książka, która mnie zdecydowanie się podobała i z przyjemnością polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA
Ależ to było dobre! To, obok „Świątecznego nieporozumienia” moja ulubiona powieść autorki. Jest doskonała. Wyważona, jeśli chodzi o emocje, dopracowana, bardzo dobrze skonstruowana, znakomicie łącząca genialny humor i powagę, która wymagana jest w niektórych sytuacjach. Uwielbiam poczucie humoru autorki, tak idealnie zgrane z moim. Autorka w tej konkretnej powieści może nie szafuje dowcipem zbyt często, ale jeśli już to robi, wymierza niezwykle celnie. Znając już trochę twórczość autorki, spodziewałam się w powieści dobrego humoru. Zaskoczyła mnie natomiast bardzo zwrotami akcji. Nie chodzi o to, że jest ich nie wiadomo jak dużo, ale o to, że są mocne (i to jak!) i zdecydowanie niespodziewane. No czegoś takiego sobie nie wyobrażałam, chociaż wiedziałam, na jak wiele stać Kasię Bester. Czapki z głów za tak skonstruowaną fabułę, za te wstrząsy w trakcie i szybciej bijące serce prawie przez całą lekturę.
„Spacer w deszczu” to z jednej strony ciepła, romantyczna, pełna humoru i emocji opowieść o uczuciu rodzącym się w cieniu problemów małżeńskich, z drugiej szokująca historia, która pokazuje, jak niewiele wiemy o osobach rzekomo nam najbliższych (rzekomo, bo powinny nimi być, a okazuje się, że są kimś zupełnie obcym). Scarlett wydaje się, że zna swojego męża. Powinna, w końcu znają się dziesięć lat i obchodzą właśnie piątą rocznicę ślubu. Kobiecie wydaje się, że jej mąż jest tym samym mężczyzną, w którym się zakochała. Że jedynie pragnienie bycia ojcem ma wpływ na jego zachowanie. Kiedy dowiaduje się, jak bardzo się pomyliła i że żyła w kłamstwie przez tyle lat, jest w tak dużym szoku, że nie wie już, w co ma wierzyć. A czytelnik razem z nią. Wiedziałam, jakim mężczyzną jest Martin, a i tak udało mu się swoim postępowaniem mnie zaskoczyć. Nie polubiłam tego bohatera. Też go nie polubicie, nie da się, bo to zwykły „kutas”, jak zwykła mawiać przyjaciółka Scarlett. To jak traktuje żonę, woła o pomstę do nieba. Nie stosuje wobec niej przemocy fizycznej, co to, to nie. Ale jest tak odpychający w stosunkach międzyludzkich i tak na tę kobietę naciska w sprawie dziecka, że nie da się na to patrzeć. Sam jednocześnie w tym kierunku nie robi nic. To zapatrzony w siebie egoista, dla którego ważne są pozory i to, co pomyślą o nim inni. Jest w końcu wziętym architektem, ma duży dom, luksusowe auto. Musi się prezentować i odpowiednio pokazać. Nie lubi przyjaciółki Scarlett i jej męża dlatego, że nie pasują do jego standardów. Ma uprzedzenia wobec Jacoba. No okropny człowiek. Nie chciałabym, aby ktoś taki stanął na mojej drodze. W końcu jego tajemnice wychodzą na jaw i kiedy okazuje się, czym było podyktowane każde jego działanie, szczęka opada na sam dół i nie chce się podnieść.
Z jednej strony mamy w powieści problemy małżeńskie Scarlett i wszystko, co z tym związane, z drugiej nową relację, która rozwija się bardzo powoli. Kobieta poznaje w księgarni, w której pracuje, przystojnego, samotnego, szarmanckiego Jamesa. Mężczyzna jest muzykiem, ale to nie to zwraca uwagę Scarlett na niego. Za każdym razem, kiedy wpada do księgarni, prosi ją o pomoc w znalezieniu konkretnego romansu. Okazuje się, że dla siostrzenicy, ale i tak ten fakt zaczyna intrygować główną bohaterkę. I nie jest tak, że zraniona przez męża, wpada w ramiona innego faceta. Nie, Scarlett chce ratować swoje rozpadające się małżeństwo i robi coś w tym kierunku. Z Jamesem początkowo tylko się przyjaźnią. Jednak i on, kiedyś bardzo niegrzeczny, zaczyna do tej kobiety odczuwać coś głębszego. Przyznam, że ten bohater zrobił na mnie duże wrażenie, kiedy pierwszy raz pojawił się w księgarni i w ogóle w powieści. Później, w rozdziale napisanym z jego perspektywy trochę stracił, by w kolejnych rozdziałach okazać się wartościowym mężczyzną. Rodzinnym, troskliwym, odpowiedzialnym. Czemu stracił? Od razu, kiedy został mu oddany głos, pochwalił się, że był rozwiązłym facetem, że nigdy nie spał dwa razy z tą samą kobietą, „Chyba że spałem, ale nie mam o tym pojęcia, bo nie pamiętam ich twarzy. Pojawiały się i znikały po solidnym bzykanku, a ja mogłem ruszyć dalej”. No właśnie. Nie jest to raczej najlepsza laurka, jaką mógł sobie wystawić. Na szczęście, dojrzał, zmądrzał i w relacji ze Scarlett pokazał zupełnie innego siebie. Człowieka, którego warto poznać. Duży plus dla autorki za kreację postaci. Nie zdarza mi się często pałać tak negatywnymi uczuciami odnośnie bohaterów, jakie miałam w stosunku do Martina. Nie związuję się też raczej z bohaterami aż tak mocno, jak związała mnie ta powieść ze Scarlett i Jamesem. Każdy z bohaterów jest jakiś. Nikt tu nie jest papierowy i dosłownie z każdym można się w powieści identyfikować (nawet z Martinem, chociaż jest okropny). Również drugoplanowe postaci zostały przedstawione w sposób wystarczający, a nawet więcej niż wystarczający. Uwielbiam rodziców Scarlett i jej przyjaciółkę Paulę. Wszyscy troje są niesamowici. Zabawni, elokwentni, pomocni. Zakochałam się w „Puszku”, który zdecydowanie chodzi w powieści swoimi drogami, czyli zazwyczaj nie tam, gdzie powinien.
Wszystko w powieści trzyma się kupy. Jest spójna, a do tego niesamowicie klimatyczna. Nie dość, że akcja dzieje się w Londynie, czasem mniej deszczowym, innym razem bardziej, to jeszcze można ze Scarlett zwiedzić fajne miejsca, posmakować lokalnego jedzenia i pooddychać innym powietrzem. Akcja jest wyrównana i raczej dynamiczna, chociaż przyspiesza jeszcze, kiedy na jaw zaczynają wychodzić sekrety Martina. Autorka poruszyła w powieści raczej rzadko poruszany temat, bo jest w niej mowa o problemach z zajściem w ciążę, z którymi boryka się wiele osób na świecie. Oprócz tego wspomina o uprzedzeniach z powodu koloru skóry i innych, o przemocy psychicznej (to właśnie robił Martin swojej żonie) i o relacjach międzyludzkich.
„Spacer w deszczu” to jedna z najlepszych powieści Kasi Bester. Zabawna i poruszająca jednocześnie. Niezwykle klimatyczna, interesująca i przede wszystkim mocno zaskakująca. To powieść z rodzaju tych nieodkładalnych. Uwielbiam i bardzo gorąco ją Wam polecam!
Muszę przyznać, że ,,Spacer w deszczu" bardzo pożywnie mnie zaskoczył. To zdecydowanie najlepsza książka tej autorki, oczywiście biorąc pod uwagę te, które zdążyłam przeczytać.
Wszystko w niej jest dokładnie na swoim miejscu. Jest dopracowana, pełna pięknych, ale również skrajnych emocji.
Z jednej strony jest to ciepła, romantyczna historia o rodzącym się uczuciu, ale również opowieść o problemach małżeńskich, problemach z zajściem w ciąże i ukrywaniu prawdy przed najbliższymi.
Scarlett to kobieta po trzydziestce, którą poznajemy w momencie świętowania z mężem piątej rocznicy ślubu. Tylko czy na pewno możemy nazwać tę niezręczną kolację świętowaniem?
Jej mąż Martin bardzo pragnie mieć potomka, co dosłownie staje się jego obsesją. Zaczyna traktować żonę, nie jako partnerkę, ale jako maszynę do rodzenia dzieci. Czy Scarlett jeszcze długo wytrzyma takie traktowanie?
Kiedy Scarlett poznaje Jamesa nie spodziewa się, że przystojny mężczyzna o hipnotyzującym spojrzeniu stanie się jej przyjacielem i powiernikiem. A z czasem może nawet kimś więcej?
,,Spacer w deszczu" to prawdziwa perełka. Zabawna, poruszająca i zaskakująca powieść, którą naprawdę warto przeczytać.
?Recenzja?
"(...) to, co dla jednego oznacza szczęście, może nie dać spełnienia komuś innemu."
Scarlett wychodząc za mąż, myślała, że będzie to życie pełne szczęścia oraz miłości aż po grób, jednak kilka lat zweryfikowało ich związek. Nie było to jej spełnienie marzeń. Mąż traktował ją jak nic nieznaczącą osobę, była potrzebna mu tylko do jednego... Właśnie do czego? Z tym łączyła się też pewna tajemnica, która zmieni wszystko... Nie będzie tak kolorowo. Łzy niejednokrotnie zaleją twarz kobiety, ale w tym wszystkim pomoże jej mężczyzna, poznamy w księgarni. Będzie jej wsparciem, będzie tym, kim nie może być dla niej mąż. Co z tego wyniknie? Czy małżeństwo Scarlett i Martina ma jeszcze szansę na przetrwanie?
"Spacer w deszczu" to piękna historia o miłości, która miała uskrzydlać, miała dawać szczęście, a sprawiła, że kobieta gasła z każdym dniem. Małżeństwo miało ich połączyć... Lecz rozłąka zbliża się wielkimi krokami.
Katarzyna Bester po raz kolejny sprawiła, że nie potrafiłam oderwać się od kartek i przestać czytać. Prosta historia, ale pokazująca problem, z którym mierzy się wiele małżeństw, ale najbardziej cierpi kobieta. Ukazanie problemu z zajściem w ciążę i brak wsparcia ze strony męża to najgorsze co może spotkać Scarlett. Ona robi wszystko, aby się udało. Ona chodzi na badania, martwi się, a jej mąż... On zapłata się w sień kłamstw, intryg i sam się w nich gubi... Nie polubiłam tego bohatera od samego początku. Był zapatrzony w siebie i liczył się tylko ON. Z każdą stroną coraz bardziej ta książka chwytała mnie za serce. Pojawienie się Jamesa zmieniło wszystko. Tchnęli w Scarlett nową moc. Tylko czy będąc żoną, mogła spotykać się z kimś innym?
Ta historia w swojej prostocie jest niezwykle niepowtarzalna i wyjątkowa. Nie chciałam jej kończyć. Za każdym razem, kiedy sięgam po książki tej autorki, wiem, że nie zostanę zawiedziona. Przepełnione są emocjami. Radość miesza się z łzami, śmiech ze smutkiem. Ale w tym wszystkim jest ONA, kobieta, która przechodzi ogromną zmianę. Widząc to jaka była na początku i na końcu książki miałam uśmiech na twarzy, bo miałam świadomość, że potrafiła zawalczyć o siebie i pokazać, jaka drzemie w niej moc.
Czekam na kolejne dzieła autorki.
W każdym nawet najlepszym małżeństwie zdarzają sie kryzysy. Ale zawsze staramy się je zażegnać. Kady ma na to swój sposób.
,,to, co dla jednego oznacza szczęście, może nie dać spełnienia komuś innemu"
Scarlett i Martin przechodzą właśnie jeden z takich kryzysów .Niestety, problem z zajściem w ciążę tylko go rozpala ,a wiecznie naciskający na kobiete mąż nie widzi problemu w sobie tylko w niej.
Kobieta czuje się coraz bardziej przytłoczona sytuacją i despotycznym mężem. Jedyne miejsce w jakim czuje się dobrze to jej praca. Scarlett pracuje w księgarni, i to właśnie tu ,poznaje Jamesa.
Mężczyna zaczyna coraz częściej odwiedzać to miejsce i coraz bardziej zbliża się do Scarlett, a kobieta w jego obecności czuje że może powierzyć mu wszystkie swoje problemy i tajemnice. I tak oto przyjaźń, przeradza się w coś wiecej.......
Ale czy wyjazd Jamesa nie przekreśli tej przyjaźni?
Jakie sekrety wyjdą na jaw?
,,Spacer w desszczu'' to bardzo życiowa książka. Jak dużo kobiet żyje ze swoimi mężami, partnerami z przyzwyczajenia? Jak dużo ich jest z nimi bo nie zna swojej wartości? I według mnie tak było ze Scarlett której mąż zaczął traktować ją tylko jako inkubator nic więcej.
A ona nadal trwała u jego boku. Książka wciąga i to bardzo lubie takie historie, czyta się je z zapartym tchem. Strony lecą jedna po drugiej, nim się obejrzysz książka się kończy. Autorka napisała to fajnie lekko i daje delikatny przekaz i wiare w lepsze jutro. Chodz było to moje pierwsze spotkanie z piórem autorki to mam nadzieje że nie ostatnie.
"Spacer w deszczu" autorstwa Katarzyny Baster okazała się dla mnie idealnym rozwiązaniem. Uwielbiam twórczość Pani Katarzyny, a historia zawarta w tej książce jest niesamowita. Bardzo lekka, zabawna i zdecydowanie fascynująca dla fanek romansów. Przyjemna lektura napisana dobrym piórem. Z przyjemnością stwierdzam, że książki autorki biorę w ciemno. Wiem, że się nie zawiodę i faktycznie teraz też tak było. Rewelacyjna historia, od której nie można się oderwać. Czyta się ją szybko, wręcz błyskawicznie. Fabuła jest spójna i dopracowana w każdym szczególe. A najlepsze jest to, że całość nie jest przesadzona, a raczej tak po ludzku realistyczna. Pokazuje nam losy dwojga ludzi, którymi mógłby być każdy z nas. Tak bardzo kibicowałam bohaterom, że chwila i zaczęłabym obgryzać paznokcie z emocji. A jest ich tutaj całkiem sporo.
Autorka w piękny sposób pokazuje nam jak dwoje obcych ludzi staje się dla siebie bardzo bliskimi ale nie chodzi o seks tylko o poczucie bezpieczeństwa i bliskości drugiej osoby. Ich historia udowadnia nam, że nie wiemy kiedy nasza miłość pojawi się w naszych życiu, a pojawia się w momentach najbardziej nieoczekiwanych. Nie wszystko jest tu bajeczne, bo życie nie jest idealne. I o tym przekonuje się nasza główna bohaterka, Scarlett. Jest żoną, pracująca w księgarni, z mężem starają się o dziecko. Jej mąż Martin, obwinia Scarlett, że to przez nią jeszcze nie mają dziecka. To wszystko staje się dla niej męczące. Pewnego dnia poznaje Jamesa. Kreacja bohaterów jest wyrazista i ciekawa. Jednak nie ukrywam, że Martina, nie mogłam polubić. Władca świata, idealny z ogromnym ego. Wzbudził on we mnie dużo negatywnych uczuć. Natomiast Scarlett uwielbiam od samego początku. Każdy bohater jest wyjątkowy i wnosi coś do powieści. Myślę, że w tej historii każdy znajdzie coś dla siebie. Niezwykle klimatyczna, interesująca i przede wszystkim mocno zaskakująca. Jeśli jeszcze nie znacie twórczości Kasi to musicie to nadrobić na pewno, nie będziecie żałować.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. Za co serdecznie dziękuję.
"Spacer w deszczu" jest powieścią utrzymaną w klimacie deszczowego Londynu, ale i słonecznych, gorących podróży oraz księgarenki pokazującej moc książek jaką mają nad człowiekiem. Dawno czegoś takiego nie czytałam.
Motywem przewodnim książki jest problem z zajściem w ciążę, który w dzisiejszych czasach dotyka coraz więcej osób. Oprócz tego mamy szereg innych równie ważnych tematów, jak chociażby przemoc psychiczna, rasizm czy relacje międzyludzkie.
"Widzę atrakcyjną kobietę po trzydziestce. Ma piekną, długą ciemnoszarą suknię z błyszczącym paskiem przy dekolcie. Nosi nieskazitelny makijaż i odcień pomadki dokładnie ten, który wybrał dla niej mąż kilka lat temu. Długie kolczyki z czerwonymi kamieniami podkreślając smukłą szyję, a uczesane do góry włosy mają kolor gorzkiej czekolady. Tylko oczy, niegdyś pełne energii, dzisiaj wydają się martwe. Spoglądają na mnie dwa błękitne pustkowia. Ta kobieta to ja."
Autorka stworzyła bohaterów prawdziwych, z takim, z którymi można się utożsamić, zwłaszcza ze Scarlett. Przyznam, że James, który pojawił się w księgarni wywołał we mnie niejednoznaczne odczucia. Początkowo zauroczył mnie ciepłem i szarmancką postawą, potem nieco zwątpiłam w niego, by końcowo w pełni się do niego przekonać. Z kolei mąż Scarlett Martin... po prostu nie cierpię faceta! Pozorant jakich mało! Dodatkowo nawet sylwetki postaci drugoplanowych są tak wykreowane, że nie sposób o nich zapomnieć. A do tego wszyscy prawdziwi, naturalni.
Przekonała mnie nakreślona relacja między Scarlett i James'em. Wszystko zaczęło się od przyjaźni, dopiero potem nastąpiło coś więcej.
"Czasem wspomnienia wspólnych lat to za mało, by być razem na zawsze."
Katarzyna Bester zadała o to, by wszystko miało odpowiednie proporcje. Znajdziemy zarówno humor, jak i poważniejsze, poruszające wątki. Nie zabraknie zaskakujących momentów i wychodzących na jaw pewnych sekretów.
"Spacer w deszczu" to ciepła, romantyczna, poruszająca i zabawna powieść o tym, że nigdy nie można mieć pewności z kim tak naprawdę dzielimy życie. To również historia pokazująca, że szczęście można odnaleźć zupełnie gdzie indziej oraz żeby nigdy nie rezygnować z siebie. Jesteście ciekawi czy Scarlett odnajdzie to, co straciła - marzenia, pragnienia i własne ja? Sprawdźcie koniecznie, warto!
Dla tej piątki przyjaciół nie ma tematów tabu! Gaję, Olimpię, Patrycję, Kalinę i Szczepana połączyło nieoczekiwane spotkanie w Rzeszowie. Ich znajomość...
Imogen Buckley jest niezależna, bezpośrednia i - jak twierdzi jej brat Holden - pyskata, a chwilami wredna. Od kilku miesięcy pracuje w międzynarodowej...
Przeczytane:2022-10-16,
Wychodząc za Martina, Scarlett była przekonana, że znalazła receptę na miłość i szczęście. Niestety kolejne zakończone niepowodzeniem próby zajścia w ciążę sprawiają, że do ich związku wkrada się chłód. Poszukując wsparcia i zrozumienia, Scarlett znajduje je… między regałami księgarni, w której pracuje.
Przypadkowe spotkanie z Jamesem, muzykiem o hipnotyzującym spojrzeniu, budzi w niej nieodczuwany od dawna apetyt na życie. Ale wraz z nim pojawiają się wątpliwości. Zagubiona młoda kobieta zaczyna się zastanawiać, czy wizja życia, jakie zaplanował dla nich Martin, jest tym, czego ona sama pragnie. Tymczasem narastająca między nią a Jamesem fascynacja powoli przeradza się w pożądanie…
***
Pióro pani Kasi miałam okazję poznać jakiś czas temu, czytając „Ucieczkę z nieznajomym”. Stworzona przez autorkę historia bardzo mi się podobała. Była przemyślana i dopracowana. Autorka poruszała trudne tematy, m.in. przemoc domową, a przy tym przelała na kartki papieru odrobinę humoru, dzięki któremu odbiór tej historii był zdecydowanie łatwiejszy.
Po „Spacer w deszczu” sięgnęłam w ciemno i nie żałuję swojej decyzji. Jest to ciekawa historia pokazująca tą mniej kolorową stronę małżeństwa. To opowieść o tym, jak łatwo zatracić siebie na rzecz tego, by uszczęśliwić innych. Jak często ze względu na uczucia, rezygnujemy ze swoich marzeń, planów. Rezygnujemy z siebie.
Tym razem Katarzyna Bester poruszyła trudny i bolesny temat, jakim jest bezpłodność. Wykreowała ciekawe postacie, jednak moje serce skradli rodzice Scarlett (a zwłaszcza jej mama), której wsparcie i bezgraniczna miłość chwytała mnie za serce.
Pierwsza połowa książki bardziej porwała mnie emocjonalnie. Poznanie rozterek z jakimi borykała się główna bohaterka, bardziej zaangażowało mnie w tą historię. Zdecydowanie bardziej ją przeżywałam. Z kolei ostatnie rozdziały były już dla mnie zbyt przesłodzone i wyidealizowane, a co za tym idzie – trochę nudne.
„Spacer w deszczu” to życiowa historia, skłaniająca do refleksji. Posiada drobne mankamenty, jednak w ogólnym rozrachunku wypada naprawdę bardzo dobrze.
Moja ocena: 6/10