Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2012-03-07
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 338
Człowiek wyruszył na spotkanie innych światów, innych cywilizacji, nie poznawszy do końca własnych zakamarków, ślepych dróg, studni, zabarykadowanych, ciemnych drzwi.
Wiecie, że Lem geniuszem był i basta? Nie?! To teraz już wiecie! Jestem oczarowana, zafascynowana i zasmucona, że poznaję Mistrza tak późno, a wszystko przez lekturę szkolną, której dobrze nie wspominam i przez którą miałam uraz do fantastyki.
Audiobook „Solaris” to doskonała produkcja Audioteki, znakomite słuchowisko, które wciąga od pierwszych minut. Książka napisana ponad pół wieku temu nadal jest niezwykle aktualna, nadal zmusza do refleksji (raczej tej gorzkiej) i zadania sobie wielu pytań o człowieczeństwo, jego granice. To uniwersalna opowieść o człowieku, o naszym pragnieniu nawiązania kontaktu z ‘obcymi’. Lem pisze także o miłości, o tym, ile warte jest prawdziwe uczucie, pisze pięknie i bez patosu, a Robert Więckiewicz czyta tak, że nietrudno o wzruszenie.
Taką fantastykę lubię i chcę takiej więcej!
NIETYPOWE RECENZJE MARTY- wpis z blogu o tym samym tytule. autor-Marta Grzebuła-Jarzębina
15 marSOLARIS – Stanisław Lem.
Długo zastanawiałam się, jak opisać moje emocje, które mi towarzyszyły przy czytaniu tej powieści, gdy byłam dzieckiem. Miałam przecież tylko 11 lat. Mimo to pamiętam ten dzień, choć w mojej pamięci jest luka dotycząca pełni okoliczności zagłębiania się w tę powieść. Czy to był dzień, czy może już wieczór? Nie wiem. Moje wspomnienia ograniczają się tylko do kuchni, gdzie stał tuż pod oknem stół a ja pochylona nad nim, za zgodą tatki, i o ile kojarzę w Jego obecności, wnikam wolno w ten, jak dla mnie wówczas niezrozumiały świat fikcji…Wszechświat. Co ja mogłam wtedy o nim wiedzieć? Nic. Taka jest prawda. Ale to dzięki tej książce a później setce moich pytań, skierowanych do taty zaczęłam rozumieć i pojmować ogrom tego, co zostało mi ujawnione w tej książce. Trzymałam się blisko głównego bohatera i tak jak on błądziłam w domysłach i przypuszczeniach a inni bohaterowie tej powieści wydawali się mi osobami, które pragną skrzywdzić początkowo mnie i jego. Mojego przewodnika. Mama wyjaśniła mi międzyczasie słowo „psycholog” zdefiniowała je jak najprzystępniej. Kochani musicie wciąż pamiętać, że piszę tu o czasach, gdy w Polsce nikt nie słyszał o komputerach, nikt też nie wiedział { nieliczne grono, wiedziało}, czym jest gatunek S-F a o komputerach? O Boże…Nawet nie słyszałam o echu na ich temat. Cudem techniki były telewizory lampowe i radia. a długopis z obrotową osłoną potrafił „obliczać „ tabliczkę mnożenia. Uśmiechacie się? Nie dziwię się Wam. Nie wspomnę tu o telefonach. Dwa lub trzy na cały blok. Tak, Kochani to były czasy, gdy dzieci miały jedyną rozrywkę tylko wówczas, gdy szalały z kluczem na szyi na podwórku bawiąc się w Indian, lub Czterech Pancernych i Psa … Tak, więc po uzmysłowieniu Wam, iż wciąż piszę o latach 70 podążam dalej do tej krainy, gdzie na stole leży książka {już naprawiona, ale nadal bez okładki} a ja pod bacznym okiem taty, Stefana czytam kolejny rozdział. Przeraża mnie to, kiedy mój bohater- przewodnik i ja musimy się tłumaczyć przed jakimiś ludźmi i udowadniać, iż na stacji badawczej panuje zła materia…Materia ta ukazuje się w postaci zjaw {tatko przybliżył mi ich opis używając słowa „duchy” } Dziś wiem, że nie o to tu chodziło. Ale wiecie, co pojęłam bez podpowiadania? Miłość. Ona była dla mnie tym…Tym czymś bardzo czytelnym w przekazie.…Ona, moja bohaterka, była realna, kochająca oddana i tak chciałam, tak chciałam, aby …No właśnie. Czy im się udało? Oczami mojego bohatera spoglądałam przez te swoiste „okno” na tę przestrzeń, gdzie pulsującą gamą barw istniało to inne, odmienne i niezrozumiałe dla nas wszystkich życie. Dla nich, moich bohaterów również. Inteligencja. I te słońca…Och, to było takie inne…Nieznane. Pamiętam, jak przed oczami przywołałam obraz „naszego” słońca. Jedynego, jakie do dziś nam towarzyszy… Jest ono czasem żółte, czasem czerwono- pomarańczowe, ale nie takie jak tam…te dwa słońca…Dziwne. Jakże to inny świat. Cytoplazmatyczny ocean. Jakże to zabrzmiało w moich uszach tajemniczo { Wówczas czytałam tylko na głos- polecenie rodziców} I ja, prowadzana, słowo po słowie, pomiędzy ich światami …Światami wspomnień a może wyrzutów sumienia? I ich teraźniejszości. I one…te niezniszczalnych twory, neurtriony…Niszczą moich bohaterów? Czy wyzwalają? Jeszcze tego nie pojmuję, ale boli mnie to, iż oni cierpią. A ja, razem z nimi. Każdego mi żal, ale najbardziej…jego. Chcę, aby ją uratował…Nie interesuje mnie to czy ona jest jakimś tam „tworem” ona jest …Jest taka dobra, tak kochająca. Wzdycham. Patrzę na tatkę uśmiecha się. Widzi, że emocje, jakie towarzyszą moim bohaterom, te jedne jedyne w swoim rodzaju, pojmuję doskonale. Mimo to moja podświadomość zastanawia się nad czymś jeszcze. Czy to, co jest w tym „oceanie” jest rzeczywiście jakąś formą inteligencji? Jeśli tak, to co to oznacza dla mnie. A dokładnie dla moich bohaterów. Zwłaszcza dla tego jedynego, wybranego przeze mnie, mojego przewodnika.
Kochani jak zdążyliście się już zorientować, ta recenzja jest nieco inna. Dlaczego? Z prostej przyczyny. Obudził się w tej chwili we mnie mój „ocean” wspomnień. Materializuję osoby, które tego dnia krzątały się w kuchni, gdy ja z zapartym tchem obracałam strony tej książki. Mama, której już ze mną nie ma…Odeszła ponad dwa lata temu. Nawet teraz smutek zaczął mi automatycznie towarzyszyć. I paradoksalnie dzięki tej notatce, dzięki tej powieści, i dzięki tamtemu wspomnieniu i ja zrozumiałam mój sen { Wspomniałam o nim w poprzednim wpisie}
SEN- Złoty okręt a w nim ja, lecz nie płynę po miękkich falach morza, czy oceanu, ale unoszę się coraz wyżej. Początkowo otula mnie błękit, potem gdzieś na granicy tego błękitu opada na mój okręt czerń. Czerń, która rozbłyska srebrem płomieni. Ogarnia mnie strach, czuję jak paraliżuje mnie ten widok. Nie rozumiem tego, co się dzieje. Okręt po chwili zmienia się błękitno – czerwoną łunę a ja staję się jego promieniem i wnikam w tę wszechobecną czerń. Już się nie boję. Dziwne. Mam wrażenie, że nie mam ciała. Jestem energią? Myślę. Energią, czego? Własnych lęków, obaw? A może wspomnień? I nagle początkowy, dostojny i lekko falujący ruch, dzięki któremu pokonuje kolejne warstwy mroku, staje się nieobliczalny…Wszystko wiruje, zasysa mnie do głębi. Głębi czegoś równie, jak ja nienamacalnego i po paru sekundach dostrzegam zarys sylwetki. Jakże znajomy zarys. Moja mama? Myśl przyspiesza. Nie ja, nie moje ciało. Myśl. Ciała niema. Czuję napływające, do moich świadomie wciąż funkcjonujących neuronów, szczęście. Moja mama, Basia? Łzy? Czyżbym mimo wszystko potrafiła płakać? Chyba tak. Wyciągam, nie widzialne, w Jej kierunku ręce i wołam: -Mamusiu!” …I budzę się. Być może zastanawiacie się, jaki to ma związek z ową powieścią? Nie dziwi mnie to. Więc szybko Wam odpowiem. Ale uczynię to, nie moimi słowami – „ Amor omnia vincit „ – [Miłość wszystko zwycięża ]
Nawet śmierć, dodaję w myślach, kiedy mąż tego poranka szykuje mi kawę. Jej aromat wypełnia kuchnie i moje zmysły a ja się uśmiecham…Wtedy…niemal 41 lat temu i dziś…gdy mam już trochę więcej niż 20 lat…Patrzę na kochanego i kochającego mnie człowieka…Znów się uśmiecham, ciepło i serdecznie. Mąż „puszcza do mnie oczko” … Wraz z jedynym znanym mi słońcem wstaje dzień. Otacza mnie mój wszechświat…jestem w nim.
Kochani. To dała mi ta powieść, także już wtedy. Przekonała mnie, że choć jest wiele niezbadanych, nieznanych światów…Moim wszechświatem jest i będzie miłość. A Waszym?
Marta Grzebuła
Ps. Być może ta recenzja Was nie usatysfakcjonowała. Rozumiem to. Wybaczycie więc. Ale wyjątkowo, tę powieści, tego autora nie trzeba polecać. Każdy, kto sądzi, iż jest miłośnikiem gatunku S-F … MUSI znać tego autora. To klasyka tego gatunku, więc nie wyobrażam sobie nikogo pretendującego na miłośnika science- fictioin, kto by nie przeczytał tej powieści {tej i innych, tego autora} A ja tylko opisałam Wam dalekosiężne „skutki” tych słów z książki SOLARIS, tworzących tamten świat i kierujących mnie ku tej jednej, jedynej ważnej myśli… „Amor omnia vincit”
Stanisław Lem - polski mistrz science-fiction, wizjoner, futurysta i filozof, członek Komisji Polskiej Akademii Nauk "Polska 2000". Jest najczęściej tłumaczonym polskim pisarzem. Rok 2021 ustawowo ogłoszono rokiem Stanisława Lema.
"Solaris" przedstawia przybycie psychologa Krisa Kelvina na stację badawczą na planecie Solaris, na której razem z innymi naukowcami próbuje nawiązać kontakt z zaskakującą obcą cywilizacją albo Nieznanym, tego autor dokładnie nie precyzuje.
Książka jest trudna, wymagała ode mnie bardzo dużego skupienia, przedstawiona historia jest tajemnicza i niepokojąca, a filozoficzne rozważania wywoływały niewygodę i przytłoczenie. To wszystko powoduje, że "Solaris" jest wybitną książką, autor w genialny sposób połączył filozofię, psychologię i wpływ rozwoju nauki na człowieka w wyobrażonym, fantastycznym świecie. Rozważania naukowe i historia Solaris łączą się z aspektami dotyczącymi człowieczeństwa, świadomością i podświadomością bohaterów. Pokazane są najbardziej wrażliwe części bohaterów, do których dociera miłość, rozpacz, bezsilność czy poczucie winy, te najbardziej pierwotne i dojmujące emocje, które pokazują pełnię człowieczeństwa. Autor stawia wiele pytań i nie odpowiada na nie, pozostawiając je czytelniczkom i czytelnikom, pokazuje również to co popycha człowieka do jego granic i sprawia, że je przekracza. Część książki poświęcona jest przedstawieniu historii badań naukowych na temat Solaris, a dla mnie były to również filozoficzne rozważania, dlaczego ludzie mają ambicje, żeby poznawać nowe światy, rozwiązywać, opisywać, dostosowywać otaczające ich środowisko. Ta książka nie jest miła, lekka i przyjemna, ale dała mi ogromną satysfakcję i poczucie zachwytu nad wspaniale opisaną rolą człowieka i jego psychiki w otaczającym go świecie.
---
https://www.instagram.com/kofeinowe.ksiazki/
Z książkami Pana Lema mam pewien problem. Większość czyta się źle lub tak sobie (wiem narażam się). Jednak jest w nich to coś. Coś co przyciąga i zmusza do przeczytania kolejny raz tej samej książki lub kolejnej z kolekcji.
Jeśli chodzi o Solaris to bez wątpienia trzeba to przeczytać. Nie ma niczego podobnego, napisanego w takim stylu. Nie ma co więcej pisać. Po prostu jest to pozycja obowiązkowa!
Jak zwykle słuchowisko audioteki bez wątpienia podnosi wartość o minimum półtora punktu.
Z początku było tak strasznie, że byłam gotowa odłożyć książkę na półkę - co rzadko mi się zdarza. Później akcja się rozwinęła. Wkurzały mnie dłużyzny z paranaukowymi opisami. Jakoś nie mogłam się w nie wciągnąć. Doceniam pomysł, budowanie napięcia, ale ostatecznie uważam, że książce jeszcze wiele brakuje. Zakończenie jest nijakie, napięcie opada ze strony na stronę (powinno być odwrotnie). Ostatecznie uważam, że książka jest dobra, ale sądziłam, że będzie lepsza.
„Człowiek może ogarnąć tak niewiele rzeczy naraz; widzimy tylko to, co dzieje się przed nami, tu i teraz; unaocznienie sobie równoczesnej mnogości procesów, jakkolwiek związanych ze sobą, jakkolwiek się nawet uzupełniających, przekracza jego możliwości. Doświadczamy tego nawet wobec zjawisk względnie prostych. Los jednego człowieka może znaczyć wiele, los kilkuset trudno jest objąć, ale dzieje tysiąca, miliona nie znaczą w gruncie rzeczy nic.“
- Stanisław Lem.
; Solaris ;
Stanisław Lem.
Wydawnictwo: Literackie.
Literatura: fantastyka, fantasy, science fiction.
Twórczość Stanisława Lema nie muszę nikomu przybliżać, jego powieści podbiły świat, a wizje które przedstawiał w literaturze są lustrzanym odbiciem naszych teraźniejszych czasów. ; Solaris ; po raz pierwszy została wydana w 1961 roku, przez wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, zaliczona słusznie do klasyki fantastyki naukowej. Powieść ta, gdzie nie jeden artysta stwierdził, że jest to dzieło relacji nieudanego kontaktu ludzkością z obcą formą inteligencji. Warto także zaznaczyć że W 2021 roku przypada setna rocznica urodzin Stanisława Lema, jednego z najpoczytniejszych polskich pisarzy tej literatury. Sejm RP zdecydował, że należy uczcić ten fakt i ustanowił obecny rok – Rokiem Lema, pod nazwą ; Widziałem przyszłość ; który jest świętem kultury, technologii i nauki.
Bohaterem tejże powieści jest psycholog Kris Kelvin, który przybywa z Ziemi na stację badawczą, która unosiła się nad oceanem cytoplazmatycznym pokrywającą planetę Solaris. Ocean ów był integralną formą inteligencji, żywą strukturą, badacze nie raz zachodzili w głowę próbując odpowiedzieć na wiele nurtujących pytań. Kiedy Kelvin trafia na Stacje - zastaje swoich pobratymców w stanie odmiennym, nienaturalnym, wręcz zahaczającym o obłęd, natomiast ich szef placówki - Gibarian - popełnił samobójstwo, zostawiając dla Krisa zaszyfrowaną wiadomość, ten algorytm odkrywa wiele zachowanych w tajemnicy informacji odnośnie oceanu. W tym czasie pojawia się była dziewczyna naszego bohatera, która także wcześniej popełniła samobójstwo, wprawiając w wyrzuty sumienia psychologa. Jej pojawienie się jako ; gościa ; gdzie jak się okazało, nie tylko Kris był świadkiem udręki, chcąc pozbyć się jej, ta powraca, jak i inni ; goście ; do osób zamieszkujących stację, wywołując obłęd, stany lękowe. Po pewnym czasie jej obecność sprawia że zaczyna akceptować ją, taką jaka jest, przyznając przed sobą że nawet mu odpowiada, że ją kocha. Jego koledzy, będąc w podobnej sytuacji próbują wytłumaczyć Krisowi, że ocean materializuje wspomnienia badaczy, czym była udręka psychiczna. Stosowane eksperymenty na oceanie - naświetlanie promieniami rentgenowskimi, doprowadziły do takiego efektu, chcąc powstrzymać lub zredukować stan odniesiony, zostaje wysłany encefalogram Kelvina, który ma na celu wysłanie odbiorcy swoich stanów psychicznych. O dziwo można byłoby pomyśleć że kłopoty ustały, ale czy na pewno?
Powieść jest podróżą, dwubiegunową, pomiędzy planetami, opisującą fantastyczny świat oceanu, ich interakcje, mądrość, inteligencje, świat galaktyk. Niesamowicie płynnie poprowadzona fabuła, z ciekawymi wątkami ; gości ; którzy jako życie po życiu, wywoływały skrajne emocje, utwierdzając naszego bohatera w przekonaniu o słuszności swej decyzji by zatrzymać tę którą pokochał na nowo. Abstrakcyjna, opisowo modelowa wersja powstania planety Solaris, gdzie zastanawiające skąd w tamtych jakże odległych latach, autor wiedział o plazmach, matrycach, wielu funkcji technologicznych, a przecież one jeszcze nawet nie raczkowały. Niesamowity potencjał, kunszt literacki, rzemiosło wysunięte wobec tego co z fantazją stworzył, przelewając na papier. Nudna i ciekawa, zależy czego spodziewamy się od pierwszej powieści która dla mnie jest otwierającymi oczami przenosząc się z przeszłości w teraźniejszość. Nie koniecznie powieść, stworzona dla technologii, twórców gier, ale o tym parę słów zarekomenduję w ; Cyberiadzie ; póki co, polecam wszem i wobec.
Bardzo bogate, wymagające od czytelnika pełnego skupienia, opisy. Kris przybywa do stacji na planecie Solaris, gdzie po pierszej nocy zjawia się jego dawna kochanka.
Dialogi pochodzą z czasów, kiedy cybernetyka zdawała się otwierać przed ludźmi nieograniczone wprost możliwości. Ten optymizm, choć przez autora miarkowany...
Na niniejszy tom składają się felietony publikowane na łamach "Odry" w latach 1993-2003 w cyklu pt. Rozważania sylwiczne. W ciągu dziesięciu...