Miłość zaczyna się... w cukierni
Powieść z nurtu young adult, romantyczna historia ze stratą w tle
Nie jest łatwo wrócić do życia po wielkiej tragedii. Weronika Adamczyk przeżyła coś, czego nie życzy się najgorszemu wrogowi. Straciła ukochanego. I może załamałaby się zupełnie, gdyby nie praca. Praca, która jest pasją. Odskocznię od ciemnych myśli dwudziestoczterolatka odnajduje w cukierni. Skupienie uwagi na dostarczaniu światu fantazyjnych wypieków pozwala jej się pozbierać i z nieśmiałym optymizmem spojrzeć w przyszłość.
Po dwóch latach, które minęły od śmierci Mikołaja, wspomnienie tej straty wciąż jest świeże, ale nie niszczące. Weronika, studentka i zdolna cukierniczka, powoli odbudowuje swoje życie i umawia się na pierwsze randki. Na razie mało udane. Co zdecydowanie się zmienia, kiedy przypadkiem spotyka Filipa Iskrę. Młody, ciemnowłosy przystojniak sprawia wrażenie zupełnie beztroskiego. To jednak tylko fasada. Filip, choć z pozoru uprzywilejowany i wyluzowany, zmaga się ze sprawami, dla których będzie musiał poświęcić własne marzenia.
Czy tych dwoje da sobie nawzajem siłę do walki ze światem?
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2023-02-08
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 294
Język oryginału: polski
Muszę przyznać, że „Słodki obłęd” to moje pierwsze spotkanie z twórczości Anny Bellon i jak najbardziej mi się ono podobało.
Odrazu na wstępie trzeba zaznaczyć, że wcale nie jest to przesłodzona historia co może sugerować ta cudowna okładka. Co to, to nie! Los stawia przed sobą dwie poranione dusze, którym do happy endu dość daleko.
Cała historia jest dość klimatyczna i na swój sposób urocza chociaż porusza poważne tematy. Fabuła naprawdę wciąga, a pióro autorki sprawia, że czytelnik rozpływa się nad każdą stroną.
Najmocniejszą stroną powieści są świetnie wykreowane postaci z krwi i kości, które mają swoje problemy, a ich życie nie jest wyidealizowane. Tak naprawdę niejedną taką Weronikę i Filipa codziennie możemy mijać na ulicy. Ich historia została bardzo dobrze przemyślana przez co niezwykle mnie zaangażowała.
Na przykładzie tych dwóch poranionych dusz autorka porusza bardzo ważne kwestie. Weronika zmaga się z żałobą i stratą ukochanego, a Filip zapomina o sobie wśród prób zadowolenia wszystkich dokoła. Pani Ania przypomina nam jak ważne jest wsparcie bliskich, aby przetrwać koszmar naszego życia i przede wszystkim udowadnia, że zmaganie się z problemami i całym bagażem doświadczeń we dwójkę jest łatwiejsze niż robienie to w pojedynkę.
„Słodki obłęd” to historia, która skradła moje serducho. Jest humor, uczucia, realizm i… słodkości. Jestem pewna, że ze względu na tak „ludzką” historię książka ta spodoba się nie tylko młodzieży, ale i starszym czytelnikom. Zdecydowanie polecam!
Czy wiecie, że... miłość zaczyna się w cukierni?
Weronika powoli wraca do życia po stracie ukochanego. Dzięki pracy, która jest jej pasją, stara się żyć normalnie. Tworzenie cukierniczych fantazji sprawia, że zaczyna optymistycznie patrzeć w przyszłość. Po dwóch latach od tragicznych wydarzeń umawia się na randki, choć póki co mało udane. Wszystko zmienia się, gdy przez przypadek poznaje Filipa - przystojnego, beztroskiego chłopaka, który wybawia ją z opresji. Nie wie, że on również nie ma łatwego życia i że przyjdzie mu podjąć bardzo ważną decyzję...
Opis wskazuje na banalną, przewidywalną obyczajówkę, ale... jest to tak urocza historia, że trudno przejść obok niej obojętnie. Fakt, że być może nie ma w niej nic odkrywczego i nie jest to literatura niosąca za sobą nie wiadomo jakie przesłania, jednak i takie książki są potrzebne. Takie, które dostarczają rozrywki. Takie, które dostarczają bardzo pozytywnych emocji. Można by powiedzieć, że to swego rodzaju ocieplacze czytelniczego serca. I taki właśnie jest ,,Słodki obłęd" Anny Bellon.
To powieść o miłości, która rodzi się z przypadku. Miłości, która uczy cierpliwości, wyrozumiałości i zaufania. Momentami wzrusza, momentami bawi. Taka o w sam raz jak na obyczajówkę z elementami romansu. Wszystko jest tutaj wyważone, dzięki czemu książka nie okazuje się kolejną, tzw. wydmuszką, a bardzo przyjemną w odbiorze lekturą.
Co ważne, również bohaterowie nie są tutaj infantylni. Nie mamy do czynienia z bogatym, pewnym siebie mężczyzną i biedną, zahukaną kobietą. Tutaj spotykamy zwykłych, młodych ludzi, którzy mają już ze sobą pewien bagaż doświadczeń i tworzą relację partnerską, w której rozwija się uczucie. Obserwowanie ich związku daje nadzieje, że i w rzeczywistości nie brakuje takiej miłości.
,,Słodki obłęd" Anna Bellon to napisana łatwym, trafiającym wprost do czytelnika stylem książka, która idealnie sprawdzi się na poprawę nastroju. Historia wzruszająca, pełna ciepła i radości, a jednocześnie ukazująca, w jaki sposób można radzić sobie ze stratą bliskiej osoby. Bardzo miło spędziłam czas czytając tę książkę i bardzo ją polecam.
Współpraca reklamowa z BeYA
Chociaż Anna Bellon ma na swoim koncie już całkiem pokaźną kolekcję wydanych książek, "Słodki obłęd" jest pierwszą (ale po jej przeczytaniu mogę śmiało stwierdzić, że nie ostatnią) książką jej autorstwa, którą przeczytałam.
Co skłoniło mnie po sięgnięcie po tę publikację? Oczywiście tych, którzy mnie znają, wcale nie zdziwi fakt, że była to okładka. Jednak niech nie zmyli Was ta słodka babeczka, która się na niej znajduje, ponieważ historia wcale nie jest przesłodzona, jak mogłoby się wydawać.
Główna bohaterka - Weronika przeżyła w straszliwą traumę. Jej narzeczony Mikołaj był strażakiem. Był, jest tutaj bardzo istotnym słowem, ponieważ chłopak zginął podczas jednej z akcji dwa lata wcześniej.
Dziewczyna bardzo przeżyła swoją stratę i właściwie tylko dzięki wsparciu najbliższej rodziny udało jej się jakoś przetrwać ten pozbawiony kolorów etap w swoim życiu. Jednak mimo upływu czasu Weronika nie do końca pogodziła się ze śmiercią ukochanego. Nie jest nawet przekonana, czy kiedykolwiek uda jej się pokochać innego mężczyznę.
Do czasu, aż los postawił postawić na jej drodze Filipa.
Bohaterowie poznają się zupełnie przypadkiem. Filip podchodzi do Weroniki, która próbuje zmienić koło w swoim samochodzie i pewnie nawet udałoby się jej tego dokonać, gdyby nie jedna zapieczona śruba.
W ramach podziękowania za pomoc z kołem Weronika daje chłopakowi wizytówkę cukierni, w której pracuje, a w której wraz z jej właścicielką - Karoliną, tworzą prawdziwe dzieła sztuki. I chociaż dziewczyna jest przekonana, że widzi Filipa pierwszy i ostatni raz, ten jednak postanawia odwiedzić ją w pracy już następnego dnia.
I właśnie tak zaczyna się ich wspólna historia. Nie jest ona może usłana różami, ponieważ każde z nich ma bagaż doświadczeń, który musi dźwigać na swoich barkach, jednak kiedy nie muszą nosić go w pojedynkę, życie wydaje się nieco lepsze.
Myślę, że "Słodki obłęd" to powieść, która spodoba się zarówno młodszym, jak i starszym czytelnikom, ponieważ jest bardzo życiowa i w zasadzie sprawia wrażenie takiej, która mogłaby przydarzyć się każdemu z nas. To piękna opowieść o przełamywaniu barier, radzeniu sobie z traumą, emocjonalnym wsparciu ze strony drugiego człowieka oraz walce o własne szczęście, do której przeczytania serdecznie zachęcam.
Nowa powieść Anny Bellon z nurtu young adult "Słodki obłęd" przedstawia nam historię Weroniki i Filipa. Ich pierwsze spotkanie to czysty przypadek. Dziewczyna podczas zmiany koła w swoim samochodzie będzie potrzebowała pomocy. I w taki otóż prosty sposób w jej życiu pojawi się Filip. Chłopak, który zaoferuje swoją pomoc. W ramach podziękowania Weronika zostawia nieznajomemu wizytówkę cukierni w której pracuje.
"Gdybyś miał ochotę na coś słodkiego, deser na mój koszt.
Jeśli mnie nie będzie, powołaj się na Weronikę".
Chyba nie muszę wam mówić, że to nie będzie ich ostatnie spotkanie, a dopiero początek ich wspólnej drogi, która wbrew pozorom nie będzie taka kolorowa. Tak naprawdę Weronika mierzy się, ze śmiercią ukochanego, a Filip stara się zadowolić wszystkich zapominając o sobie. Czy dwie poranione dusze będę mogły liczyć na happy end?
"Słodki obłęd" to urocza, bardzo klimatyczna historia, która skradła moje całe serducho. Wszystko rozpoczęło się od oczu w kolorze ciemnej czekolady, należących do Filipa (już wtedy przepadłam!). Świetnie wykreowani bohaterowie, wciągająca fabuła, uroczy klimat, humor, uczucia i duuuużo słodkości. Mniej więcej to możecie zastać czytając tą historię. I uprzedzam na starcie, nie tylko młodzież zakocha się w tej książce myślę, że również starsi czytelnicy pokochają ten uroczy duet. Duet, który potrafi rozśmieszyć, wzruszyć i przyśpieszyć o szybsze bicie serca.
Słodzę i słodzę, choć tak naprawdę mogę wam zdradzić, że ta historia to nie tylko płynny cukier. Pojawia się druga, ciemna strona medalu, która poruszy czytelnika. Strata ukochanej osoby i późniejsza żałoba, to bardzo długotrwały proces. Choć od śmierci ukochanego Weroniki minęło już dwa lata, ona nadal boi się otworzyć na drugiego człowieka. Wspomnienia atakują ją w najmniej spodziewanych momentach, a ból, który odczuwała powraca.
,,Słodki obłęd" to, jak sama nazwa wskazuje, słodka i lekka lektura. Z uwagi na jej objętość czyta się niezwykle szybko i dostarczy relaksu na jeden-dwa wieczory. Miłość tu rozwija się szybko, bohaterowie są oddani sobie, a problemy, które muszą pokonać nie są nadto skomplikowane. Teoretycznie znajdziemy tu zwroty akcji, w praktyce jednak nie wprowadzają one do książki wielu emocji. Autorka miała ciekawy pomysł na przeszłość bohaterów, dokładając młodym ludziom bagażu życiowego, budowała potencjał dla rozwoju fabuły, natomiast w mojej ocenie nie do końca został on wykorzystany. Trudno też o większe emocjonalne zaangażowanie w czytaną historię, przynajmniej w moim przypadku, gdy tak niewiele jest opisów odnoszących się do przemyśleń, czy uczuć targających postaciami. Książka czyta się świetnie, uroczym dodatkiem są wprowadzane wątki cukiernicze, a romans stanowi główny jej element, jednak czytając opis tej pozycji, spodziewałam się czegoś więcej. A niestety większej głębi nie znalazłam, podobnie jak nie potrafiłam zaangażować się w tę opowieść i nie zostanie ona mi w głowie na dłużej. Jeśli szuka się czegoś na niezobowiązującą lekturę, która zapewni przyjemny wypoczynek to jak najbardziej jest to książka warta rozważenia - także w przypadku młodszych osób, jednak jeśli chce się od lektury czegoś więcej, to książka może okazać się rozczarowująca - przynajmniej dla mnie odrobinę taka była. Lecz polecam przekonać się samemu, jak ją ocenicie!
Kamila Rudnicka od roku pracuje jako asystentka dyrektora finansowego BRM Industries. Jest obowiązkowa, lojalna i zdeterminowana. Właśnie kogoś takiego...
Kuba po zakończeniu burzliwego związku nie myślał, że kiedyś poczuje coś więcej do jakiejkolwiek dziewczyny. Rany były zbyt głębokie i wciąż świeże,...
Przeczytane:2023-03-24, Ocena: 4, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, 52 książki 2023,
Weronika Adamczyk krok po kroczku, powolutku zaczyna odnowa powracać do życia. Po stracie Mikołaja długi nie mogła się podnieść. To nadal boli ale praca i jednocześnie pasja, jaką jest cukiernictwo, skutecznie zajmuje jej myśli. Wszystko stopniowo powraca na swoje tory poza jednym - to jeszcze nie czas na umawianie się z chłopakami.
A jednak pewnego dnia los stawia jej na drodze Filipa Iskrę, który niczym błyskawica wkrada się do jej serca. Ten z pozoru wesoły i radosny młody mężczyzna tkwi w czymś, co go stopuje i nie pozwala gonić za marzeniami. Dopiero poznanie Niki staje się punktem wyjściowym nadchodzących zmian.
Czy Nika i Filip podejmą decyzję wspólnej walki z przeciwnościami losu? Czy ten związek ma szansę na szczęście?
Za mną tylko jedna powieść autorki, która tak średnio mi się podobała ("California boy"). Ale postanowiłam dać drugą szansę, bowiem ogromnie spodobała mi się zarówno okładka jak i opis, który dość mocno mnie zaintrygował.
Romantyczna historia ze stratą w tle, jak widnieje w opisie, zdecydowanie taką była. Było bardzo pozytywnie. Stopniowe budowanie relacji między bohaterami fajnie budowało klimat dając taką lekkość i naturalność.
Z przyjemnością i wielką ciekawością śledziłam losy bohaterów. Zarówno Weronika, jak I Filip zaskarbili sobie moją sympatię. Nie dało się ich nie polubić. Szczególnie, że mieli swoje charakterki, które trafnie się uzupełniały.
Na uwagę zasługują także najbliżsi, pozytywne w odbiorze postacie z ich otoczenia. Dzięki temu była widoczna przyjaźń a także wręcz wzorcowy wygląd rodziny głównej bohaterki.
Sama kiełkująca miłość między młodymi pokiereszowanymi osobami nie miała łatwego startu. Trzymałam za to mocno kciuki, aby coś z tego wyszło, bo widziałam jak bardzo się starają i ile ta praca wymaga wysiłku.
Elementy zaskoczenia i zwroty akcji ładnie budowały elementy niepewności i adrenaliny. Emocje były i to z całej palety. A sceny uniesień zostały opatrzone w pożądany ogień. Pasję i piękno, choć bez większych szaleństw czy dosadnych opisów, co zdecydowanie jest na plus dla fanów Young Adult.
Tak w zasadzie to wyszła piękna historia. Ale uważam, że postać Marcina i jego wątek były zbędne. Rozumiem odniesieniu do środowiska i zderzenie z przeszłością ale zabrakło mi rozbudowania. Wpadł wątek, chwilę zabawił i koniec.
Lekturę przeczytałam na raz. Okazała się być wciągająca i pasjonująca. Autorka pokazała różne oblicza ludzi a także fakt, że los bywa nieprzewidywalny. Nadzieja i wiara w lepsze jutro to zdecydowanie najlepsza opcja po doświadczeniu straty, choć nigdy nie jest łatwo.
Polecam
Współpraca reklamowa: beYA
#recenzja