Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 118
Była moją lekturą i tylko dlatego znalazła się na liście moich przeczytanych książek. W ogóle mnie nie śmieszy, podobnie jak inne lektury, które zostały napisane w tym celu. Rozwiązanie jest absurdalne.
Książka śmieszna na swój sposób. Wciągająca. Skąpstwo Harpagona jest komiczne tak samo jak wyjaśnienie historii o katastrofie na morzu. Zaskakujący pobrot spraw. Polecam.
Akurat się złożyło przeczytać ją przed wigilią. Przygoda starego, stetryczałego skąpca. Po powrocie do domu, objawia mu się duch. A potem jeszcze kolejne, które pokazują mu jego życie, gdy nic z nim nie zrobi. Na sam koniec bohater zmienia się. Drastycznie się zmienia, staje się dobrym człowiekiem, który potrafi docenić pracownika i jego starania. Miło tak sobie przypomnieć tę książkę na święta.
Ciężko oceniać klasyki, ale skoro już się za nie zabieram, to napiszę coś od siebie na zachętę dla innych ;)
Przede wszystkim - nie ma czego się bać. Nie wiem, czy książka jest w tym momencie w kanonie lektur, ale jeżeli tak, to nie podchodźcie do niej, jak do obowiązku. To tylko komedia i to w dodatku bardzo krótka. Jasne, że niezbyt aktualna. Ja akurat trafiłam na wydanie Biblioteki Narodowej, gdzie prawie na każdej stronie są przypisy z tłumaczeniami i notkami na temat poszczególnych fragmentów. Nieraz okazywały się bardzo pomocna. Część "komizmu" trzeba było tłumaczyć np. tam, gdzie dotyczył on różnic w modzie pomiędzy pokoleniami (jak zostało wspomniane w wyjaśnieniu, dla nas obecnie cała tamtejsza moda jest przestarzała, więc uwagi o sprzączkach Harpagona niewiele nam powiedzą), albo tam, gdzie ktoś jest bity kijem za karę. Obecnie budzi to trochę inne emocje.
Mimo to, nie ma tu potrzeby filozofowania nad każdym fragmentem, jak w przypadku części klasycznych dzieł literatury. Historia jest prosta - skąpy człowiek stara się zatrzymać swoje pieniądze na wszelkie możliwe sposoby. I tak do samego końca. Miejscami nawet w śmieszny dla nas obecnie sposób.
Jest też kilka wątków miłosnych - poplątanych i przesłodzonych, ale nie głupich. Nie ma tu tragizmu i braku nadziei na wygraną. Jest za to staranie wszystkich zaangażowanych stron o postawienie na swoim. Na szczęście nietrudno nadążać za wszystkim, co po kolei dzieje się z bohaterami.
Jak powiedziałam - przyjemne i proste, pomimo tego, że należy do kanonu "literatury obowiązkowej"
Autor "Świętoszka", najwybitniejszy komediopisarz francuski, a zarazem aktor i dyrektor teatru, pięć lat walczył o wystawienie swojej sztuki na scenie...
Przeczytane:2014-10-30, Ocena: 4, Przeczytałam, 2014, Lektury szkolne,