Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2011 (data przybliżona)
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 318
Książka napisana w pierwszoosobowej narracji. Opowiadająca o siostrzanej więzi i miłości której nie jest w stanie rozdzielić nawet śmierć jednej z sioatr
Mam głowę na karku, jestem przytomna, wszystkie klepki są na swoich miejscach, jestem w pełni władz umysłowych. Jestem tą samą Grace, co wczoraj, tylko...
Yasmin Alfredson przybywa wraz z głuchą córką Ruby na Alaskę, by spotkać się tam z mężem Mattem, dokumentalistą, który przebywa na północy...
Ocena: 4, Przeczytałam,
Na świecie istnieją miliony książek. Kiedy się dużo czyta, siłą rzeczy czasami trafia się na takie, które są do siebie podobne. Podobni bohaterowie, podobna fabuła, zakończenie, wątek kryminalny. No nie ma cudów- rzadko trafia się coś naprawdę jedynego w swoim rodzaju. Ale ja nie o tych „perełkach”; ja o książkach podobnych.
Fabuła debiutanckiej „Siostry” Rosamund Lupton jest zgrana do cna. Pewnego zimowego dnia w Nowym Jorku Beatrice odbiera telefon. Matka informuje ją, że zaginęła jej młodsza siostra, Tess. Beatrice wsiada w samolot, wraca do Londynu i szuka siostry. Powoli odkrywa nieznane fakty z jej życia i zastanawia się , czy tak naprawdę znała swoją siostrzyczkę. W końcu policja znajduje Tess. Tyle że martwą. Policja orzeka samobójstwo. Beatrice jednak w to nie wierzy. Usiłuje dowieść, że młodszą siostrę zamordowano.
Znacie to? Zaczyna wam dzwonić słynny dzwonek „już to gdzieś czytałam?” Na pewno, przecież pisałam, że temat zgrany jak stara płyta Stonesów. Autor ma dwa wyjścia- albo brnąć w banały, albo… Albo dowieść swojego talentu do opowiadania historii. Debiutantce się udało. Na karcie tytułowej pisze :”mroczny, wzruszający i zaskakujący thriller”. O dziwo, tym razem wszystko się zgadza! Po pierwsze- mroczny jest, bo oprócz wymienionej denatki są jeszcze inne „ofiary”; po drugie- wzrusza, bo książka pisana jest w formie listu do zmarłej siostry; po trzecie- zaskakujący też jest, bo to, co zapowiadało się na kryminał zmienia się w medyczny dreszczowiec. Lupton pióro ma całkiem niezłe, nie ma dziur fabularnych, wszystko się ze sobą logicznie wiąże, a na dodatek nie jest typowym kryminałem, ale też kawałkiem niezłej prozy . Jest tu próba radzenia sobie pozostałej przy życiu siostry z wyrzutami sumienia, smutkiem , żałobą, stratą. Może nie jest to proza na miarę Doris Lessing czy Donny Tartt, ale jak na czytadło na długie, jesienne wieczory sprawdza się idealnie. Nie za długa, nie za krótka, wciągająca na tyle, żeby nie odłożyć, ale też nie na tyle, żeby umrzeć z pragnienia (tak, zdarza mi się przy czytaniu zapomnieć o jedzeniu i nie chce mi się odkładać lektury po to, żeby zrobić sobie coś tak trywialnego jak herbata…). A na dodatek, jeśli komuś się spodoba, to Lupton napisała też drugą książkę- „Potem”. Tak, czytałam i powiem wam, ze jest nawet lepsza.
Jeśli więc lubicie skulić się w fotelu pod lampą, przy kubku herbaty (można zaparzyć wcześniej, tak dla pewności) i chcecie poczytać coś, co was nie odmóżdży, można sięgnąć po „Siostrę”. Może mniej szałowa niż „Gra o tron”, ale przynajmniej ręki wam nie urwie, bo lżejsza.