Sprawy Liv, młodej bohaterki serii ,,Silver", układają się coraz lepiej. Nowy dom i nowa rodzina okazały się całkiem w porządku. Romantyczny związek z przystojnym i bystrym Henrym trwa. W dodatku nowe fascynujące możliwości odkrywa przed dziewczyną sfera snów. Niestety, Liv ma także powody do niepokoju. Po pierwsze, anonimowa blogerka Secrecy wie o Liv rzeczy, których nie powinna wiedzieć. Po drugie, Henry ma swoje tajemnice. Wiele tajemnic. Po trzecie, za drzwiami z klamką w kształcie jaszczurki czai się coś strasznego, mrocznego i złowrogiego...
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2016-09-28
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 408
Tytuł oryginału: Silber: Das zweite Buch der Träume
Język oryginału: Niemiecki
Tłumaczenie: Agnieszka Hofmann
Zdaje się, że życie Liv zaczyna się powoli układać. Nowa rodzina okazała się nie taka straszna (z małymi wyjątkami), w szkole jest lubiana, a przy chłopaku czuje się szczęśliwa i bezpieczna. Niestety życie nie może być różowe zbyt długo i dosyć szybko nasza bohaterka wpada w kłopoty (a może to kłopoty znajdują ją?). W każdym razie czeka ją kolejne niebezpieczeństwo do pokonania, a kraina snów okaże się dużo bardziej skomplikowana i tajemnicza.
Kerstin Gier (tłum. Agnieszka Hofmann) w Drugiej księdze snów ponownie tworzy historię lekką (choć oczywiście czasem niebezpieczną), którą się pochłania przy jednym posiedzeniu. Perypetie głównej bohaterki są zwyczajne - czasem zabawne, czasem smutne, a dzięki temu bardzo bliskie i przyjemne.
Jak w przypadku poprzedniej części, książka charakteryzuje się tekstem napisanym w sposob przystępny dla czytelnika. Czyta się ją szybko i z przyjemnością.
Drugi tom trylogii ,,Niezapominajka" - jeszcze bardziej magiczny i tajemniczy, niebezpiecznie zabawny i szalenie wciągający! Przestawanie z Wróżkami...
Zieleń Szmaragdu to trzeci tom trylogii czasu. Co robi dziewczyna, której właśnie złamano serce? To proste: gada przez telefon z przyjaciółką...
Przeczytane:2017-02-25, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2017, Wyzwanie - fantastyka 2017,
"Dopiero w tym momencie dotarło do mnie w pełni, jakim męstwem wykazał się Ernest, gromadząc przy jednym stole wszystkich tych ludzi, których nazywał rodziną."
Kiedy zaśniesz, wydarzą się dziwne rzeczy.
Za zamkniętymi drzwiami, czekają na ciebie przygody,
ale także i niebezpieczeństwa, których nie jesteś w stanie sobie wyobrazić.
Bo sny mają moc, są siłą, o której nie masz pojęcia.
"Silver. Druga księga snów.", to książka, od której zbyt wiele nie oczekiwałam. Z pierwszym tomem niestety nie do końca dogadałam się. Fabuła jak najbardziej mi odpowiadała i nawet zachęciła do sięgnięcia po drugi tom. Wiele wątków zaintrygowało moją czytelniczą duszę, a więc koniecznie musiałam sięgnąć po kontynuację. Niestety problem leżał w bohaterach, których uważałam za bezosobowych oraz stylu autorki, który totalnie mnie zniesmaczył. Nie jest zły, ale po prostu nie dla mnie. Nieco mnie drażniła jej twórczość, ale nie wyszło tragicznie. Dlatego też, gdy zabierałam się za kontynuację, to miałam nadzieję, że to się zmieni. I cóż, wyszło... sprawdźcie sami!
Drugi tom ponownie zabiera nas do świata snów, który jest jednocześnie rzeczywisty i zmyślony. Sny są nam bliskie. Codziennie ktoś z nas śni o niewyobrażalnych rzeczach. Ale sny, do których przenoszą się bohaterowie książki są całkowicie inne. Mają nad nimi świadomą kontrolę, wszystkie pamiętają, a w dodatku spotykają się w nich. Nie można tego wytłumaczyć, jest to zjawisko niewytłumaczalne, no bo jak dwie osoby mogą śnić to samo i jeszcze pamiętać? A jednak wszystko jest możliwe.
Tym razem sprawy bohaterów przybierają nowy obrót. Liv oraz Henry pracują nas swoim związkiem, który jest dla nich czymś nowym. Jednak Henry jest bardzo tajemniczy.
W domu Liv, gdzie teraz ma nową rodzinę układa się wszystko bardzo dobrze.
Ale w szkole jest blogerka, która wie wszystkie, a nawet rzeczy, których nie powinna wiedzieć. Nikt nie wie kim ona jest, jednak każdy chciałby dowiedzieć się czegoś o niej, odkryć jej tożsamość.
Jednocześnie na Liv czeka wiele niebezpieczeństw i przykrych chwil.
"- Przepraszam, czy my jesteśmy w zoo? - zapytała, kiedy Grayson po raz ósmy prawie wywichnął sobie szczękę przy ziewaniu.
- Tak - odparł niewzruszenie Grayson. - Karmienie hipopotamów. Przesuń, proszę, masło w moją stronę."
Liv wędruje dalej po snach. Próbuje odkryć wiele tajemnic oraz spotyka się tam z Henrym. Ich związek opiera się głównej na spotykaniu w snach i to jest wielki problem, bowiem związek nie może opierać się tylko na nierealnym kontakcie. Widują się tam częściej, niż w codziennym życiu.
I cóż, detektywistyczne zapędy Liv mocno mnie irytowały. Jeju! Jak można włazić do czyichś snów, żeby dowiedzieć się rzeczy, których nie powinno się wiedzieć albo po to, żeby dowiedzieć się, czy Charles lubi Lottie? Zachowywała się jak wścibskie, rozkapryszone dziecko! Ja nadal jej nie lubię, tak samo jaj jej matki i obie działały mi na nerwy, ale na szczęście pozostali ratowali sytuację, no w sumie nie do końca.
Ale Liv jest także taką łatwowierną dziewczyną! Jak ona ślepo patrzy w tego Henry'ego, jakby poza nim świata nie widziała. Wystarczy, że powie jej kilka czułych słówek, a ona mdleje z wrażenia.
Lubię młodych bohaterów, ale ją odbieram jak dziecko sześcioletnie, chociaż one wykazuje się większą inteligencją.
"Jedyną poprawną i ogólnie przyjętą odpowiedzią było chyba "Ja też cię kocham", ale to jakoś nie mogło mi przejść przez gardło. Nie dlatego, że go nie kochałam, wręcz przeciwnie, lecz dlatego, że "Ja też cię kocham" nie miało takiej mocy jak spontaniczne "kocham cię"."
Henry... w pierwszym tomie obdarzyłam go sympatią. Był taki tajemniczy i chciałam dalej go poznać, odkryć jego wnętrze, ale okazała się totalnym kretynem! Jego ciągłe tajemnice zaczęły w końcu działać mi na nerwy, a go postrzegam teraz jako dupka, który chce się tylko zabawić. Taki figo fago i cichy Alvaro.
A Liv jest taka głupiutka...
Szanowna Liv mieszka pod dachem z fantastycznym kolesiem i go nie zauważa! Ja nie wiem, czy ona jest ślepa, czy głupia, a może jedno i drugie? Grayson stara się, troszczy o nią, przejmuje jej losem, wstaje w nocy, żeby ją pocieszyć, jest bardzo miły, inteligentny, szanuje ją, a nawet i potrafi rzucić komplement. Jest na nią otwarty, rozmawia szczerze, wspiera i pomaga. A ta co? A ta ślepa gęś zapatrzona jest w Henry'ego, który jest z nią, bo jest i nawet nie znają się. Praktycznie nic o sobie nie wiedzą. A w dodatku Greyson jest z Emily! Totalnie nie pasują do siebie. W ogóle tutaj tylko Adam i Anabel do siebie pasują, chociaż ona w psychiatryku siedzi i ciągle powtarza to samo.
Ale dobra, koniec o bohaterach, przejdźmy teraz do fabuły.
"Henry uśmiechnął się i był to ten specjalny uśmiech, przeznaczony tylko dla mnie, który uwielbiałam ponad wszystko na świecie."
Fabuła książki jest naprawdę bardzo fajna. Same sny są ciekawe, jeśli przestaniemy zwracać uwagę na główną bohaterkę. Wówczas z książki czerpie się niesamowicie wiele fantastycznych chwil. Owszem, emocji tutaj wielu nie ma, ale jednak jakieś momenty napięcia pojawiają się. Chociaż w sumie to bohaterowie wywoływali u mnie nerwicę, a więc i emocja pojawiły się, negatywne, ale jednak.
Sny to ogromne pole do popisu, w którym dzieje się bardzo wiele. Odkrywanie tajemnic sprawia ogromną przyjemność. Bardzo fajnie czytało się historię, jeśli przymrużyłam oko na wszystkie niedoskonałości, jakie tutaj są. Każda kolejna strona dawała mi ogromną radość. Uwielbiam odkrywać to, co nieznane.
I oczywiście Kerstin Gier pozostawiła mnie z wieloma pytaniami, na które odpowiedź będę mogła poznać dopiero w kolejnym tomie. Nienawidzę za to tej kobiety, bo moja cierpliwość do tak ważnych aspektów jest ograniczona. Tak wiele rzeczy do odkrycia!
Jest przecież chociażby Secrecy, dziewczyna, która uwielbia mieszać się w cudze życie i wyciągać na światło dzienne brudy danej osoby. Nie martwi się jej uczuciami. Wkurza mnie ta panna, bo myśli, że jest idealnym, ósmym cudem świata, a tak naprawdę pewnie to zakompleksiona dziewczyna. Z jednej strony nie lubię jej, a z drugiej nie mogę doczekać się, aż dowiem się, kto kryje się pod osłoną internetową. I w sumie to zaczynam podejrzewać, że może to być jeden z chłopaków. Tego dowiem się w trzecim tomie i mam nadzieję, że zostanę porządnie zaskoczona.
Polecam tę książkę tym, którzy lubią, gdy powieść posiada w sobie ciekawą i barwną fabułę. Może i nie jest to wybitne dzieło, które przypadnie każdemu do gustu, bowiem uważam, że jest skierowana dla młodszych odbiorców, ale z pewnością wielu z was ciepło ją przyjmie. I chociaż bohaterowie potrafią zdenerwować, to jednak bez ich głupoty nie byłoby całej akcji. Myślę, że warto dać książce szansę, ponieważ zawiera naprawdę ciekawą historię, a podróż po snach sprawia wiele przyjemności.
I ogromnie cieszę się, że nie będę musiała tyle czekać na trzeci tom, bowiem pojawi się już pierwszego marca!