Znakomicie oceniana przez krytyków pasjonująca powieść amerykańskiej pisarki Michelle Richmond, zdobywczyni prestiżowych nagród literackich. Książka przez kilka miesięcy utrzymywała się na czołowych miejscach listy bestsellerów New York Times?a, zyskała tytuł Najlepszej Książki Roku 2007 nadany przez prestiżowe pismo Library Journal oraz zajęła wysokie pozycje w rankingach Kirkus Reviews, Washington Post i San Francisco Chronicle Została przetłumaczona na osiem języków, a aktualnie trwają pra
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2019-09-18
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 336
Tytuł oryginału: The Year of Fog
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
"Pamięć jest aktem rekonstrukcji. Za każdym razem, gdy przypominamy sobie jakieś wydarzenie, składamy ze sobą różne wersje tego wydarzenia, opierając się na życiowym doświadczeniu... Im starsi jesteśmy, tym więcej wydarzeń nakłada się na siebie."
Poprzednia książka Michelle Richmond "I że cię nie opuszczę" nie zrobiła na mnie aż tak wyśmienitego wrażenia. Pierwsze rozdziały potwierdzały, że słusznie podjęłam decyzję o sięgnięciu po nią. Nietuzinkowy pomysł na fabułę, ciekawie zapleciona intryga, łatwo wciągający rytm narracji, wyraziste kreacje głównych bohaterów. Jednak irracjonalne wydarzenia, abstrakcyjne sceny, niezrozumiałe zachowania postaci, osłabiały entuzjazm wobec przygody czytelniczej.
Natomiast "Rok we mgle" dostarczył wysokiej jakości rozrywkę. Znakomicie wpasował się w moje potrzeby spotkania z książką. Zachwycił swobodnie prowadzoną narracją na wysokim poziomie, fenomenalną umiejętnością przyciągania i podtrzymania uwagi odbiorcy. Jest jeden warunek, to thriller psychologiczny dla wytrawnego i doświadczonego czytelnika, potrafiącego rozsmakować się w rozciągniętych do granic możliwości opisach skomplikowanych emocji, stawiających na jakość i szczegółowość przedstawianych odczuć głównej bohaterki. Opowiadana historia najlepiej przemawia, kiedy rozłoży się ją nie na jeden czy dwa, ale kilka wieczorów literackich. Warto wygospodarować spokojny czas na podchwycenie intencji i przekazów autorki, odpowiednie ulokowanie ich w wyobraźni i odebranie szczególnego napięcia między nićmi fabuły.
Wyjątkowo sugestywnie odmalowane myśli kobiecej postaci. Mamy wrażenie jakbyśmy stali tuż obok niej, mentalnie towarzyszyli przez własne poruszenie, siłę empatii i moc zrozumienia. Ciekawi jesteśmy prezentowanych wspomnień, wzmianek o okolicznościach prowadzących do kulminacji scen. A przez wszystko przebijają refleksje odnośnie pamięci jako kluczowego czynnika kształtującego jakość życia, cechy osobowości, poczucie szczęścia i spełnienia. Tragedia staje się wyzwalaczem spostrzeżeń i wniosków, do których dochodzi główna bohaterka, a których gdyby nie traumatyczne przeżycie, najprawdopodobniej nie poczyniłaby. I jeszcze rzut oka na sztukę fotografii, zamknięcia codziennych i niecodziennych scen w nieruchomych obrazach, jednocześnie wyjątkowo płynnych w wykładni i interpretacji.
Emma, sześciolatka, będąca pod opieką młodej fotografki Abigail, znika nagle podczas spaceru po plaży. Wystarczyło kilkanaście sekund spuszczenia dziecka z oczu, aby całkowicie odmieniło się życie Abigail, narzeczonej Jake'a, ojca Emmy. Angażujemy się w szerokie poszukiwania, duchowe rozterki, poczucie winy, przytłaczający ból, dojmującą tęsknotę, budowanie nadziei, podsycanie determinacji i to, co chyba najbardziej przemawia, bolesną samotność. A przecież marzenia i pragnienia miały przygotowany zupełnie odmienny scenariusz życia, daleki od niepokoju, strachu i przerażenia. Książkę zakończyłam z poczuciem satysfakcji czytelniczej, drobne zastrzeżenia mam do zaprezentowanej wersji zakończenia, ale faktycznie taka jego odsłona spięła opowieść frapującą klamrą i doskonale wkomponowała się w klimat powieści.
bookendorfina.pl
Choć pierwsza powieść Michelle Richmond, z jaką miałam okazję się zapoznać (I że cię nie opuszczę), nie wywarła na mnie zbyt wielkiego efektu, to postanowiłam nie zniechęcać się zbyt mocno do jej twórczości i sięgnąć po inną z jej książek, Rok we mgle. Wiecie, czasami pierwsze spotkanie bywa nie do końca udane, a potem okazuje się, że po prostu sięgnęło się po jedną z tych słabszych opowieści autora, które akurat powstały wtedy, gdy miał gorszy okres – to się zdarza każdemu, a zwłaszcza pisarzom! Wena to bardzo kapryśne stworzonko… Czy zatem moja opinia na temat twórczości Richmond uległa poprawie?
Chyba nie do końca… Możemy to teraz rozpatrywać w dwóch płaszczyznach. Rok we mgle to powieść, którą odbieram identycznie jak I że cię nie opuszczę. Zatem może to sugerować, że autorka przynajmniej utrzymuje stały poziom swojej twórczości, ma jasno określone cele, trzyma się tego, co bezpieczne i po prostu ma swój styl i wizję. Po części jest to prawda, aczkolwiek trzeba też napisać o tym, że w jej powieściach po prostu czegoś mi brakuje. Ogółem staram się unikać porównań jednej książki do drugiej, ale w tym przypadku będzie to ciężkie do zrobienia, gdyż podczas lektury tej powieści przypadły mi do gustu dokładnie te same elementy, co w przypadku pierwszego spotkania z twórczością autorki. Richmond ma dobry styl, dzięki czemu książkę czyta się naprawdę bardzo szybko, a wyobraźnia jest w pewien sposób poruszona – ponownie miałam wrażenie, że po prostu przed moimi oczami rozgrywa się film. Zatem co jest nie tak?
Przede wszystkim powtarzalność, brak budowania napięcia i lepszego tempa akcji. Zacznijmy od tego, że Richmond ponownie wzięła na tapetę dosyć oklepany temat, tym razem nie motyw sekty, a zaginięcia dziecka. Fabuła jest do bólu przewidywalna, bowiem z łatwością można dojść do tego, jak historia się potoczy i jaki będzie jej finał (swoją drogą raczej mało porywający finał, zdecydowanie nie jest to coś, co wbije czytelnika w fotel i zabierze mu dech w piersi). Tempo akcji? Bardzo kiepskie, można wręcz odczuć wrażenie, że jest do granic możliwości rozwleczona, a my snujemy się za główną bohaterką. I choć stale towarzyszyło mi to uczucie „oglądania filmu” (że tak polecę skrótem myślowym, który chyba jednak każdy książkoholik zrozumie), to jednak obawiam się, że gdybym faktycznie oglądała tego typu film, to niejednokrotnie ucięłabym sobie drzemkę – niechcący. Tutaj przy życiu trzymały mnie chyba jedynie krótkie rozdziały i po prostu przyjemny język, bo zdecydowanie nie mogę napisać, że była to kwestia porywającej fabuły.
Mimo wszystko historia sama w sobie jest logiczna i sensowna, aczkolwiek bardzo oklepana i przewidywalna. Rok we mgle o tyle wygrywa z książką I że cię nie opuszczę, że nie jest absurdalny. To taka życiowa opowieść, choć nie pojawia się w niej nic zaskakującego. Niestety, muszę ze smutkiem stwierdzić, że jak na tego typu tematykę, jest tutaj zbyt mało emocji – niby są tam jakieś zaczątki pewnych uczuć, takich jak tęsknota, miłość, oddanie, smutek, radość, rozpacz… Ale to wszystko jest takie płytkie, pozbawione głębi i realizmu. Właściwie wszystko w tej powieści jest bardzo jednolite i w tym przypadku nie jest to zaleta…
Sami bohaterowie są dosyć trudni do określenia. Jake, ojciec zaginionej dziewczynki, ma bardzo dziwne podejście do całej sprawy. Najpierw porusza niebo i ziemię, aby odnaleźć córkę, ale bardzo szybko się poddaje i właściwie ciężko jest stwierdzić, czego pragnie od życia. Z kolei Abigail, jego narzeczona, obwinia się za to, że Emma zaginęła, aczkolwiek ma w sobie znacznie więcej determinacji niż Jake, choć nie jest matką dziewczynki i zna ją zaledwie od roku. Dobrą rzeczą było to, że faktycznie dało się zauważyć zmiany, jakie zachodziły w jej zachowaniu – początkowo była pełna rozpaczy i obwiniała się na każdym możliwym kroku, ale potem uparcie trzymała się nadziei, że Emma się odnajdzie. Jednak te emocje nie były zbyt mocno nakreślone, bardziej wynikało to z faktu, że padały po prostu tego typu sformułowania, bowiem gdybym miała faktycznie poczuć to, co główna bohaterka, to raczej nic by mi się nie udzieliło.
I niby jest tutaj to, co być powinno, ale zdecydowanie po zakończeniu lektury (a nawet i w trakcie) odnosi się wrażenie, że to wszystko dało się napisać lepiej. Wciąż czegoś brakuje, takiej finezji, klimatu, emocji – niby język autorki jest bardzo płynny i plastyczny, a jednak wszystko wydaje się być takie sztywne. Chwilami bywa nużąco, całość jest przewidywalna, aczkolwiek książka ta sprawdzi się w przypadku czytelnika poszukującego chwili wytchnienia od mocniejszych lektur, który z przymrużeniem oka podejdzie do słowa „bestseller” i nie będzie miał zbyt wielkich oczekiwań.
www.bookeaterreality.blogspot.com
Abigail i Jake towrza udany zwiazek i razem wychowuja corke Jaka z poprzedneigo zwiazku. Pewnego dnia gdy Abby jest z mala na plazy dziewczynka znika w chwili nieuwagi opiekunki.Dalszy ciag ksiazki to nieustanne poszukiwania malej Emmy.Troche przydlugawa,monotonna i niezbyt ciekawie zakonczona ksiazka.
Zawsze odbieraj telefon od małżonka. Regularnie obdarowujcie się prezentami. Kilka razy w roku wyjedźcie gdzieś razem. Nikomu nie wspominajcie o Pakcie...
Znakomicie oceniana przez krytyków nowa powieść autorki bestsellerowego ?Roku we mgle? - Najlepszej Książki Roku 2007 według Library Journal. Pełna napięcia...
Przeczytane:2019-06-21, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2019, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2019,
Utrata kogoś bliskiego nieodwracalnie zmienia coś w naszym życiu, nieustannie zastanawiamy się czy mogliśmy zrobić coś żeby tego uniknąć i nie umiemy na nowo odnaleźć się w rzeczywistości.
Dla Abigail i Emmy był to zwykły dzień, Jake, tata Emmy wyjechał i jego narzeczona wreszcie mogła udowodnić że będzie dobrą mamą dla jego córki. Podczas spaceru po plaże Abigail traci z oczu Emmę i wtedy zaczyna się koszmar, apel w telewizji, wizyty u hipnotyzera, telefony do szpitali, wolontariusze którzy codziennie rozwieszają nowe plakaty niestety to wszystko na nic. Kiedy po wielu miesiącach na plaży odnajduje się bucik dziewczynki, Jake się poddaje i uznaje że jego córka nie utonęła, tylko Abby wierzy że jej mała dziewczyna wciąć żyje i jest gotowa sprzedać swoją duszę diabłu żeby ją odnaleźć.
Piękna a zarazem smutna historia o tym jak w kilka sekund może zmienić się nasze życie, wielu z nas codziennie widzi plakaty z zaginionymi osobami ale nie zwracamy na nie większej uwagi bo nie dotyczą one nas. Najważniejsze to się nie poddawać tak jak Abigail, jej rozum podpowiadał że Emma żyje i musiała sprawdzić każdy trop żeby móc kiedyś spokojnie zasnąć.
Bardzo podoba mi się to że historia opisana jest prawie dzień po dniu i pokazuje nam po jakim czasie jak zachowuje się policja, telewizja, rodzice lub wolontariusze, niestety zaangażowanie maleje z każdym miesiącem.
Nie wyobrażam sobie straty dziecka, nie wiem co bym zrobiła gdyby pewnego dnia wyszło i nie wróciło a niestety patrząc na statystyki jest wiele dzieci i dorosłych którzy nie zostali odnalezieni. Determinacja i wiara to chyba najlepszy duet który powinien towarzyszyć rodzicom w poszukiwaniach ich maleństwa.