Rio Anaconda

Ocena: 5.18 (61 głosów)
Inne wydania:

W książce autor opisuje kolejną ze swoich wypraw w głąb amazońskiej dżungli, którą podjął w poszukiwaniu jednego z izolowanych od współczesnej cywilizacji plemion indiańskich.

Informacje dodatkowe o Rio Anaconda:

Wydawnictwo: Bernardinum
Data wydania: 2013-07-29
Kategoria: Podróżnicze
ISBN: 9788377852071
Liczba stron: 440
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak

więcej

Kup książkę Rio Anaconda

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Rio Anaconda - opinie o książce

Avatar użytkownika - Ida
Ida
Przeczytane:2017-04-20, Ocena: 6, Przeczytałem,
Książka dla Ciekawych życia i świata, dla tych, którzy są akurat smutni i zatroskani (bo chwilami naprawdę bawi i potrafi rozbroić, sprawić, że zapominamy o swoich aktualnych problemach) Oprócz wyprawy, trudnej, wymagającej poświęceń i sił, to była wyprawa w głębię duszy i to nie tylko indiańskiej. "Dzicy nie znają kalendarza...Nikt tych okresów nie liczy i nie ustawia w chronologiczne szeregi...Jeśli nasze życie nazywamy księgą(o ponumerowanych kartach), ich życie byłoby workiem wspomnień. Kiedy wrzucasz coś do worka , kolejność nie jest istotna. A kiedy wyciągasz, liczy się waga, kształt i charakter przedmiotu, nie czas, z którego przedmiot (wspomnienie) pochodzi. Tak myślą Dzicy..." No właśnie, a w naszym świecie dominują liczby, daty, gonimy czas. U nich liczy się dzień i czas przeżyty właściwie. Najstarszy jest Najważniejszy. U nas idzie na pobocze życia, staje się balastem. Szaman, który potrafi wejść w cudze myśli zauważa: "Ludzie najczęściej rozmyślają o głupotach. A im głupota głupsza, tym bardziej hałaśliwa"... No i nie można odmówić mu racji :) Warto poczytać takie teksty w "Rio Anaconda", by przypomnieć sobie, co w życiu codziennym robimy, że aż tak zapominamy o podstawowych potrzebach i zasadach tegoż życia właśnie. Tyle życiowej gonitwy za niczym... Autor skupia się na relacjach z Czarownikami. Dużo wiedzy czerpie z rozmów i spotkań z nimi. Jest ciekawie, wesoło, jest strasznie, jest mądrze, a chwilami naprawdę magicznie. Przy okazji i jakby mimowolnie człowiek dowiaduje się wielu ciekawostek i to zarówno o kolumbijskiej rzeczywistości, korupcji, przemocy, niebezpieczeństwach codzienności, jak i czym jest kassawa, maloca, comedor, peke-peke, czy słynna pirita, znienawidzona przez autora. Warto śledzić te ponad 400stron relacji z wyprawy W.Cejrowskiego, bez względu na to, ile autor dodał od siebie i swojej fantazji. Naprawdę szczerze polecam! Więcej na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - Izalupa
Izalupa
Przeczytane:2016-08-28,

Niedawno wpadła mi w ręce książka genialnego dyslektyka, przynajmniej autor sam tak siebie określa. Chodzi o niezwykłą relację z podróży, a raczej ciąg opowieści o Indianach o nieco enigmatycznym tytule Rio Anaconda, który jest zapisem przemyśleń człowieka, który nie tylko przekroczył próg dżungli, ale w niej przetrwał. Wiedział, że każdy krok, każdy oddech może być tym ostatnim, a mimo to nie zawrócił. Tak powstała opowieść o ,,dzikich” plemionach Indian, których ślady zatarł wiatr.

 

Dzieło wyszło spod pióra ekscentrycznego podróżnika, Wojciecha Cejrowskiego i niewątpliwie spełnia oczekiwania nawet najbardziej kapryśnych czytelników. Ujmuje przede wszystkim zgrabnie skonstruowanymi dialogami, które zdradzają nie tyle poczucie humoru, co elokwencję autora.

 

Wojciech Cejrowski objaśnia nam, Europejczykom tajemniczy choć niezbyt skomplikowany świat Indian. Nie stara się czegokolwiek porównywać ani wbijać w schematy. Jakiekolwiek różnice kulturowe poczytuje jako walor, a nie przejaw prymitywności. Autor udziela istotnych wskazówek, dotyczących funkcjonowania w dżungli oraz odpierania ataków ze strony nieokiełznanej natury. W książce znajdziemy imponujący wykład na temat węży oraz zasady bezpiecznego poruszania się po ścieżce przy użyciu niezbędnego atrybutu, jakim jest kij uderzający o ściółkę.

 

Rio Anaconda to nie tylko wspaniała książka podróżnicza, ale także poradnik kulinarny. Na szczególną uwagę zasługuje musujący napój alkoholowy wytwarzany z manioku o nazwie chicha, któremu autor poświęcił wiele miejsca w swej książce. Wojciech Cejrowski nieco zeuropeizował Chichę, zmieniając pisownię wyrazu, dzięki czemu powstała czicza. Spożywanie cziczy nie jest tak absorbujące, jak samo jej przygotowywanie. Aby doszło do fermentacji należy zmieszać owoc ze śliną. Jak to najlepiej zrobić jeśli nie żując? Tak więc kobiety zajmujące się przyrządzeniem specyfiku, nabierają masę rozbitego manioku w usta, żują, po czym wypluwają do dzieży. Sposób przygotowania może niezbyt zachęcający natomiast smak wyborny, co potwierdza autor i jednocześnie degustator- Wojciech Cejrowski.

 

Rio Anaconda to książka przepyszna na lato i zachęcająca do podróżowania. Myślę, że stanowi niezbędne wyposażenie każdego wakacyjnego plecaka. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - kaniafrania
kaniafrania
Przeczytane:2016-08-26, Przeczytałam,

My, ludzie XXI wieku Indian znamy głównie ze starych, dobrych, amerykańskich westernów. Dla nas to nieco groteskowi, czerwonoskórzy goście z barwnymi pióropuszami na głowach, z głośnym, charakterystycznym okrzykiem atakujący "bladych" zdobywców z Europy. A przecież Indianie nie są tylko bohaterami stworzonymi na potrzeby hollywoodzkich produkcji, to żywi ludzie wciąż ukrywający się gdzieś na olbrzymich połaciach Puszczy Amazońskiej. Przed czym? Przed buciorami cywilizacji... Czyli tym wszystkim, czym pragniemy ich "uszczęśliwić".

 To o Indianach jest głównie ta Opowieść. Opowieść konkretna, szczególna i wyjątkowa, a napisana przez jednego z najbardziej cenionych polskich podróżników, Wojciecha Cejrowskiego. To za nim podąża czytelnik, na początku zapoznając się ze specyficznym klimatem Ameryki Łacińskiej, a następnie z rzeczywistością "granicznych" wiosek, zamieszkanych przez lud rozdarty między cywilizacją a tradycją. Szlak prowadzi aż do miejsca odludnego. Osławionych Dzikich Ziem, na których wspomnienie włos sam jeży się na głowie. To miejsce, gdzie nie zapuszczają się nawet najwięksi śmiałkowie. Tam przecież mieszkają Dzicy. Tak, CI Dzicy.

 "Rio Anaconda" została napisana z wielkim... rozmachem. To jedyne odpowiednie słowo. To powieść bardzo przemyślana, od początku do końca (konkretnie 429 strony). Uzależnia jak narkotyk i naprawdę nie można się od niej oderwać. Wojciech Cejrowski po raz kolejny udowadnia, że jest niezrównanym gawędziarzem. I to nie tylko na szklanym ekranie. Ze słowem pisanym radzi sobie równie wspaniale, właściwie miejscami ma się wrażenie, że tej książki wcale się nie czyta, ale słucha albo ogląda. A opowiadający mówi tak barwnie, że można by przysłuchiwać się przez wiele długich godzin. W środku czytelnik znajdzie kilogramy anegdot, zabawnych historyjek, dygresji, poczynionych obserwacji i błyskotliwych uwag. Nie tylko na temat Indian.

Znane w Europie hasło Wszystkie dzieci nasze są, u Indian zostało wcielone w życie już dawno, dawno temu. Tym bardziej, że w maloce słychać czasami także i takie słowa: Pożycz żonę, bo mi trochę zimno.

Cejrowski podczas swojej podróży musi zmierzyć się z licznymi niebezpieczeństwami. W tym z tym największym, magią. Miejscami trudno dać wiarę jego opowieści, tak bardzo roi się w niej od niezwykłości. Ale czy coś takiego jest w stanie ktokolwiek wymyślić? A tym bardziej racjonalny człowiek XXI wieku, który nauczył się poznawać świat tylko poprzez "szkiełko i oko"? Bardzo wątpliwe. 

 Historia przyjaźni podróżnika i ostatniego szamana plemienia Carapana to zdecydowanie najpiękniejszy i najbardziej ujmujący element tej książki. Dwa światy, dwie osobowości i rzeczywistości, które w końcu się spotkały. I zaczęły przyciągać się jak magnes. W tle tylko słyszymy echa końca. Końca Dzikich Indian. Jak pisze Wojciech Cejrowski, w końcu i w ich wiosce pojawią się pierwsze majtki.

 "Rio Anaconda" to wspaniała lektura, podczas której trudno uniknąć żywiołowego śmiechu, ale i gorzkiej refleksji. Niestety nieuniknionej.

 

http://kaniafrania.blogspot.com/2016/08/ostatni-indianie-i-buciory-cywilizacji.html

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - athlonea
athlonea
Przeczytane:2016-02-09, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek 2016,
Po pierwszą książkę Wojciecha Cejrowskiego sięgnęłam stosunkowo niedawno, zaledwie parę miesięcy temu. Był to "Podróżnik WC" (wydanie drugie). Natychmiast po jego lekturze zdecydowałam, że czas uzupełnić biblioteczkę o kolejne pozycje. "Rio Anaconda" jest trzecią już książką Autora, która wpadła mi w ręce. Przystępując do lektury pierwszej z nich, spodziewałam się znaleźć w nich bogato ilustrowane reportaże z wypraw, opisy dzikiej przyrody: miejsc, zwierząt, roślinności. Zamiast tego jednak dane mi było wysłuchać wielu pasjonujących opowieści o ludziach zamieszkujących najdziksze ostępy na Ziemi. Właśnie tak: wysłuchać. Wprawdzie w trakcie lektury oczy przebiegają wzdłuż rządków liter, jednak całość napisana jest w taki sposób, jakby Autor siedział tuż obok, wieczorem, przy ognisku, i snuł opowieść za opowieścią... "Rio Anaconda" jest właśnie taka. Czyta się ją jednym tchem, zapominając o całym świecie. Wprawdzie przeglądałam liczne w książce ilustracje, jednak podczas lektury wyobraźnia podsuwała tak realistyczne obrazy, że właściwie i bez fotografii byłaby to fascynująca przygoda. Książka ta zmusza także do refleksji nad ekspansją człowieka na całym świecie. Nad tym, co tracimy - wycinając lasy, unicestwiając bezpowrotnie kolejne gatunki roślin i zwierząt, wreszcie niszcząc, bądź spychając w coraz dziksze rejony te nieliczne kultury, relikty przeszłości, które jeszcze uchowały się gdzieś w głuszy i próbują żyć jak dawniej. Bez zdobyczy cywilizacji, zgodnie z naturą, prosto i spokojnie. Z zaskoczeniem odkryłam również, że Autor dzieli się na kartach "Rio Anaconda" także bardzo osobistymi, wręcz intymnymi wspomnieniami, przeżyciami. Takimi, których sama zapewne nie umieściłabym w książce, gdyby stały się moim udziałem.
Link do opinii
Avatar użytkownika - kirya
kirya
Przeczytane:2011-08-17, Ocena: 6, Przeczytałam,
Cejrowski ma tupet jak taran, łeb jak sklep a raczej jak globus i humor jak... Niektórzy posiedli taką umiejętność pisania / opowiadania jak gdyby siedzieli w głowie czytelnika i to wszystko bezpośrednio przekazywali do ośrodka mózgowego, a czytelnik tylko słucha. Taki jest właśnie Cejrowski w obu swoich książkach. Czytelniku, nie masz pojęcia o czym on gada, bo nigdy nie widziałeś na oczy pewnych rzeczy, nie słyszałeś o takich nazwach, a mimo to opisy sa tak sugestywne, tak obrazowe, że od razu łapiesz, widzisz, wyobrażasz sobie to jakby ktoś przystawił zdjęcie, film do obejrzenia, ba jakbyś to widział / słyszał namacalnie. Nie jest to powiedziane na wyrost. Podświadomie ma się takie wrażenie. Nie łapie się może tylko na czas powagi sytuacji w jakich Cejrowski się znajdzie bo terapia wstrząsowa tudzież konwulsyjna spowodowana (głośnym) śmiechem znacznie przesuwa środek ciężkości, dopiero poniewczasie jakby z ręką w nocniku, Czytelniku, budzisz się uświadamiając sobie, co tak naprawdę się stało. WIELKA KOSMATA PANIKA. Cejrowski to mistrz obu książek!
Link do opinii
Opinia dostępna tutaj https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1560368030842090&id=100006067247033&substory_index=0
Link do opinii
Powiem tyle. Pana Cejrowskiego albo się nienawidzi, albo uwielbia, a ja zaliczam się do tych uwielbiających nie tylko jego programy ale też jego książki. Ta jest napisana w formie opowiadania (co mnie osobiście zaskoczyło). Ukazuje życie ludzi tak różne od tego, które prowadzimy my. A wśród nich biały człowiek, z odległej krainy.
Link do opinii
Avatar użytkownika - inspired7
inspired7
Przeczytane:2015-01-09, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2015,
"Tak więc wyprawa nabiera sensu, gdy zamienia się w Opowieść, a początkiem Opowieści jest szczęśliwy koniec wyprawy".
Gdy myślę o współczesnych polskich podróżnikach od razu widzę twarz Wojciecha Cejrowskiego. Znam jego relacje, między innymi, z programu telewizyjnego "Boso przez świat", które mimo że tworzone przed laty, cieszą się ogromną popularnością. Postanowiłam sprawdzić czy twórczość pisarska podróżnika jest równie interesująca. Już na pierwszych stronach „Rio Anaconda” Wojciech Cejrowski zaskakuje czytelnika. Pojawia się dość intrygująca dedykacja: „ostatniemu szamanowi plemienia Carapana... i wszystkim Jego Następcom”. To właśnie wtedy odbiorca zostaje zaproszony do świata pełnego paradoksów, ironii, a także sporej dawki poczucia humoru. Potem pojawia się informacja o tym, żeby nie czytać przypisów. I oczywiście, ponieważ owoc zakazany smakuje najlepiej, czytelnik zapewne przeczyta od pierwszego do ostatniego. Co więcej zrobi to z ciekawości, ponieważ w przypisach autor często zamieszcza dygresje, które sam nazywa owocem „choroby umysłu”. Cejrowski stawia przerażającą tezę. Twierdzi, że jeszcze za jego życia ostatnie dzikie plemię zostanie odnalezione, a potem ucywilizowane. Symbolem tej cywilizacji według podróżnika będzie bielizna, bo jak wyjaśnia, misjonarze nie będą mogli znieść widoku nagich, indiańskich ciał. Cejrowski napisał książkę w taki sposób, by plemienia Carapana nikt nie mógł odnaleźć. Ponieważ indiańskie plemiona co kilka lat przenoszą się w inne miejsce, podróżnik wydał książkę dopiero po ośmiu latach od wyprawy. Zadbał o to, by Carapana mieli szansę przetrwać. Zrobił to nawet własnym kosztem, kosztem wiarygodności. Bo przecież pisze o pewnym miejscu, ale nie ustawia drogowskazów jak do niego dotrzeć. Zmienił kilka nazw geograficznych. Wymyślił nazwę rzeki - Rio Anaconda. Ta  zgniło-ciemnozielono-brunatna rzeka, barwami przypominająca anakondę, ponoć wpływa do Vaupes, do Rio Negro, by w końcu wpaść do Amazonki. I tu, już na początku opowieści, pojawia się pytanie: "Czy wierzyć Cejrowskiemu?". On sam podkreśla, że historie, które opowiada są czasem niewiarygodne nawet dla niego – osoby, która to przeżyła. Czy zamknąć książkę i poszukać innej? Ja uwierzyłam i nie żałuję. Autor podzielił książkę na osiem części. W każdej kolejnej jesteśmy bliżej celu podróży, brniemy w głąb Dzikich Ziem. Od razu wiadomo, że historia dobrze się skończy. Prawdę mówiąc to nie przeszkadza w odbiorze, ponieważ tekst podróżnika broni się sam. Pisze on ciekawie i to, co przekazuje trzyma w napięciu. Wywołuje różne emocje, a to śmiech, a to lekkie zażenowanie, czasem w pewnym stopniu niepokój. Myślę, że każdy kto czyta "Rio Anaconda", podobnie jak ja, jest po stronie Cejrowskiego i kibicuje mu. To Angelino, ostatni szaman plemienia Carapana, wprowadza Wojciecha Cejrowskiego w świat Indian. Zna szczegóły z życia podróżnika, o których ten nigdy mu nie opowiadał. Skąd wiedział jak na imię ma nieżyjący dziadek Cejrowskiego? Autor dziwi się do dziś. Angelino choć to oczywiste, że niewykształcony, jest bardzo mądrym człowiekiem. Posiada niecodzienne umiejętności. Twierdzi, że potrafi przywołać i rozgonić mgłę. Szaman zdawał sobie sprawę z tego, że nie umie wszystkiego wyczarować. Czasami musiał wokół swoich czynów tworzyć swego rodzaju iluzję, by członkowie plemienia wierzyli, że ma moc. Każdego ranka przepowiadał pogodę patrząc nie na niebo jak wszyscy, ale na jego odbicie w tafli wody. Angelino niejako stał się przewodnikiem podróżnika i wprowadzał go krok po kroku w indiańską codzienność. Wystawiał go na próby, ale również wyciągał z tarapatów. Cejrowski z kolei często musiał szamanowi zaufać, ponieważ Angelino posługiwał się zwrotami „coś ci pokażę” nic nie wyjaśniając, a także mówił, że na coś „nadejdzie odpowiednia pora” w żaden sposób jej nie precyzując. Zaprzyjaźnili się, a ich relacja została wystawiona na próbę, którą przeszli pomyślnie. Bariera językowa utrudniała im porozumiewanie się. Godziny upływały na ustalaniu znaczenia wypowiadanych słów. Cejrowski mimo to, chłonął wiedzę swojego rozmówcy. Nie zniechęcał się. Był cierpliwy. Ludzie otwierali się przed nim, bo nie czuli presji. On po prostu żył z nimi, a nie tuż obok. Z czasem przestał być traktowany jak obcy, a stał się kimś „stąd”. Czytelnik musi liczyć się jednak z tym, że autor trochę zmienia, ubarwia opisywane fakty. On sam o tym mówi. Radzi, by nie poszukiwać w jego książce słów, a sensów. Książkę "Rio Anaconda" Wojciecha Cejrowskiego pochłaniałam z szybkością wprawionego Indianina przedzierającego się przez gęsty las. Sprawia to język, który nie jest patetyczny, choć podróżnik często mówi o bardzo ważnych sprawach. Bezpośrednio zwraca się do czytelnika, przez co przykuwa, a później podtrzymuje jego uwagę.
Link do opinii
Avatar użytkownika - rysia420
rysia420
Przeczytane:2014-12-24, Ocena: 5, Przeczytałam,
Rio Anaconda jest drugą z kolei książką podróżniczą autorstwa Wojciecha Cejrowskiego. Pan Wojciech rozpoznawalny jest jako polski satyryk i komediant, podróżnik, pisarz książek i publikacji. Słynie ze swojej wyrazistości, niezmiennych poglądów. Jest nieustępliwy i bezkompromisowy. Jako jeden z trzech polaków otrzymał status członka rzeczywistego Królewskiego Towarzystwa Geograficznego w Londynie. Książka zabiera nas w podróż w najdziksze rejony Ameryki Południowej, tam gdzie nie ma już dróg, a krajobraz zmienia się w gęstą, nieustępliwą puszczę. Pan Wojciech wyrusza na spotkanie ostatnich wolnych Indian, poznaje ostatniego wodza plemienia Carapana, wprowadza nas w codzienność i zaznajamia z kulturą i obyczajami plemienia. Poznaje niebezpieczeństwa związane z życiem w prawdziwej, nie ucywilizowanej dziczy, trujące rośliny, mrówki tak jadowite, że potrafią zabić, oraz robactwo, które w ciele człowieka szuka miejsca na gniazdo lęgowe (lub toaletę - w każdym wypadku, w obu przypadkach zakończenie jest takie samo). Cejrowski ma zaszczyt poznać Angelino. Kim jest Angelino? Posłuchajcie: "Ostatni szaman plemienia Carapana. Na pozór groźny, dziki człowiek. A przy bliższym poznaniu fascynująca postać, niebywały dowcipniś, ale i geniusz swojego plemienia. Kiedy po raz pierwszy dotarłem do jego plemienia, chciał mnie zaraz wyrzucić z wioski, bo wiedział, że biali to roznosiciele nieszczęść i chorób. Przynosiciele złych obyczajów, wódki i plastikowych garnków. Ale powstrzymała go... ciekawość (najlepsza przepustka do indiańskich serc). Otóż dostrzegł na mojej pięcie zacerowany fragment skarpetki. Zobaczył kunsztowną cerę wykonaną rękami mojej babci i natychmiast porwał mnie za nogę. Indianie zszywają na okrętkę lub naszywają łatę, ale nikt nie ceruje. Ten szaman był wynalazcą cerowania, ale stosował inny ścieg. Moja babcia tak jakoś na krzyż cerowała, jak on nie umiał. To przełamało pierwsze lody między nami. Zaczęła się wielka przyjaźń. Zacerowana skarpetka stała się przepustką do warsztatu szamana. Kolejny dowód, że człowiek z biednego kraju, w dziurawych skarpetkach może osiągnąć więcej niż bogate amerykańskie instytuty badawcze." Książka jest napisana doskonale. Język jest prosty, nie ma niezrozumiałych zagadnień (a jeśli są, autor wyjaśnia je dokładnie w przypisach), a czytając chce się więcej i więcej. Ci, którzy oglądali "Boso przez świat" wiedzą, że Pan Wojciech ma niesamowity talent do przyciągania uwagi i wzbudzania ciekawości. Potrafi na przykładach wyjaśniać najróżniejsze, trudne do zrozumienia zachowania Dzikich plemion. Wprowadza nas w świat indiańskich obrzędów, magii (która w zasadzie magią nie jest, ale ma w sobie coś magicznego. Takie ot, masło maślane). Długo zastanawiałam się jak można żyć w dżungli, bez prądu, elektroniki, nawet bez... majtek. I drugie tyle długo zastanawiałam się jak możliwa jest tak bliska więź indian z Pachamamą (Matka Natra, Ziemia). Książka wiele mi wyjaśniła, pokazała mi cząstkę pierwotności, zażyłości z przyrodą i ścisłej współpracy z nią. Gdybyśmy zostali pozbawieni prądu, dostępu do czystej wody, lekarzy, leków i urządzeń, które na codzień ułatwiają nam życie (np. pralka), ale które uskuteczniają zanikanie w nas pierwotnego instynktu przetrwania, czy dalibyśmy radę tak żyć? Dzicy Indianie dadzą napewno, mimo tego, że niektórzy uważają ich jako uwstecznionych i zacofanych. Okładkę książki zdobi przyzwoite zdjęcie, przywzowitego Indianina, które przyciąga uwagę. Patrząc na okładkę ma się wrażenie, że książka aż wrzeszczy:" jestem publikacją podróżniczą o Indianach!". Trzeba przyznać, że książki z Biblioteki Poznaj Świat mają swój własny, elegancki i idealnie dopracowany styl. Czytałam, czytałam i... byłam rozczarowana, że to już koniec. Mało która książka pozwala mi przenieść się w miejsce, w którym rozgrywa się akcja. Opisy przyrody nie są wcale naszprycowane szczegółami, a jednak czytając ma się wrażenie bycia w samym środku dziejących się wydarzeń. Uwielbiam takie książki i będę je wychwalać zawsze i wszędzie. Polecam, to pozycja, która powinna zdobić półki każdego czytelnika
Link do opinii
Avatar użytkownika - papetka
papetka
Przeczytane:2014-12-01, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki - 2014 ,
Wojciech Cejrowski to osoba specyficzna, charakterystyczna, o której każdy przynajmniej słyszał. Nie da się ukryć, że jest postacią kontrowersyjną, która wzbudza całą gamę uczuć: od uwielbienia do nienawiści. Nie da się również pominąć tego, że jest znakomitym podróżnikiem, fotografem i gawędziarzem. Cechy te sprawiają, że jego książki czyta się z zapartym tchem. ,,Rio Anaconda" zabiera nas w głąb amazońskiej puszczy. Autor chce odnaleźć plemiona Dzikich, które uciekają przed cywilizacją, a które cywilizacja powoli dogania. Przewodnikami po egzotycznym świecie są w pierwszej wiosce szaman Angelino, a w drugiej Czarownik. Dzięki nim poznajemy obyczaje Indian, ich kulturę i kuchnię. Wojciech Cejrowski szanuje Indian, a w szczególności podziwia za swoistą mądrość. Uczy się od nich prawd życiowych, wśród których najważniejsza mówi o tym, że trzeba słuchać sercem. Ono powie, jaką drogę należy wybrać, wsłuchanie się w nie sprawia, że Dzicy z taką łatwością poruszają się po dżungli. Autor wiele dni spędził na rozmowach z szamanem i Czarownikiem. Zaskoczyło go to, że ci niewykształceni ludzie, tylko dzięki własnej obserwacji, potrafią -nie nazywając po imieniu - trafnie opisać pewne zjawiska. Wojciech Cejrowski, jak przystało na prawdziwego gawędziarza, swoją opowieść snuje w sposób obrazowy. Dopełnieniem opisów i dialogów są znakomite zdjęcia. Dzięki takim fascynatom, jak autor ,,Rio Anaconda" mamy okazję poznać ginące ludy, a poniekąd ocalić od zapomnienia.
Link do opinii
Avatar użytkownika - alkatraz
alkatraz
Przeczytane:2014-11-29, Ocena: 6, Przeczytałam, czytam regularnie w 2014 roku,
Wspaniała książka, Cejrowski zabiera czytelnika w podróż do dżungli. Czyta się bardzo szybko, autor potrafi zaciekawić odbiorcę, mnóstwo emocji dominuje w lekturze. Dodatkowym atutem są wspaniałe zdjęcia i piękne wydanie. Polecam przeżyć przygodę ze znanym podróżnikiem, który ujawnia wiele magicznych sekretów i przedstawia codzienne życie Indian.
Link do opinii
Mam tak, że jak spodoba mi się książka danego autora to jak najszybciej chcę poznać jego kolejne pozycje. Tak właśnie jest u mnie w przypadku pana Cejrowskiego. Ledwo skończyłam czytać "Gringo wśród dzikich plemion", a od razu sięgnęłam po kolejną jego książkę - "Rio Anaconda". W "Rio Anaconda" Wojciech Cejrowski ponownie zabiera nas w podróż po Dzikich Ziemiach. Odbędziemy wyprawę do amazońskiej dżungli w poszukiwaniu ostatniego plemienia Dzikich. Jak mam być szczera to jakoś bardziej podobała mi się poprzednia książka, czyli "Gringo wśród dzikich plemion". Ta już nie ma w sobie tego czegoś szczególnego i podobała mi się zdecydowanie mniej. Było tu dużo sytuacji, w których autora, w mojej opinii, trochę poniosła fantazja. Wydaje mi się, że jest tutaj więcej fikcji niż w "Gringo...", za dużo tu tej dziwnej magii, w którą osobiście nie wierzę, a za mało o takim zwyczajnym życiu Indian. I niestety jest nudniej; byłby opisy, które po prostu bez żalu pomijałam. Trochę mi się dłużyła ta książka i nie pochłaniałam jest z jakimś szczególnym zainteresowaniem. Miałam uczucie, że ciągle czytam o tym samym. Zaczęłam dosyć negatywnie, ale oczywiście książka ma swoje plusy. Nie brakuje w niej specyficznego humoru, w moim wydaniu są bardzo fajne zdjęcia, które oglądałam po kilka razy. Dowiedziałam się też czegoś nowego i ciekawego, ale w ogólnym rozrachunku książka jest po prostu przeciętna i jak dla mnie zbyt bardzo przechwalona. Może gdybym czytała ją jako pierwszą to oceniłabym ją wyżej. Nie zniechęcam się jednak i w przyszłości na pewno sięgnę po kolejne książki pana Wojtka. kingaczyta.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - radex
radex
Przeczytane:2014-08-18, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,
Od zawsze lubiłem oglądać program pana Wojciecha ,,Boso przez świat". Ta książka jest odzwierciedleniem jego programów, lecz jest w niej coś, czego nie ma w wersji telewizyjnej - uczucia. Tak, w tej książce autor pokazuje swoje uczucia, co przedstawia go w zupełnie innym świetle. W tej opowieści jest także wiele...magii. Dosłownie. Miejscem, w którym toczy się akcja opowieści, jest nieprzystępna dżungla na pograniczu Kolumbii i Brazylii. Na temat samego autora są różne opinie, ale jeśli chodzi o jego twórczość pisarską, mogę napisać tylko recenzję pozytywną. Bardzo ciekawa jest wymiana zdań pana Wojciecha i pani tłumacz - Heleny Trojańskiej, zawarta w przypisach. Nie będę pisał, na jakie tematy były te rozmowy, aby nie psuć wam zabawy. Bardzo fajna książka, na pewno sięgnę po inne pozycje z bibliografii tego autora (ta była moją pierwszą).
Link do opinii
Avatar użytkownika - iwona-w
iwona-w
Przeczytane:2007-04-02, Ocena: 6, Przeczytałam, Książki na długi wieczór,
Ekscentryk, dla jednych irytujący, dla innych fascynujący. Dla mnie podróżnik z doświadczeniem, gawędziarz, który zabiera mnie w bezpieczną podróż do dżungli. Brzmi dziwnie? Bezpieczną, bo bez konieczności obcowania ze wszystkimi jej mieszkańcami. To czego zazdroszczę Autorowi, to możliwość obcowania z plemieniem Indian Carapana. Opisane przezeń przygody przenoszą mnie w czasy dzieciństwa i wczesnej młodości, kiedy zachwycałam się opowieściami Alfreda Szklarskiego, Arkadego Fiedlera, Antoniego
Link do opinii
Avatar użytkownika - Almiria
Almiria
Przeczytane:2014-01-17, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2014,
Cejrowski jak zwykle czaruje słowami. Podczas lektury można prawie poczuć jakby się było w tropikach puszczy amazońskiej. Prawie, ponieważ żaden mieszczuch nie wyobrazi sobie tego naprawdę.
Link do opinii
Avatar użytkownika - sabja
sabja
Przeczytane:2013-01-10,
Jako wielka fanka programów pana Cejrowskiego, nie mogłam pominąć tej publikacji. Jak to u pana Wojtka - lekkie pióro, wiele ciekawych historii, złotych myśli i spora dawka humoru :) Polecam nie tylko fanom podróży !
Link do opinii
Dla mnie to najfajniejsza lekcja geografii
Link do opinii
Avatar użytkownika - madrill
madrill
Przeczytane:2011-04-20, Przeczytałam,
Dla mnie jednym tchem było trudno ją przeczytać, ale nie dlatego, że nie była interesująca. Rozłożyłam czytanie na 3 razy. Książa jest naprawdę ciekawa. Niezwykłe informacje, zdjęcia. Świetnym stylem napisana.
Link do opinii
Avatar użytkownika - ARTa
ARTa
Ocena: 6, Czytam,
Przeczytana jednym tchem.
Link do opinii
Podróżniczy smakołyk Cejrowskiego ...
Link do opinii

Drugi tytuł spośród podróżniczych książek Wojciecha Cejrowskiego jest odrobinę nierówny. Pierwsza połowa zaskoczyła mnie i nie było to pozytywne zaskoczenie. Spodziewałam się lektury tak zajmującej jak "Gringo wśród dzikich plemion". Napisanej z równie ironicznym dowcipem. Owszem dowcip jest ale najbardziej ujawnia się od drugiej połowy książki.

Nie umniejszam "Rio Anacondzie", bo koniec końców dobrze mi się czytało o rozmowach z szamanem przy moczeniu pięt na Dzikich Ziemiach, o szamanie Angelino i ich licznych, interesujących rozmowach z Autorem, o  odkrywaniu świata Indian Carapana. Wszystko świetnie ale to następuje właśnie po pierwszej połowie, czyli najpierw przebrnęłam przez mniej intrygujące rozdziały, niekiedy bardzo wolno rozwijające się, wciąż czekając na to wielkie "Wow", które nie pozwoli na oderwanie się od książki. Może po prostu zbyt wiele obiecałam sobie po lekturze poprzedniej książki Autora.

Tytuł uznaję za dobry, choć nie tak dobry jak "Gringo wśród dzikich plemion". Gdybym więc miała komuś, kto nie zna pisarskiej twórczości Pana Wojciecha Cejrowskiego, doradzić od której książki ma zacząć przygodę, to - na dzień dzisiejszy - poleciłabym najpierw "Gringo (...)", potem "Rio Anacondę".

Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2022/02/rio-anaconda-gringo-i-ostatni-szaman.html

Link do opinii

Lubię oglądać Pana Cejrowskiego i szanuje tego człowieka za mądrość, odwagę i upór do obrony własnych przekonań. Jednak jego humor zwłaszcza w tej ksiązce jest irytujący. Nie polecam - lepiej obejrzeć niż czytać.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Azucena
Azucena
Przeczytane:2017-11-05, Ocena: 5, Przeczytałam, Literatura podróżnicza,
Inne książki autora
Boso przez świat Afryka zachodnia (Płyta CD)
Wojciech Cejrowski0
Okładka ksiązki - Boso przez świat Afryka zachodnia (Płyta CD)

W serii programów telewizyjnych \"Boso przez świat\" z fantazją i niezwykłym poczuciem humoru Wojciech Cejrowski oprowadza nas po egzotycznych zakamarkach...

Młot na lewicę
Wojciech Cejrowski0
Okładka ksiązki - Młot na lewicę

Niniejsza książka jest odpowiedzią na zapotrzebowanie fanów "WC Kwadransa", którzy od kilku lat molestują mnie bym powrócił do literatury...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy