Akademia Ellinghama musi być przeklęta. Nie żyją już trzy osoby, które znalazły się w złym miejscu o niewłaściwym czasie. I to wszystko w momencie wielkiego triumfu Stevie, która wie już, kim jest Nieodgadniony. Rozwikłała tajemnicę. Największą zagadkę stulecia.
A przynajmniej tak się jej wydaje. Jak to, co się dzieje teraz, jest powiązane z przeszłością?
W tym miejscu zagadek i tajemnic muszą być też odpowiedzi…
Jak zachowa się Stevie, kiedy Akademii zagrozi ewakuacja? Czy zostanie na posterunku, by zetknąć się oko w oko z mordercą? Czy rozwiąże zagadkę zabójstw sprzed 75 lat?
Finał trylogii zapowiada się równie intrygująco i emocjonująco, co dwie poprzednie części!
Ten bestseller „New York Timesa” i „USA Today” sprawi, że Wasz puls gwałtownie przyspieszy!
Czytelnicy, trzymajcie się mocno: przed Wami jeszcze jedna runda i wszystkie znaki na ziemi i na niebie wskazują, że dacie się za nią pokroić — „Publishers Weekly”
(…) wielowarstwowa, nowoczesna powieść detektywistyczna — „New York Times Book Review”
Wydawnictwo: Poradnia K
Data wydania: 2020-07-01
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 15-18 lat
ISBN:
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: The hand on the wall
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Paweł Łopatka
Niedawno, bo pierwszego lipca, premierę miał ostatni tom trylogii Truly Devious, czyli "Ręka na ścianie". Zaznaczę we wstępie, że w poniższej recenzji może znaleźć się kilka spojlerów dotyczących poprzednich części, więc jeśli ktoś ich nie czytał ma dwie opcje do wyboru. Pierwsza: przeczytać. :) Druga: zerknąć na recenzje "Nieodgadnionego" oraz "Znikającego stopnia", które mogą nieco rozjaśnić sytuację.
W "Ręce na ścianie" akcja toczy się bezpośrednio po zakończeniu poprzedniego tomu. Stevie jako pierwszorzędny młodociany detektyw, oczywiście, nadal próbuje rozwikłać zagadkę porwania Iris i Alice Ellinghamów, ale w międzyczasie stara się również odkryć prawdę związaną z aktualnymi wydarzeniami. Odnalezienie mordercy Hayesa, Ellie oraz Fenton i poznanie jego motywów to nie lada gratka. Ponadto jako nastolatka dalej mierzy się z własnymi problemami, które dziwnym trafem kręcą się głównie wokół chłopaka, Davida.
Podczas gdy Stevie lawiruje między kłamstwem a prawdą, w szkole dochodzi do kolejnego wypadku. Uczniowie więc w dużym pośpiechu zostają ewakuowani z Akademii, ponieważ poza ewentualnym zabójcą zagraża im również zew natury. Nadciąga ogromna śnieżyca, przez co drogi staną się nieprzejezdne, a... Stevie utknie z mordercą, stając z nim twarzą w twarz?
Fabuła prowadzona jest na dwóch różnych płaszczyznach, ponieważ albo zatapiamy się w przeszłości, w latach 30. XX w., albo pozostajemy w teraźniejszości. Zabieg ten rewelacyjnie wpływa na klimat powieści. Nagłe zderzenie z bohaterami z początków powstania Akademii daje porządnego kopa emocjonalnego, ponieważ czytelnikowi dane jest dojrzeć szczegóły, których Stevie, choć ładnie zbierająca dowody, nie jest w stanie przedstawić w stu procentach. Wtedy też okazuje się, że George Marsh, Flora Robinson, Leo Holmes Nair, a nawet sama Iris Ellingham kryją więcej niż mogłoby się wydawać, a sprawa porwania Alice nabiera rozpędu.
W poprzednich częściach zakochałam się bez mała, bo były cudowne, dlatego finał trylogii miał wysoko postawioną poprzeczkę. I wiecie co? Bez wątpienia podołał. "Ręka na ścianie" to rzeczywiście idealne zwieńczenie trylogii, ponieważ czytelnik otrzymuje więcej niż pierwotnie zakładał. W książce pojawiają się nowe, nieznane do tej pory motywy, co wprawia w zachwyt i niesamowicie wciąga. Dawno już nie dałam się tak mocno porwać przygodzie, a każdą stronę pochłaniałam dosłownie w sekundę.
Maureen Johnson dopięła fabułę na ostatni guzik, rozwiązując i zakańczając każdy wątek, nawet ten najbardziej błahy, o którym zapomniało się, że istniał. Tutaj nikt nie grał przypadkowej roli, co mnie osobiście zachwyciło. Bardzo ciężko jest dokładnie zaplanować oraz rozpisać charaktery bohaterów, żeby wyszli realnie, a ich zachowania bezpośrednio wpływały na wydarzenia, a w "Ręce na ścianie" nie dość, że się udało, to jeszcze wypadło całkowicie naturalnie.
Największym atutem powieści bezapelacyjnie jest atmosfera pełna tajemniczości, która towarzyszy od pierwszej do ostatniej strony. Czytelnik żyje w ciągłym zawieszeniu, tuła się i krąży między wątkami, starając się zebrać je w całość i rozszyfrować zagadkę przed Stevie. Przyznam, że mi się nie udało, bo bardziej zajęta byłam aktualnymi wydarzeniami. Nie zastanawiałam się zbytnio, co przyniosą kolejne rozdziały, bo jedyną towarzyszącą mi myślą było: co dalej? O, matko, co dalej?!
Jedyną rzeczą, do której mogę się przyczepić, to literówki. Znalazłam ich sporo i choć nie wpływały na odbiór powieści, troszkę przeszkadzały.
Ogromnym smaczkiem powieści były wycinki artykułów z gazet, dających wiele światła na niektóre sprawy. Podobne dodatki doskonale urozmaicają książkę i pozwalają mocniej się wczuć w wykreowany świat.
"Rękę na ścianie", jak i całą trylogię, polecam bez wahania. Historia spodoba się każdemu, nawet najbardziej wymagającemu czytelnikowi - daję gwarancję jakości. Zwroty akcji, klimat, niesamowici bohaterowie i wciągająca fabuła to zaledwie niewielki kawałek tortu, a wisienek znalazłem więcej niż jedną! Pozwólcie sobie wkroczyć do Akademii Ellinghama i odkryć skrywane przez lata tajemnice, a z pewnością nie pożałujecie. Naprawdę gorąco polecam!
Albert Ellingham - właściciel kliku dzienników, różnych przedsiębiorstw a nawet studia filmowego zakochał się w górach Vermontu i spełnił jedno ze swoich marzeń. Wybudował tam szkołę, którą nie tylko objął patronatem, ale zamieszkał w mniej wraz z rodziną. Niestety nad akademię nadciągnęły ciężkie chmury. Żonę patrona - Iris zabito, a córkę o imieniu Alice porwano. Na dodatek znaleziono też ciało jednej z uczennic. Alice w momencie porwania miała zaledwie 3 lata i Ellingham wykorzystywał wszelkie dostępne środki i znajomości (w tym FBI) by ją odnaleźć. Poszukiwania zostały praktycznie zakończone w momencie tragicznej śmierci Alberta. Tym samym córka bogacza stała się najsłynniejszą zaginioną w dziejach ameryki. Po wielu latach we wciąż prestiżowej szkole w tajemniczy sposób zaczynają ginąć uczniowie. Tylko nastoletnia Stevie przeczuwała, że nie były to zwykłe wypadki. Czy to wszystko jest związane z tajemnicą rodziny Ellinghama? Czy Stephanie Bell wraz ze swoimi specyficznymi, super inteligentnymi znajomymi odkryje, co tak naprawdę stało się ponad dekadę wcześniej, dzieje obecnie i kto za tym stoi?
Przyznaję, że początkowo czytanie szło mi dość opornie. Wstawałam zrobić obiad, by pójść na spacer, poukładać puzzle, pograć z mężem w gry planszowe, pomiziać się z kotami. Jednak od pewnego momentu książka tak mnie wciągnęła, że zapomniałam o całym świecie a wstawałam już tylko po to by dosypywać sobie precli do miski. Historia była ciekawie skonstruowana, bohaterów Maureen Johnson stworzyła bardzo wyrazistych. Podobały mi się przemyślenia Stevie, które niby jeszcze były dziecinne, ale już z nutką przyszłego, dojrzałego spojrzenia na świat i trafnego oceniania drugiego człowieka. Powieść oczarowała mnie również swoim klimatem (kolorytu historii dodawał krajobraz - zamieć śnieżna odcinająca szkołę grubą warstwą puchu od reszty świata), lekkością, humorem. No i były też trupy. I zagadka do rozwikłania. Bez zbędnego rozlewu krwi, bez zbędnych krwawych opisów. Nie sądziłam, że można aż tak zachłysnąć się tzw. młodzieżówką. Czytałam ich już kilkanaście i do tej pory najlepiej oceniałam ,,Las" Sharon Gosling, (o którym też opublikowałam post), ale ,,Ręka na ścianie" kończąca całą serię o niezwykle uzdolnionej Stevie (młodociany Hercules Poirot w spódnicy) bezapelacyjnie stała się numerem jeden. Polecam każdemu niezależnie od numeru pesel.
Tajemnice górskiej posiadłości
Stephanie Bell, uczennica Akademii Ellinghama, detektyw amator, rozwiązała właśnie zagadkę stulecia, odkryła kim jest Nieodgadniony,a przynajmniej tak jej się zdaje, ale nie może napawać się swoim sukcesem, gdyż pozostaje nadal nierozwiązana kwestia tajemniczych zgonów uczniów Akademii jak i dr Fenton.
Czy mają one związek ze sprawą porwania sprzed 75 lat, a jeśli tak to jaki? Stevie stawia sobie za zadanie odkrycia nici łączących przeszłość z teraźniejszością.
Akademia staje przed groźbą zamknięcia, gdy w szkole dochodzi do kolejnego incydentu, do tego, do Góry Morgana zbliża się burza śnieżna stulecia. Czy Stevie stawi czoła żywiołowi i mordercy ukrywającemu się w murach Akademii? Czy rozwiąże zagadki i tajemnice piętrzące się w posiadłości na górze? Tego wszystkiego dowiesz się sięgając po fenomalne zwieńczenie trylogii o przygodach Stevie !
"Ręka na ścianie" to wspaniała gratka dla fanów Nancy Drew czy klasycznych powieści detektywistycznych Conan Doyle czy Agathy Christie. Jest to trzeci tom bijącej popularność na całym świecie serii Truly Devious. Mimo że nie czytałam dwóch pierwszych tomów, z łatwością odnalazłam się w fabule "Ręki na ścianie". Jest to bardzo zgrabna i intrygująca powieść detektywistyczna. Czytelnik czyta z zapartym tchem, chcąc poznać rozwiązanie tej zagmatwanej zagadki. Akcja tocząca się współcześnie przeplatana jest urywkami z przeszłości, z lat 1936-1938. Dzięki temu zabiegowi akcję poznajemy dwutorowo.
Moją sympatię zdobyli bohaterowie powieści pani Maureen. Zarówno główna bohaterka, Stevie jak i jej przyjaciele są bardzo sympatyczni, inteligentni, odważni i pomysłowi. Wspierają Stevie, służą jej radą i pomocą, aż zazdrości się takiej grupy przyjaciół.
Styl autorki jest bardzo przystępny, książkę czyta się bardzo szybko, autorka sprawnie buduje atmosferę tajemnicy i napięcie, dzięki czemu nie można oderwać się od lektury, bo jak naszybciej chce się poznać rozwiązanie zagadki.
Wzrok przyciąga szmaragdowa okładka z zegarem w tle, który odgrywa znaczącą rolę w powieści.
"Ręka na ścianie" to fantastyczna rozrywka dla młodzieży, ale także i dla starszych czytelników. Posiadłość w górach, zamieć śnieżna, odcięcie od świata, grupka ludzi, grasujący zbrodniarz i tajemnica do rozwiązania, atmosfera tajemniczości i grozy, sekretne przejścia i skrytki, to wszystko przepis na wyśmienitą lekturę i niezapomnianą przygodę. Czego chcieć więcej ?! :) Na pewno sięgnę po poprzednie tomy i Wam także polecam ten tom jak i całą serię z całego serducha, kochającego klasyczne powieści detektywistyczne ! Moja ocena to 6/6 !
Za egzemplarz do recenzji dziękuję z całego serca Wydawnictwu Poradnia K !!! Dziękuję za zaufanie !!!
Dla młodej detektywki Stevie Bell nie ma jak morderstwo. Dziewczyna po powrocie z Akademii Ellinghama zaczyna spokojne - i nudne - wakacje w domu. Niedługo...
Siedmioro podejrzanych. Dwie zbrodnie. Zabójca, który wciąż prowadzi śmiertelną grę. Ostatni rok w Akademii Ellinghama nie jest dla Stevie Bell najlepszy...
Przeczytane:2020-08-16,
Kiedy rok temu czytałam 1. i 2. tom Nieodgadnionego, nie spodziewałam się, że ta seria aż tak przypadnie mi do gustu. Mimo tego, że poprzednie dwie części były bardzo dobre, to i tak liczyłam na to, że Ręka na ścianie całkowicie pozamiata. Czy rzeczywiście tak się stało?
Stevie oraz inni uczniowie Akademii Ellingama nie mają już wątpliwości: budynek jest przeklęty. No bo dlaczego zginęły już trzy osoby, które pozostawały ściśle związane z tą szkołą? A to wszystko idealnie w momencie, gdy Stevie rozwikłała największą zagadkę stulecia: udało jej się odkryć, kim jest Nieodgadniony. No...przynajmniej tak jej się wydaje, bo pewności nie ma. Pozostaje jeszcze pytanie: w jaki sposób to, co dzieje się teraz w Akademii jest powiązane z przeszłością? Jak zachowa się dziewczyna, gdy uczniowie będą zmuszeni do ewakuacji? Zostanie na posterunku czy zrezygnuje z tego na rzecz swojego bezpieczeństwa?
Główną bohaterkę polubiłam już w poprzednich częściach, jednak tutaj Stevie wzbudziła moją sympatię jeszcze bardziej (o ile się da). Zaimponowała mi swoją odwagą i poskromieniem swojego temperamentu, dzięki czemu na spokojnie doszła do wszelkich rozwiązań. Widać również, że autorka wie, jak poprowadzić swoich bohaterów, co widać w płynnym przechodzeniu z jednej sceny do drugiej. Zapewniło to ciągły dynamizm akcji, a umówmy się: to jedna z ważniejszych kwestii, jeśli chodzi o wszelkie powieści.
Jeśli chodzi jednak o pozostałych bohaterów, to mam wrażenie, że tym razem zostali oni zepchnięty na zupełnie boczny tor. Na pierwszym planie jawiła się głównie Stevie i to jej poczynania przez jakieś dziewięćdziesiąt procent powieści śledziłam. Z jednej strony to dobrze, ponieważ moja uwaga nie była rozpraszana, ale z drugiej... Cieszyłabym się, gdybym mogła dłużej śledzić poczynania innych postaci.
Przyszła pora, bym napisała kilka słów o samej fabule tej części. Nie będzie zaskoczeniem, jeśli powiem, że była ona właściwie identyczna, jak w poprzednich książkach. Z tą różnicą jednak, że tutaj główna bohaterka wiedziała już, kim jest Nieodgadniony, więc nie błądziła już tak bardzo po omacku. No i choć wszystko tu ze sobą współgrało i naprawdę nie można było się nudzić podczas lektury, to mnie niestety zabrakło tutaj jeszcze czegoś takiego WOW. Może gdyby Maureen Johnson przesunęła niektóre fragmenty bardziej na koniec, czułabym większe zaskoczenie i o wiele bardziej byłabym usatysfakcjonowana rozwiązaniem.
No ale! Nie będę specjalnie narzekać, ponieważ Ręka na ścianie to bardzo dobra książka, w której nie brak klimatu wielkiej i tajemniczej Akademii oraz równie tajemniczych zaginięć i śmierci. Nie można powiedzieć, że powieść ta nie wzbudza zainteresowania, bo tak nie jest – w żadnym wypadku. Choć mnie zabrakło “tego czegoś”, to nie potrafiłam oderwać się od tej historii i z zainteresowaniem śledziłam kolejne poczynania głównej bohaterki.
Trzeci tom Nieodgadnionego to naprawdę dobra pozycja i jako zakończenie funkcjonuje bardzo dobrze. Czy lepsza od poprzednich części? Pod pewnymi względami tak, ale w ostatecznym rozrachunku i tak pozostanę przy twierdzeniu, że pierwsza część była najciekawsza. (Swoją drogą, teraz mówię, że to drugi tom był najlepszy, więc chyba tak po czasie go widzę. Jak to się zmienia opinia czytelnika, kiedy przemyśli wszystko po dłuższym czasie. 😊)