W ciągu 7 lat sprzedano na świecie 17 milionów egzemplarzy tej książki. Nakręcono według niej słynny serial telewizyjny, płacąc za prawo do sfilmowania najwyższą cenę w historii tego rodzaju transakcji. Jest to epicka opowieść rodzinna z lat 1915-1969, wkomponowana w tło egzotycznych obrazów Nowej Zelandii i Australii. Główną jej bohaterką jest Meggie, jedyna dziewczynka wśród dziewięciorga dzieci w rodzinie Clearych. Poznajemy dzieciństwo Meggie, dorastanie, małżeństwo, dzieci, wreszcie największą, najbardziej dramatyczną sprawę jej życia - miłość, której obiektem jest ksiądz - mądry, ambitny, urodziwy Ralph de Bricassart. Jest on najpierw opiekunem i przyjacielem samotnego, wrażliwego dziecka, potem jedynym marzeniem dziewczyny i nieszczęśliwej w małżeństwie kobiety. Miłość jest w pełni wzajemna, toteż ksiądz Ralph staje przed wyborem: szukać spełnienia u boku ukochanej czy w powołaniu i karierze w Watykanie? [Świat Książki]
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2008 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 607
Tytuł oryginału: Thorn birds
Tłumaczenie: Małgorzata Grabowska, Iwona Zych
Klasyki mają to do siebie, że ciężko się za nie zabrać. Myśląc o tytułach, które w jakiś sposób trafiły do kanonu literatury czuję obawę, czy moje odczucia będą adekwatne, czy odbiorę je pozytywnie, a jeśli nie to co jest nie tak z moim gustem. Być może problemem był odbiór lektur szkolnych, gdzie tytuły uznawane przez społeczeństwo za godne ja odbierałam zupełnie inaczej, dla mnie były nudne, ciężko się je czytało i robiłam wszystko, żeby tylko przez nie przebrnąć. Jednak prawdą jest też to, że wraz z wiekiem człowiek dojrzewa do niektórych decyzji, między innymi do takich, żeby poznawać klasyków. Dlatego też nie mogłam się powstrzymać przed lekturą, kiedy pojawiła się okazja po sięgnięcie po "Ptaki ciernistych krzewów". Jednak obawa pozostała, przynajmniej w chwili, kiedy brałam do ręki ten tytuł.
"Ptaki ciernistych krzewów" to książka, która bardzo szybko zyskała miano bestselleru, dziś z czystym sumieniem można nazwać ją klasykiem literatury. Na pewno lektura dużo zawdzięcza ekranizacji z niezapominaną rolą Richarda Chamberlain'a, jednak gdyby nie sama historia, nikt by nie zdecydował się na stworzenie filmu. Colleen McCullough ma wspaniały dar, który sprawia, że ta historia wciąga od pierwszych stron. Wielkim plusem jest język, dzięki któremu razem z bohaterami przebywałam w ich biednym domu w Nowej Zelandii, na wielkiej owczej farmie w Australii, w Sidney, Londynie i Rzymie.
ak jest to jednocześnie saga rodzinna, gdyż poznajemy dzieje jej rodziców, braci, a później również dzieci. Opowieść o znoju, walki z przyrodą, ciężkim życiu na kontynencie, który rzadko jest gościnny dla ludzi, a jednocześnie historia życia ukochanego, wśród rozległych połaci ziemi, konnej jazdy, milionów owiec i bydła. Jest to również historia tragiczna ze względu na wybory ludzkie, wielokrotnie decydujące o życiu innych. Piękna opowieść, która jednocześnie jest smutna, rzewna i tragiczna.
Pisarka stworzyła książkę, która zmusza do przemyśleń, wielokrotnie podczas przerwy w lekturze zastanawiałam się nad dylematami, które dotykały bohaterów. Ich wybory bardzo często były tragiczne, ale czy inne przyniosły by im więcej szczęścia? Rzadko która historia sprawa, że zastanawiam się nad naturą ludzką, wyborami, które nigdy nie pozwolą na szczęśliwe i dostatnie życie, zawsze sprawią, że ktoś będzie cierpiał. Jest to nie tylko piękna opowieść o życiu, ale w jakimś stopniu jest to książka psychologiczna, pokazująca ludzkie charaktery i pasje, które nimi powodują.
Bohaterowie. Cała gama postaci, pokazująca przekrój charakterów i życiorysów. Prawdziwość ich natury sprawia, że mocno się do nich przywiązałam i starałam się im kibicować, a jednocześnie zżymałam się przez ich wybory. Nie raz pojawiły się sytuacje, które sprawiały, że musiałam odłożyć trzymaną lekturę, aby odetchnąć i dopiero wtedy wrócić do sytuacji, które sprawiły we mnie negatywne uczucia, momentami wielki smutek i żal. Wielokrotnie powodem dalszych losów bohaterów były ich wybory, ale nie raz to życie sprawiało problemy których nie dało się ominąć.
Dziś już wiem, dlaczego ta książka stała się tak znana i czytana. Dlaczego tak szybko zdecydowano się na jej ekranizację. Wspaniała historia, wzbudzająca wiele różnych emocji, niepozwalająca się oderwać od losów bohaterów. Świat Książki zdecydował się na kolejne wydanie tego tytułu, co pozwala poznać życie bohaterów. Sama książka jest bardzo ładnie i starannie wydana, aż się się po nią sięgnąć. Jeśli do tej pory nie byliście przekonani do lektury tej pozycji to mam nadzieje, że rozwiałam Wasze obawy. Ten tytuł naprawdę warto poznać, a ja z całego serca go Wam polecam.
Zanim zaczęłam czytać książkę, pochwaliłam się wujkowi tytułem. A on mi nieco zaspojlerował. I nie byłoby w tym nic złego (ogólnie spojlery mi nie przeszkadzają), gdyby nie to, że od początku czytałam z nastawieniem na ,,nie". Bo jak by mi mogła się spodobać książka w której... jest przedstawione uczucie moralnie złe (i nie chodzi mi w tym momencie o religię).
Więc książkę czytam, czekając na te niemoralne sceny. Podburzona, szukam odpowiednich fragmentów do wykorzystania, by udowodnić z góry ustaloną tezę i... przepadłam.
Bo czytam jak Maggie dorasta, jak należy do biednej rodziny i zakonnice, które uczą ją i braci pamiętają o tym, że ona należy do tego gorszego sortu. I to pewna zakonnica jest tą pierwszą, przez którą poleciała mi łezka podczas czytania o Maggie.
Czytam dalej i dostrzegam miłość Paddiego do żony, do Fee. Miłość ojca do dzieci, do Maggie. Widzę jak najstarszy syn pomaga swojej siostrze. Poznaje tą rodzinę i ją zaczynam lubić. Nawet niedostępną Few.
Przeprowadzka do Australii, do bogatej siostry Paddiego, ten skok w nieznane. Poznanie księdza, którego i ja polubiłam. I nawet zrozumiałam uczucia łączące ją z nim.
Podejmowane decyzje, konsekwencje działań. Muszę przyznać, iż Fee i Maggie mi zaimponowały. Silne kobiety. Paddy też udowodnił nie raz, że jest dobrym, wartościowym człowiekiem.
Te warstwy postaci. Odcienie szarości. Dobro i zło nie jest takie oczywiste. A przedstawieni bohaterowie mają swoją przeszłość, która miała wpływ na ich działania i decyzje.
Książkę czytałam z uwagą. Spodobała mi się. Nie chciałam od niej odejść. Pochłonęła mnie lodami całej rodziny. W tle rozgrywały się wydarzenia historyczne mające wpływ na Maggie i jej rodzinę.
Wspaniała książka. Klasyk, po który zdecydowanie warto sięgnąć. ?
Klasyka literatury, cieszę się że przeczytałam. Trochę porównywalne do wichrowych wzgórz. Jednakże niektóre wątki ciągną się zbyt długo, podczas gdy inne do końca książki nie zostają wprost wyjaśnione. Czytałam w formie e-booka.
"Ptaki ciernistych krzewów" to jedna z najpiękniejszych książek jakie czytałam. Znajduję w niej wszystko to, co mnie wzrusza - zakazaną, trudną miłość, poświęcenie, trudny temat rodzicielskiej miłości, przepiękne opisy przyrody.
Powodem dla którego sięgnęłam po powieść - był oczywiście serial. Obejrzałam go całkiem niedawno. Pamiętam, że kilkanaście lat temu leciał w telewizji, ale byłam jeszcze za mała żeby go oglądać. Kojarzyłam tylko, że był o miłości do księdza. Całkiem niedawno coś mnie tknęło i postanowiłam w końcu obejrzeć słynny serial z Richardem Chamberlainem. Oczarował mnie, zauroczył i całkowicie zawładnął moim sercem. Od razu zamówiłam książkę i zabrałam się do czytania.
Książka jest wspaniała. Każda postać to bohater z krwi i kości, ze swoimi wadami, lękami i słabościami. "W ptakach ciernistych krzewów" szczególnie zauroczyły mnie kobiece postacie - Fee, Maggie, Justyna. Wszystkie silne, inteligentne, walczące ze swoim losem. Nie poddające się pomimo ciosów, jakie spadły na nie w życiu.
"Ptaki..." to przede wszystkim saga rodzinna, a w tle rozwija się miłość Ralpha i Maggie. Zarówno czytając książkę, jak i oglądając serial bolało mnie serce - bo jak pogodzić się z przewrotnym losem tej pary? Czy ich historia nie mogła potoczyć się inaczej? I jak nie zgodzić się z ostatnim zdaniem powieści - "Lecz my, gdy wbijamy ciernie w nasze piersi, jesteśmy świadomi, a mimo wszystko robimy to. Mimo wszystko."
To trzecia powieść autorki i naprawdę godna następczyni "Ptaków ciernistych krzewów". Dotychczas jest najlepiej sprzedającą się jej książką...
Mary i Tima dzieli wszystko - wiek, intelekt, uroda, status społeczny. Mary to kobieta dojrzała, mądra, bogata, ale bardzo samotna. W jej monotonne życie...
Przeczytane:2021-03-19, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam, Domowa biblioteczka, 52 książki 2021,
Uwaga, będzie długo ;)
Książkę „Ptaki ciernistych krzewów” zamierzałam przeczytać już dawno temu ale za każdym razem odkładałam ją na później. Dlaczego? Bo to romans, podobno nawet romans wszech czasów. Uznałam, że muszę być w naprawdę dobrym nastroju by ruszyć książkę, która zapewne ocieka miłością, posypana jest posypką intensywnych uniesień i uczuć wszelakich. Spodziewałam się, że będzie to ciężka i nużąca lektura. Życie jak zwykle pokazało mi, jak bardzo się pomyliłam. Skończyłam dziś czytać tę powieść i zrozumiałam dlaczego otrzymała miano bestselleru. Uważam, że w pełni na ten tytuł zasługuje. To we mnie buzuje nadal cała paleta uczuć od zachwytu po skrajne oburzenie i obrazę. Naprawdę rzadko mi się to zdarza, by książka wywoływała u mnie aż tak silne emocje.
„Ptaki ciernistych krzewów” to opowieść o życiu wielodzietnej rodziny, która w nadziei na poprawę jakości życia przenosi się z przesyconej zielenią Nowej Zelandii w surowe rejony Australii. Jak się okazało, przeprowadzka ta była momentem, który zmienił życie całej rodziny Clearych, ale przede wszystkim był to moment kluczowy dla małej Meggie i księdza Ralpha. Tych dwoje połączyło silne, niezwykle intensywne uczucie, które z biegiem czasu przybierało tylko na sile mimo różnic nie do przekroczenia. Ta kontrowersyjna jednak relacja nie wywołała u mnie oburzenia, jedynie żal, że tak piękna i wyjątkowa miłość skazana była od razu na porażkę. W ogóle dość często odczuwałam smutek śledząc losy bohaterów, a pod koniec byłam wręcz obrażona na autorkę, za „takie” potraktowanie sprawy. Po lekkim ochłonięciu doszłam do wniosku, że to właśnie tak przedstawiony świat sprawił, że ta powieść jest doskonała.
Ujęło mnie to, że autorka potraktowała wątek romansu w sposób niezwykle wyważony, nie przytłoczyła mnie natłokiem górnolotnych myśli o miłości, nie odczułam znużenia czy zniesmaczenia intymną relacją Meggie i Ralpha. Wątek miłosny został przedstawiony jako jeden z wielu, a naprawdę sporo jest tych wątków w książce.
Coleen McCullough stworzyła powieść wybitną. Nie nazwę jej romansem bo w mojej ocenie nim nie jest. Jest to raczej powieść obyczajowa z wątkiem miłosnym w tle.
Szczerze polecam!