Po zniknięciu Adama Cassandra względnie uporządkowała swoje życie. Znów zamieszkała w Toronto, a iskierką nadziei jest dla niej synek -- Tommy. Dziewczyna pragnie zapomnieć o przeszłości, ale nie potrafi. Jej serce, choć roztrzaskane na kawałki, nadal bije dla najbardziej nieodpowiedniego faceta na świecie. Gdy Adam McKey nagle zjawia się w jej rodzinnym domu, Cassandra jest wściekła, choć jednocześnie szczęśliwa. Niestety, razem z ojcem jej dziecka powracają dawne demony. Wokół znów czają się wrogowie, a wśród nich najgroźniejszy -- Eros. On również nie zapomniał o Cassandrze. Walka trwa. Zemsta jest okrutna i bolesna, a w świecie mafii to sprawa honoru. Toczy się ostateczna rozgrywka -- o miłość, zaufanie i prawdę. Prawdę, która może uleczyć, ale także zabić. Jaką decyzję podejmie Cassandra? I co wybierze Adam w świecie, w którym nic nie jest tym, czym się wydaje? Śniłam o mężczyźnie, który był dla mnie zgubą. Przeszliśmy razem przez koszmar... A teraz czas na przebudzenie.
Wydawnictwo: Helion
Data wydania: 2017-07-05
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 528
Kiedy Adam znika z życia Cassandry, kobieta ponownie przeprowadza się do Toronto, a iskierką nadziei jest dla niej synek Tommy. Cass pragnie zapomnieć o przeszłości, ale niestety jej serce tego nie potrafi i choć jest strzaskane, to nadal bije dla najmniej odpowiedniego dla niej mężczyzny. Nagle, o dziwo! Adam zjawia się w jej rodzinnym domu i ponownie wywraca do góry nogami jej życie. Wraz z mężczyzną do życia Cassandry wracają jej wrogowie, a wśród nich ten najgroźniejszy- Eros. Jak kobieta poradzi sobie z tym wszystkim? Czy uda jej się uratować Adama z rąk mafii oraz co ważniejsze: ochronić jej synka?
W tej części Cassandra wyjątkowo mnie denerwowała choć to chyba mało powiedziane. Nie mam pojęcia jak można być tak humorzastym... Kocha Adama, lecz gdy on powie jedno słowo nie tak, np. się przejęzyczy, ona już na niego krzyczy, zaczyna go "nienawidzić", trzaska wszystkimi możliwymi drzwiami, każe mu... ekhem, spadać na zawsze z jej życia, i tak dalej, i tak dalej. Nawet teraz pisząc to wszystko, mnie po prostu trafia szlag.
Pisałam to już i w poprzednich recenzjach, ale powtórzę się raz jeszcze: gdyby nie ta bohaterka, ta trylogia nie miałaby takiego charakteru i byłaby zwyczajnie nudna, a tak Cassandra funduje czytelnikowi nadciśnienie, zawał, nerwicę i takie inne. Przebudzenie Morfeusza okazało się tak bardzo naładowane różnymi wydarzeniami, zwrotami akcji, że czytałam tę książkę aż dwa miesiące, bo musiałam ją sobie dawkować po kawałku. Gdybym miała ją przeczytać w kilka dni pod rząd, nie dałabym rady ani psychicznie, ani fizycznie, bo takie bardzo gwałtowne zamykanie książki, rzucanie nią o łóżko czy o ścianę... Nie, nieważne. Nic nie mówiłam.
Przechodząc to tych wydarzeń i zwrotów akcji, jakie się tu pojawiają: to, co K.N. Haner tutaj zrobiła przechodzi ludzkie pojęcie. Ja się pytam: JAK TAK MOŻNA ROBIĆ?! Schemat wyglądał jakoś mniej więcej tak: czytam sobie spokojnie książeczkę, wszystko fajnie, słodki Tommy i Kubuś Puchatek, nagle zaczyna robić się coraz straszniej, aż w końcu bum! I dostaję prawdziwą bombę na głowę. Okej, nic się przecież nie dzieje, wszystko w porządku, czytam dalej. Próbuję jakoś pozbierać się po ostatnim ciosie, aż w końcu mi się to udaje, lecz... Wszystko zaczyna się od początku. Przy same końcówce nawet nie ma chwili na oddech. Wszystko dzieje się tak szybko, tak gwałtownie, że nie można nawet mrugnąć, bo można coś przegapić. A później oczywiście, ja jak to ja, popłakałam się na końcu jak małe dziecko.
Moim zdaniem jest to najlepsza część, pomijając to, że również jest ona jednocześnie tą najbardziej denerwującą z całej trylogii. Choć raczej nie będę do tych książek wracać (wiecie, za duże nerwy), to jednak będę je wspominać z uśmiechem na ustach. Z ręką na sercu polecam je każdemu.
Już od drugiej strony książki wielkie emocje, wielki znak zapytania, w co ta Cassandra się znowu wpakowała? Kolejny raz udowadnia, że myślenie i wyciąganie wniosków to nie jest jej najlepsza strona. Pierwsze 100 stron budzi mieszane uczucia, akcja rozwija się powoli i czegoś jakby brakuje.
Mijają prawie 3 lata odkąd Cassandra i Adam widzieli się po raz ostatni. Wiele od tego czasu się zmieniło, Cass została matką i wróciła do Toronto. Adam, choć trzymał się od niej z daleka cały czas monitorował każdy jej krok. Czy spotkanie po tak długim czasie będzie wybuchem erotycznej rozkoszy, czy jednak chłodną obojętnością?
Miłość - uczucie, które sprawia, że patrzysz na świat z innej perspektywy, zauważasz otaczające cię piękno, pragniesz spędzać czas z ukochaną osobą. Namiętność, szczęście, bezpieczeństwo - właśnie to powinno kojarzyć się z więzią, która rozkwita między dwoma osobami. Miłość nie powinna przynosić bólu, ale niestety, tak również się zdarza. Wyobraź sobie, że osoba, którą kochasz rani cię na każdym kroku. Nie potrafi nad tym zapanować, a może po prostu nie chce. Cierpienie i strach jest nierozerwalnie z nią związane, a mimo to nie potrafisz odejść... Zapomnieć. Nawiedza cię w snach, rozpala zmysły, ukazuje swoją miłość, aż tu nagle znowu się to dzieje - znów cię rani. Wiesz, że na dłuższą metę nie ma to sensu, ale i tak nie potrafisz odwrócić się do tej osoby plecami. Boisz się jej utraty - wiesz, że z nią czeka cię samo niebezpieczeństwo, a mimo to nie zważasz na nie. Codziennie stawiasz czoła światu, który pragnie cię zniszczyć, aby wieczorem zapaść w objęcia swojej miłości i zapomnieć o wszystkim. Aż nagle pewnego dnia pojawia się ON - mały chłopiec, którego nosisz pod sercem. Czy będziesz potrafiła żyć z nim w świecie, gdzie jego życie jest zagrożone? Czy może oderwiesz się od tego, co złe, aby zagwarantować mu bezpieczeństwo, nawet za cenę miłości? Kochani, zapraszam was dziś na recenzję książki, która nie raz sprawiła, że miałam ochotę coś zniszczyć. Nie wyobrażacie sobie, ile razy chciałam rzucić nią o ścianę i skrzywdzić autorkę za to emocjonalną huśtawkę, wylane łzy i gniew kipiący pod skórą. K. N. Haner powraca na rynek czytelniczy z zakończeniem swojej namiętnej, mrocznej serii, która rozpala zmysły i często doprowadza do szewskiej pasji. ,,Przebudzenie Morfeusza" mnie zniszczyło, sprawiło, że nie mogłam sięgnąć po inną powieść, a w moim umyśle cały czas odgrywała się historia, którą usieli przejść bohaterowie. Uprzedzam - zanim zaczniecie czytać, napijcie się melisy, albo czegoś mocniejszego, ponieważ ta historia was zniszczy. Zapraszam do zapoznania się z całą recenzją!
,,Kyle nie ma pojęcia, że właśnie wyjawił mój sekret. Jeden jedyny sekret, który mam przed Adamem. To tajemnica, która nas dzieli, a jednocześnie łączy na zawsze."
Po zniknięciu Adama Cassandra względnie uporządkowała swoje życie. Znów zamieszkała w Toronto, a iskierką nadziei jest dla niej synek — Tommy. Dziewczyna pragnie zapomnieć o przeszłości, ale nie potrafi. Jej serce, choć roztrzaskane na kawałki, nadal bije dla najbardziej nieodpowiedniego faceta na świecie.
Gdy Adam McKey nagle zjawia się w jej rodzinnym domu, Cassandra jest wściekła, choć jednocześnie szczęśliwa. Niestety, razem z ojcem jej dziecka powracają dawne demony. Wokół znów czają się wrogowie, a wśród nich najgroźniejszy — Eros. On również nie zapomniał o Cassandrze.
Walka trwa. Zemsta jest okrutna i bolesna, a w świecie mafii to sprawa honoru. Toczy się ostateczna rozgrywka — o miłość, zaufanie i prawdę. Prawdę, która może uleczyć, ale także zabić.
Jaką decyzję podejmie Cassandra? I co wybierze Adam w świecie, w którym nic nie jest tym, czym się wydaje?
Śniłam o mężczyźnie, który był dla mnie zgubą. Przeszliśmy razem przez koszmar, a teraz... Teraz czas na przebudzenie.
,,Zamykam oczy, napawając się jego dotykiem. Ciepła miękka dłoń przyciąga mnie. W tym momencie jest mi wszystko jedno. Chcę, by mnie zabił... By zabił mnie pocałunkiem."
Cassandra w końcu jest bezpieczna. Odejście Adama zabiło cząstkę jej duszy, ale istotka, którą jej pozostawił, wypełnia tę pustkę. Tommy jest radością jej życia, dzieckiem, które zawsze koi jej zszargane nerwy i sprawia, że codziennie wstaje rano z łóżka, aby zapewnić mu bezpieczeństwo. Cassandra stara się zapomnieć o mężczyźnie, który zniszczył jej życie, ale nie potrafi. Adam McKey nadal trzyma w ryzach jej serce i żaden przelotny związek tego nie zmieni. Kobieta przekonana jest, że już nigdy go nie zobaczy, aż pewnego dnia ten mroczny mężczyzna znów pojawia się w jej życiu, które już nigdy nie będzie takie same...
Realizacja nowego projektu dla jakiegoś bogatego mężczyzny to nic takiego, ale jeśli jest nim Adam McKey, wszystko może ulec zmianie. Cassandra jest przerażona jego powrotem, a kiedy jej największy sekret wychodzi na jaw, zaczyna przeczuwać, że niebezpieczeństwo, które, jak wydawało jej się, przegnała, znów powraca. Adam dowiaduje się prawdy o Tommym i wchodzi w praktycznie uporządkowane życie kobiety z butami i nic nie zapowiada tego, aby miał zamiar odpuścić. Burzowe chmury znów pojawiają się nad głową Cass - Adam przypomina jej bolesną przeszłość i znów wciąga ją w świat okrutnej mafii, co oznacza, że Eros również pojawia się w mieście. Cass wie, że może ją zniszczyć, a obecność tego demona zagraża życiu jej synka. Czy miłość Adama i Cass, która nadal między nimi płynie, ocali to, co tak bardzo kochają? A może ciemność ostatecznie wygra?
,,Za każdym razem budzę się z krzykiem. Jestem mokra, zapłakana. Jedynym moim ratunkiem są ramiona Adama. Nigdzie nie czuję się bezpieczniej, a przechodzenie ze snu do jawy jest wybawieniem. Adam jest moim wybawieniem. Adam jest moim przekleństwem."
,,Przebudzenie Morfeusza" to historia pełna tlącego się pożądania, który z każdą kolejną stroną wznosi się w górę i sprawia, że czytelnik z coraz większymi rumieńcami zagłębia się w powieść, która czeka, aby porwać w swoje mroczne objęcia. K. N. Haner w zakończeniu swojej serii o brutalnej, namiętnej miłości, która musi zmierzyć się z okrucieństwem mitologicznej mafii, przyprawia o zawał serca, niszczy wszelkie wyobrażenia, wywołuje łzy i rozpala gniew w żyłach. Jeśli spodziewacie się słodkiego finału, to jesteście w błędzie. Czeka was wycieczka bez trzymanki na sam szczyt emocji, który niczym tornado niszczy wszystko wokół siebie. Przyznam się wam szczerze, że bałam się sięgnąć po tę książkę. Gdy w końcu mogłam się z nią zapoznać, co miało miejsce parę miesięcy temu, przeczuwałam, że nie będzie to łatwa, spokojna przygoda, ale to, co dostałam, do tej pory mnie nawiedza. Nie zliczę, ile razy miałam ochotę udusić autorkę, za te wszystkie zszargane nerwy, momenty, w których moje serce przestawało bić i te przepraszam za określenie, cholerne zwroty akcji. ,,Przebudzenie Morfeusza" to najbardziej emocjonująca książka, jaką przeczytałam w ostatnich miesiącach!
,,Szczęście to miłość. Szczęście to mieć przy sobie ludzi, których się kocha. Można błądzić w ciemności, bać się przyszłości, mieć sobie za złe przeszłość, ale jeśli masz kogoś, kto cię kocha, wspiera i zrobi dla ciebie wszystko, to nic więcej się nie liczy."
Jestem pod wrażeniem przemiany bohaterów i to zarówno tych pierwszoplanowych, jak i drugoplanowych. Cassandra w pierwszym tomie była niczym nabuzowana namiętnościami nastolatka, która nie potrafi powiedzieć ,,nie", w drugim zaczęła w końcu walczyć z tym, co było złe wokół niej i okazała się niezwykłą odwagą w wielu sytuacjach, aby w ostatnim tomie stać się odpowiedzialną, pewną siebie kobietą, która zrobi wszystko, aby uchronić tych, których kocha przed niebezpieczeństwem. Nie powiem, że czasami nie miałam momentów, w których miałam ochotę ją udusić (w dzisiejszej recenzji zbyt wiele razy użyłam tego słowa), ale mimo to współczuje jej tego wszystkiego, co musiała przejść. Adam znów pojawia się w życiu Cass i w końcu pokazuje swoją inną stronę - tą bardziej ludzką, ulegającą namiętnościom, troskliwą. Mężczyzna nareszcie przeciwstawia się absurdalnym zasadom mafii, co może mieć dla jego rodziny przerażające konsekwencje, ale zarówno on, jak i Cass są gotowi stawić temu czoła, aby w końcu być razem. Czy im się to uda? Kto zwycięży w tej ostatecznej rozgrywce?
,,-Miłość? Miłość jest jedna, Cassandro. - Słyszę, jak wzdycha wymownie.-I wierzysz w nią? Wierzysz w miłość?"
,,Przebudzenie Morfeusza" nadchodzi, dawne koszmary wychodzą na światło dzienne, a sny mieszają się z jawą. Dajcie się porwać do świata, w którym wszystko jest możliwe. Zobaczcie, jak na nowo rodzi się uczucie między dwójką osób, które nigdy nie powinny być razem. Mroczna, tajemnicza, pobudzająca zmysły historia, o której nie można zapomnieć. Czy jesteście gotowi znów wpaść w objęcia Morfeusza?
Trzecia i ostatnia czesć histroii Adama i Cassy.
Po latach ciszy i spokoju do życia Cassandry znowu powraca niczym feniks Adam a co za tym idzie jego szefowie takze. Po latach Morfik wzbijał sie na szczeblach hierarchi w tej dziwnej organizacji po to by zapewnic bezpieczna przyszłość swojej wybrance i ich.... ciiii , nic wiecej nie powiem. Czy skutecznie? Czy uda jej się zatzrymać Adama przy sobie? Czy wygra nierówna walkę z jego demonami? Czy uwolnia się od przeszłosci i bedzie im dane byc ze sobą?
Mroczna, demniczna czesc, w któej jest jeszcze wiecej seksu, pozadania a przeszłosć w końcu ujrzy światło teraźniejszosći. Mrocznie i tajemniczo? Tak jest w tej trylogii. Jesli Was zaciekawiłam to polecam. Ja nie byłam zwolenniczka takiego typu ksiazek ale Kasia skutecznie mnie omamiła swoja serią o Morfeuszu.
Jaki morał?
Ngdy na pierwszym spotkaniu nie idźcie z przypadkowo poznanym meżczyzna do łóżka bo po upojnej nocy pobudka bywa baaaardzo bolesna w skutkach a czasu sie cofnać nie da :P
"Śniłam o mężczyźnie, który był dla mnie zgubą. Przeszliśmy razem przez koszmar, a teraz... Teraz czas na przebudzenie."
Cassandra po rozstaniu z Adamem, postanawia całkowicie poświęcić się macierzyństwu. Jej synek jest dla niej najważniejszą osobą na świecie, za wszelką cenę pragnie jego bezpieczeństwa. Mimo rodzinnego konfliktu odnajduje oparcie w mamie, z którą zamieszkała. Mały Tommy staje się ważniejszy niż dotychczasowe nieporozumienia. Jej serce nadal jest w rozsypce, co prawda spotyka się z kimś, ale nie traktuje tej relacji poważnie. Po dwóch latach poświęconych jedynie opiece nad dzieckiem, Cass postanawia powrócić do pracy. Niestety wkrótce klientem firmy, w jakiej się zatrudniła, okazuje się nie kto inny, jak sam Adam. Dziewczyna jest załamana, panicznie boi się spotkania. Miała nadzieję, że tamten etap życia udało jej się definitywnie zakończyć, tak bardzo pragnęła odciąć się od dramatycznej przeszłości. McKey kojarzy jej się wyłącznie z bólem, cierpieniem i odrzuceniem. Nienawidzi go całym sercem, nie potrafi mu wybaczyć, pragnie jedynie zapomnieć o dramacie, jaki odegrał się wyłącznie z jego powodu.
"Gdy chwilę wcześniej przeczytałam jego imię i nazwisko, od razu poczułam się nikim. Ta paląca pustka w sercu, poczucie straty czegoś, co nigdy do mnie nie należało, upokorzenie i ból. Ból przeszywający na wskroś. Adam jest niszczycielem mojego życia, a ja nie mogę pozwolić, by wtargną do niego ponownie."
Okazuje się jednak, iż Adam pragnie na stałe powrócić do jej życia. Jego marzeniem jest również opieka nad nią i synkiem. Jedno spotkanie z nim wystarczy, by pękła tama, powróciły wspomnienia zarówno te najpiękniejsze, jak i te najgorsze.
Pojawia się niestety także świadomość, iż sama obecność tego faceta oznacza poważne kłopoty, niebezpieczeństwo.
Czy Adam będzie w stanie ochronić swą rodzinę przed brutalnym, bezwzględnym Erosem i resztą niebezpiecznej "mitologicznej" mafii?
Komu mogą zaufać, a kto jest ukrytym wrogiem?
I czy Cass jest w stanie ponownie przejść przez piekło, jakim jest związek z członkiem klubu Mirrors?
"Są miejsca, w których nigdy nie powinniśmy się znaleźć. Są osoby, których nigdy nie powinniśmy poznać. Najczęściej jednak za późno orientujemy się, że coś jest nie tak, ale wtedy już nie można się wycofać."
"Przebudzenie Morfeusza" jest ostatnim tomem cyklu "Mafijna miłość". Bezsprzecznie jest najgrubszą, ale i najbardziej emocjonalną częścią. Książkę skończyłam czytać wczoraj, ale nadal nie jestem w stanie otrząsnąć się i uspokoić. Nie potrafię również wybaczyć autorce, szczerze podczas lektury wielokrotnie miałam ochotę ją zamordować. To wręcz nielegalne tak silnie grać na emocjach czytelnika. Kasia po raz kolejny udowodniła, iż robi to perfekcyjnie. Wielokrotnie łamała moje serce, po to by za chwilę napełnić je nadzieją, że wszystko się ułoży. Niestety chyba cały świat obrócił się przeciwko głównym bohaterom a przeszłość postanowiła z nich okrutnie zakpić. W momencie gdy wydaje się, że w końcu wszystko się uspokoiło, pojawiają się nowe potężne kłopoty, a koszmar zaczyna się na nowo.
Życie Cass i Adama jest przepełnione chwilami fantastycznych uniesień na przemian z tragediami, z którymi nie sposób sobie poradzić. Podziwiam tę dwójkę za siłę i wytrwałość, za to, iż szczerze wierzyli, że ich miłość jest w stanie przetrwać wszystko. Największe brawa należą się dla dziewczyny, za to, że po piekle, jakie spowodowała znajomość z Morfeuszem, nadal go kochała, pragnęła z nim być i poświęcać się dla niego. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić przez co przeszła, jakie emocje się w niej kłębiły. Mimo iż autorka opisała to niezwykle sugestywnie i cierpiałam razem z postaciami, to i tak ogrom pewnych tragedii jest dla mnie niepojęty.
"Moja godność nie jest w stanie tego znieść, ale serce mówi zupełnie co innego. To najtrudniejsze wybory, jakich muszę dokonać. Żyć zgodnie z sobą czy poświęcić się dla mężczyzny, którego kocham tak samo mocno, jak go nienawidzę."
Styl Kasi zdaje się z każdą kolejną pozycją być bardziej dojrzalszy, ale i też jeszcze mocniej plastyczny. To niesłychane, w jak perfekcyjny sposób nakreśla uczucia, emocje targające bohaterami. Dzięki temu jej powieści przeżywa się wszelkimi zmysłami, całym sobą. Dobre chwile, dające nadzieję, sprawiają że się uśmiechamy, radujemy, nasze rozpalone serce zaczyna mocniej bić, ale za chwilę wylewamy potok łez, rzucamy książką o ścianę i nie dowierzamy w to, co się zdarzyło. Ta pozycja czyni czytelnika rozchwianym emocjonalnie i znerwicowanym, gdyż nikt nie jest w stanie przewidzieć, co za chwilę spotka biedną Cass.
Akcja jest wartka, pełna niespodziewanych zwrotów, dzieje się tak wiele, że czytający nie ma ani chwili wytchnienia. Muszę wam zdradzić, że największym rollercosterem jest ostatnie pięćdziesiąt stron. To, co działo się pod sam koniec, przyprawiało mnie wręcz o palpitacje serca. Chłonęłam kolejne słowa w napięciu i oczekiwaniu, ale również w totalnym przerażeniu. Finał szokuje całkowicie, łamie serce w drobne kawałeczki i pozostawia w niedowierzaniu. Jak wspomniałam wcześniej, nadal nie jestem w stanie dojść do siebie po tym, co zgotowała autorka.
Należy też wspomnieć o przemianie, jaką przeszedł Adam. Stał się czuły, opiekuńczy, ewidentnie zrozumiał co stracił, teraz jest w stanie zrobić wszystko, by utrzymać Cass przy sobie. Pragnie kochać i być kochanym. Budzi się w nim również instynkt ojcowski. Mały chłopiec staje się całym jego światem. To rozczulające widzieć jak dotychczas opanowany, nawet nieludzki McKey, totalnie traci głowę i przestaje racjonalnie myśleć.
Cass także nie przypomina tej irytującej, wiecznie niezdecydowanej panienki z pierwszej części, stała się dojrzalsza i przede wszystkim myśli o dziecku, a nie o własnych zachciankach. Teraz bezpieczeństwo jest na pierwszym miejscu i mimo iż w jej życiu dzieje się naprawdę wiele, potrafi stawić temu czoła jak dorosły człowiek. Kibicowałam jej całym sercem, podziwiałam za determinację, a każde jej cierpienie bolało mnie równie silnie, dlatego tak trudno mi rozstać się z nią i żałuję, iż to był ostatni tom.
"Czy kocham Adama? Oczywiście, że tak. Kocham go tak samo mocno, jak go nienawidzę."
"Przebudzenie Morfeusza" to istna emocjonalna bomba, która podrze wasze serca na strzępy i długo nie pozwoli wam się otrząsnąć. Dajcie się porwać tej dramatycznej, mrocznej i nieprzewidywalnej historii, zanurzcie się w bezwzględnym świecie mafii i bądźcie świadkami, jak dwójka zakochanych pragnie za wszelką cenę odwodnić, iż nic nie jest silniejsze od potęgi miłości. To powieść, która zarówno rozpala oraz rozbudza wszelkie zmysły, porusza duszę, jak i szokuje, niepokoi, trzyma w napięciu do ostatniej strony. Zapewniam, że autorka nie da wam wytchnienia ani na chwilę, dzięki czemu udowodni, iż w graniu na ludzkich emocjach nie ma sobie równych. Jesteście ciekawi, jak wiele można znieść dla miłości? Jakie są granice poświęcenia? I czy rzeczywiście jest ona silniejsza niż mafijne, brutalne zasady? Zapraszam do lektury! Ja z pewnością długo tej historii nie zapomnę, ale mam nadzieję, że wkrótce uda mi się choć poskładać moje serce w całość. Gorąco polecam!
Nadchodzi bardzo ZŁY CZAS.Wszystko, co mi się przydarzyło, było jak senny koszmar.Trafiłam w sam środek mafijnego piekła.Chwilowe poczucie bezpieczeństwa...
Zakończenie bestsellerowej serii Królowej dramatów!Nicole Czasami jedna chwila już na zawsze odmienia nasze życie. Kto powiedział jednak...
Przeczytane:2022-11-03, Ocena: 6, Przeczytałam, erotyk, Literatura obyczajowa , Romans,
Cassandra budzi się w hotelu, na stole leży bilet lotniczy do Toronto. Po tym co przeszła pragnie jedynie by dziecko, które nosi pod sercem przyszło na świat całe i zdrowe. Dlatego jedzie do Toronto, do swojej matki, która przyjmuje ją pod swój dach. Cassandra rodzi ślicznego blondwłosego chłopca o niebieskich oczach, któremu daje na imię Tommy. Chłopiec rozwija się bardzo dobrze, a Cass powoli dochodzi do siebie po wszystkich traumatycznych wydarzeniach jakie miały miejsce w ostatnim czasie w jej życiu. Najbardziej cierpi jednak z powodu Adama, którego tak kocha i nienawidzi jednocześnie.
Czas ucieka a Cass czuje, że najwyższa pora wrócić do pracy. Oszczędności przecież w końcu się skończą, a nie chce być na utrzymaniu matki. Znajduje pracę w małym biurze architektonicznym, gdzie robi to co potrafi najlepiej. Wszystko zmienia się kiedy w biurze pojawia się bardzo wymagający i bardzo ważny klient. Cassandra zamiera, kiedy dowiaduje się kim on jest. To oczywiście Adam McKey. Od tej pory życie Cassandry, Adama i ich małego synka znów wywraca się do góry nogami.
Adam musi uwieść Cassandrę, przekonać ją jak bardzo ją kocha. Jednak to wszystko nie jest łatwe, bo Cass już nie jest tą samą dziewczyną co kiedyś. Jest matką, która musi myśleć przede wszystkim o swoim synku. Adama czeka istna droga przez mękę. I to nie tylko dzięki Cassandrze, ale przede wszystkim przez mitologiczną mafię, która wciąż pojawia się w ich życiu.
Wow!!! Oj Kasia, gdybym nie miała czwartej części tej serii, to bym faktycznie troszkę się na Ciebie złościła, oczywiście za to zakończenie. Masz szczęście, że zanim zabrałam się za czytanie Morfeusza zdążyłaś napisać ciąg dalszy.
,,Przebudzenie Morfeusza" to erotyk, w którym jest też trochę elementów sensacyjnych, a wszystko to okraszone odrobiną humoru i romansu. Ale miałam ubaw z niektórych tekstów czy sytuacji w których główną rolę grała oczywiście Cassandra. Współczułam momentami Adamowi, bo przekonanie Cassandry do siebie to naprawdę była droga przez mękę. Jak ta dziewczyna wystawiała jego cierpliwość na próbę!!! Na jego miejscu już dawno bym machnęła ręka i odeszła.
W tej części serii odniosłam wrażenie, że sceny erotyczne nie były na pierwszym planie, były jedynie dodatkiem do całości. Za to pojawiło się więcej humoru, przez który nie mogłam przestać się śmiać.
Cały cykl jest serią erotyczną, ale taką która ma swoją fabułę, dzięki czemu sex dodaje jedynie odrobinę pikanterii, ale nie dominuje. To sprawia, że czyta się z wypiekami na twarzy i z dziką przyjemnością brnie dalej ku nieuchronnemu zakończeniu. Przede mną ostatni tom. Czytałam różne opinie na jego temat. Teraz muszę się sama skonfrontować z ,,Piętnem Morfeusza".
Polecam