Robert Rient postanowił znaleźć raj. Wyprowadził się z Warszawy, spakował plecak i zdecydował wyruszyć w samotną podróż do najdalszych zakątków świata, żeby zgubić siebie i ponownie odnaleźć.
Szlak prowadzi koleją transsyberyjską przez lodowatą Rosję, dalej przez upalną Tajlandię, kolorową Malezję, baśniową Nową Zelandię, tajemnicze Peru i Wyspy Wielkanocne. Jednak w poszukiwaniu siebie przeszkadza mu ciało z jego uciążliwą psychosomatyką, krępująca bliskość ludzi i podstępne pułapki zastawiane przez rozgadany umysł, który staje się jego głównym kompanem. Umysł obarczony wiedzą i doświadczeniem, trenowany przez lata w terapii, medytacji i szamańskich praktykach co chwilę podsyła podróżnikowi myśl, że traci czas, donikąd nie zmierza, niczego nie osiąga.
Poruszająca i intymna opowieść Rienta prowadzi przez intensywny lęk, sen o przebudzeniu i najgłębsze pragnienia, za które gotowi jesteśmy zapłacić każdą cenę. To również sensualna kronika egzotycznych smaków, zapachów, fotografii, wzruszeń i najważniejszego - pojednania.
"Od podróży z plecakiem znacznie bardziej heroiczne i wymagające uważania na siebie wydaje mi się słuchanie wiadomości, chodzenie do pracy, która zabiera osiem, a z dojazdami dziesięć godzin, płacenie rachunków, życie historią ludzi z telewizora, których nigdy nie spotkałem, ale w imię których gotów jestem znienawidzić innych ludzi, którzy wybrali historię innych ludzi z telewizora, gromadzenie rzeczy i wyposażania domu, martwienie się, ciągłe martwienie się o to, co może się wydarzyć, jak się do tego przygotować, co powinienem mieć, osiągnąć, kim być, zwłaszcza w porównaniu do tych, którzy - co wyraźnie potwierdza ich oś na Facebooku - już kimś są. Umrę, ta myśl jest tak prosta, tak oczywista, że umysł uwielbiał nad nią przeskakiwać i biec dalej, do tak zwanych ważnych spraw. Umrę, a skoro tak, może czas się zrelaksować. Dlatego postanowiłem znaleźć raj."
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 2018-09-19
Kategoria: Podróżnicze
ISBN:
Liczba stron: 312
Czy marzenie kogoś innego może nas porwać? Czy coś, co dotychczas było obce, niekoniecznie interesujące, może nawet nudne lub niebezpieczne może nas zmotywować do zmiany? Wydaje mi się, że jest to możliwe, choć z wielu stron obostrzone warunkami. Przede wszystkim musi to być marzenie kogoś, kto potrafi o nim opowiadać. Kogoś, kto ma pewien dar, umiejętności gawędziarza i charyzmę. Zdecydowanie taką osobą jest Robert Rient, a bardzo specyficzną opowieścią o realizacji jego największego marzenia jest książka Przebłysk.
Wbrew temu, co można pomyśleć, patrząc na tę książkę i przeglądając pobieżnie jej zawartość, postawienie jej wśród książek podróżniczych byłoby zbytnim uproszczeniem tematu. Jeśli spodziewacie się po niej zdobywających coraz większą popularność porad na temat tego, jak rzucić wszystko i z odłożoną (niespecjalnie dużą) gotówką wybyć na przysłowiowy koniec świata, to raczej się zawiedziecie. Przebłysk nie jest typem lektury służącej za przewodnik po pięknych krajach. To bardziej pamiętnik z podróży w głąb siebie. Podróży, której sprzyja samotność, spokój i brak pośpiechu. Rient przygotowywał się do niej przez trzy lata, a istotnym impulsem do realizacji marzenia był kurs medytacji Vipassana, do którego bardzo często autor powraca w swojej relacji z wyprawy. To, że potrafi przepięknie ubierać w słowa rzeczywistość, udowodnił już w poprzednich swoich książkach. Tym razem otaczający świat analizuje z perspektywy buddyjskiej techniki medytacyjnej, która „nakazuje” widzieć rzeczy takimi, jakimi są. Rient jest bardzo szczery w swoich rozważaniach. Trochę bezpośrednio, trochę miedzy słowami pozwala nam zajrzeć w jego prywatne życie, ukazując rozczarowania, smutki i radości. Dużo w tym wszystkim filozofii, metafizyki, swego rodzaju zmysłowości.
Na szczególną uwagę zasługuje wydanie Przebłysku. Przepiękna okładka, cudowny papier i fotografie wzbogacające historię podróży dopełniają wrażenia wyjątkowości tej lektury. A skoro o wyjątkowości mowa… Piszę o wrażeniu, bowiem ten przebłysk, pierwsza myśl, która wkrada się do głowy po wzięciu jej w ręce, to poczucie, że jej wnętrze musi być po prostu wspaniałe. Czy rzeczywiście takie jest? Nie potrafię odpowiedzieć z pełnym przekonaniem. Jest to dla mnie tak samo trudne do określenia, jak w przypadku Anatomii góry Rafała Froni, który potraktował strony swojej najnowszej książki jak pamiętnik, a nie jak reportaż z wypraw w najwyższe góry świata. Przebłysk w tym pamiętnikarskim wydaniu jest czymś podobnym. Jak już wspomniałam nie znajdziemy tutaj klasycznego reportażowego podejścia do tematu, ta książka raczej nie posłuży nam za przewodnik. Chyba że mówimy o swego rodzaju przewodniku życiowym, o materiale, z którego można uszyć coś dla siebie – wtedy lektura nabiera kolorytu, staje się czymś więcej niż tylko kolejną przeczytaną historią. Piszę o tym, bo nie chcę, żebyście nastawili się na pełen przygód opis podróży po cudownych miejscach, które wydają się większości z nas poza zasięgiem. Jednak jeśli chcecie się wyciszyć, potrzebujecie chwili oddechu od bombardujących nas zewsząd kryminałów, thrillerów i sensacji, to najnowsza książka Roberta Rienta doskonale się do tego nadaje.
Szczerość, otwartość, sporo ciekawostek i wrażliwość piszącego zachęcają do przeczytania do końca. Mnie urzekły rozmyślania, a rozbawił fragment z ceremonii. Fajna książka, polecam:)
Tego głosu dziecka, mówiącego o Zagładzie, nie da się już zapomnieć. Przejmująca powieść o odkrywaniu własnej tożsamości i mierzeniu się ze stratą...
"Świadek" Roberta Rienta to opowieść non-fiction o ucieczce ze szczególnego więzienia - więzienia dla mózgu. Łukasz, urodzony w rodzinie świadków Jehowy...
Przeczytane:2018-09-28, Ocena: 4, Przeczytałam,
Wyprowadzam się dzisiaj i nigdzie nie wprowadzam. Nie mam mieszkania, samochodu, kredytu, żadnych stałych rachunków do opłacenia, poza tym za telefon komórkowy. Za miesięczny czynsz w Warszawie można kupić bilet na koniec świata. Odkładałem tę podróż od trzech lat. Wiem tyle, że chcę pojechać koleją transsyberyjską, stracić adres i nie wiedzieć, gdzie będę mieszkał, gdy wrócę. Umysł obraca również myśl, by nie wracać.
Tak zaczyna się wielka podróż Roberta Rienta, dziennikarza, reportażysty i pisarza, który wyrusza koleją transsyberyjską przez Rosję, a dalej przez Tajlandię, Malezję, Nową Zelandię, Peru oraz Wyspy Wielkanocne w poszukiwaniu przygody i nowych doświadczeń duchowych. Cały dobytek spakowany do plecaka i inne miejsce prawie każdego dnia. Podróże mogą być niebezpieczne, heroiczne i wymagają uważania na siebie, ale w zasadzie życie w jednym miejscu też może nieść zagrożenie w drodze do pracy czy też w czasie spotkań z innymi ludźmi. Robert Rient postanowił nie zamartwiać się i spróbować znaleźć swój raj na ziemi. Postawił tylko trzy warunki-do morza musi być nie dłużej niż dziesięć minut piechotą. Do turystów musi być dalej niż dwadzieścia minut piechotą. Musi być tanio. Czy znalazł swój raj?
Ogrody Botaniczne Perdana, jaskinie mogoty, rezerwat Bukit Nanas w Malezji, wyspy Langkawi, zbocza góry Mat Chincang, Kuala Lumpur, zatoka Cathedral Cove, jezioro Taupo, las Waipona, Lima, Cuzco, Machu Picchu, Park Narodowy Rapa Nui, Krasnojarsk, wyspa Ko Samui to tylko niektóre miejsca odwiedzone przez autora. Wszystkie opisane sugestywnie, zabawnie, z lekkością, aż chce się w tych miejscach być. Autor w czasie samotnej podróży zagłębia się w siebie. Skupia uwagę na przestrzeni, na piasku, falach, naturze, wycisza umysł i świadomość. Stopniowo odzwyczaja się od ludzi, znajduje rozkosz będąc samotnym w naturze. Pragnienie bycia samotnym nie jest tożsame z niechęcią do ludzi, jest raczej wyborem pogłębiania relacji, które przeoczyłem, czyli tej z naturą i sobą. Pustka i cisza mogą być kojące.
,,Przebłysk" to opowieść o podróży nie tylko po pięknych miejscach na Ziemi, ale także o podróży w głąb siebie, w poszukiwaniu sensu życia i pojednaniu z przyrodą. Wiele opowieści, wiele wspomnień i jedno pragnienie, by mieć wiatr we włosach, drzewa obok domu, słyszeć szum fal i żyć z dala od miasta, uważnie, bez pośpiechu...