Nowa powieść autora Psów
Zoe Bird jest osamotnioną, wrażliwą nastolatką dorastającą na przedmieściach. Jej jedyną przyjaciółką jest babcia, która zaczyna zdradzać objawy choroby Alzheimera. Rodzice Zoe chcą oddać babcię do domu opieki, ale dziewczyna oczywiście nie może się na to zgodzić. Dlatego ucieka wraz
z babcią w podróż, która stanie się także przyczynkiem do odkrycia rodzinnego sekretu i odnalezienia nieznanego wuja. Jednak, czy wuj rzeczywiście jest tą samą osobą sprzed lat...?
Na dodatek Zoe kiepsko dogaduje się z rodzicami, którzy faworyzują jej kuzynkę, która znęca się nad Zoe i omal nie doprowadza do jej śmierci.
Wzruszająca historia o rodzinie, przetrwaniu szkoły i o trudnym dochodzeniu do wzajemnego zrozumienia. Aktualny i poruszający temat opieki nad schorowaną starszą osobą.
Wydawnictwo: Ya!
Data wydania: 2018-01-31
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 320
Zoe Bird to nastolatka, która nie ma łatwego życia. W szkole jest wyśmiewana, nie stać jej na spełnienie każdego pragnienia oraz nie może znaleźć porozumienia z rodzicami. Dziewczyna ma również babcię, która zaczyna chorować na Alzheimera i nie jest w stanie sama zająć się sobą. Rodzice Zoe umieszczają Babcię w ośrodku dla starszych osób, a nastolatkę chcą wysłać do szkoły z internatem. Niestety nie wszystko układa się po ich myśli - nierozłączna Zoe i babcia uciekają do Toronto, aby znaleźć zaginionego wujka...
"Przedmioty są wspomnieniami. Tak się boję stracić wspomnienia.
Jeżeli nie ma się wspomnień, jaki jest sens żyć?"
Podobała mi się postać Zoe. Wraz z rozwojem akcji poznajemy coraz lepiej jej dobre strony. Dziewczyna wie jak powinna opiekować się chorą babcią, wie również kiedy co powiedzieć i jak wyciągnąć z niej istotne wiadomości. Nastoletnie życie dało jej w kość i została odrzucona przez znajomych - jej jedyną zaufaną przyjaciółką jest właśnie Babcia. Starsza kobieta niestety przejawia objawy Alzheimera i staje się utrapieniem dla syna i synowej. Zdeterminowana Zoe domyśla się, o co ukochana Babcia ma żal i nie chce, aby na starość pogorszyły się jej stosunki z najbliższymi. Warto zauważyć, że kochana emerytka cechuje się otwartością i bezpośrednio mówi danym osobom, co o nich myśli.
W książce został poruszony problem związany z chorobami starszych ludzi. Kiedy jeszcze mają odpowiednią ilość sił i potrafią o siebie zadbać - jest dobrze, kiedy podupadają na zdrowiu bliscy szukają pomocy i specjalnych ośrodków, które zajmą się schorowanym człowiekiem. Niestety jest to przykre, ale coraz częściej praktykowane w kulturze zachodniej. Wiem z własnego doświadczenia jak wygląda życie z osobą, którą dopadł Alzheimer. Nie ukrywam, że czasami może być męczące tłumaczenie tych samych rzeczy czy monotonne przypominanie o danej sprawie. Zamiast denerwować się zastanówcie i pomyślcie o tym w inny sposób. Jako dziecko poznające świat, również zadawaliśmy wiele pytań i musieliśmy kilkadziesiąt razy usłyszeć to samo. Życie już takie jest, że to dorośli opiekują się nami, wszystko nam tłumaczą, a na ich starość, to my stajemy się dla nich wsparciem i role odwracają się. Nie można denerwować się na kogoś dlatego, że spotkała go choroba. Trzeba okazać mu miłość i udowodnić, że może na nas liczyć i nigdy nie zawiedziemy jego zaufania.
"Dywan śmierdzi gorzej niż pachy dyrektora mojej szkoły."
Akcja książki była bliska mojemu sercu. Od dziecka mieszkałam z babcią, kiedy rodzice pracowali, to właśnie z Nią spędzałam czas. Tak jak dla Zoe, Babcia była dla mnie jedyną i najwierniejszą przyjaciółką. Emocje, które biły od nastolatki były dla mnie zrozumiałe. Wiem jak to jest widzieć swoją życiową Opiekunkę w trudnej sytuacji i wiedzieć, że jej dni mogą niedługo skończyć się. Jestem wdzięczna Autorowi za to, że po lekturze książki naszedł mnie moment na wspomnienia. Ze spokojem pomyślałam o pozytywnych sytuacjach, chwilach smutku czy radości, gdzie zawsze towarzyszyła mi Babcia. Uwierzcie mi, że w życiu nie poznałam osoby o tam dobry sercu, jakie miała moja Babunia!
W książce poza problemem związanym z chorobą Alzheimera czy trwałą relacją z Babcią zostały poruszone takie problemy jak wykluczenie ubogiej nastolatki przez społeczeństwo, trudności ze znalezieniem porozumienia z rodzicami czy pierwsze poważne decyzje oraz ich konsekwencje. Ta historia jednocześnie wywołuje łzy radości i smutku. Nie bójcie się jednak - dwie główne bohaterki wciągną Was do swojego świata i przyczynią się do tego, że większość łez, to będę te ze śmiechu.
"Oczywiście nie możemy od razu pojechać do Greenview, bo to byłoby zbyt proste.
Musimy najpierw pójść do kościoła. Dlaczego? Ponieważ:
- Przecież wiesz, że nigdy nie opuszczamy niedzielnego nabożeństwa.
- Jasne. - Przewracam oczami. - Bóg jest najważniejszy. Ludzie umierają z głodu,
ale gdyby rodzina Birdów nie udała się do kościoła, nastąpiłby koniec świata."
Serdecznie polecam Wam "Powrót do domu". Dzięki tej książce dowiecie się, że każdy powinien otwarcie dążyć do tego, co zaplanował sobie w życiu. Nie warto przejmować się zdaniem innych osób, bo nikt za Was życia nie przeżyje. Póki jest czas i możliwości, trzeba wycisnąć z niego wszystkie pozytywne aspekty. Podczas czytania tej lektury dawka emocji i śmiechu gwarantowana!
Książka zarówno wstrząsająca, jak i pełna nadziei Kątem oka dostrzegam jakiś ruch przy stodole. Kiedy tam patrzę, to coś znika. Chwileczkę. Pojawia...
Przeczytane:2019-03-10,
"Powrót do domu" to jak sam tytuł wskazuje, klasyczny przykład opowieści drogi. W tym przypadku w podróż wyrusza nastoletnia Zoe (ponieważ jest to książka dla młodzieży). Co ciekawe, nie wyrusza sama, ponieważ zabiera ze sobą babcię, która nie jest już najzdrowsza. Wyrusza, ponieważ czuje się niezrozumiana i za wszelką cenę stara się chronić ukochaną staruszkę. Co doprowadza do szeregu niewątpliwie wciągających, często zabawnych, ale nie niekiedy także wzruszających sytuacji. Dodatkowo odkrywa wiele tajemnic z przeszłości, które... no cóż zmieniają teraźniejszość.
Na samym początku miałam z tą książką straszliwy problem. Głowna bohaterka była strasznie denerwująca i zachowywała się niewinnie jak dziecko. Niby rozumiałam jak trudno dopuścić do siebie myśli o chorobie ukochanej osoby, ale jednak Zoe przesadzała. Na szczęście kiedy kobietki ruszyły w trasę wszystkie te zgrzyty się rozwiązały. Ogólnie od tego momentu książka stała się naprawdę przyjemna. Była to historia zabawna, czasem czułam się przytłoczona (ale to może kwestia przeżyć osobistych), były też momenty, które powinny mnie wzruszyć, ale jakoś tak coś tutaj nie wyszło.
Więcej o tym co sądzę, można przeczytać na blogu: http://nerdprostozksiazki.blogspot.com/2018/02/trudna-droga-do-domu-czyli-powrot-do.html