Wybitna powieść amerykańskiej gwiazdy literatury
Marzenia o locie na księżyc, trauma holokaustu, wynalazcy, Żydzi i naziści, niezwykła amerykańska rodzina oraz galeria niezapomnianych postaci. Jeden z najwybitniejszych współczesnych amerykańskich pisarzy spisuje spowiedź swego dziadka, świadka stulecia, tworząc z mieszanki prawdy i zmyślenia fascynujący obraz burzliwej historii XX wieku.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2018-05-09
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 464
Michael Chabon jest amerykańskim pisarzem, laureatem Nagrody Pulitzera w dziedzinie literatury oraz nagród Nebula i Hugo. Jest uznawany za wybitnego pisarza XXI wieku, więc z pewnością niesięgnięcie po jego prozę byłoby przejawem pewnego rodzaju ignorancji. Ale o co tyle krzyku? Czy powieść Chabona rzeczywiście zasługuje na uwagę?
Uważam, że słuchanie historii życia ludzi będących już na łożu śmierci to zawsze nieprawdopodobne przeżycie i niezwykła możliwość porównywana w mojej wyobraźni do rozbicia banku. Nic w tym dziwnego, ponieważ wiele osób (w tym ja) uważa, że prawdziwą wartość mają tylko wspomnienia, a nie rzeczy materialne. Chabonowi należy się wielki szacunek za to, że okazał się być idealnym słuchaczem, prawdziwie zaintrygowanym historią swojego dziadka. Słowo "poświata" z definicji oznacza nikłe, blade światło. W moim rozumieniu oznacza to, że dziadek autora już niknie, już blednie, jednak zanim całkiem zgaśnie ma nam coś ważnego do powiedzenia. Czy to nie brzmi intrygująco?
Dziadek Michaela Chabona miał naprawdę fascynujące życie. W końcu był świadkiem wydarzeń XX wieku, a to nie byle jaki czas... Chabon przedstawia nam mnóstwo anegdotek, wydarzeń, postaci i emocji. Jeżeli miałabym jednym słowem określić, o czym jest ta książka, pewnie odpowiedziałabym: "O życiu". Tak po prostu. "Poświata" nie jest biografią, choć niektórzy mogą ją uważać za tego typu książkę. Doświadczony czytelnik z pewnością doceni literacki kunszt autora, którym zachwyciła się już niejedna komisja oceniająca jego prace. Ta książka to naprawdę solidny kawał dobrej roboty, prawdziwa perełka literatury naszych czasów. Rodzina Chabona z pewnością będzie po nią sięgać jeszcze przez wiele pokoleń, dzięki czemu pamięć o dziadku Michaela oraz o innych równie ważnych dla niego osobach i wydarzeniach XX wieku, będzie zawsze żywa - w sercach członków rodziny i milionów czytelników na całym świecie. "Poświata" to naprawdę cenny prezent, ukłon w stronę historii i literatury.
Zdecydowanie warto sięgnąć po "Poświatę", choć nie jest to lekkie czytadło. Wymaga zaangażowania, myślenia i przeżywania. Michael Chabon napisał swoją książkę używając pięknego, kwiecistego języka, pełnego porównań, metafor, a z drugiej strony tak prostego, przemawiającego prosto do serca czytelnika... Lektura godna uwagi. Polecam!
Historia dziadka opowiedziana przez dorosłego już wnuka. Historia barwna, pekna emocjonujących przeżyć, trudnych ludzi, dziwnych relacji.
Bardzo męcząca i mało wciągająca książka. Opisy militarne ciągnęły sie bez końca. Trzeba mić nieźle rozbuchane ego, żeby myśleć, że historia własnej rodziny jest tak fascynująca, że czytelnicy na całym świecie się nią zachwycą. Ja się dałam nabrać. Jedynym jaśniejszym punktem jest postać babki autora.
Naród żydowski zagrożony eksterminacją, w obliczu II wojny światowej i zniszczenia państwa Izrael otrzymał od państwa amerykańskiego do użytkowania okolice...
Książka najwspanialszego współczesnego stylisty prozy, obwołana w Stanach Zjednoczonych ,,wielką amerykańską powieścią" na nasze czasy. Akcja toczy...
Przeczytane:2019-03-10,
W „Poświacie” Chabon opowiedział o swoim dziadku, przelewając na tę opowieść miłość, szacunek i wiedzę o czasach historycznych oraz zamykając w niej dziadkowe relacje i odrobinę własnej wyobraźni.
„Poświata” to zadziwiająca biografia pisana przez wnuka dla dziadka. Specyficzna w formie, intrygująca w stylu, oszałamiająca pod względem treści. Nigdy nie czytałam jeszcze takiej biografii, nie do końca potrafiąc odróżnić prawdę od fałszu, to, co rzeczywiście miało miejsce od tego, co utworzone zostało na mocy autorskiej wyobraźni. Niektóre z opisywanych wydarzeń wydają się szalenie nieprawdopodobne, ale może tylko się wydają? A może życie dziadka Chabona było po prostu o wiele ciekawsze od naszego?
Czytałam i czytałam. A im dłużej to trwało, tym dziwniejsza tak naprawdę wydawała mi się ta lektura. Choć nie mam na myśli niczego złego. Zwyczajnie dziadkowe perypetie wywoływały we mnie ogrom uczuć, które ciężko jednoznacznie określić- od zaciekawienia poprzez oszołomienie. Pokonywałam kolejne strony, równie często uśmiechając się, jak i nie dowierzając autorskiemu pióru. A z opowieści tej wyłaniała się tak interesująca postać, że niezwykle trudno byłoby ja do kogokolwiek porównać. Wnuczkowa relacja o dziadku ukazuje nam nie tylko intrygujących bohaterów (dziadek zazwyczaj nie działał sam!), ale również szereg sympatycznych i emocjonalnych rodzinnych oraz koleżeńskich powiązań.
Z lektury wyłaniają się sylwetki osób, których przeżycia bardzo różnią się od naszych. Oni przeżyli wojnę, odradzanie się świata, rozwój kultury i technologii. Ich życie naznaczone zostało poprzez wydarzenia, o jakich my mogliśmy jedynie czytać w książkach. Dlatego też ich reakcji, podejmowanych decyzji, sposobów postępowania nie można do niczego przyrównywać. Uświadamia nas o tym każdy kolejny rozdział tej historii. Każda strona tak bogata w przeżycia i emocje.
Ta książka nie byłaby taka sama, gdyby nie lekko chaotyczny pomysł Chabona na jej napisanie. Autor miesza za sobą poszczególne wydarzenia, poruszając się w obrębie rożnych płaszczyzn czasowych. W jego historii młodość dziadka przeplata się ze starością, czasy sprzed poznania babci okalają chwile po jej śmierci, a i przeżycia sprzed i po wojny zostały wyraźnie rozdzielone. Nie znaczy to jednak, że w tym chaosie nie ma metody. Nie. Po prostu trzeba się skupić, zaangażować, poświęcić czas i uwagę. Ale ta historia jest tego absolutnie warta.
To, co najbardziej przypadło mi do gustu, to sposób w jaki Chabon tę historię opisuje. Momentami jego ton przybiera lekkie barwy, a tło wydarzeń jest niezwykle plastyczne. Kiedy mowa natomiast o wydarzeniach istotniejszych, narracja przybiera poważniejszą formę. Autor ubiera wydarzenia w odpowiedni dla nich ton. Czasami jest to taki format gawędziarski, czasami bardziej melancholijny i wyważony. Każdy szczegół tej opowieści wydaje się przemyślany i dopracowany, łącznie ze stylem opowiadania dziadkowych historii.
„Poświata” to lektura mocna, zapadająca w pamięć i wyróżniająca się na tle tak banalnych, można powiedzieć, powieści wydawanych każdego dnia. Czytałam ją długo i nie była to prosta lektura, ale nie żałuję czasu, który jej poświęciłam. Warto o takich ludziach pisać i warto o nich czytać.