Po latach patrzenia, jak jej siostry cierpią z rąk maltretującego je księcia, Marra – nieśmiała, wychowana w klasztorze, trzecia z kolei córka – w końcu zrozumiała, że nikt nie przyjdzie im na ratunek. Nikt... z wyjątkiem samej Marry.
Szukając pomocy u potężnej czarownicy, Marra otrzymuje narzędzia, dzięki którym może zabić księcia – pod warunkiem, że wykona trzy niemożliwe zadania. Ale jak to bywa w opowieściach o królestwie, czarownicach i córkach, niemożliwe to dopiero początek.
Do Marry dołącza grobowa wiedźma, niechętna wróżka chrzestna, spięty eks-rycerz, pies z kości i opętana przez demona kura. Cała szóstka zamierza być ręką, która zamknie się wokół gardła księcia i uwolni rodzinę Marry i ich królestwo od tyranizującego władcy
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2023-05-17
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Nettle & Bone
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Dominika Schimscheiner
Kury. Można na ich temat powiedzieć dużo. Ale nie chowają w sobie demonów - zazwyczaj, nie takich prawdziwych. Księżniczki. Zazwyczaj nie włóczą się po bezdrożach w towarzystwie starych wiedźm. Jeśli nie mają naprawdę dobrego powodu. Humor. Zazwyczaj nie za dobrze wygląda w pobliżu makabry - chyba, że ktoś ma wyjątkowo wisielcze jego poczucie.
Wydaje mi się, że właśnie te rzeczy, a także parę innych, sprawiły, że przeczytałam "Pokrzywę i kość" w tempie prawie nadświetlnym.
Marra ma jeden cel. Musi zabić księcia. Ale nie jest to takie proste, gdyż wyżej wymieniony jest strzeżony przez naprawdę silną magię, nie wspominając o strażach i swoim własnym okrutnym usposobieniu. Ale tam gdzie jedno nie podoła, drużynie może sie poszczęścić. Marra, wraz ze leciwą czarownicą, jej demoniczną kurą, psem stworzonym z kości, swoją starą krewną i pewnym wygnanym rycerzem udają się w paszczę lwa. Trzeba ratować księżniczki i tępić zło.
Muszę przyznać, że sposób prowadzenia akcji w powieści pewnie widzieliście już setki razy - jednak założę się, że nie w takim wydaniu. Jest tu i trochę groteski, bardzo dużo dość specyficznego humoru, postacie, które jednak nie są tak typowe, jak etos drużyny by wskazywał i dość życiowy powód całej misji. Magiczna strona powieści przeciwstawia sie realności świata i wierzeń postaci. Tak naprawdę żadne z nich - oprócz wiedźmy - nie wierzy w elfy, gobliny czy duchy. Bardzo podobał mi sie ten kontrast - trochę jakby nasz świat, w którym nagle jesteśmy zabrani przez Hellboya na targ trolli (nomen omen, postacie też się udają na targ - goblinów, który nieodmiennie, przez cały czas przypominał mi film Złota Armia lub "Gwiezdny Pył" Gaimana). Nie jest to oczywiście wada, moje myśli dryfują luźno po lekturze.
Głowna postać negatywna bierze się siebie całą naszą niechęć i ta niechęć rośnie i rośnie. To, co robi cel naszej grupy, książę, jest ohydne i każdy życzy mu najgorzej. Zwłaszcza w obecnych czasach, gdzie przypadków tego typu działań jest na pęczki i jeszcze trochę. Nie zdradzam, nie mówię, ale jestem pewna, że książę nie zdobędzie sympatii absolutnie nikogo.
Ach, i oczywiście zwierzyniec! Opętana kura, która jest całkiem dobrą kurą tak w zasadzie i nieustannie merdający pies stworzony z kości to idealna menażeria dla takich odmieńców, jak nasza drużyna. Uśmiech pojawia się na ich widok na twarzach nie tylko czytelników, ale także postaci epizodycznych (ale tylko, gdy piecho dostaje zaklęcie maskujące, by wyglądał jak żywy - szczekające bezgłośnie kości nie wzbudzają zaufania obcych).
Jest jeszcze jedna rzecz, która może nie jest jakąś bardzo znaczącą cecha, ale mi się niezwykle podobała. Bohaterka, Marra, jest księżniczką, tak, ale jest całkiem zwyczajna. Zwyczajna do bólu, można by rzec. I ma trzydzieści lat - to ujmujące, że nie tylko dziewiętnastki mogą być bohaterkami - i także o wiele bardziej realistyczne. Mimo swojej zwyczajności, Marra jest zacięta, uparta i to pozwoli jest dokonać... niemożliwego. Nie tylko utkać płaszcz z palącej pokrzywy, nie tylko ożywić kości... ale i pokonać własne niskie mniemanie o sobie i własne ograniczenia.
Małe Królestwo Portowe musi się zmierzyć z dwoma sąsiadującymi królestwami, które chętnie przygarnęłyby znaczący dla handlu port. By temu zapobiec, rodzina królewska postanawia wydać najstarszą córkę za księcia jednego z królestw, by zabezpieczyć państwo. Jednak niedługo po zaślubinach córka ginie w dziwnych okolicznościach. Za mąż zostaje wydana druga córka i tutaj sprawy zaczynają się lepiej układać. Najmłodsza królewna zostaje odesłana do zakonu, by nie poczęła wcześniej syna niż siostra. Jednak jedyna wizyta u siostry okazuje się znacząca i sprawia, że nasza Marra nie może wobec tego przejść obojętnie. Kogo poprosi o pomoc? Jakie przeszkody będą na nią czekać? Czy uda jej się ocalić siostrę?
Powiem szczerze, gdy tylko usłyszałam, że w tej powieści pojawia się kościpiesek i wściekła kura wiedziałam, że chce to przeczytać! Nawet nie interesowałam się opisem po prostu wiedziałam, że nie przejdę wokół niej obojętnie. I całe szczęście, bo przegapiłabym cudowną historię, która pochłonęła mnie bez reszty i na pewno szybko nie ucieknie mi z głowy.
Historia na początku wydaje się dość prosta i wręcz banalna. Jednak im dalej się w nią zagłębiamy i poznajemy bardziej ten świat, tym bardziej to wciąga i angażuje czytelnika. Pojawiamy się w świecie, gdzie mamy ciekawie przedstawioną magię i jej możliwości, poznajemy krnąbrne staruchy i razem z główną bohaterką staramy się uratować królową. Im dalej zagłębiamy się w fabułę, tym trudniej potem się od niej oderwać. Pochłania nas i zastanawiamy się jaki będzie tego finał.
Bohaterowie są również ciekawie wykreowani. Jak na powieść raczej skierowaną do młodzieży to nasza główna bohaterka Marra ma ponad 30 lat i choć czasami zachowuje się jak nastolatka, to można ją zrozumieć. Autorka rozbudowała portret psychologiczny postaci, dlatego łatwo nam zrozumieć ich postępowanie i poczynania, które robią. Marra jako najmłodsza córka nie miała lekko, wysłanie do klasztoru traktowała jak wybawienie i nie uciekała od zwykłej pracy, pomimo że była księżniczką. Jednak jej status powodował, że trudno jej się rozmawiało z ludźmi. Jednak kobieta nie poddawała i dalej próbowała wypełnić swoją misję. Jeżeli chodzi o pozostałych bohaterów, to nie chciałabym za dużo zdradzać, ale uwielbiam pożegnuchę i jej wściekłą kurę. Starsza pani, która nie da sobą pomiatać i wie czego od życia chce!
Powieść jest napisana bardzo dobrze. Tłumacz także się spisał, ponieważ podejrzewam, że niektóre kwestie nie były proste do przetłumaczenia. Jako że czytałam prebooka to nie wiem jak wygląda finalna wersja, jednak mam nadzieję, że małe błędy, które wyłapałam zostały poprawione. Jednak już nie patrząc na to, naprawdę czytało się ją świetnie. Wciągnęłam się od początku i trudno było mi ją przerywać. No i nie mogłabym wspomnieć o ukochanym kościpiesku! Magia w tej książce została ciekawie ugryziona i idealnie pasowała do fabuły. Nie była także fundamentem wszystkiego, tylko urozmaiceniem i to wyszło świetnie!
Podsumowując jest to naprawdę genialny tytuł, tylko zasługuje na uwagę. Ciekawi bohaterowie, uroczy kościpies i diabelska kura, magia, która nie jest tak sztampowa, przekazanie wartości rodziny i ich problemów, wciągająca fabuła i słodko-gorzki koniec. Może to trochę nad wyraz porównanie, ale jest ona trochę podobna do "Domu nad błękitnym niebem", okładka i opis niepozorny, a wewnątrz wartościowa historia. Mogę powiedzieć, że to jeden z lepszych tytułów tego roku.
Dołączam do grona rozczarowanych. Całkiem dobry początek, ale im dalej, tym nudniej. Zupełnie przestało mnie obchodzić, co stanie się z bohaterami. Szkoda, miałam duże oczekiwania po cudownym "Cierniu".
Oj, jakie to było piękne! Nie tylko okładka, ale i cała zawartość książki sprawiła, że się w niej zakochałam. W tej książce nie ma nadmiernej magii. Jest jej w sam raz, a świat, po którym bohaterowie się poruszają, jest realistyczny, tak samo jak realistyczne i wiarygodne są same postacie: są dalekie od ideału, ale przez to budzą sympatię. Towarzyszą nam zrzędliwa wiedźma, kura-demon, dobra ciamajdowata wróżka chrzestna niedoceniająca samej siebie, zagubiony bohater, zmagania z okrutnością świata i główna bohaterka, która idzie przez życie z uroczą dozą naiwnej niewiedzy, mając nieraz problem z interpretacją zdarzeń i wymyśleniem na czas, jak zareagować w danej sytuacji. Całość tworzy bardzo barwną historię. Nieraz też się przy niej zaśmiałam, bo autorce nie brakuje też poczucia humoru. Pomimo ogólnie mrocznego charakteru opowieści, odkładając książkę, moją reakcją było: ,,ależ ta książka jest urocza!"
Nie wszystkie klątwy powinny być złamane. Cierń to opowieść o dobrodusznej żabiej bohaterce, łagodnym rycerzu i misji, która obrała zupełnie niespodziewany...
Zamach. Zaklęcia. Zakwas. Czternastoletnia Mona nie przypomina czarodziejów, których zadaniem jest obrona miasta. Nie potrafi ciskać błyskawicami...
Przeczytane:2023-06-04, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Przeczytane w 2023 r.,
Jeżeli myślisz, że w świecie literatury nie ma nic nowego, że wszystko to pewien schemat etc. to wiesz co? Z jednej strony masz rację, ale na szczęście jest ta druga strona, która pokazuje, że raz na jakiś czas wychodzi coś takiego, jak „Pokrzywa i kość”. Nie jestem osobą, która przeczytała wszystkie książki, ale w niektórych widzę coś podobnego (całe szczęście, że zabójca inny) W tej książce mamy fantastykę, mamy czarownice, magię, ale klimat jest nieziemski, mroczny, specyficzny. Od pierwszej strony moją uwagę przykuł pies z kości i od razu wyjaśnię, że ten pies żyje, ale o tym to wy już sami dowiecie się.
Nie jestem fanką streszczania lub wklejania opisów książki, więc z całego serca zapraszam np. na stronę wydawnictwa SQN i zapoznać się opisem. Ja lubię odkrywać nieznane (według mnie lepsza frajda), lecz rozumie, że każdy z was ma swoją „lepszą” metodę.
Wracając o książki mam pytanie, Ile jesteś w stanie poświęcić dla rodziny? Siostry? Widząc krzywdę, jaka się dzieje pogodzisz się, czy zrobisz coś, żeby ratować ją od nieuniknionego? Pewnie ktoś z was powie „co za pytanie oczywiście, że podejmę się ratowania”, lecz różnie bywa. Nie ukrywam trochę z początku wolno mi szło w tej całej akcji, ale uwieźcie warto być wytrwałym, bo później będzie i zabawnie, i strasznie, ale i jakoś tak dziwnie, a to za sprawą rzeczy, osób, jakie spotka nasza bohaterka. Właśnie nie napisałam, kogo poznacie tym razem, a więc przedstawiam wam Marra, która jako nieśmiała, przeciętna wychowanka klasztoru postanawia iść na ratunek, własnym siostrom. Pytanie, czy warto i czy to wszystko uda się zrealizować, bo przecież, kim ona jest, żeby iść „z motyką na słońce” ani nie jest ładna, ani mądra taka przeciętna.
Bajka według mnie taki „mroczny Disney”, ale jakże życiowy. Wesoła kompania jej się po drodze trafiła, a mowa m. in. o grobowej wiedźmie, mój ulubieniec, czyli były rycerz, fantastyczna kura opętana przez demona oraz dziwna wróżka chrzestna. Mają zadanie, które będzie wymagało wiele sprytu, wyrzeczeń może cierpień.
Wydawnictwo ma fantastycznych pisarzy, u których nie można się nudzić i jak wcześniej wspomniałam jeszcze czegoś takiego nie było. Jak skończyłam, to pierwsze, o czym pomyślałam to, to że chciałabym, żebym jeszcze spotkała się z tymi bohaterami.
Polecam całym sercem.