W trzecim tomie słynnego cyklu Edmund i Łucja w towarzystwie niesympatycznego kuzyna Eustachego trafiają na żaglowiec króla Kaspiana.
Obfitująca w niezwykłe przygody morska wyprawa staje się, dzięki Aslanowi, również podróżą ku własnej tożsamości i dojrzałości.
Wydaniu wzbogacone zostało o zdjęcia z najnowszej filmowej ekranizacji.
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2010-02-03
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 248
Tytuł oryginału: The voyage of the Dawn Treader
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Andrzej Polkowski
Ilustracje:Pauline Baynes
Chyba moja ulubiona część Opowieści z Narni. Czytając ją ponownie po latach już jako osoba dorosła oczywiście widzę infantylizm, chrześcijaństwo wpychane na każdym kroku, ale nie przeszkadza mi to. Po latach książka nie straciła swojej magii i uroku. Strony same się przewracają, a fabuła jest wartka. Piękne obrazy malowane piórem stymulują wyobraźnię.
Moje ulubione rozdziały to: The Island of the voices, The Magician's book, The Dark Island, ale w sumie od drugiej połowy książki kocham wszystko.
,,Podróż "Wędrowca do Świtu" to książka pełna przygód, niezwykłych miejsc i przemian bohaterów, ale także moralizatorskich tonów, które mogą dzielić czytelników.
C.S. Lewis zabiera nas na pokład tytułowego statku, by wraz z Edmundem, Łucją, ich irytującym kuzynem Eustachym oraz królem Kaspianem wyruszyć na nieznane wody. Każda odwiedzana wyspa kryje nową historię i wyzwania, które sprawiają, że podróż przypomina zbiór baśniowych epizodów. Przemiana Eustachego z egoistycznego i tchórzliwego chłopca w kogoś lepszego to jeden z najmocniejszych wątków.
Świat Narnii nadal zachwyca swoją magią i atmosferą odkrywania nieznanego.
To historia o poszukiwaniu, dorastaniu i wierze - w siebie, w innych i w coś większego. Czy jednak wciąż działa na współczesnego czytelnika tak, jak kiedyś? To zależy od tego, czy nadal potrafimy w nią uwierzyć.
Część trzecia, wydaje się wymuszona. Po raz kolejny mam wrażenie, że autor trochę błądzi we mgle i opisuje pierwszą lepszą rzecz, jaka mu przyjdzie do głowy. A jeśli tylko bohaterom coś zagrozi - bum! I pojawia się Aslan, który "ratuje dzień". Trzeci tom i znów to samo - bohaterowie tak naprawdę ani razu się nie wykazali, bo wszystko, co ważne, załatwia za nich Aslan. To niestety nużące.
No i kolejna przygoda w Narnii już za mną. Jestem już po lekturze "Podróży Wędrowca do świtu". I tym razem zaczynając lekturę, miałam wrażenie, że ponownie spotykam starych dobrych przyjaciół. Chociaż nie wszystkich. Tym razem nie ma już Zuzy i Piotra. Za to pojawia się nowa postać, kuzyn rodzeństwa - antypatyczny Eustachy. Tym razem bohaterowie w magiczny sposób trafiają na królewski statek Kaspiana. Król za punkt honoru postawił sobie odnalezienie zaginionych przed laty baronów, przyjaciół ojca. W trakcie tej podróży bohaterowie przeżywają masę przygód ale to Eustachy dostaje lekcję życia. Spada na niego okropne nieszczęście, które w sumie jest wynikiem jego zachowania. Przekonuje się jak ważne i silne są więzi przyjaźni, lojalność i pokora.
Jak zwykle lektura wciągnęła mnie na całego. I nie ważne, że jest to lektura skierowana do młodszych czytelników. Przekazuje nam jak bardzo ważne są podstawowe normy społeczne. A to wszystko ubrane w piękne opowieść skonstruowaną tak, że miałam wrażenie jakbym sama przebywała na pokładzie Wędrowca do świtu. Uzależnia.
Szkoda, że kolejna przygoda w Narnii zaczyna się bez Piotra i Zuzanny, w zamian dostajemy za to pewnego kuzynka. Już na samym początku dowiadujemy się, jaki z tego Eustachego Klarencjusza Scrubb'a płaczliwy, niewdzięczny, niemiły, strachliwy, pretensjonalny i wredny gagatek - "król wszystkich parszywców". Czy to wina postępowych rodziców? Miałem cichą, cichuteńką nadzieję, że utonie po dostaniu się do Narnii:D, albo, że chociaż Ryczypisk go trochę mocniej uszkodzi podczas ich pierwszego "starcia", ale jednak pożegnanie się z jednym z głównych bohaterów już na pierwszych stronach książki byłoby marne. Przygoda toczy się dalej, aż w pewnym momencie bohaterowie zostają schwytani i sprzedani jako niewolnicy. Zgadniecie, co stało się z Edmundem? Otóż nikt nie chciał go kupić, ani nawet wziąć za darmo. Dodatkowo zyskał nowy przydomek - Dąsacz. W końcu nadszedł moment jego przemiany na lepsze. Ucieszyło mnie to niezmiernie - był naprawdę irytującym bohaterem. O dziwo, żeby pojąć jaką jest okropną osobą, musiał zostać magicznie przemieniony w smoka.
Bohaterowie podróżują po przeróżnych wyspach, na których przeżywają większe, lub mniejsze przygody. Wraz z Kaspianem poszukują siedmiu baronów jego ojca, którzy zostali wysłani na śmierć przez Miraz'a. Wszystko wskazuje na to, że niemalże wszyscy są niestety martwi, do momentu znalezienia zakochanego Bern'a, obłąkanego Rup'a i śpiących od wielu lat Revilian'a, Argoz'a i Mavramorn'a.
Kolejna przygoda "dzieciaków" zakończyła się sukcesem. Niestety dla nich kolejna dwójka już nie wróci. Szkoda, miło się czytało o przygodach czwórki, a potem dwójki rodzeństwa. Szkoda mi również Ryczypiska, niby cieszy fakt, że odnalazł szczęście, ale to znaczy, że rozstaniemy się z nim raz na zawsze.
Ta błyskotliwa, przewrotna książka przynosi głęboką analizę kondycji duchowej współczesnego człowieka. Rozstrzyga wiele wątpliwości i odpowiada na wiele...
Czy zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda walka dobra ze złem? Walka o władzę i panowanie nad światem dotyczy przeważnie tej złej strony. Dobro zawsze...
Przeczytane:2015-12-21, Ocena: 4, Przeczytałam, z_52 książki 2015 (181),