Kiedy zakres obowiązków zaczyna wykraczać poza umowę...
Indiana Fisher, absolwentka Harvardu i asystentka dyrektora generalnego w renomowanej bostońskiej firmie deweloperskiej, początkowo żywiła przekonanie, że jej posada będzie trampoliną do sukcesu. Niestety, po roku spędzonym na podawaniu kawy, kserowaniu dokumentów, a przede wszystkim na chronieniu szefa firmy Ryana przed konsekwencjami jego własnej nieodpowiedzialności entuzjazm Indiany nieco przygasł.
Kiedy w Bostonie pojawia się starszy brat Ryana, Vincent - ponury, mrukliwy i zdaniem Indiany raczej podejrzany - życie zawodowe dziewczyny gwałtownie przyspiesza. Rozdarta pomiędzy mieszanymi uczuciami wobec Vincenta, a potrzebą chronienia swojego szefa młoda asystentka wkrótce przekonuje się, że ktoś chce przejąć firmę Ryana. Ktoś, kto nie zawaha się przed żadną podłością, by osiągnąć cel. Indiana, coraz mocniej uwikłana w niejasne układy biznesowe, nie przypuszcza, że i jej może grozić niebezpieczeństwo...
Ludka Skrzydlewska funduje swoim bohaterom przejażdżkę emocjonalnym rollercoasterem. Przejażdżkę, której finału nie da się przewidzieć aż do samego końca. Dołączysz? Niezapomniane przeżycia gwarantowane!
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2020-05-20
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 564
Ludkę Skrzydlewską polubiłam po lekturze Sentymentalnej Bzdury. Książka ta okazała się dla mnie dużym i bardzo miłym zaskoczeniem. Z niecierpliwością również czekałam na kolejną powieść tej autorki, bo byłam przekonana, że będzie to równie dobrze spędzony czas. Czy tak rzeczywiście było?
Indiana Fisher pracuje w jednej z większych korporacji w Bostonie. Na co dzień musi mierzyć się z wieloma odpowiedzialnymi zadaniami oraz ujarzmianiem nieposłusznego szefa, Ryana. Niestety, początkowy entuzjazm Indiany szybko przeminął - w końcu, ile można donosić kawy, kserować papiery i rezerwować szefowi restauracje na kolejne randki? Życie zawodowe kobiety nabiera jednak rumieńców za sprawą pojawienia się w mieście starszego brata Ryana – Vincenta. Nie jest to mężczyzna łatwy w obyciu – mrukliwy, cichy, niewyrażający żadnych emocji. Od początku wydaje się podejrzany, chociaż... Indiana nieświadomie wplątuje się w pełną zawirowań walkę o utrzymanie Ryana przy fotelu szefa oraz w walkę o swoje bezpieczeństwo.
Standardowo zacznę od przedstawienia swojej opinii o głównej bohaterce. Indiana to kobieta inteligentna, poukładana, odważna (choć ta odwaga często zaprowadza ją nie na te ścieżki, co trzeba), a także z poczuciem humoru. Trzeba jej przyznać, że wzbudza uwagę i sympatię czytelnika i nie inaczej było w moim przypadku. Obawiałam się trochę tego, że Ludka Skrzydlewska pójdzie takim schematem i stworzy główną bohaterkę podobną do tej z Sentymentalnej Bzdury. Na szczęście jednak okazało się, że żadnego schematu tutaj nie było - Indiana jest inna niż poprzednia kobieca postać, choć oczywiście ma z nią kilka cech wspólnych.
Ryan, czyli szef Indiany, to męski bohater, który szczerze mówiąc, również zyskał moją sympatię. Choć wydaje się niezbyt mądry i ma zbyt lekceważące podejście do życia, to coś w nim sprawiło, że naprawdę go polubiłam jako czytelnik. Moje psychologiczne ciągutki do analizowania zachowań bohaterów dały o sobie znać i tutaj. Ryan objawił mi się jako mężczyzna, który jako ten postrzegany przez wszystkich za lekkoducha i osobę, która zyskuje z łatwością wszystko, co chce, postępował dokładnie tak, jak o nim mówiono. Owszem, z powieści dowiadujemy się, że od dzieciństwa sam tak się zachowywał, jednak czy ktoś wtedy powiedział mu, że w życiu trzeba się o wszystko postarać? Chyba nie bardzo.
Zupełnym przeciwieństwem Ryana jest jego starszy brat. Vincent to mroczny, cichy i tajemniczy mężczyzna, który od początku mnie zaintrygował, a także wzbudził moją podejrzliwość. Nie do końca rozumiałam, w jakim celu autorka wprowadziła go do historii, jednak szybko się to wyjaśniło. Oczywiście, Ludka Skrzydlewska w taki sposób wodziła mnie za nos, dokładając kolejne elementy akcji, że Vincent przez długi czas znajdował się na mojej liście podejrzanych. Czy słusznie? No tego to już nie napiszę - zepsułabym całą zabawę.
Nie da się zaprzeczyć, że styl pisania rozwija się z każdą kolejną napisaną historią. Nie inaczej było w przypadku Po godzinach. Autorka już wcześniej zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, a przy okazji lektury tej książki zrobiła to ponownie. Mam nawet wrażenie, że druga książka autorki jest napisana jeszcze lepiej - widać rozwijający się warsztat pisarski.
Żeby nie było tak słodko, to znalazłam pewną rzecz, która nie do końca przypadła mi do gustu. Przez całą historię bardzo często przewija się stwierdzenie, że Vincent naprawdę, NAPRAWDĘ nie wyraża swoich emocji. Jego mimika i postawa pozostają bez zmian, więc w ogóle nie można domyślić się, co myśli ten bohater czy też co czuje. Zrozumiałam to za pierwszym razem, za drugim i trzecim zapamiętałam, ale przy którymś już z kolei zaczęło mnie to trochę drażnić. Być może jest to tylko pierdółka, ale uważam, że warto o tym wspomnieć.
Wracając już do tych pozytywnych rzeczy: Po godzinach to rewelacyjna powieść. Nie spodziewałam się, że aż tak mnie wciągnie ta historia, a tu proszę! Nie zabrakło tutaj akcji, gorącego romansu, zaskakujących zwrotów akcji i dobrego humoru. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak autorka poradziła sobie przy tej powieści i znów muszę to napisać: nie mogę się doczekać kolejnej powieści Ludki Skrzydlewskiej.
Jeżeli lubicie lub szukacie dobrego romansu z wątkiem sensacyjnym, który nie będzie zbyt prosty do rozwiązania i gdzie akcja dzieje się w poważnej korporacji, to koniecznie sięgajcie po tę pozycję.
Chcecie przeżyć niezapomniany emocjonalny rollercoaster, to zapraszam do przeczytania cudownej powieści Ludki Skrzydlewskiej „Po godzinach”. Książka została wydana dzięki Wydawnictwu Editio Red.
Od pierwszych stron powieść mnie wciągnęła. Uwielbiam twórczość Ludki Skrzydlewskiej. Tym razem autorka przenosi nas w niebezpieczny świat dużych pieniędzy. A co za tym idzie w bardzo niebezpieczny świat.
Indiana ukończyła bardzo dobrą uczelnię, pracuje jako asystentka dyrektora generalnego w renomowanej bostońskiej firmie developerskiej. Myśli, że zrobi dobrą karierę. Tymczasem musi stale chronić swojego szefa Ryana, który ma za nic kobiety. Co zrobi Ryan, gdy w firmie pojawi się jego starszy brat Vincent? Czy serce Indiany mocniej zabije na jego widok?
Niesamowite zwroty akcji. Myślałam, że to będzie takie zwykłe love story, jednak to co dzieje się w tej książce przerosło moje oczekiwania. Dobrze wykreowani bohaterowie. Ktoś chce przejąć firmę Ryana. Pytanie kim jest ta osoba. Czy to jest, ktoś kogo on zna? Czy raczej nieznana mu osoba?
Razem z Indianą przeżyjecie niezapomniane przygody. Można powiedzieć wchodzicie w grę na śmierć i życie. Jak się to zakończy? Niestety musicie przeczytać sami.
Dzięki Wydawnictwu Editio Red miałam możliwość wysłuchania tej powieści. Dziękuję. To była sama przyjemność. Mnóstwo emocji dostarcza nam „Po godzinach” . Wejdziesz w ten niezapomniany świat, żeby razem z główną bohaterką przeżyć jej przygody życia?
Zapraszam do przeczytania tej powieści. Z czystym sumieniem mogę ją polecić. Książka idealnie nadaje się na długie, zimowe wieczory. Uwaga – wciąga. Nie oderwiecie się od niej ani na minutę. Niesamowita fabuła. Rewelacyjna powieść - nie mogłam się od niej oderwać. Indiana jest niesamowita. Odważna kobieta, która skradnie wasze serca. To taki James Bond w spódnicy.
Dziękuję autorce, że mogłam chociaż przez chwilę uczestniczyć w życiu trójki bohaterów. 10/10
Indy i Vincent poprzez wspólną współpracę zbliżają się do siebie. Tylko czy na nieufności można zbudować trwałą relację?
Indy to asystentka Ryana, który wplątuje ją do wykrycia tajemnicy przyjazdu jego brata. Natomiast Vincent to brat Ryana, który musi rozwiązać problemy firmy rodzinnej, o których nie wie nikt. Gdy Indy się o tym dowiaduje, planuje chronić szefa, lecz w ten sposób skazuje siebie na tarapaty. Kiedy dochodzi do niefortunnego wypadku, Vincent postanawia chronić Indy oraz wspólnie z nią prowadzić dalsze śledztwo.
"Po godzinach" to nie jest typowy romans, gdyż ukazany mamy tutaj również wątek defraudacji pieniędzy w firmie. Dzięki temu książka nie jest monotonna, lecz pełna pasji i tajemnic do rozwiązania.
Według mnie jest to intrygująca opowieść pokazująca jak wiele trzeba poświęcić, by poznać prawdę i uchronić swoją pracę, a przede wszystkim utrzymać dobrą opinię o firmie. Powyższa książka to historia wywołująca wiele emocji. Poczujemy przy niej zarówno radość, jak i złość oraz gniew czy też strach. Dużą rolę odgrywają też cięte riposty bohaterów, które doprowadzają do śmiechu.
Moim zdaniem jest to wciągająca opowieść, pomimo tego, że ma ponad 600 stron, co niektórym może przeszkadzać. Minusem mogą być też za długie opisy, przez co dłuży się oczekiwanie na zakończenie. Jak dla mnie jest to książka warta polecenia.
Moja ocena: 8/10
Cholera, dlaczego dopiero teraz trafiłam na twórczość autorki? Wciąż zbieram szczękę z podłogi. Łapałam się w trakcie lektury na tym, że taką perełkę stworzyła nasza rodzima autorka. Poziom? Światowy. Nawet nie żartuję. Ogólnie jestem zakochana w piórze Ludki Skrzydlewskiej. Nie wiem, gdzie ta dziewczyna się przede mną chowała, ale dosłownie na dwa-trzy wieczory dała mi taką samą ekscytację, za jaką tęskniłam i jakiej zawsze poszukuje wśród pisanych historii.
Z początku widząc objętość tej książki, zaczęłam się zastanawiać między dwoma sprawami.
A) Będzie to coś tak dobrego, że niepostrzeżenie skończę i będę jęczeć przez przyszły tydzień do moich domowników, jakim prawem ta historia mogła tak s z y b k o się skończyć (bo przecież prawie sześćset stron to mało, nie?).
B) Ewentualnie powieść okaże się trudnym orzechem do zgryzienia, a strony mozolnie będą lecieć jak ostatnia godzina w pracy.
Z tej dwójki, ku mojej ogromniej uciesze, padło na pierwszą opcję.
Jestem zakochana w opisach kreowanych przez autorkę, jestem zakochana w postaciach, jestem zakochana w wydarzeniach, plot twistach. Niesamowicie rzetelnym research’u, jaki autorka musiała zrobić, bo życie w korporacji, intrygi czy niektóre wydarzenia brzmiały, jak żywcem wyjęte z codzienności. Po godzinach okazało się diamentem wśród wydobywanych kamieni w jednej z jaskiń, białym krukiem wśród tegorocznych romansów, dosłownie złotym Graalem.
„- No co ty! Przecież laski do mnie lecą jak ćmy do światła. – Logan dumnie wypiął pierś, na co przewróciłam oczami. – Tylko brakuje mi jakiejś traumatycznej przeszłości, żeby mogły mnie pocieszać. Że też nie mogłem we wczesnej młodości wpaść w alkoholizm jak Harry Hole czy coś.
- Kretyn – zawyrokowałam. Mama posłała mi oburzone spojrzenie.
- Indy! Nie przezywaj brata!
- Przecież mam rację – odparłam ze zdziwieniem, na co już się nie odezwała, tylko zasznurowała usta. – Tylko Logan może wpaść na pomysł, żeby tęsknić za mroczną przeszłością, bo laski na to lecą. Najlepiej od razu urwij sobie nogę, jełopie, nad kaleką też będą się rozczulać!
- Uważaj, żebym ja ci czegoś nie urwał!”
Bohaterowie nakreśleni przez autorkę są nietuzinkowi, kompletnie różni, wręcz unikatowi. Powiem tak, pierwszy raz od dawna się zdarzyło, że dosłownie nikt mnie nie irytował. Nawet postawione postacie, które teoretycznie powinny powodować szybszą siwiznę włosa na głowie, okazywali się tak oryginalni, tak pasujący i tak potrzebni, że byłabym chyba wariatką, gdybym miała mieć jakikolwiek zarzut. Indiana, główna bohaterka, mimo że skończyła dwa kierunki i okazała się niesamowicie ambitną dziewczyną, nie przeobraziła się w nadętą korporacyjną modliszkę. Wręcz przeciwnie. Aż chciałoby się mieć taką Indy przy sobie, jako przyjaciółkę.
„- Niech łączy ich z Vincentem. Zmrozi ich samym milczeniem w słuchawkę.”
Jednak prócz samej bohaterki, mamy także dwóch braci. Krew to chyba było jedno z, niewielu, co ich łączyło. Ryan z Vincentem są jak ogień i woda, jak ying i yang. Jak chodzące, przeczące sobie antonimy. Z jednej strony mamy szefa Indiany, Ryana, który jest idealnym przedstawicielem gatunku czarujących playboyów. I wierzcie mi, mimo początkowych awersji, jakie wchodzą do głowy przy takim przedstawieniu postaci, Ryana wręcz się uwielbia. Z takim szefem nigdy nie jest nudno, to jest pewne!
„Vincent nie tylko mówił, ale też pytał? Chyba chciał mnie zagadać na śmierć.”
Jest też drugi brat, ten starszy. Cóż to za kreacja! Ludka stworzyła tego mężczyznę w tak fascynujący sposób, że z każdą kartą powieści, odkrywając coraz więcej z siebie, wkradał się ukradkiem wprost w moje serce, powodując czytelnicze migotanie! Co nie zmienia faktu, że wszystkie postacie są unikalne i nadają całej historii klimat nie do podrobienia.
Ludka Skrzydlewska po mistrzowsku operuje piórem, tworząc pochłaniające czytelnika w całości opisy, które niczym ręka najlepszego malarza, tworzą ruszające się obrazy w głowie. Było ich całkiem sporo, ale dla mnie to wielki atut. Jeżeli są wykwitnie poprowadzone, stają się jak prezenty. Ich nigdy za mało, pamiętajcie. Całość doprawiła świetnym poczuciem humoru (cholera, nie zliczę ile razy śmiałam się w głos, zaznaczając sobie cięte riposty na poprawę dnia!). Przepadam, kiedy w historii rzuca się na tacę niemożliwie wysmakowany ironicznie-sarkastyczny humor. (Mniam, mniam!). Intryga i tajemnica? Mimo tego, że mamy do czynienia bardziej z romansem, rozwikłania tej zagadki nie dało się przewidzieć ot tak. Nieskromnie przyznam, że mi nie udało się zgadnąć, kto stoi za tym wszystkim, więc jest naprawdę dobrze! I och, zapomniałabym. Gdzieś w połowie książki Ludka Skrzydlewska bombarduje nam romansem z prawdziwego zdarzenia, który śledzimy wręcz z rozmarzeniem i rozanielonym wzrokiem. Ach, cóż to za historia!
„Na pewno zapytam, jak długo chodziłeś w pieluchach – mruknęłam, ale Ryan dosłyszał.
- Lepiej zapytaj, ile dziewczyn poderwałem w podstawówce. – Mrugnął do mnie. –To ci da lepszy pogląd na to, kim jestem.”
Po godzinach jest istną perełką. Dla autorki należą się wielkie pokłony, bo wykorzystując puste, często spotykane szablony romansu biurowego, stworzyła historię, od której czytelnik nie jest w stanie się oderwać. Gdyby Po godzinach było filmem bądź serialem, górowałoby w TOP'ce Netflixa na światowym rankingu, zajmując zasłużone pierwsze miejsce. I wierzcie mi, nie przez tydzień.
Fenomenalna książka, która musi prędzej czy później (lepiej prędzej!) trafić do Twojej biblioteczki! Nietuzinkowe połączenie romansu, komedii i sensacji. Lektura wciągająca, wręcz uzależniająca. Ludka Skrzydlewska swoją drugą książką nieźle namiesza na rynku wydawniczym!
Indiana Fisher to ambitna młoda kobieta, która marzy o wielkiej karierze zawodowej. Skończyła Harvard i pracuję, jako asystentka dyrektora generalnego w renomowanej bostońskiej firmie deweloperskiej. Brzmi fascynująco? Owszem, ale obowiązki Indiany tak naprawdę sprowadzają się do przynoszenia kawy, niańczenia swojego szefa i pilnowanie, aby ten nie przyszedł pijany do pracy. Ryan to rozkapryszony lekkoduch, który bardziej interesuje się oglądaniem meczu w swoim biurze niż zarządzeniem firmą. Więc tak naprawdę za wszystko odpowiada Indiana. Kobieta czuje się odpowiedzialna za Ryana, z którym łączy ją specyficzna przyjaźń oparta na ciągłym flirtowaniu (z jego strony) i dogryzaniu (z jej strony). Wszystko się zmienia, kiedy w biurze pojawia się brat szefa Vincent - ponury, mrukliwy i tajemniczy mężczyzna, który fascynuje oraz niezwykle denerwuje Indianę. Jego obecność dziwnym trafem splata się z problemami, które pojawiają się w firmie. Czy to on jest ich przyczyną? I czy to prawda, że Vincent chce odebrać bratu stanowisko? Indiana chcąc chronić swojego przyjaciela i szefa postanawia odkryć, co knuje Vincent. Kobieta nie spodziewa się jednak, że trafi na wielką aferę, która zagrozi jej życiu. A jeszcze większym zaskoczeniem będą uczucia, jakie zacznie żywić do Vincenta.
Wiedziałam, że „Po godzinach” będzie dobrą książką, ale nie spodziewałam się, że AŻ TAK DOBRĄ. Bohaterów pokochałam już od pierwszych stron. Dlaczego? Ponieważ cała trójka (Indiana, Ryan i Vincent) ma skrajnie różne charaktery, ale niezwykle silne i oryginalne, przez co ich relacje są niezwykle naturalne, zabawne i fascynujące. To bohaterowie wnieśli do historii fenomenalny humor, który świetnie zrównoważył wątek sensacyjny i romantyczny. Co do motywu sensacyjnego to powiem, że był świetnie poprowadzony i długo nie wiedziałam, kto okaże się czarnym charakterem. Wisienką na torcie jest wątek romantyczny, który skradł moje serce (gdyby ktoś pytał to jestem Team Vincent, ZDECYDOWANIE!). Ludka Skrzydlewska pisze z niebywałą lekkością. Wręcz z gracją prowadzi czytelnika przez historię, która ani przez chwilę nie jest nudna. „Po godzinach” to dość sporych rozmiarów książka, ale gwarantuje Wam, że nie odczujecie tego a po skończonej lekturze będziecie chcieli więcej. CUDO! Polecam!
COŚ O FABULE
— Jesteś jak rekin: odrobina krwi w wodzie i od razu rzucasz się na nieszczęśnika. Aż nie chcę myśleć, co mówisz o mnie za moimi plecami.
— Jak to, nie wiesz? – zdziwiłam się. — Że jesteś beztroskim, płytkim playboyem, któremu w ogóle nie zależy na pracy, więc wysługuje się innymi.
Indiana Fisher ukończyła dwa kierunki na Harvardzie i została asystentką dyrektora generalnego Ryana w renomowanej firmie deweloperskiej. Jej praca polega na kupowaniu kawy, analizowaniu umów i innych dokumentów za swojego nieodpowiedzialnego szefa. Przede wszystkim jednak zajmuje się chronieniem jego samego przed konsekwencjami niezbyt mądrych życiowych decyzji.
— Vince, poznałeś wcześniej moją asystentkę? – zapytał jakby nie zauważając napięcia między nami. (…)
— Tak, poznaliśmy się przy którejś mojej poprzedniej wizycie. Panna… Jones, tak?
Zacisnęłam szczęki, bo kąśliwa uwaga była coraz bliżej, na końcu języka. Serio, Vincent? Skoro miałam na imię Indiana, to z pewnością musiałam nazywać się Jones, tak?
Kiedy pewnego dnia pojawia się tajemniczy brat Ryana życie bohaterki gwałtownie się zmienia. Vincent jest ponury, mrukliwy, podejrzany i na pozór nie przejawiający uczuć i emocji. Indy próbuje dowiedzieć się dlaczego naprawdę Vincent pojawił się w Bostonie i chce chronić swojego szefa. Robi też wszystko, by znaleźć osobę, której zależy na przejęciu firmy. Próbując odkryć prawdę, nie spodziewa się, że jej samej grozi ogromne niebezpieczeństwo….
BOHATEROWIE I ICH CHARAKTER
To co cenię sobie we wszystkich historiach Ludki, to to, że bohaterowie nie są ani nudni, ani nijacy. Każdy z nich posiada swój własny, indywidualny charakter i zachowania. Tak wykreowane postacie, sytuacje i dialogi sprawiły, że książka naprawdę trafiła mi do serca.
Czekałam na jakąś reakcję Vince’a, a kiedy ta nie nastąpiła, trzepnęłam go w rękę, którą trzymał na moim ramieniu. Ryan zmarszczył brwi.
— Przykro mi — powiedział sztywno Vince. Nie zabrzmiało to szczerze. Ryan roześmiał się znowu, po czym skrzywił się z bólu.
— Już cię prosiłem, żebyś mnie nie rozśmieszał.
Indy nie jest miękką kluską, dość często bywa pyskata i zdecydowanie umie postawić na swoim, może za wyjątkiem sytuacji, kiedy jej szef prosi, by przyjechała po niego – w nocy do klubu ze striptizem. Ryan z kolei jest typowym playboyem i nie grzeszy odpowiedzialnością, ale bardzo szybko go polubiłam, co aż dziwne biorąc pod uwagę jego charakter. Co do Vince’a na początku miałam mieszane uczucia, być może dlatego, że zachowuje się trochę jak robot pozbawiony emocji, ale również szybko mnie kupił. Myślę, że mimo swojej tajemniczości jest tez odrobinę uroczy…
Całowanie go było jak… O rany, jak najlepsze wino. Lepsze niż jakiekolwiek wino. Oszałamiające, zostawiające mi w głowie kompletną pustkę!
To ja pierwsza przerwałam tę chwilę, odsuwając się dosłownie na kilka centymetrów, spoglądając na niego ze zdziwieniem. (…)
— Czy to znaczy, że jednak nie jesteś aseksualny?
Po godzinach Ludka Skrzydlewska – ROMANS Z NUTKĄ SENSACJI
Relacja romantyczna głównie rozwija się powoli, jednak w kilku momentach odrobinę zabrakło mi jakiejś wspólnej sceny lub łącznika między dwoma wydarzeniami. Miedzy postaciami widać sporo chemii i flirtowania i według mnie w tych momentach jest dużo bardziej gorąco i odczuwa się większe napięcie, niż w scenach erotycznych samych w sobie. Będąc już w tym temacie, scen intymnych jest kilka i nie są wulgarne, z czym często można spotkać się w powieściach.
— Uważasz mnie za zagrożenie?
Drgnęłam, gdy poczułam jego dłoń na policzku. Nie próbowałam się wyswobodzić, bo jej dotyk był zaskakująco łagodny i sprawił, że nogi mi zmiękły. Vincent palcami sięgnął mi do karku i pogładził go, wywołując u mnie ciarki wzdłuż kręgosłupa.
— Jeszcze nie wiem, za co cię uważać — odpowiedział z namysłem.
Relacje między bohaterami nie są dla czytelnika oczywiste i zaskakują w wielu momentach. Mimo, że książka jest odrobinę schematyczna, wcale nie jest nudna ani przewidywalna. Co prawda znajdziemy tutaj emocjonalno-uczuciowy trójkąt, a może nawet i czworokąt, ale nie zniechęciło mnie to w trakcie lektury, mimo że nie przepadam za takimi sytuacjami.
A ja myślę, że wolisz mnie dokładnie takiego, jaki jestem teraz, tylko nie chcesz się do tego przyznać. Czego się boisz, Indy? Że tobie też zacznie na mnie zależeć czy że zaboli to mojego brata?
W Po godzinach oprócz romansu, mamy także do czynienia z wątkiem sensacyjnym i z tajemnicą, którą próbuje odkryć główna bohaterka. Ludka również ten wątek poprowadziła bardzo ciekawie, nowe fakty i okoliczności odkrywane są powoli, co daje czytelnikowi czas na zastanowienie się, kto jest winny i na wybranie własnych podejrzanych.
CZY WARTO PRZECZYTAĆ PO GODZINACH?
Myślę, że Po godzinach Ludki Skrzydlewskiej jest książką, którą naprawdę warto przeczytać. W niektórych chwilach będziecie śmiać się do rozpuku z głupoty bohaterów albo z ich mniej lub bardziej inteligentnych żartów, w kolejnych będziecie płakać albo oczy zamienią się wam w serduszka, a w innych wasze serca staną na kilka sekund, gdy będziecie zastanawiać się, czy wszystko dobrze się zakończy.
Wzniosłam oczy do sufitu. Boże, daj mi cierpliwość, nie siłę, bo jak dasz mi siłę, to zrobię mu krzywdę.
Nie przerażajcie się też grubością książki, mimo prawie sześciuset stron, nadal jestem załamana, że ta historia skończyła się tak szybko. Ani przez chwile nie była nudna, więc jeśli masz wolny długi wieczór – albo dwa – to gorąco polecam!
Nie zawsze to, co prostsze, jest lepsze. Proste rzeczy nie stawiają przed nami żadnych wyzwań. Czasami warto zaryzykować żeby zyskać coś więcej.
"Król grzechu" to doskonałe połączenie powieści erotycznej z literaturą sensacyjną. Pikantna, a zarazem piekielnie wciągająca pozycja dla każdego, kto...
Owszem, jest przystojny. Tylko co z tego, skoro trudno z nim wytrzymać? Nienawidzę Harrisona Harta! Mackenzie Allen ma szczęście: jej brat żeni się z...
Przeczytane:2020-08-10, Ocena: 6, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2020, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020,
Oddzielenie pracy od życia prywatnego może być problematyczne, A wszystkiemu winna bywa empatia i chęć niesienia pomocy.
Indiana Fisher jest absolwentką Harvardu i asystentką dyrektora generalnego firmy deweloperskiej North & North Development w Bostonie. Za swego szefa ma Ryana. Młodszego z braci Northon. Bawidamka, lekkoducha, beztroskiego młodego mężczyzny, który myśli dolną częścią ciała a całą firmą bardziej kieruje Indy niż on sam. To ona jest niczym szef. Dopina wszystko na ostatni guzik. Pilnuje terminów i jest na każde jego skinienie - również po pracy. Niestety coś zaczyna się w firmie dziać niepokojącego, bowiem z NY przylatuje starszy brat Ryana - Vincent. Totalne przeciwieństwo swego brata. Sztywny, ciągle zapracowany i ... nudny. A tuż za nim zjawia się jego narzeczona Lucinda. Pojawiają się zagadki i tropy, które zarówno Vince, jak i Indy próbują połączyć w całość nie zważając na to, jakie to niesie ryzyko. Czy tych dwoje dojdzie do porozumienia? Czy odkryją sprawcę tego zamieszania? Czy chemia między nimi da początek głębszemu uczuciu? Co na to Luce? Czy Ryan w końcu dojrzeje? Co z tego wyniknie?
Powiem Wam, że po "Sentymentalnej bzdurze" autorka dostała półeczkę w moim serduszku. Bardzo podobała mi się ta historia. I bez namysłu sięgnęłam po drugą książkę Ludki. Ale nie powiedziałabym, że opis dał mi podstawy do tego, by znaleźć tu taką karuzelę. Dostałam bowiem romans z sensacją. Była jazda bez trzymanki. Autorka zafundowała swoim bohaterom niejasne sytuacje uczuciowe, zagmatwane niczym włóczka wełny. Do tego dowcip a na deser akcję rodem z filmu akcji. Jeśli pierwszego się spodziewałam tak tego ostatniego w ogóle nie brałam pod uwagę. To połączenie to była mieszanka wybuchowa. Świetnie prowadząca akcja, podsycana we właściwych momentach. Do samego końca nie wiedziałam w jakim kierunku zmierzy ta historia. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że wszystkie wydarzenia są bardzo mocno osadzone w rzeczywistości. Bez zbędnego koloryzowania czy tworzenia czegoś na wyrost. Realistyczne i mocne. A charyzmatyczne postacie od początku przyciągają uwagę. Indy to taka opiekunka, która bardziej traktuje Ryana jak kumpla niż szefa. Ich relacja jest troszkę niewłaściwa ale przez to właśnie nie zabrakło gaf i pomyłek, które były taką odskocznią od problemów. Fajna byłaby z niej przyjaciółka. Pracowita, zdolna, bystra, dowcipna i ironiczna. Nie da się jej nie lubić. Chociaż miałam taki moment podczas czytania, w którym miałam ochotę wejść do książki po to, by wstrząsnąć bohaterką. Jej odwaga może być mylona z szaleństwem. Ale ona taka jest - woli działać sama niż prosić o pomoc. Dlatego właśnie ten kontrast miedzy nią a Vincentem jet tak bardzo widoczny. Oni są niczym ogień i woda, a właściwie lód. Ona działa a on ją gasi. I tak ciągle. Jest akcja, jest jazda i jest zabawa. Do samego końca ta książka nie pozwoliła mi się oderwać i odsapnąć. A powiem Wam jeszcze, że finisz może był w którymś momencie do przewidzenia ale jest napisany w takim stylu, że chyba innego nie mogłoby być. Przecież wszystko musi do siebie pasować. Był płynną kontynuacją i pełnym obrazem a nie poszarpanym kawałkiem płótna, na którym nie wiadomo co się znajduje. Autorka spisała się na medal. Może nie znajdziemy tu pikantnych niczym papryczka chili scen uniesień (może niektórzy i tego będą tu szukać) ale cała reszta robi furorę. Nie brakowało mi tu tego. Jest jak dla mnie idealnie.
Ludka Skrzydlewska napisała książkę, którą chłonie się słowo za słowem. Zaczyna się ją czytać i się zatraca. W fabule, akcji, bohaterach. Tu wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Sama perfekcja. Autorka pokazała, że nie należy oceniać człowieka po jego wyglądzie i zachowaniu, ponieważ to może być tylko maską potrzebna do wizerunku. Przedstawiona również została relacja pracownik - szef i to, w jakiej sytuacji można się znaleźć nie przemyślawszy wszystkiego dokładnie i gdy działa się po części pod wpływem emocji czy z wielkiego serca. Problemy się nawarstwiają, eskalują i ta wieża ciągle rośnie. Lepiej chyba od razu wyjaśniać nieporozumienia niż czekać aż zacznie się tworzyć mur nie do przebicia. Te i wiele innych problemów znalazły miejsce w książce, która niejednokrotnie zaskakuje. Zaskakuje, szokuje, zachwyca i jednocześnie bawi. Niezwykle lekki styl autorki sprawia, że się normalnie leci przez historię. Podziwia pomysł, wątki i bohaterów. Plastyczność opisów i naturalność dialogów wabi niczym kwiat pszczołę. Gra również na emocjach i to mocno. Jestem oczarowana. Książka z romansem biurowym skradła moje serducho. Jeśli lubicie takie zakręcone historie to jest to lektura dla Was.
Gorąco polecam.