Monika zdaje się nie mieć żadnych problemów. Jest szczęśliwą mężatką, pracuje w bibliotece uniwersyteckiej i żyje pełnią życia. A jednak któregoś mroźnego dnia, w przeddzień Nowego Roku, wychodzi z mieszkania i przepada bez wieści. Życie jej młodszej siostry Magdy zamienia się w koszmar, na przemian karmi się nadzieją lub wątpi w to, że jeszcze Monikę zobaczy. Mijają pełne rozpaczliwych poszukiwań dni, tygodnie i miesiące. Rodzina zaginionej szuka jej wszędzie: w sektach, szemranych spelunach ze striptizem, za granicą. Zgłaszają się anonimowi życzliwi, których jedyną motywacją jest szansa na wyłudzenie paru groszy. Historią młodej mężatki, która przepadła bez śladu, zaczynają się interesować media. Przy okazji na jaw wychodzą skrzętnie dotąd ukrywane rodzinne tajemnice, a cały dotychczasowy, bezpieczny świat głównej bohaterki bezpowrotnie się rozpada. Magda dowiaduje się, że kilka miesięcy przed zaginięciem siostra usiłowała popełnić samobójstwo. Słyszy też od matki, że tato nie jest biologicznym ojcem Moniki. Dziewczyna stara się być podporą dla zrozpaczonych rodziców i pogrążonego w depresji szwagra, sama jednak kompletnie traci kontrolę nad własnym życiem. Rzuca studia, zrywa z chłopakiem i włóczy się po nocach, wikłając w przypadkowe znajomości z mężczyznami, jakby chciała się ukarać za to, że jej siostrę spotkał tak okrutny los. Mija rok i półtora. Pomimo pracy kilku detektywów, pomocy jasnowidzów i starań całej rodziny po dziewczynie wciąż nie ma śladu. Ale nadzieja umiera ostatnia, a w oczekiwaniu na cud zawsze jest cień nadziei.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2015-10-21
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 448
Powieść Katarzyny Misiołek zebrała wiele niezwykle dobrych recenzji i została oceniona bardzo wysoko choćby na portalu LC. Jedna z blogerek określiła tę książkę mianem jednej z najlepszych powieści obyczajowych 2015 roku. Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że „Ostatni dzień roku” nie przemówił do mnie, nie spełnił moich oczekiwań, choć uważam, że jest to dobra pozycja w polskiej literaturze współczesnej. Monika wychodzi na chwilę z domu w sylwestrowe popołudnie zabierając ze sobą tylko portfel i klucze od mieszkania i znika, przepada bez wieści. Nikt nie wie dlaczego nie wróciła i co się wydarzyło. Szuka jej mąż, siostra i rodzice oraz przede wszystkim policja. Każdy prowadzi poszukiwania na swój własny sposób, rozpatrywane są też różne scenariusze, także i te, że kobieta straciła życie. Niestety mijają kolejne miesiące, a o Monice nadal nic nie wiadomo, poza tym, że po wyjściu z domu udała się na pobliską stację benzynową, aby kupić kupon lotto i czekoladę. Matka dziewczyny korzysta z pomocy jasnowidzów, mąż z siostrą szukają jej w sekcie, ale wszystkie ślady prowadzą donikąd. Wychodzą też na jaw rodzinne sekrety, które dotąd były starannie ukrywane przed najbliższymi. Co się stało z Moniką? Czy uda się ją odnaleźć? „Ostatni dzień roku” to powieść psychologiczno – obyczajowa traktująca o radzeniu sobie z tragedią, o tym, jak trudno żyć po stracie najbliższej osoby, o niepewności i nadziei, która umiera ostatnia. Samo zaginięcie Moniki przechodzi na drugi plan, a na pierwszy wysuwa się rodzina, jej uczucia i zmaganie się z tą trudną sytuacją. Każdy z bohaterów przeżywa stratę inaczej, radzi sobie z nią na swój własny sposób.
Wiele w tej powieści emocji: bólu, żalu, złości, współczucia, niedowierzania, ale powiem szczerze, że odczucia te do mnie jakoś nie trafiały, mimo, że doskonale zdaję sobie sprawę, że tak właśnie mogło być. Powieść jest realistyczna, choć nie wstrząsnęła mną, nie przemówiła do mojego serca. Zakończenie też takie trochę jakby zbyt pośpieszne, prawie urwane. I jeszcze okładka, która moim zdaniem jest prześliczna, ale jakoś nie pasuje mi do opowiedzianej historii.
Niemniej książkę dobrze się czyta, można z niej wynieść własne refleksje i przemyślenia. Przeczytajcie i oceńcie sami.
,,Niewiedza jest gorsza od najgorszej prawdy (...)" str. 417
Monika wiedzie spokojne i poukładane życie. Ma kochającego męża Jakuba, pracę, która sprawia jej przyjemność, i dużo młodszą siostrę Magdę, z którą widują się w miarę możliwości jak najczęściej. W sylwestrowe popołudnie Monika wychodzi z domu zabierając ze sobą jedynie klucze od mieszkania i portfel, od tej chwili słuch po niej ginie. Magda szykuje się na sylwestrową imprezę, kiedy w jej progu staje załamany Kuba, twierdząc, że Monika zniknęła. Zaczynają szukać w szpitalach, jednak niczego się nie dowiadują. Magda całkowicie się rozsypuje i nie może pojąć co takiego stało się z siostrą. Utrata Moniki ma na nią ogromny wpływ, na jej zachowaniem oraz stosunek do innych. Upływają dni, tygodnie później lata, a Monika nadal się nie odnajduje, ale również nie znaleziono jej ciała coby świadczyło o jej śmierci.
,,Ból był ostatnio moim najwierniejszym towarzyszem i tylko kiedy dusza płakała nad moim spapranym życiem, nie myślałam o Monice, która być może gdzieś tam..." str. 132
Niech ta okładka Was nie zmyli, piękna, przybliżająca klimaty świąteczne, a w środku tak poruszająca opowieść o odsłonach rodzinnego dramatu. Fabuła książki jest nadzwyczaj ciekawa i prawdę powiedziawszy jest bardzo życiowa, bowiem każdemu może się przytrafić, to co spotkało Monikę, bądź można stanąć na miejscu Magdy, która każdego dnia czeka na jakąkolwiek informację o siostrze, nie wie co się z nią dzieje, i ciągle ma nadzieję, że w końcu się odnajdzie cała i zdrowa. Bohaterowie są bardzo dokładnie nakreśleni, w szczególności Magda, dlatego, że cała historia przedstawiona jest z jej punktu widzenia.
,,Czy mam prawo do szczęścia, podczas gdy Monika..." str. 127
W książce przede wszystkim zostały przedstawione przeżycia członków rodziny zaginionej kobiety, męża, siostry i rodziców. Magda robi wszystko by być nieszczęśliwą, dla niej jest to swego rodzaju kara, tłumaczy to tym, że skoro nie wie co się dzieje z siostrą, która być może cierpi albo nie żyje, to ona nie zasłużyła na szczęście. Rodzice zamykają się w sobie i przeżywają stratę po swojemu, matka jeździ po jasnowidzach, natomiast ojciec twierdzi, że córka już nie wróci, przez co w domu dochodzi do ciągłych kłótni.
,,Miłość mężowska z pewnością różni się od siostrzanej, ale czy smutek można wymierzyć na jakiejś skali rozpaczy?" str. 51
Autorka podjęła się trudnego tematu i sądzę, że sobie z mim całkiem dobrze poradziła. Doskonale zobrazowała, to co dzieje się z bliskimi po stracie córki, siostry, żony. Wbrew pozorom nie jest to książka o zaginionej Monice, ale o zmaganiach jej bliskich, a w szczególności Magdy, która poszukuje zaginionej siostry. Praktycznie każdego dnia słyszymy w wiadomościach, że zaginęła jakaś osoba dlatego jest, to temat powszechnie znany.
,,Płakałam wtulona w poduszkę, którą wyhaftowała dla Moniki babcia, i bezgłośnie modliłam się o cud. Niech się znajdzie żywa, niech nawet znajdzie się martwa, byle się znalazła." str. 119
Misiołek wtrąciła również temat sekty z okolic Ełku, której członkowie nazywają się Piewcami nowego świata, mieszkają w spartańskich warunkach, tam również Magda wraz z Kubą pojechali sprawdzić czy przypadkiem nie znajdą Moniki. Kuba dodatkowo pojechał zagranicę do Hamburga w poszukiwaniu żony w nocnych klubach. Napomknięte jest również o poronieniu, próbie samobójstwa. Czy bliscy mają prawo do szczęścia, kiedy córka/siostra/żona zaginęła bez śladu?
,,Ile jeszcze będę się karać za to, że to właśnie ona, a nie ja zniknęłam?" str. 329
Myślę, że Ostatni dzień roku tak jak i inne książki znajdzie swoich zwolenników i osoby którym wątek nie przypadnie do gustu. Pomimo bolesnego tematu i dosyć smutnej fabuły mnie osobiście książka się podobała, przerzucałam kartki, by jak najszybciej dowiedzieć się czy ostatecznie bohaterka się odnajdzie. Po tym co otrzymałam jestem usatysfakcjonowana. Nie jest to lekka lektura, ale czyta się ja dobrze, pomaga w tym przystępny język. Jest to bardzo dobra książka od której ciężko jest się oderwać. Polecam ją osobom, które lubią życiowe historie. Polecam.
Walka ze stratą.
Prawie codziennie słyszymy o zaginięciach. Ludzie zostają uprowadzani, mordowani, znikają bez śladu, uciekają. Co czuje wtedy rodzina, najbliżsi? Jak radzą sobie z tą niewiadomą? Katarzyna Misiołek porusza ten trudny temat. ,,Ostatni dzień roku" to bolesna walka ze stratą i radzeniem sobie z niepewnością jaka bierze w swoje macki najbliższych Moniki, która w Sylwestra znika bez śladu.
,,Czułam się tak, jakbym rozpadła się na tysiąc drobnych kawałków, każdego dnia nadaremnie usiłując zebrać je wszystkie do kupy. Problem polegał na tym, że zawsze, kiedy już myślałam, że najgorsze minęło, kompletnie się rozsypywałam..."
Sylwester każdemu kojarzy się z dobrą zabawą, jednak ten pamiętny Sylwester Magda zapamięta na zawsze - jej siostra Monika znika bez śladu. Magda wraz z najbliższymi rozpoczynają poszukiwania, zgłaszają zaginięcie na policję. Nikt nie umiem im pomóc - detektywi, jasnowidze, informatorzy - wszyscy okazują się bezsilni. Jak radzić sobie ze stratą, z niepewnością? Magda każe siebie za to, co spotkało jej siostrę. Uważa, że nie może jej spotkać nic dobrego, że nie ma prawa do szczęścia i miłości. Rzuca studia, zrywa ze swoim chłopakiem, godzi się na przypadkowy sex z obcymi mężczyznami. Wszystko, by czuła się źle, zbrukana, nieszczęśliwa. Czy jej siostra żyje? Czy Monika się odnajdzie?
,,Świat jest urządzony na zasadzie brutalnego kontrastu - piękno zderza się z najohydniejszą brzydotą, okrucieństwo z miłosierdziem, dramat z banalną farsą."
Książka opisuje radzenie sobie ze stratą bliskiej osoby. Nie chodzi o śmierć i żałobę, ale o coś gorszego. Bo wiadomo, że czas leczy rany i w końcu każdy kiedyś kończy opłakiwanie zmarłego. A co, gdy ktoś bliski zaginie, nie ma o nim żadnych wieści. Ta niepewność, brak informacji, te ciągłe myśli piętrzące się w głowie. To gorsze niż żałoba. Nie wiedzieć, co dzieje się z bliską osobą, czy żyje, czy uciekła, czy ją porwano... Nikomu nie życzę takiej sytuacji. Autorka przedstawia taką właśnie historię pisaną z punktu widzenia siostry zaginionej. Wychodzą na jaw różne tajemnice. Każdy bliski radzi sobie inaczej w tej trudnej sytuacji. Mijają dni, tygodnie, miesiące, lata, a dziura w sercu nie maleje, nie zabliźnia się rana. W tym przypadku czas nie leczy ran, lecz trzeba w jakiś sposób się przystosować do życia bez zaginionej osoby.
,,Ostatni dzień roku" to książka, która zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Muszę się przyznać, że byłam nastawiona nieco sceptycznie do tej lektury. Jednak już od pierwszych stron zaciekawiła mnie tak bardzo, że nie umiałam jej odłożyć choćby na chwilę. Książka jest przepełniona emocjami, które przeżywamy razem z bohaterami podczas czytania. Nie umiem sobie nawet wyobrazić, co czuje główna bohaterka i reszta bliskich osób zaginionej Moniki, jednak autorka doskonale oddaje klimat i wręcz czujemy, że jesteśmy w centrum wydarzeń.
,,Świat przypomina teatr, na którego deskach jednocześnie rozgrywają się i dramat, i komedia."
Pomysł na książę jest ciekawy i wręcz idealny na scenariusz filmowy. Książka oddaje prawdziwe życie, prawdziwą historię, bo zaginięcia zdarzają się bardzo często. Cieszę się, że coraz więcej pisarzy opisuje w swoich powieściach trudne tematy, które dosięgają nas codziennie. Autorka zadbała o każdy szczegół. Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, nie mają w sobie nic drażniącego. Każdy przeżywa stratę na swój sposób. Bezsilność jaką czują bohaterowie jest tak dobrze oddana, że przeżywamy ją razem z nimi. Autorka doskonale pokazała ten stan zawieszenia w teraźniejszości, kiedy cały świat pędzi do przodu. Dla bliskich Moniki czas się zatrzymał i pozostają w swoim smutnym, popapranym i przepełnionym żalem świecie.
Książę czyta się szybko i przyjemnie, mimo iż porusza przygnębiający temat. Opisać coś tak trudnego i smutnego, w sposób by czytelnik nie mógł się oderwać od czytania, na pewno nie jest łatwo. Katarzyna Misiołek zdała ten egzamin celująco i tym samym mogę dumnie powiedzieć, że mamy dobrych, bardzo dobrych polskich pisarzy i powinniśmy częściej sięgać po literaturę rodaków. ,,Ostatni dzień roku" polecam każdemu, bo jest to książka, którą warto przeczytać i mieć na swojej półce.
Biorąc do ręki kolejną książkę tej autorki, doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że nie będzie to lektura lekka, łatwa i przyjemna, bo niejednokrotnie przekonałam się, jak bardzo autorka potrafi manipulować emocjami czytelnika.
W tej książce balansuje nadzieja z pogodzeniem się śmierci. Do końca nie jesteśmy w stanie odgadnąć co stało się z zaginioną kobietą.
Powoli budowane napięcie nie pozwala przestać myśleć o dramacie i chociaż bohaterowie tej powieści starają się wracać do normalności, to cały czas, gdzieś z tyłu głowy ,,dzwoni dzwonek", przypominający im o tym, co się wydarzyło. Przy okazji wychodzą na jaw skrzętnie ukrywane sekrety, co jeszcze bardziej potęguję strach o zaginioną.
Ktoś, kto nie przeżył nigdy czegoś takiego, może pomyśleć, że cóż, stało się, nie ma ciała, nie ma zbrodni, a nadzieja pozwala widzieć przepadłą osobę jako zadowoloną z życia w świadomie podjętej nowej życiowej roli. Zastanawia tylko fakt, dlaczego odcięła się od wszystkich? Czyli, wciąż pozostaje jedna wielka niewiadoma.
Dramat rodziców, siostry, męża, jest jedną wielką raną, która otwiera się na każdą myśl o poszukiwanej. Jedni żyją nadzieją na szczęśliwy powrót, a inni... w brutalny sposób starają się żyrować na cudzym nieszczęściu. Czytając tę książkę pomyślałam sobie jakie to okrutne, że w obliczu czyjegoś bólu, nieszczęścia, rozpaczy, ktoś widzi tylko łatwy zarobek posługując się kłamstwem i własnym egoizmem. Ale tak niestety często się zdarza.
Autorka w bardzo dogłębny sposób pokazuje niemoc jaka potrafi zawładnąć człowiekiem w obliczu takiego zdarzenia. Sonduje walkę między ,,wierzę, że będzie dobrze" a ,,to koniec". I najgorsze co w tym wszystkim się ujawnia to brak odpowiedzialności za siebie, za swoje myśli (bieganie matki po jasnowidzach z wiarą na odnalezienie córki) i za swoje zachowanie (ryzykowne, szalone i nieodpowiedzialne, stawiające kogoś w zupełnie innym świetle).
Z całym szacunkiem do fabuły, muszę jednak przyznać, że główna bohaterka nie przypadła mi do gustu. Niezbyt często tak się zdarza, że autor/autorka tak przedstawi osobowość swojego bohatera, że jest na 99% postacią negatywną czy pozytywną. Magda, mimo całego jej emocjonalnego podejścia do sprawy, odebrana została przeze mnie właśnie jako postać negatywna. Myślę, że jest to niezwykle ważne, kiedy czytelnik skupiając się na fabule, dość mocno odbiera głównego bohatera. Magda mnie irytowała swoim zachowaniem mimo całego bólu i strachu jaki czuła po zniknięciu siostry. Momentami jej zachowanie było bardzo infantylne. Innym razem znów zachowując się jak dziwka, wzbudzała we mnie odrazę. Ale świadczy to tylko o tym, że autorka świetnie zbudowała postać, bo osoba nijaka, bezbarwna, bezosobowa nie wzbudziłaby w czytelniku takich emocji. A dobrze wykreowany bohater, to czasami połowa sukcesu książki.
Tak jak wspomniałam na początku, nie jest to powieść lekka, łatwa i przyjemna, ale dobry dramat nigdy nie jest lekturą łatwą w odbiorze, zwłaszcza jeżeli czytelnik bardzo emocjonalnie podchodzi do fabuły.
Ciekawy pomysł na fabułę, ,,ubrany" w odpowiednie emocje, z świetnie wykreowanymi bohaterami potrafi jednak przyciągnąć czytelnika. I myślę, że autorce to się udało.
Polecam tę powieść osobom wrażliwym i preferującym historie z życia wzięte. Taka historia jak ta, mogła się przecież zdarzyć również obok nas. Wiem, że to fikcja, ale fikcja opisana z dużą dozą realności wydaje się prawdą.
To powieść w dużej mierze psychologiczna, skupiająca czytelnika na uczuciowym podejściu do tragedii, ale również na emocjonalnym podejściu do siebie i do tego co może wywołać w człowieku mylne obrazy potencjalnego szczęścia. Szczęścia, a właściwie to chwilowego zapomnienia, które tylko na chwilę zagłuszy ból czający się podstępnie w umyśle człowieka.
Ostatni dzień roku – czas kiedy wszyscy szykują się do szampańskiej zabawy, okazuje się dla głównej bohaterki książki Magdy punktem zwrotnym w jej życiu. Znika bez śladu jej starsza siostra, zostawiając zrozpaczonych rodziców i męża. Po dziewczynie nie ma ani śladu, nikt nic nie widział, policja nie ma żadnych tropów, na plakaty ze zdjęciem zaginionej odpowiadają tylko dowcipnisie i żerujący na tragedii naciągacze. Czas ucieka, mija kolejny rok, a po Monice nadal ani śladu. Co się z nią stało? Kto maczał palce w jej zaginięciu? Czy Kuba, mąż Moniki coś ukrywa?
Zasugerowałam się zdjęciem na okładce i byłam przekonana, że dostanę romantyczną historię, o wzajemnym pocieszaniu się Magdy i Kuby, tymczasem historia okazała się być zupełnie czymś innym. To opis tego jak zaginięcie Moniki wpływa na życie siostry. To historia o tym jak poczucie winy, niemoc, brak nadziei wpływają destrukcyjnie na życie głównej bohaterki.
Cała sytuacja sprawia, że dziewczyna zaczyna się gubić, podejmuje dziwne, czasem nieodpowiedzialne decyzje, niektóre decyzje są ryzykowne i wręcz niezrozumiałe. Czytając, zaczynałam się zastanawiać, czy to co robiła Magda to był jakiś rodzaj pokuty, którą sama narzuciła sobie.
Przy tym wszystkim główna bohaterka zaczyna budzić w czytelniku współczucie, ale tylko do pewnego momentu. Przyszedł taki moment, że aż chciałoby się nią potrząsnąć i powiedzieć „weź się w garść kobieto. Zacznij żyć swoim życiem” Tymczasem Magda ciągle tkwi w beznadziei, która sprawia, że dziewczyna nie może ruszyć ze swoim życiem do przodu.
Jak długo można wegetować? Co musi się stać, żeby Magda w końcu otrząsnęła się z letargu? Czy Monika w końcu się odnajdzie? Odpowiedz w książce Katarzyny Misiołek.
To świetna książka, zaskakująca, nieoczywista, nieprzewidywalna. Polecam.
Ostatni dzień roku, to dla bohaterki dzień, w którym zaginęła jej siostra, a jej bezpieczny świat się zawalił. Rodzina, policja intensywnie szuka Moniki, robiąc wszystko co w ich mocy, jednak to wciąż za mało. Przez tą tragedię bohaterka Magda rozstaje się z chłopakiem, jej matka udaje, że jej starsza córka nie zaginęła, a ojciec nie chce o tym rozmawiać. Magda zaś nie radzi sobie z tą sytuacją, gniew, ból kotłują się w niej nieustannie. Czuję, że nie może być szczęśliwa, myśleć o przyszłości. Mijają dni, tygodnie i miesiące, a po jej siostrze nie ma ani śladu.
Ta książka to studium rozpaczy, bezsilności w niepewnej sytuacji, gdy znika bez śladu ktoś z naszych bliskich. Ma niespodziewane zakończenie, gdy coś się tylko liczy. Polecam.
OCENA 5+/6
Zaginięcia osób dorosłych mają różne przyczyny, a każda sprawa ma swój indywidualny charakter i przebieg. W Sylwestrowe popołudnie Monika wychodzi z domu do sklepu z kluczami i portfelem, i przepada bez śladu. Przez co w takim wypadku przechodzi jej mąż i rodzina? Jakie rodzinne tajemnice wyjdą po jej zaginięciu na jaw? Czy po roku poszukiwań jest jeszcze nadzieja, że ona żyje? Tego dowiecie się czytając tą pełną emocji książkę. Jest to moja pierwsza książka Katarzyny Misiołek, którą polecam.
Zazwyczaj takich książek nie czytam, ale ta nawet mi się podobała. Magda została postawiona przed dramatem. Jej siostra zaginęła bez wieśći. To wydarzenie zmieniło jej życie. Próbuje wszystkiego by ja odnaleźć, ale jak w tym wypadku ma się samam zachować. Żyć dalej jest jej cieżko, rozpada jej się rodzina, o siostrze nic nie wiadomo. To książka nie o łatwym temacie. To dramat rodziny gdzie zaginął bez wieści jej członek.
Marzena wierzy, że wciąż jeszcze ma kontrolę nad swoim sielankowym, od dawna poukładanym życiem. Mąż to jedno, kochanek to zupełnie inna bajka - tak...
EMOCJONUJĄCA POWIEŚĆ O SIOSTRZANEJ MIŁOŚCI, SKRZĘTNIE SKRYWANYCH RODZINNYCH TAJEMNICACH, NISZCZĄCEJ NAMIĘTNOŚCI I ZBRODNI. Wśród surowego piękna zaśnieżonych...
Przeczytane:2020-12-31, Ocena: 3, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2020, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020, 12 książek 2020, 26 książek 2020, 52 książki 2020,
"Ostatni dzień roku" to książka, która mnie zmyliła... Nie była o spokoju i ciepłych chwilach jak na okładce.
Ten ostatni dzień roku zmieni życie bohaterów na zawsze. Siostra głównej bohaterki tuż przed nocą sylwestrową zaginęła... Nic już nie będzie takie jak wcześniej...