Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2015-02-18
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 494
Nie ufaj nikomu, kto ma coś do zyskania lub stracenia – to bez wątpienia myśl przewodnia trzeciego tomu serii Lux. Pragnienie spełnienia swoich „marzeń” przysłania bohaterom prawdziwy obraz sytuacji. Wiara, że coś będzie dobrze wcale nie wystarcza. A najgorszy błąd jaki można popełnić to zaufać swoim wrogom. Nawet we wspólnej sprawie. Nie wszyscy grają fair. Każdy może zdradzić każdego.
Już w Onyksie dało się zauważyć spadek uwagi poświęcanej innym bohaterom niż Katy i Daemon. W Opalu pogorszyło się to jeszcze bardziej. Pozostałe postacie jak Dee, Dawson czy Blake są zepchnięte na odległy plan. Wspominane przy okazji. Czasem na siłę jakby autorka chciała ich wcisnąć do historii, ponieważ dawno się nie pojawili. Nie wiem co tknęło Armentrout do takiego obrotu sprawy, ale na pewno nie było to nic dobrego. Książka wiele na tym straciła. Stała się monotonna. Ciągle tylko Daemon i Katy. Katy i Daemon. Jakby wszyscy inni nagle zapadli się pod ziemie. A sami główni bohaterowie stracili gdzieś swój pazur. Ona wróciła z powrotem do etapu potulnej Katy, a Daemon nie zrobił nic w typowym dla siebie stylu.
Brakowało mi także odrobinę pikanterii tutaj. Wydawać by się mogło, że kiedy bohaterowie są na takim etapie, w którym dążą do zrobienia TEGO stanie się coś co przyśpieszy bicie naszych serc. Nie wiem czy to wina autorki czy może gatunku w jakim książka jest napisana. Ale odrobiną pikanterii nie zaszkodziłaby ani trochę. Za to zaserwowano nam chaotyczny opis PRZED i PO – niewnoszący zupełnie nic. Równorzędnie mogłoby tej sceny w ogóle nie być albo najwyżej wspomniana gdzieś przy okazji.
Przyznam, że Opal mało mnie zaskoczył… do czasu. Ostatnie rozdziały wynagrodziły z nawiązką wszelkie niedogodności. Poczynając od niezwykłej niespodzianki szarmanckiego Daemona, a kończąc na niesamowitym zakończeniu, które było jednym wielki WOW. Jeśli Armentrout napisałaby w takim stylu całą tą część to była by wtedy naprawdę niesamowitą książką.
Wiele osób narzeka na okładki serii Lux. Mnie osobiście one nie przeszkadzają. Powiedziałabym nawet, że są całkiem niezłe. Jednak muszę się zgodzić z tym, że para znajdująca się na nich jest zdecydowanie zbyt dojrzała. Przedstawionych na nich mamy dwudziestoparolatków, kiedy nasi bohaterowie to zaledwie grupa nastolatków niczym nieprzypominających osoby z okładek.
Zachwycają mnie natomiast grzbiety tych książek. Są naprawdę wyjątkowe. Oddają klimat. Twórcy okładki zdecydowanie powinni postawić w całości na to.
Co mogę powiedzieć na koniec? Że mimo wszystkich tych niedociągnięć książka mi się podobała. Może największy w pływ ma na to zakończenie? Szczerze powiedziawszy nie wiem. Jednak śmiało mogę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie pominięcia tej części. Bez nie czułabym się niekompletna. Ze zniecierpliwieniem czekam, aż będą mogła sięgnąć po Origin.
A.
Po więcej zapraszam na :
" Gdyby życzenia były rybami, wszyscy stawialibyśmy sieci. "
Już nic nie jest takie same. Wszystko się zmieniło.
Dookoła sami wrogowie, nie wiadomo komu ufać.
Los płata figle, a śmierci jest coraz więcej.
Giną niewinne osoby i wszystko staje się podejrzane.
Katy, zmieniła się po ostatnich wydarzeniach. Stała się bardziej pewna siebie, stanowcza. Już nie jest tą samą, cichą dziewczyną, która pozwala sobą pomiatać. Potrafi odpyskować i zadbać o siebie. Jest uparta i dba o tych, na których jej zależy.
Kat, jest dziewczyną, którą lubię, ale jednocześnie mnie wkurza. Czasami zachowuje się jak rozpieszczone dziecko, które nie dostało cukierka. Lubię ją za jej upartość, która czasami jest irytująca, a także za odwagę. Bardzo podoba mi się jej miłość do Daemona i zazdrość o niego. Jest to bardzo urocze.
Daemon, jak to Daemon, wciąż taki sam. Zabawny, z cudownym poczuciem humoru, zabójczy, zazdrosny i z wielkim, słodkim ego. Tego faceta trzeba lubić! No dobra, kochać! To jest zdecydowanie mój książkowy mąż numer dwa, zaraz po Roth'cie z "Dark Elements" tej samej autorki.
Daemon jest po prostu cudowny. Dzięki niemu ta książka ma pazur. Jest taki tajemniczy i ciągle zaskakuje swoją osobowością. Pozytywnie wpływa na czytelnika. Jego nadopiekuńczość i zazdrość o Kat jest cudowna! A to jak traktuje Blaka, po prostu komiczne.
Uwielbiam faceta!
" - To było trochę nadopiekuńcze.
- Nie podoba mi się, że cię dotyka. Nie podoba mi się, że jest w tej samej strefie co ty. Nie ufam mu.
- Nikt mu nie ufa, ale to nie znaczy, że możesz mu grozić co pięć sekund.
- A właśnie, że mogę. "
Za każdym razem kiedy sięgam po twórczość Jennifer L. Armentrout, nastawiam się na historię wyjątkową, fantastyczną, niepowtarzalną oraz przepełnioną emocjami. I nigdy się nie zawodzę. Za każdym razem moje serce pęka i dopada mnie książkowy kac.
Tym razem również tak było. "Opal" mnie zniszczył (w pozytywnym znaczeniu tego słowa), rozrywał moją duszę na strzępki, sklejał i ponownie rozrywał. To niesamowite, jak ta książka potrafi wpłynąć na czytelnika.
Autorka za każdym razem pokazuje, że potrafi stworzyć rewelacyjną historię, która na długo zapada w pamięć. Kreuje wspaniałych bohaterów, o zróżnicowanym charakterze, którzy potrafią skraść serce czytelnika. Jej książki są subtelne, delikatne, nieprzepełnione erotyzmem. Pokazują prawdziwą, bezgraniczną miłość.
Kiedy czyta się jej twórczość, przepada się i zatapia w stworzonym świecie, który z pozoru wydaje się inny, a jednak jest taki jak nasz i zawsze wygrywa siła miłości.
Bardzo ciężko jest wyrazić mi to, co czuję po przeczytaniu "Opalu". Mocno wpłynęła na mnie treść trzeciego tomu i nie mogę się po nim pozbierać.
Zacznijmy jednak od fabuły. Mogę ją opisać moją reakcją - WOW! To, co stworzyła autorka jest magiczne. Świat, jak i życie Kat oraz Daemon, jest porąbany na maksa. Ciągle żyją w strachu i niepewnej przyszłości. Nie wiedzą, czy dożyją następnego dnia. Za każdym razem, kiedy zaczynało się coś dziać oraz powstawały zagadki, to w mojej głowie narastały podejrzenia i pomysły rozwiązania sprawy. Kiedy zakładałam, że ktoś jest winny lub przewidywałam, co ma się zaraz wydarzyć, to autorka skutecznie zmieniała moje myślenie, a moje oczy robiły się wielkie jak kosmiczne spodki. Za każdym razem ta okrutna kobieta zmieniała bieg wydarzeń, zaskakiwała mnie i skradała serce. Z każdą kolejną stroną nie mogłam oderwać się od książki. To było silniejsze ode mnie. Ten kosmiczny świat porwał mnie w całości.
" - Mam wrażenie, że zawarliśmy pakt z diabłem, a on jeszcze wróci i będzie chciał naszego pierworodnego czy coś.
Daemon uniósł brwi.
- Chcesz dzieci? Bo wiesz, praktyka czyni mistrza.
- Zamknij się. "
Niesamowicie mocno podoba mi się wątek erotyczny (o ile można go tak nazwać), który pojawił się w tej części. Rozśmieszyło mnie do łez zabieranie się Daemona i Kat do tego. Za każdym razem ktoś miał idealne wyczucie czasu i wszystkie plany szły w diabli, aż w końcu nie mogłam się doczekać, aż do tego dojdzie, naprawdę. Oni tego chcieli, ja tego chciałam, czytelnicy inni pewnie też tego chcieli, a autorka tak mocno nas trzymała w niepewności. I kiedy już doszło do intymności między głównymi bohaterami, to było to naprawdę wyjątkowe, delikatne i subtelne. Autorka nie opisywała tego, po prostu nakreśliła, że doszło do stosunku. I dziękuję jej za to bardzo. W końcu jakaś książka, której głównym tematem nie jest seks. Brawo Jennifer! Bardzo mi się podobało takie posunięcie.
Chociaż mam pewne ALE do intymności Kat i Daemona. Pamiętam, jak Pan zabójczy powiedział, że chce to zrobić w odpowiednim czasie i w odpowiedni sposób, a więc spodziewałam się jakiejś romantycznej chwili, a tutaj NIESPODZIANKA nie było jej. Szkoda, że zostało to przeoczone. Ale co tam! I tak było super.
Byłam zachwycona, że w tej części było więcej Dee. Brakowało mi jej w drugim tomie i mogłam się nacieszyć, że było jej nieco więcej tutaj. Bardzo polubiłam tą szaloną i chaotyczną dziewczynę, i chociaż w tym tomie nie było starej, zabawnej Dee, to i tak ucieszyłam się, że jest jej więcej.
Pojawił się również Dawson, brat Daemona i Dee. Polubiłam go i cierpiałam razem z nim. Przeżywałam jego stratę oraz trzymałam kciuki za niego.
" Droga do piekła jest wybrukowana dobrymi chęciami. Trzeba było wysadzić mu dupę w powietrze." - Mój ulubiony cytat
Wyczułem kłopoty z chwilą, gdy Katy Swartz wprowadziła się do domu obok. Dużo kłopotów. Tak, tego właśnie brakowało. Zwłaszcza, że i tak jestem tu obcy...
Nicolette Besson nie sądziła, że kiedykolwiek wróci do posiadłości de Vincentów w Luizjanie, gdzie serce niegdyś złamał jej sam Gabriel de Vincent. Ucieczka...
Przeczytane:2020-02-23,
Kolejna część, a więc i kolejna świetna robota autorki. Jestem zachwycona od samego początku tego cyklu.
Dalsze losy Katy i Deamona. Jak zwykle nic nie może się układać po ich myśli. Ciągłe komplikacje, zabójstwa, kłótnie.. Dee straciła swoją miłość z rąk hybrydy, który robił same złe rzeczy ponieważ chciał uratować swojego przyjaciela. Luksjanie oraz Katy i serfer zaczęli współpracować razem by ocalić miłość Dawsona-Beth.
Misja okazała się niesamowicie trudna. Udała się, lecz nie do końca..
Muszę dowiedzieć się czy wszystko się ułoży. Już sięgam po kolejną część.