Ogród zły
Magdalena Sobota

Hermina jest świetną policjantką, oddaną swej pracy. Pewnego dnia Liliana, jej dawna przyjaciółka z liceum zostaje znaleziona martwa. Hermina nie wierzy, że to było samobójstwo i na przekór prokuratorowi Myszkinowi prowadzi własne śledztwo. Nie wie jednak, że sprawa nie jest taka oczywista, jak się jej wydawało... Co tak naprawdę się wydarzyło?

Hermina będzie musiała zmierzyć się z demonami z przeszłości. Powrót do wspomnień jest niczym spacer po ogrodzie, można boleśnie nadziać się na niejedne ciernie. Akcja rozgrywa się niespiesznie. Tutaj nie ma krwawych i brutalnych opisów. Wychodzące na jaw sekrety wzbudzają ogrom emocji. Intryga kryminalna jest nieszablonowa i sprawnie skonstruowana. Bohaterowie nie są kryształowi, każdy ma coś na sumieniu. Tu nic nie jest takie, jak się wydaje, jest nieprzewidywalnie.

Ta książka nie jest typowym kryminałem, ma mocno zarysowane tło obyczajowe. Wiecie, że nie przepadam za wątkami obyczajowymi, ale ta książka trafiła w moje ręce w odpowiednim momencie, więc mnie wyjątkowo nie irytowała. Obudziła w mojej pamięci pewne uśpione wspomnienia z licealnych czasów. Skłania do refleksji nad tym okresem życia. To okres rozpadów przyjaźni, pierwszych miłostek, nieidealnych relacji rodzinnych. Z perspektywy czasu na takie zdarzenia patrzy się zupełnie innym okiem.

Jedyne czego mogę się przyczepić to niezadowalające mnie zakończenie, wolałabym bardziej dramatyczne, ale to już jest takie moje widzimisię.

Całkiem udany debiut, który wróży wiele w przyszłości. Polecam każdemu kto uwielbia mroczne kryminały z wątkami obyczajowymi.